czwartek, 29 maja 2014

Rozdział jedenasty ,,Keep calm and smile"

Cześć. :D Znowu długo mnie tu nie było, przynajmniej jeśli chodzi o rozdziały SH. T_T Wybaczcie, znowu. Jakoś nie mogłam się wziąć za pisanie tego rozdziału, było to nieco nużące, gdyż jest to takie jakby wprowadzenie do kolejnych wydarzeń, które będą ciekawsze, I promise. ^^ Chociaż w sumie z drugiej strony tak trochę zwlekam z pisaniem następnych rozdziałów, bo powoli zbliżam się do końca ficka, a nie chcę tego. ;c Jednak do tego momentu jeszcze trochę czasu zostało, więc nie łamcie się. xD Dziękuję wszystkim (w tym Hikari, Karen, Julce i anonimowi, który napadł mnie na asku) za hwaitingowanie i mobilizowanie do pisania rozdziału. <3 Niech HunHan będzie z Wami. ;p

MIŁEJ LEKTURY! <3











     

                Zdawało się, jakby czekanie na odpowiedź Luhana trwało wieczność. To trochę jak czekanie w niesamowicie długiej kolejce, na przykład do lekarza. Za tobą jest mnóstwo osób, przed tobą jeszcze więcej i mimo że czas biegnie jak cholera, to kolejka wydaje się w ogóle nie zmniejszać, co więcej zdaje się nawet, jakby z każdą minutą robiła się coraz dłuższa.
                 Albo wyczekiwanie na jakiś ważny egzamin. To czekanie jednak, oprócz tego, że jest wyczerpujące, to jeszcze stresuje. Z jednej strony chcesz, aby ten dzień szybko nadszedł, abyś miał już wszystko za sobą, ale z drugiej pragniesz, żeby czas płynął jak najwolniej, żeby jak najbardziej odciągnąć od siebie ten denerwujący cię dzień. Czas jednak jest cholernym złośliwcem i zwykle zapieprza jak powalony wtedy, kiedy to niepotrzebne. A w momencie, gdy akurat przydałoby się jakieś przyspieszenie, on postanawia cię podenerwować i wlec się jak żółw na ślimaku. Albo ślimak na żółwiu. Ale to bez znaczenia.
                W chwili, kiedy obejmowałem Luhana, a jego niemal bezwładne ciało miotało się w moich rękach, miałem wrażenie, że czas płynie 50 razy wolniej. W rzeczywistości minęło może pół minuty, ale podczas tych 30 sekund w mojej głowie przelatywało tyle myśli, ile nie gościło w niej przez 18 lat mojego życia. Z rozbieganych i rozwydrzonych myśli, które wiły się po moim umyśle, wyłapałem dwie najistotniejsze. Pierwsza zakładała ucieczkę. Miałem pomysł, żeby w tym samym momencie puścić Luhana, uśmiechnąć się niewinnie, wrócić do domu i udawać, że nic się nie stało. W takim wypadku ja okazałbym się totalnym frajerem, Xiao nadal byłby zazdrosny o Sulli, a sama Jinri urwałaby mi łeb. Natomiast druga myśl opierała się na zamiarze, aby zostać tak jak jestem i nie robić nic, najlepiej nie odzywać się, nawet jak Luhan odpowie. Pozostać obojętnym na wszystko, co się wydarzy. Wtedy okazałbym się totalnym frajerem, Xiao uznałby mnie za skończonego debila, a Sulli urwałaby mi łeb. W takiej sytuacji doszedłem do wniosku, że wszystkie moje pomysły są do bani, a ja sam mam nie po kolei w głowie. Postanowiłem więc wyłączyć myślenie, objąć Luhana mocniej i działać spontanicznie. Może akurat to przyniosłoby mi jakieś korzyści, a Sulli nie musiałaby dekorować swojego pokoju moją głową. Brzmiało kusząco, nie powiem.
                Wiedziałem, że wszystko za bardzo wyolbrzymiam, ale nie byłem zbyt doświadczony w wyznawaniu miłości chłopakom. Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło, nawet nie podejrzewałem, że kiedyś będę przeżywał coś takiego. Jednak po wypowiedzeniu tego jednego kluczowego pytania w stronę Luhana, zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę od zawsze go kochałem. Tylko przez moją homofobię albo raczej zazdrość o Xiao, nie zauważałem tego i starałem się to od siebie jak najdalej odrzucić.
                Sehun, ćmondo, tyle czasu potrzebowałeś, żeby ten oczywisty fakt w końcu dotarł do twojego pustego łba.
                Mimo że dla mnie minęło już niemal 100 lat, Luhanowi wystarczyło pół minuty, aby objąć mnie mocno w pasie, a następnie z uśmiechem na twarzy odpowiedzieć:
                - Zastanawiałem się, kiedy mnie o to zapytasz, frajerze.
Przez moment nie miałem pojęcia, jak mam zareagować na taką odpowiedź, dlatego nie robiłem nic, tylko zdezorientowanym wzrokiem wpatrywałem się w Xiao, który z każdą mijającą nanosekundą robił się coraz bardziej rozbawiony. Dawno nie czułem się tak bezbronny.
                - Co bym zrobił, gdybyś mnie o to spytał… - powiedział Luhan, przeciągając sylaby. Nie było śladu po wkurzonym i obrażonym na cały świat czerwonowłosym chłopaku, na jego miejsce wstąpił szatan o niewinnie wyglądającym uśmiechu, który postanowił jeszcze trochę się nade mną poznęcać. – Wiesz, w sumie to nad tym akurat nie myślałem, ale podejrzewam, że raczej nie zrobiłbym tego – tutaj Luhan przerwał i spojrzał na mnie ze mściwym uśmiechem. Zaraz po tym poczułem, jak jego palce raz po raz wbijają mi się w brzuch. – Ani tego – tym razem Xiao włożył dłonie pod mój podkoszulek, aby uszczypnąć mnie kilka razy w cholerę mocno. – Tego chyba też nie – powiedział, pchając mnie na przeciwległą ścianę, przy okazji depcząc mi stopy. Luhan chyba z biegiem czasu zdał sobie sprawę z moich cierpień, gdyż zaśmiał się i odsunął kilka centymetrów ode mnie.
                - Tych rzeczy raczej bym nie zrobił, więc możesz być spokojny – odparł, nie ściągając z twarzy nieco szyderczego uśmiechu. Idę o zakład, że tej miny nauczył się od Jongina. – Jednak ty – czerwonowłosy ponownie podjął temat, tym razem przybierając zbyt seksowną barwę głosu, aby mój organizm przyjął to obojętnie, dlatego momentalnie poczułem jak pocą mi się ręce. Perwers. – Jednak ty nie pytałeś mnie, czego bym NIE ZROBIŁ, ale co ZROBIŁBYM, więc już ci odpowiadam. Gdybyś zapytał mnie o coś takiego, a właśnie przed chwilą to zrobiłeś, moja reakcja byłaby następująca.
                Po tych słowach Luhan gwałtownie popchnął mnie ścianę. Jego chude dłonie umiejscowiły się na moich biodrach, a zaraz potem całe jego ciało mocno napierało na moje. Nie zdążyłem nawet o czymkolwiek pomyśleć, kiedy usta Xiao docisnęły się do moich, a jego język szukał mojego. Mimo że z Luhanem całowałem się już kilka razy, mieliśmy nawet za sobą pierwszy raz, to i tak pod wpływem jego intensywnego i bliskiego dotyku poczułem, jak całe moje ciało przechodzi przyjemny dreszcz. Chyba nigdy nie czułem się lepiej. Narastające emocje sprawiły, że ponownie objąłem Luhana, jeszcze mocniej dociskając go do siebie, co zachęciło chłopaka do jeszcze gwałtowniejszych pocałunków. Wkręciłem się w nie tak bardzo, że kiedy po kilkunastu sekundach czerwonowłosy oderwał się ode mnie, czułem niedosyt. Wielki niedosyt.
                - Dobra, idź już sobie, bo zaraz przyjdzie mama, a ostatnim czego chcę jest zobaczenie przez nią nas w takiej sytuacji – powiedział Xiao, popychając mnie lekko do wyjścia. W jego głosie usłyszałem nutkę rozczarowania. Albo tylko tak mi się wydawało.
                - Zobaczymy się jutro, czy coś? – spytałem, ledwie ukrywając tęsknotę, która już się we mnie rodziła. Luhan przygryzł dolną wargę i pokiwał lekko głową.
                - To na razie – odparłem, posyłając chłopakowi na odchodne rozpromieniony uśmiech. Nie zrobiłem nawet kilku kroków, kiedy usłyszałem jeszcze za sobą ciche „kocham cię”, po czym drzwi trzasnęły, zamykając Luhana w domu.
                Pomimo że nikt nie powiedział tego wprost, wiedziałem, że wcześniejsza sytuacja oznacza jedno.
Ja i Luhan zostaliśmy parą. Pierwszy raz od długiego czasu miałem ochotę skakać, krzyczeć, tańczyć i wrzeszczeć z radości. Nie było to podobne do Oh Sehuna, dlatego oczywiście nie robiłem tego, ale w środku czułem eksplozję wszystkich pozytywnych uczuć, jakie mogą wytworzyć się w człowieku. Miałem wrażenie, że nic i nikt w tym momencie nie może zrujnować mojego szczęścia. Tylko jedna sprawa nie dawała mi spokoju. Sprawa zatytułowana jednym słowem, ale w obecnych okolicznościach czyniąca najwięcej problemów. Kai.

                Kiedy wszedłem do domu jak nigdy szczęśliwy i z szerokim uśmiechem na twarzy, mama wraz z siedzącą obok niej na kanapie w salonie Sulli spojrzały na mnie z nieukrywanym zdziwieniem.
                - Hunnie, dobrze się czujesz? – spytała mama, zanim jednak z jej ust poleciał zwyczajny potok słów, Jinri podbiegła do mnie i nakazawszy mi ściągnąć w trybie szybszym niż natychmiastowym buty, wepchnęła mnie do pokoju.
                - A teraz mów – rozkazała, kładąc dłonie na biodrach i robiąc charyzmatyczną minę. Nigdy nie podejrzewałem, że taka niepozorna i wesoła dziewczyna może wyglądać tak groźnie. – co robiłeś u Luhana, co robiłeś z Luhanem, o co zapytałeś, jak odpowiedział, jaka była jego reakcja, co czułeś i jakie są efekty waszego spotkania – dokończyła, wpatrując się we mnie badawczo niemalże rentgenowskim wzrokiem. – No, migiem, chcę wiedzieć wszystko.
                Ignorując wszelkie szczegółowe pytania Sulli i starając się nie zwracać uwagi na prześwietlające mnie na wylot spojrzenie, westchnąłem, a kiedy Jinri nie zmieniła swojej postawy, odparłem:
                - Chodzę z Luhanem, tyle.
Wrzask, jaki wydobył się z krtani dziewczyny mógłby obudzić nawet umarłego. Nie zrobił tego jednak, za to do pokoju wpadła mama z wypisaną na twarzy głęboką troską, ale gdy zobaczyła mnie, próbującego jakoś wydostać się z żelaznego uścisku brunetki, która rzuciła mi się na szyję, prawie mi ją urywając, odetchnęła z ulgą i wyszła na korytarz.
                - TO WSPANIALE, SEHUN! – krzyknęła, nadal nie dając spokoju mojej szyi. Ku mojej rozpaczy doszło jeszcze do tego niezrozumiałe szarpanie, a zaraz potem Sulli zaczęła skakać. – Ja wiedziałam, po prostu wiedziałam, że wy będziecie razem! To było oczywiste! Przecież to widać, jak ty patrzysz na Luhana, jak Luhan patrzy na ciebie, no kurczę! Jesteście sobie przeznaczeni no! Wiem, że będziecie idealną parą, kochającą się i w ogóle… Pewnie przeżyjecie ze sobą mnóstwo lat i…
                - Sulli, wyluzuj – ze śmiechem zatrzymałem słowotok dziewczyny, która zdezorientowana puściła mnie, ale nadal uśmiechała się szeroko. Miałem wrażenie, że z faktu, iż jestem z Luhanem bardziej cieszy się ona niż ja sam. A moja radość, mimo że nie potrafiłem, nie chciałem jej pokazać była naprawdę ogromna. Nie podejrzewałem, że po tylu trudach jestem jeszcze zdolny do taki uczuć.
                - Ale genialnie – westchnęła Jinri, padając na łóżko. – To Luhan chyba już nie jest na mnie zły, co? – spytała, uśmiechając się z rozbawieniem.
                - Nie, chociaż on był bardziej wściekły na mnie – odpowiedziałem, kładąc się obok niej i wbijając wzrok w sufit. – Ale wydaje mi się, że wybaczył już nam obojgu – dodałem, na co dziewczyna pokiwała ze zrozumieniem głową i zamknęła oczy. Uczyniłem to samo, jednak momentalnie w mojej głowie pojawił się obraz Xiao, przypomnienie tego, jak mnie pocałował, a potem jego wyznanie miłości. Już nie czułem o niego zazdrości wobec Kaia. Co prawda Luhan z nim nie zerwał i nadal oficjalnie byli parą, jednak wiedziałem, że czerwonowłosy należy do mnie w równym stopniu co do Jongina. W tym tkwił jeden zasadniczy problem. Jak Luhan będąc z Kaiem, może być jednocześnie ze mną? Biorąc pod uwagę fakt, że wszyscy za oficjalny uważają związek Lu z Kimem, a ja nadal w ich oczach jestem homofobem. Dotarło do mnie, że przez cały czas będę musiał ukrywać się z moimi uczuciami wobec Xiao, z wyjątkiem jego samego. Wtedy nie uświadamiałem sobie, że taka sytuacja stworzy jeszcze więcej komplikacji i problemów. W tamtym momencie myślałem tylko o jednym. Że jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
               
                Około godziny 17.00, kiedy razem z Sulii siedzieliśmy w moim pokoju i zapychając się szarlotką mamy, oglądaliśmy film, odwiedził nas Xiumin. Jego wizyta nieco mnie zdziwiła, zważając na to, że jeszcze niedawno był na mnie na amen obrażony. Jednak gdy wszedł do pokoju i usiadł obok nas, nie było śladu po jego wcześniejszej złości, agresji i szyderstwie. Powrócił Baozi, którego znałem i uwielbiałem. W końcu zaraz po Luhanie to z nim miałem najlepsze relacje.
                - Napijesz się czegoś? – spytała Sulli z szerokim uśmiechem, ku mojemu niezadowoleniu, biorąc w swoje ręce obowiązki gospodarza. Jinri czuła się tutaj jak u siebie w domu, co nie przeszkadzało mi, jednak jako pierwotny mieszkaniec to ja powinienem zadawać takie pytania. Nie chciałem, żeby wyszło, iż jestem niewychowany.
                - Nie, dzięki, przyszedłem właściwie tylko na chwilę – odparł Minseok, uśmiechając się przepraszająco do Jinri, która pokiwała ze zrozumieniem głową, ale widziałem, że jest nieco rozczarowana.
                - W takim razie o co chodzi? – zapytałem bez owijania w bawełnę, czym zasłużyłem sobie na szturchnięcie przez Sulli i pokręcenie z dezaprobatą głową. Zignorowałem to.
                - Podczas naszego koncertu w Club Garden wypatrzył nas jakiś pracownik jednej z wytwórni muzycznych. Jakimś dziwnym trafem zdobył numer Chanyeola, zadzwonił do niego i oznajmił, że widzi w nas dobry materiał na przyszłych piosenkarzy i z tego względu chce widzieć nas w piątek za tydzień w siedzibie wytwórni, żeby stwierdzić, czy się nie pomylił. Yeol ogarnął tego faceta i okazało się, że jest jedną z najważniejszych osób zarządzających wytwórnią – tutaj Xiumin przerwał, po czym uśmiechnął się z rozbawieniem, patrząc na moją zszokowaną minę. Sulli zapewne wyglądała podobnie. – Zareagowałem tak samo, jak Chan o wszystkim mi mówił. W sumie to on sam był nieźle zdziwiony.
                - Czyli w piątek idziemy do tej wytwórni? – spytałem, nieco zdławionym głosem.
                - Tak, mamy tam być na 16.00. To jest dopiero za tydzień, ale Jongin tak się wszystkim przejął, że zarządził jutro próbę. Powiedział, że jak zaprosili nas do powszechnie znanej wytwórni, z której pochodzi w cholerę gwiazd, musimy się jakoś dobrze zaprezentować.
                Na te słowa pokiwałem niemrawo głową, tak naprawdę w pełni nie zdając sobie sprawy, co czeka nas w przyszły piątek.
                - Mam tylko nadzieję, że do tego czasu trochę się ogarniesz, bo jak dalej będziesz taki przymulony jak teraz, to może być ciężko – powiedział Minseok, na co Sulli zaśmiała się, a ja wystawiłem chłopakowi język. – Dobra, spadam. Trzymajcie się i Sehun, jutro o 15 masz być na próbie, bo w innym razie Kai urwie ci..
                - Do jutra, Xiumin – przerwałem mu, na co ten tylko prychnął, uśmiechnął się i wyszedł z pokoju. Razem z Sulli bez podejmowania tematu wróciliśmy do oglądania filmu, miałem jednak duże problemy ze skupieniem się na tym, co w filmie się dzieje. Jinri chyba też, bo po kilku minutach przestała patrzeć na ekran laptopa i powiedziała:
                - Musicie być naprawdę dobrzy, skoro nawet szef wytwórni muzycznej w Seulu was zaprosił.
                - Nie wiem jak ty, ale ja nadal nie mogę w to uwierzyć – odpowiedziałem, na co Sulli westchnęła i zamknęła oczy. Po chwili jednak otworzyła je i z radością patrząc na mnie, odparła:
                - Patrz, Sehun, jakie ty masz szczęście. W jednym dniu, a nawet w przeciągu kilku godzin spotkały cię dwie niesamowite rzeczy: zespół, w którym jesteś dostał szansę zrobienia kariery i zacząłeś chodzić z chłopakiem, którego od dawna kochasz. Czy to nie wspaniałe? – spytała i zanim odpowiedziałem, Jinri wyszła z pokoju, zostawiając mnie samego szczerzącego się jak debil do ekranu laptopa. Rzeczywiście, dzisiaj miałem wyjątkowe szczęście. Rekompensata po kilku tygodniach płaczu, smutku i zazdrości.

                Próba, o której poinformowanie mnie zadbał Xiumin, a która była tak ważna dla Jongina, przeszła bez przeszkód. Nie zdarzyło się na niej nic wyjątkowego, nawet sam Kai był zbyt zaabsorbowany przygotowaniami do przesłuchania (bo chyba tak mogę nazwać to, co w przyszły piątek nas czeka) i ani raz nie ukazał wobec mnie jakichkolwiek oznak nienawiści. Nawet przymilanie się przez niego do Luhana miało swoje granice. Zdałem sobie jednak sprawę, że nawet gdyby Kim rozbierał Xiao w mojej obecności, miałbym to głęboko gdzieś. Racja, momentami łapała mnie cholerna zazdrość, kiedy po chociażby muśnięciu ręki czerwonowłosego przez Jongina uświadamiałem sobie, że ja nigdy w towarzystwie nie będę mógł tak zrobić. Mimo że z Luhanem o tym nie rozmawialiśmy, obaj doskonale wiedzieliśmy, że nasz związek musimy utrzymać w ścisłej tajemnicy. Przynajmniej przed osobami, które w jakiś sposób mogły to negatywnie odebrać, jak np. chłopaki z zespołu. Jakby zareagowali, gdyby dowiedzieli się, że ich przyjaciel, który swego czasu był pieprzonym homofobem, teraz chodzi z chłopakiem, który sam jest w jeszcze innym związku? W mojej głowie brzmiało to absurdalnie, a co dopiero, jakby taka sytuacja zaistniała? Wolałem nawet o tym nie myśleć.

- Sehun, co byś powiedział na to, aby wybrać się ze mną na zakupy? - Sulli uśmiechnęła się niewinnie, kiedy po powrocie z próby ledwo żywy padłem na łóżko. Nie miałem pojęcia, że tańczenie i śpiewanie jednocześnie może być tak wyczerpujące.
- Sulli, daj żyć - mruknąłem, na co dziewczyna przewróciła oczami.
- Długo masz zamiar tak tu stać? - zapytałem, kiedy po jakichś pięciu minutach Jinri nadal ślęczała nade mną, najwyraźniej nie mając zamiaru mi odpuścić. Mój błąd, że nie zgodziłem się od razu. Sulli była tym typem osoby, która postawi na swoim nawet, gdyby przekonywany przez nią delikwent umierał w męczarniach.
- Nie wyjdę stąd dopóki się nie zgodzisz - odparła dziewczyna, dalej z niewinnym uśmiechem wymalowanym na twarzy.
- Sulli, nie widzisz, że jestem zmęczony? - spytałem zrozpaczonym tonem, mając nadzieje, ze Jinri się nade mną ulituje. Ona jednak nie dała się złapać.
- Sehun, nie każę ci biec w maratonie, tylko odwiedzić ze mną kilka sklepów. Poza tym zakupy to sama przyjemność - dodała, a na potwierdzenie swoich słów pokiwała energicznie głową. 
- Nie możesz raz dać mi spokoju i iść sama?
Sulli zrobiła oburzoną minę.
- Jeszcze nigdy nie prosiłam cię, abyś gdzieś ze mną poszedł, a tak w ogóle nie za bardzo znam się na tutejszych sklepach, wiec miałam nadzieje, ze zaprowadzisz mnie do jakichś dobrych - odpowiedziała, powoli zbliżając się do użycia swojej najskuteczniej broni - miny małego, bezbronnego szczeniaczka. Tutaj mnie miała, bo Luhan zwykle robił taka minę, a ja nie byłem na nią zbyt odporny.
- Co tak właściwie chcesz kupować?- zapytałem, na co dziewczyna rozpromieniła się.
- Chciałam kupić sobie jakąś nowa sukienkę - powiedziała.
- I sadzisz, że ja ci w tym pomogę? - Sceptycznie uniosłem brwi ku górze. - Nie jestem zwykł chodzić w sukienkach – dodałem . Sulli zaśmiała się.
- Szkoda, bo myślę ze by ci pasowały - stwierdziła, jednak kiedy spojrzałem na nią wzrokiem typu ''jeśli zaraz tego nie wyplujesz, przywitaj się z moim karabinem'', zaraz rzekła:
-Twoja mama nie ma czasu, a poza tym ty masz dość dobry gust, jeśli chodzi o ciuchy... - kolejna taktyka Sulli - komplementowanie - A nawet jeśli nie, to nie musisz pomagać mi w wyborze sukienki, zaprowadź mnie tylko do sklepów - dodała już lekko zniecierpliwiona, chociaż wiedziałem, że i tak nie ma zamiaru odpuścić.
Nie musiała, bo po głębokim i dość teatralnym westchnięciu wstałem i odparłem:
- Nie musiałaś mnie tak przekonywać, i tak bym z tobą poszedł.
Nigdy nie zapomnę morderczego spojrzenia, które po moich słowach posłała mi Sulli, ale warto było trochę się z nią posprzeczać.

- Dobra, to chodźmy najpierw do galerii. Tam jest w cholerę sklepów, wiec powinnaś znaleźć coś dla siebie - rzekłem, kiedy po półgodzinnym nakładaniu tapety i ubieraniu się, Sulli w końcu raczyła wyjść z łazienki.
- Zdajesz sobie sprawę, że ja jestem wybredna i nie zadowoli mnie pierwsza lepsza sukienka? - spytała dziewczyna, uśmiechając się nieco cynicznie.
- W takim razie w odpowiednim momencie zostawię cię samą i na własną rękę będziesz wracała do domu - odpowiedziałem, na co brunetka prychnęła lekceważąco, a w geście buntu wyprzedziła mnie o kilka kroków tak, że znajdowaliśmy się w odległości jakichś dwóch metrów od siebie. Uwielbiałem Sulli, bo z reguły była bardzo wesołą i optymistyczną osobą, ale za bardzo lubiła się w udawaniu obrażonej na cały świat pindy. Miałem jednak nadzieję, ze z biegiem czasu jej to przejdzie.
- Wstąpimy najpierw na bubble tea? - dziewczyna odwróciła się do mnie, tym razem obdarzając mnie szerokim uśmiechem.
- Sądzę, że lepiej będzie iść do herbaciarni po kupieniu sukienki, przynajmniej nie będziemy musieli się przejmować, że nie możemy wejść z piciem do jakiegoś sklepu - odparłem, na co Sulli pokiwała ze zrozumieniem głową.
- Też prawda - zgodziła się i spojrzała na mnie sceptycznie. - Sehun, od kiedy zacząłeś myśleć tak racjonalnie? To do ciebie niepodobne - dodała, lecz zanim zdążyłem jakoś jej odburknąć, dziewczyna gwałtownie skręciła, wchodząc do pierwszego napotkanego przez nas sklepu.
Tym oto sposobem rozpoczęliśmy dwugodzinne łażenie po galerii. Na szczęście Sulli nie była aż tak niezdecydowana jak to zapowiadała i w dziewiątym sklepie z kolei udało jej się kupić letnią sukienkę w kwiatki. Gdy dziewczyna za wszystkie czasy pozachwycała się innymi rzeczami, mogliśmy w końcu wybrać się na upragnione bubble tea.
Zanim jednak przeszliśmy połowę drogi do herbaciarni, zostaliśmy świadkami dość nieprzyjemnej sytuacji.
- Ej, Sehun - Sulli nagle złapała mnie za podkoszulek, a na jej twarzy widniało coś w stylu przerażenia, zdenerwowania, rozbawienia i zniesmaczenia zarazem. - Nie odwracaj się, dopóki ci nie pozwolę. Czy ten chłopak w niebieskiej koszulce tam przy fontannie to przypadkiem nie Kai? - spytała, na co momentalnie zwróciłem wzrok w tamtym kierunku, ignorując wcześniejszy zakaz dziewczyny.
Jinri jednak miała rację. Na jednej z ławek stojących dookoła dużej, marmurowej fontanny siedział Jongin, a na nim okrakiem rozsiadła się długonoga blondynka ubrana w strój, który bez wątpienia nadawałby się do burdelu. Jej pożądliwy wzrok wlepiony był w wykrzywione przez szyderczy uśmiech usta Kaia, a dłonie, obecnie znajdujące się na torsie chłopaka, schodziły coraz niżej i niżej.
- Co za skurwiel... - wyszeptałem, automatycznie przypominając sobie sytuację sprzed kilku dni, gdy razem z Luhanem poszliśmy do wesołego miasteczka. Wtedy też widziałem Jongina liżącego się z jakąś lasią i to bynajmniej nie była ta sama, która teraz najwidoczniej miała chęć na dobranie się do krocza chłopaka. Już nawet nie zaskoczyło mnie, że Kai się na to godził. Bardziej dziwiło mnie, dlaczego robił to w miejscu, gdzie każdy mógł go zobaczyć, również sam Luhan. Czyżby uważał, że nie robi nic na tyle złego, aby musieć to ukryć? Albo specjalnie wybrał takie miejsce, z nadzieją, że Xiao go przyłapie , a w konsekwencji - zerwie z nim? Czy w takim razie Jongin nie chciał już chodzić z Luhanem?
Myśli, które w tamtym momencie tłukły mi się w głowie były całkowicie pozbawione sensu. Zanim jednak mój mózg postanowił podsunąć mi więcej dziwnych i nierealnych podejrzeń, (które swoją drogą dla mnie były bardzo kuszące), Sulli obróciła się do mnie z twarzą wykrzywioną nieopisaną wściekłością i zdecydowaniem i zarządziła:
- Trzeba o tym powiedzieć Luhanowi.
- NIE! - krzyknąłem, właściwie całkowicie wbrew sobie, co spotkało się z ogromnym niedowierzaniem Jinri.
- Dlaczego nie? Ja na twoim miejscu od razu bym do niego poleciała. Nie sądzisz, że to nie fair wobec Xiao, nie mówiąc mu o tym, że jego chłopak go zdradza, i to jeszcze z jakąś roznegliżowaną flądrą? - spytała, wzdrygając się.
- Jakby nie patrzeć to Luhan też zdradza Kaia ze mną.. - mruknąłem. Tym razem zasłużyłem sobie na kopniaka w kostkę.
- Ale on ma prawo do czegoś takiego, w końcu Jongin wyrządził mu tyle złego, że mógł związać się z kimś bardziej wartościowym - odparła.
- Nawet jeśli, nie chcę donosić o tym Luhanowi - odpowiedziałem z uporem, na co Jinri ponownie spojrzała na mnie zaskoczona.
- Nie rozumiem cię, Sehun. Zamiast powiedzieć Xiao o tym, co widziałeś, co byłoby równoznaczne z zakończeniem lukaiowego związku, ty wolisz milczeć jak grób i dalej ukrywać się z twoimi uczuciami. To nie trzyma się kupy.
- Z uczuciami i tak będę musiał się ukrywać, a poza tym nie jestem jakimś pieprzonym donosicielem, który skarży o wszystkim, co zobaczy - oznajmiłem. Sam nie wiedziałem, dlaczego tak bardzo uparłem się, aby nie wydać Jongina. Jednak żadnymi sposobami nie byłem w stanie przestawić swego toku myślenia na inny tor.
- Jak sobie chcesz - Ku mojemu zdziwieniu Sulli wzruszyła ramionami i zwróciła na mnie obojętny wzrok. - Ja Luhanowi nic nie powiem, w końcu to nie moja sprawa. Jednak wiedz, że przez takie coś możecie potem obaj cierpieć
Przez całą drogę z herbaciarni, a potem do domu Sulli nie odezwała się do mnie. Pewnie miała mi za złe, że tak bardzo tkwiłem w swoim uporze i nie zgadzałem się na powiedzenie Luhanowi o tym, co zobaczyliśmy. Nie miałem pojęcia, dlaczego tak bardzo chciałem to ukryć. Cokolwiek przychodziło mi do głowy nie było tym odpowiednim powodem. Może po prostu uznałem, że tak będzie w porządku. Skoro Jongin nie powiedział Xiao o moim niedawnym odwiedzeniu go i wyprawianiu rzeczy, za które teraz było mi głupio, może ja nie powinienem kablować Kaia, skoro chce sobie nieco urozmaicić życie? W mojej głowie brzmiało to tak absurdalnie i groteskowo, że nawet sam przed sobą nie chciałem się do tego przyznawać.

Około godziny 22 zadzwonił do mnie Luhan, co wywołało u mnie ogromną radość.
- Cześć, Hunnie - przywitał mnie, wypowiadając te słowa tak radośnie, że automatycznie miałem ochotę pobiec do niego i go przytulić. - Masz jakieś plany na wieczór?
- Wieczór? Już jest prawie noc, Lu - zauważyłem, na co chłopak tylko prychnął lekceważąco.
- Nieważne no. Trochę mi się nudzi, a na zewnątrz jest tak ciepło, że nie mogę zasnąć, więc tak sobie pomyślałem, czy nie wyszedłbyś gdzieś ze mną? - zapytał. Niemalże byłem w stanie wyobrazić sobie jego błagalny wzrok i szczenięcą minę.
- Nie przeszkadza Ci to, że jest właściwie już całkiem ciemno?
- Nie, tak jest nawet lepiej - odparł. Wiedziałem, że ostatkami siły woli powstrzymuje się, aby nie dopowiedzieć jeszcze: ,,romantyczniej".
- W takim razie zgoda - powiedziałem, na co po drugiej stronie Luhan krzyknął z radością.
- Więc będę u ciebie za jakieś 10 minut.


Po 10 minutach czekania Xiao wreszcie przyszedł i razem wyszliśmy na zewnątrz. Jak na dość późną porę było bardzo ciepło, chociaż też cholernie ciemno. Uliczne latarnie dawały jakieś nikłe światło, ale i tak pewniej czułbym się, widząc przed sobą wszystko, co powinienem, a nie jedynie własne nogi, Luhana i przestrzeń w odległości 5 metrów ode mnie. Czerwonowłosemu jednak zdawało się to nie przeszkadzać, gdyż uradowany przybliżył się i chwycił mnie mocno za rękę. Automatycznie i mi ciemność wokół przestała zawadzać. Przynajmniej było mniejsze prawdopodobieństwo, że ktoś zobaczy nasze splecione dłonie.
- Zaprowadzę cię gdzieś, okej? - zapytał chłopak, uśmiechając się tajemniczo, a ja bezwiednie przytaknąłem. Prawda była taka, że z Luhanem mogłem chodzić wszędzie, nawet po najobskurniejszych zaułkach.
Xiao, ściskając mocno moją rękę, a co za tym idzie - ciągnąc mnie jak dziecko za sobą, pruł przed siebie, nie zatrzymując się ani na chwilę. Pomiędzy nami panowała niemal grobowa cisza, jednak ja nie czułem się skrępowany, sądzę, że Luhan też nie. Chłopak prowadził mnie, jak zdołałem zauważyć, w stronę rzeki Han, ale nie w te miejsca, w których zwykle bywałem. Te odwiedzane przez niego były ładniejsze, jaśniejsze i przyjemniejsze.
                Miejsce, do którego doprowadził mnie Luhan zaparło mi dech w piersiach. Od dawna wiedziałem, że Seul, szczególnie nocą jest niesamowity, ale teraz dopiero uświadomiłem sobie jak bardzo. Może wpłynęła też na to obecność Xiao, w końcu w jego towarzystwie wszystko wydawało się lepsze.
                Weszliśmy na betonowy, zdobiony most, łączący jeden brzeg rzeki z drugim. Most ten był z każdej możliwej strony oświetlony niezbyt wysokimi latarniami, które tworzyły niemalże magiczny klimat. Woda była niemal całkowicie czarna, prawie tak ciemna jak nocne niebo nad nami, jedynie księżyc w pełni dawał bardzo jasne światło, które także odbijało się w tafli wody. Na niebie widniało również mnóstwo migoczących nieśmiało gwiazd. To było właściwie nie do pomyślenia, że po tak okropnej pogodzie kilka dni temu niebo może być tak piękne. Całą scenerię dopełniała jeszcze panorama Seulu, złożona z wielu kolorowych świateł i imponujących budynków. Gdyby nie to, że Luhan cały czas podczas mojego podziwiania krajobrazu mocno ściskał mnie za rękę, mógłbym pomyśleć, że znajduję się w jakiejś baśniowej krainie. Chociaż prawda jest taka, że z trzymającym moją dłoń chłopakiem czułbym się tam jeszcze magiczniej.
                Luhan, odrywając mnie od bezmyślnego gapienia się w co popadnie, pociągnął mnie lekko za sobą w stronę stojącej nieopodal drewnianej ławki. Usiedliśmy na niej, po czym czerwonowłosy momentalnie wtulił się we mnie. Objąłem go mocno ramieniem.
                - Jongin nie lubi tu przychodzić – odezwał się głosem, w którym wyczułem nutkę żalu. – On ogólnie nie lubi chodzić w miejsca, które są odludne, klimatyczne i nie ma w nich alkoholu – dodał, oplatając rękoma moją talię.
                - To gdzie się spotykaliście we dwójkę? – spytałem, na co Luhan westchnął ciężko.
                - Zwykle u niego w domu. Ewentualnie w jakimś klubie, ale tego nie można nazwać spotkaniem we dwójkę.
                Byłem nawet w stanie wyobrazić sobie ,,prywatne” spotkania Kaia i Xiao. Jeśli odbywały się w domu Kima, zapewne większość czasu spędzali na ściąganiu sobie nawzajem ubrań. Natomiast jeśli widzieli się w klubie, było to raczej spotkanie Jongina z alkoholem, a Luhan był tylko dodatkiem do macania.
                - Sehun, mogę powiedzieć ci coś o Xiuminie? – zapytał czerwonowłosy, a ja powoli przytaknąłem.
                - Powinienem się bać? – spytałem z uśmiechem, na co Luhan zaśmiał się, ale pokręcił przecząco głową.
                - Raczej nie, chociaż pewnie cię to zdziwi – odparł i zagryzł dolną wargę. – Jongin kazał mi, aby ci tego nie mówił, ale skoro między Minseokiem a tobą już jest w porządku, to chyba nie zrobi to mu większej różnicy – dodał, a po krótkiej przerwie kontynuował:
                - Pamiętasz, jak wróciłeś z Osan i Chanyeol powiedział ci, że Xiu jest na ciebie śmiertelnie obrażony? Wtedy oficjalnym powodem było to, że podobno za plecami Xiumina najeżdżałeś na niego do Kaia. I wszyscy, o dziwo, w to uwierzyli, mimo że biorąc pod uwagę twoją relację z Jonginem, raczej mało prawdopodobnym było, żebyś hejtował Baoziego, swojego bardzo dobrego przyjaciela, do niemal twojego wroga. A ty jakoś nie próbowałeś tego negować, przynajmniej nie publicznie.
                - Próbowałem gadać z Xiuminem, ale on nie chciał mnie słuchać.
                - Pewnie wysłuchałby cię, gdyby to była prawdziwa przyczyna jego złości. Tak naprawdę to wszystko było udawane, wiesz?
                W tym momencie poczułem się, jakby ktoś wylał na mnie kubeł zimnej wody.
                - Nie wiem, co to Jonginowi dało, bo tego już nie raczył mi wyjaśnić. W każdym razie chodzi o to, że Minseok tak naprawdę nie był na ciebie zły. O nic. Kojarzysz pewnie te wszystkie podejrzane znajomości Kaia? Jongin, podczas twojego pobytu w Osan… szantażował Xiumina… Powiedział mu, że ma w każdy możliwy sposób być na ciebie wkurwiony i na każdym kroku to okazywać, bo w przeciwnym razie ci jego koledzy pobiją Minseoka.. A co za tym idzie – ciebie.
                Byłem w stanie jedynie wpatrywać się tępym wzrokiem w latarnię naprzeciwko.
                - Wtedy nie zdawałem sobie sprawy, że to wszystko tak bardzo ci zaszkodzi.. Chyba nawet nie powinienem się usprawiedliwiać, bo wszystko, co powiem, będzie po prostu żałosne… Ale nawet gdybym próbował odwieść Kaia od tego pomysłu, on i tak by nie odpuścił.. – Luhan przerwał i spojrzał na mnie po raz pierwszy od początku swojego monologu. Jego oczy wyrażały żal, smutek i skruchę. – Nie mam pojęcia, po co Jongin to wszystko zrobił, ale na szczęście Xiumin miał na tyle odwagi, aby mu się przeciwstawić. I jak na razie nie odczuł żadnych konsekwencji.
             Moje milczenie i celowe unikanie jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego musiało zaniepokoić Luhana, bo puścił mnie, usiadł prosto i chwyciwszy mnie za podbródek, zmusił mnie do popatrzenia mu w oczy.
                - Wybacz mi, Sehun. Odkąd zacząłem chodzić z Jonginem, między nami popsuło się w cholerę rzeczy, ale naprawimy to, rozumiesz? – zapytał, wpatrując się we mnie z determinacją i pewnością. – A przynajmniej ja naprawię, bo cię kocham. Jak szalony.
                Poczułem w brzuchu przyjemny skurcz, ale na usta cisnęło mi się jeszcze jedno nieuniknione pytanie.
                      - A co z Kaiem?
                Luhan uśmiechnął się lekko, po czym ponownie przybliżył się do mnie, ale tym razem to ja wtuliłem się w niego, po raz pierwszy czując się tym młodszym.
                      - Jakoś to załatwię, nie przejmuj się.
                Po tych słowach Luhan pocałował mnie w czoło i oparł podbródek na mojej głowie. Księżyc nadal świecił bardzo jasno, skutecznie odpychając od siebie deszczowe chmury, które nieubłaganie pojawiały się nad Seulem. Był to znak nie tylko potężnej ulewy, której Seulczycy mogli się spodziewać. Czarne chmury zbierające się nad miastem symbolizowały ponowne, ale nieuchronne zrujnowanie mi życia.




                   PS Wybaczcie ewentualne błędy, pisanie na tablecie, a potem poprawianie tego jest męką. xD I za nierówne akapity (jeśli takowe są, a znając blogspota pewnie są) też przepraszam, blogger mnie nie lubi. ;c

6 komentarzy:

  1. W końcu nowy rozdział :D
    Wiem, że już to mówiłam wiele razy, ale muszę to zrobić jeszcze raz, a mianowicie uwielbiam twój sposób pisania. Czytanie każdego zdania jest dla mnie przyjemnością :)
    To twoje porównanie "wlec się jak żółw na ślimaku albo ślimak na żółwiu" mnie rozłożyło xD Nie wiem czy to było zamierzone, ale jeśli tak to Ci się to udało, bo czytałam to wczoraj, a do dzisiaj się z tego śmieję, nawet nie wiem czemu xD
    Cieszę się, że Sehun i Luhan są razem, wreszcie! Ale trochę martwię się o tą sprawę z Kaiem i co z tego wyniknie. Sehun nie chce nic powiedzieć Luhanowi, a powinien, bo jak znam życie ( albo fanficki xD ) to Luhan się o tym dowie i się pokłócą przez to xD Strasznie mnie ciekawi ta sprawa z Kaiem i jak Luhan ma zamiar to załatwić. Liczę na to, że Sulli jakoś zainterweniuje i pomoże chłopakom rozwiązać ten problem. Jakoś tak czuję, że ona chciałaby powiedzieć Lu, co widziała :P
    A co do Luhana, który nie można spać, bo jest za ciepło - znam ten ból, Luhan xd
    Cieszę się, że w końcu skończyłaś ten rozdział, bo wiem jak bardzo chciałaś już go dodać. Mam nadzieję, że następny rozdział będzie ci się pisało lepiej i liczę na ten ciekawy rozwój wydarzeń :D Hwaiting! <3
    Karen

    OdpowiedzUsuń
  2. W ogóle to, o Boże, jak ja tęskniłam! T^T nigdy więcej tak nie rób, okej?;-;
    Tak strasznie kocham twoje opowiadanie, że połowa tygodniowego bilansu wejść to chyba moje._.
    No, ale przechodząc do rozdziału~
    Luliś co seme XD Uwielbiam cię za tego HunHana i biję pokłony:"")))) *main shipper* Szkoda tylko, że tak krótko :c No, ale w sumie jakby weszła mama Luhana... Może i divrze się stało xd
    I to 'kocham cię' jak Sehun już odchodził, omg:""))))) ♡
    Wspominałam ci już, że przepadam za Sulli, prawda?^^ Jest genialna! Tak mu przyszło... Jejcia, może mogłabyś zeswatać ją z Xiuminem*.* Znaczy wiesz, to takie moje przemyślenia, co nie? Xd Nasunęło mi się tak jakoś, kiedy przyszedł do Sehuna :D
    Co dalej... Ifnsjcjsnsjsjsjksnsks wytwórnia chce ich usłyszeć!*.* Cieszyłam się tak, jakby co najmniej chodziło o mnie xd Fajna koncepcja^^ Ale mam złe przeczucia, że pewnie coś się wydarzy._.
    Genialny był moment, gdy Sulli pertraktowała z Hunniem odnośnie zakupów xd No mega! Jakbym słyszała siebie :D
    Ale ugh, Kai-sucz-bitch-zimnychuj-.-" Ten człowiek działa mi mocno na nerwy, chociaż go uwielbiam... Tutaj mnie irytuje, bo taki puszczalski XD
    Na koniec jebłaś spacerek w nocy, czym dobiłaś moje hunhanowe feelsy:"")))) Tak romantycznie!*^* No i to, że Luliś taki smutny, bo sprawa z Xiu i to, że Jongin to egoista._. Trochę kiepsko :/ Ale Sehun wszystko wybaczył i znów było tęczowo i w ogóle cudmiód♡
    Przepraszam w ogóle, że tak późno ten komentarz, ale mam taki nawał zajęć, że już nie wiem co ze sobą zrobić._.
    Generalnie rozdział jak zwykle cudny, ponadto jest zapowiedzią do dalszych wydarzeń, na które czekam z niecierpliwością♡ Mam nadzieję, że uda ci się szybciutko dodać. Trzymam kciuki~ Hwaiting♡
    Twoja mała psychofanka c:

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, Pinky! *^*
    Przepraszam, że tak późno przychodzę z moją opinią, ale złożyły się na to różne czynniki (sama wiesz, jak to jest, na przykładzie mojego maila xD) i zwyczajnie nie miałam jak skomentować wcześniej.
    I, póki jeszcze się nie rozgadałam, chciałabym tylko coś powiedzieć – WSTYDŹCIE SIĘ LUDZIE, TYLKO DWA KOMENTARZE I 80 OBSERWUJĄCYCH? ;____;
    Tak, teraz chyba mogę przejść do tej części, na którą prawdopodobnie czekasz najbardziej (o ile w ogóle jej oczekujesz) od kilku dobrych dni. Cieszę się, że nareszcie napiszę ten komentarz i będę miała poniekąd czyste sumienie, bo tylko chodziłam i w myślach cały czas miałam „Cholera, nie skomentowałam Manie rozdziału, nie skomentowałam Manie rozdziału”. Z tego wszystkiego chyba się aż rozchorowałam, na dobrą sprawę. Nawet mój organizm mnie przymusił do otworzenia Worda i naskubania kilku słów, które (prawdopodobnie) Cię ucieszą.
    To zdjęcie Sehuna i Lulu mnie zabiło, przysięgam. Jest takie urocze, że aż nie mogę wyjść z podziwu, że ten scornful Hunnie jest w stanie wyglądać TAK słodko. O Luhanie nie wspomnę, bo on to zawsze taki do kochania, ale kurczę, oni serio do siebie pasują! Nawet jeśli nie shippuję HunHana jakoś tak strasznie mocno, to normalnie wzięłabym banner „HUNHAN IS REAL” i powiesiła im w dormie ;(((.
    Tak naprawdę, przechodząc już do treści rozdziału, nie zdawałam sobie sprawy, w jak cholernie ważnym momencie urwałaś wcześniej i aż się zapowietrzyłam lekko, kiedy sobie przypomniałam poprzednią akcję. Ekhem, mówiłam już, że masz dar do wciągania ludzi w treść dzieła od samego początku? Przeklinam Cię za to, bo, z tego co pamiętam, kiedy czytałam to po raz pierwszy, nie mogłam się oderwać i aż przegapiłam jeden z moich ulubionych seriali w telewizji…. Jesteś najgorsza, Pinky, wiedz o tym.
    Nie mogę przejść ukradkiem obok tego biednego Sehuna, który już sam nie wie, co ma robić – spieprzać, jak najdalej, czy może jednak stać i czekać na reakcję Luhana. Just.. dfghsjd, let me hug You, Sehun. ;____; Nie wiem, jak to się stało, że ja, najgorszy krytyk świata (XDDD), który w pierwszym rozdziale chciał walnąć Huna w mordę, teraz chciałby się do niego lepić jak pierwszy lepszy fan girl… Magia, Mano, magia.
    Afsdhsgvshfdvfhdkvffhdkfdsvdhkdsvdshfds, najchętniej tak skomentowałabym całą następną scenę, bo nie mogę chyba znaleźć innych słów. UWIELBIAM, jak takie małe, tyci stworzonka, które zawsze (przeważnie) robione są na cioty, pokazują, że jednak mają coś do powiedzenia i są dominujące. <33 Kłaniam Ci się, bo ukradłaś mi serce tym dominującym Luhanem tutaj (ostatnio czytałam więcej Ficków z Luhanem top, a Sehunem bottom, więc nie dziw się, że jestem taka podjarana xD), który tak pięknie pcha Sehuna na ścianę, maca go przy okazji i całują się, w pełni zdając sobie sprawę z tego, co będzie później i jakie zobowiązania to za sobą niesie. ;-;
    Luhan, jesteś moim mistrzem, kompletnie xD. Najpierw sprawiasz, że biedny Sehun nie wie, gdzie jest prawa a lewa przez ten pocałunek, a potem mu mówisz, że ma sobie iść….. MISTRZ. Wygrał wszystko. I jeszcze powiedział, że go kocha, a później zatrzasnął drzwi….. LUHAN, proszę Cię xD.
    „Ja i Luhan zostaliśmy parą” *Hikari wskakuje na biurko, tańczy Macarenę, otwiera okno, wrzeszczy wyznania miłosne do wszystkiego i wszystkich, a potem wesolutko wsiada w busa i idzie uściskać Manę, bo NARESZCIE, kurde, W KOŃCU są razem*.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam bladego pojęcia, ile razy mówiłam już, jak bardzo uwielbiam tutaj Sulli, ale to chyba jedna z najlepszych bohaterek, którą dane mi było poznać. Prawdziwa shipperka, z życia yaoistycznego wyjęta i jeszcze przyjaciółka Sehuna. Hej, ja też chcę takiego przyjaciela, którego mogłabym łączyć w parę z drugim i zawsze go o wszystko wypytywać. ;____;
      Fakt faktem, przez to, jak Hun zachowywał się wcześniej, niestety będą musieli się ukrywać. I tak, zabolało, jak o tym pomyślałam, ale może to zapowiedź do jakichś ciekawych wydarzeń, które planujesz? I mówiąc CIEKAWYCH, nie mam na myśli ANGST-TAKI-ŻE-HIKARI-SIĘ-POPŁACZE-I-NIE-BĘDZIE-WIEDZIAŁA-CZY-TO-ŁZY-CZY-KATAR. Nie. Chcę urocze zakończenie, pięknie zwieńczenie całego Ficka, a nie przeryczane noce, bo Mana mi kogoś uśmierciła. T^T Słyszysz? Wiem, że to czytasz (Jakżeby mogło być inaczej…) i mówię stanowcze NIE. ;_____;
      Xiumin. XIUMIN? *wrzasnęła Hikari, czytając dalej* Właściwie chyba nawet o nim zapomniałam i dopiero wraz z jego pojawieniem się przypomniałam sobie wydarzenia między nimi… Byłam wtedy jeszcze bardziej zdziwiona, yolo xD.
      WYTWÓRNIA. CO. XIUMIN. CO. PIOSENKARZE. CO. Czym jest życie? Chyba zaczęłam podskakiwać jak foka na dragach, która zażyła za dużo AmfeTaeminy. Cieszę się bardzo i jejku, mam nadzieję, że serio coś z tego wyjdzie! Nie zapomnij do tego nawiązać w przyszłych rozdziałach, bo urwę Ci.. ekhem, jak Jongin Sehunowi.
      Sehun + Sulli + zakupy = Ale jak to. Naprawdę Sehun dał się namówić? Aż oczom nie wierzę! Ale cóż, właściwie to na początku wydawało mi się dziwne, że Sull aż tak bardzo chce Sehuna namówić na owe zakupy, ale w końcu odpuściłam sobie dociekanie, bo marny ze mnie Sherlock (omg, Sherlock, wracaj, tęsknię za Tobą… T^T Moje niedziele są bez Ciebie puste). „Nie musiałaś mnie tak przekonywać i tak bym z Tobą poszedł” Nie wiem jak Sulli, ale ja bym go skopała porządnie, że wylewam z siebie siódme poty i próbuję go wziąć na litość, a ten w duchu się śmieje.. dgfdkjgfjd. Mówiłam coś o przytulaniu? Teraz walnęłabym go o ścianę.
      Właśnie dlatego rzadko chodzę do galerii – tam jest w cholerę sklepów, a mój portfel kwiczy, że jest głodny…. Jakbym poszła na zakupy, to byłby na super diecie przez najbliższe dwa lata. T^T
      „Na szczęście Sulli nie była aż tak niezdecydowana, jak zapowiadała i w dziewiątym sklepie udało jej się kupić sukienkę” No to faktycznie nie była niezdecydowana, skąd… XD Ale poniekąd rozumiem, ja w poszukiwaniu sukienki na ślub (Niestety nie mój z Taeminem/Jong Sukiem) obeszłam dwie galerie i jakoś w… trzydziestym piątym sklepie znalazłam idealną. Biedny Sehun, nie miałby ze mną życia.
      Uh, Jongin znów z jakąś lasią… Jak go kocham, tak dałabym mu w mordę (ostatnio wszystkich chcę bić, zauważyłaś? Trzymaj mnie lepiej albo obwiąż jakimś sznurem, bo skończę za kratkami i przyjedziesz wpłacać kaucję, tańcząc do Bar Bar Bar). I hej, moje podejrzenia co do tego, że Jongin był z Luhanem, by popchnąć Sehuna do działania wydają się coraz to bardziej prawdopodobne, ale z drugiej strony… tak, marny ze mnie Sherlock, więc lepiej się zamknę.
      Xiaaao, Ty też uwielbiasz nocne spacery? T^T Ja je kocham całą sobą i chodziłabym na nie codziennie, gdybym tylko miała z kim (W towarzystwie lepiej, taka prawda. I bezpieczniej xD), więc publicznie ogłaszam, że masz sobie przyszykować jakieś wygodne buty i jak będę u Ciebie na nocce, to idziemy na nocny spacerek! *^* Prooooszę?
      Nie wiem, dlaczego opisałaś ten piękny, nocny krajobraz, ale teraz aż mnie skręca, bo też chcę do Seulu nocą, no ej. To nie jest fair. Może spotkam takie HunHany na spacerku? Śmiałabym się! :D
      Luhan na końcu jest taki uroczy, kiedy mówi, że wszystko naprawią, on naprawi, bo bardzo Sehuna kocha…… Umarłam chyba, a moja dusza powędrowała na łąkę zwaną „HanHanowskie fluffy – czyli jak umrzeć w kilka sekund”. Chcesz dołączyć?

      Usuń
    2. Wiem, że ten rozdział pewnie miał w cholerę stron, ale ja i tak nie powstrzymam się od skowytu DLACZEGO TAK KRÓTKOOOOOOO. ;___; Nie lubię tego momentu, kiedy chcę przewijać stronę dalej, a tu mi już zjeżdża na komentarze i mam minę w stylu „WTF, gdzie reszta?” ;____;. Tak czy siak – dziękuję, że napisałaś ten rozdział, bo był cudny i teraz mi jeszcze bardziej głupio, że tak długo nie mogłam się za niego wziąć. Wiem, że powinnyśmy to uznać jako odwet za tego maila, ale i tak mi niesamowicie głupio, bo rozdział był super i tylko Cię uściskać powinnam. Przepraszam raz jeszcze (Hikari i jej nawyk przepraszania po milion razy nadal aktywny).
      Mann, pamiętaj, że Cię uwielbiam i nie waż się pisać mi rzeczy w stylu „xxx rozdział jest beznadziejny”, a później wychodzi z niego takie cudo, które właśnie komentuję. Przysięgam, że jak usłyszę to jeszcze raz, to do Ciebie wpadnę i Cię uduszę (I nie, to nie zachęta do tego, żebym ruszyła do Ciebie dupę bez zaproszenia, więc po prostu tego nie mów, serio. Będziesz spała na ziemi wtedy. ;-;).
      I, jak już tu jestem – BTS, wszystkiego najlepszego z okazji Waszej pierwszej rocznicy! Polski JiKook Wam Hwaitinguje codziennie! *^*
      No nic, kończę ten komentarz i pamiętaj, że ZAWSZE widzę, jak piszesz coś złego na siebie/swoje ficki. ZAWSZE. : ))
      Ściskam,
      Hikari.
      (Za niedługo nazbiera nam się tyle tych obietnic do przytulania, że nie wyrobimy się z tym do kolejnej wiosny. Czy to nie dobry pretekst, żeby wreszcie się spotkać, Pinky? :D).

      Usuń
  4. Hmm... Czyli nie ma szans na przywrócenie Jonginowi człowieczeństwa. Chociaż może gdzieś tam na końcu, kiedyś się jakoś opamięta, mam na to ogromną nadzieję. To obściskiwanie się z blondyną to już było bezczelne z jego strony i to tak w miejscu gdzie wszyscy go mogą zobaczyć. Brak słów. Chciałabym, żeby Jongin z Sehunem byli normalnymi przyjaciółmi tak jak kiedyś (dawno, dawno temu). No ale cóż Jongin jest skurczybykiem i cóż. Zdziwiłam się, że jest zdolny aż do tego, żeby szanatażować Xiumina POBICIEM. Jestem naprawdę w szoku. O to bym go nie podejrzewała, ale skoro zadaje się podejrzanym towarzystwem i chodzi do jakichś podejrzanych obskurnych miejsc... Mam nadzieję, że jest dla niego jakiś ratunek.
    No ale skupmy się na głównych bohaterach, bo za bardzo tutaj rozmarzyłam xd
    Świetnie opisałaś początek tymi porównywaniami do wizyty u lekarza, egzaminu. To było świetne. Bo gdyby od razu tak uzyskać odpowiedź to nie byłoby to samo :)
    Luhan to jednak taki diabełek, zawsze byłam tego pewna xd
    Nazwanie Sehuna frajerem ♥♥♥ Kocham ^.^
    Oj czarne chmury zmierzają nad życie Sehuna, bardzo mnie to martwi. Jak znam życie to Kai (dla którego może jest jeszcze jakiś minimalny ratunek) wszystko zniszczy (ale może chociaż później ładnie przeprosi i wszyscy mu wybaczą xd)
    Mam przeczucie, że znowu się wszystko skomplikuje. Agh.
    Dużo weny! Hwaiting !

    OdpowiedzUsuń