Cześć. :3 Jak się macie? Z dniem dzisiejszym powracam do Was z nowym, dziesiątym już rozdziałem SH. Wiem, że wiele osób na niego czekało, dlatego przepraszam za tak długą przerwę. Chociaż cieszą mnie niektóre wiadomości, przynajmniej wiem, że ktoś czyta te moje wypociny. xD Chciałabym od razu prosić o wybaczenie autorki, których blogów przez wieki nie odwiedzałam *pada na kolana* Tysiąckrotnie przepraszam. TTTTTTTT Szkoła całkiem zawładnęła moim życiem i nie mam czasu na nic, nawet wchodzenie na twittera. Q.Q Ostatnio nawet prawie zapomniałam, jak wygląda laptop. ;___; Wybaczcie mi, proszę. Nadrobię Wasze ficki, naprawdę. Mana przysięga na HunHana.
Dedykuję ten rozdział: Hikari, Julce, Uszati, Izzy, Yuri, Yuki, Ava, Kei, Sehunałkę, Villi, Berenice, Midori i wszystkim, którzy czytają SH. Kocham Was wszystkich bardzo mocno, nawet anonimków, którzy tutaj zaglądają. <3 Bez Was by mnie tu nie było.
MIŁEJ LEKTURY!
Odkąd pamiętam, mój humor nigdy nie był uzależniony od
pogody. Nieważne, czy na zewnątrz panował trzydziestostopniowy upał, czy
temperatura spadała zdecydowanie poniżej zera, mój nastrój był taki sam. Czyli
właściwie żaden. Nie byłem ani nadmiernie szczęśliwy ani wyjątkowo
przygnębiony. Tak naprawdę moje nastawienie do świata było niebywale obojętne.
Natomiast ostatnimi czasy miałem
wrażenie, jakby to Matka Natura wyznaczała tok mojego rozumowania, ton moich
uczuć i humor, jaki powinienem posiadać. Od kilku dni pogoda tkwiła w tym samym
szarym i zamglonym zabarwieniu. Deszcz był nieodłączną częścią dnia, czasami
zdarzały się burze i pioruny. Gdy spoglądałem za okno widziałem jedynie
zamazane kontury budynków, głównie w ciemnych kolorach. Zdawało się, jakby
nagle ktoś jednym ruchem odebrał miastu wszystkie kolory, zebrał je w puszce i
schował do najbardziej ukrytego i najciemniejszego lochu. Również niebo w żaden
sposób nie zmieniało swojej barwy - ciągle sprawiało wrażenie jednej,
granatowej, bezkształtnej masy, która lada moment spadnie wszystkim na głowę.
Nawet słońce bało się wychylić zza puszystych, deszczowych chmur, ciągle tkwiło
schowane, jedynie co jakiś czas ukazując nieśmiało fragment swojej brudnożółtej
głowy. Widocznie nawet jemu udzielił się parszywy nastrój wywołany przez
niezbyt ładną pogodę.
Na zewnątrz nie widziałem ani jednej
żywej duszy. Mokre chodniki z ogromnymi kałużami były przerażająco puste, nie
licząc może dwóch osób, które pod czarnymi parasolkami próbowały przedrzeć się
do sklepu. A może na ulicy znajdowało się mnóstwo ludzi, ale tak jak pogoda
stali się szarzy i nijacy? Tak jak ja i moja zbłąkana dusza?
Nie chciałem nawet otwierać okna, aby
zimny i odrażający deszcz nie wdarł się do mojego i tak zabałaganionego pokoju.
Poza tym wiatr docierał do moich uszu nawet przy zamkniętych drzwiach i oknach,
nie chciałem, żeby huczał jeszcze bardziej. Miałem dość wszelkich dziwnych
niezidentyfikowanych dźwięków i odgłosów. Chociaż, powiedzmy sobie szczerze -
czego ja ostatnio nie miałem dość? Chyba tylko użalania się nad sobą. To było
na porządku dziennym.
Ostatnimi czasy dochodzę do wniosku, że
Matka Natura jest bardzo zabawową i rozrywkową osobą. Uwielbia bawić się pogodą
na świecie i humorami wybranych jego mieszkańców, a co najśmieszniejsze, lubi
te dwa elementy ze sobą porównywać, aby były kompatybilne. Jakimś dziwnym
cudem, każdą z części składających się na panującą za oknem pogodę potrafiłem
odnieść do jednej z cząstek stanowiących moją duszę.
Deszcz symbolizował łzy. Wstyd przyznać,
ale ostatnimi czasy dużo płakałem. Po kilku przeryczanych godzinach miałem
wrażenie, że w moim ciele nie pozostało już ani kropli wody. To niebywałe, że
nieczuły Oh Sehun płacze. Że w ogóle wie, jak to jest - płakać. Prawdę
powiedziawszy, wydaje mi się, że bardzo dawno przestałem być tym ,,twardym i
niewrażliwym" Sehunem. Za dużo razy pozwoliłem łzom zawładnąć moją duszą.
Przewijające się przez deszczowe dni
burze i pioruny to złość, która również jest częstym elementem mojej
egzystencji. Czasami tak nagle potrafię się zdenerwować, nawet z jakiegoś
głupiego i bezsensownego powodu. Umiem nawet się wściekać przez łzy. Potem tego
żałuję, ale nie jestem w stanie tego zmienić. Matka Natura rządzi moim humorem,
poruszając za sznurki jak marionetką. Tak właśnie się czułem. Jak lalka, której
narzuca się, co ma robić i ,,czuć". Chociaż... czy w ogóle jeszcze coś
czułem?
Brak kolorów na zewnątrz też w jakiś
sposób oddziaływał na moje samopoczucie. Na siłę próbowałem upodobnić się do
wizerunku świata, zacząłem ubierać ciemne ubrania, byłem ciągle przygnębiony i
zmartwiony. Mój mroczny image psuły trochę tęczowe włosy, których nadal nie
zafarbowałem na jakiś normalny kolor, ale nie miałem zamiaru tego robić.
Kolorowa fryzura była jedynym elementem, który w minimalny sposób dawał mi
nadzieję na powrót do normalnego stanu.
Zachmurzone niebo przyrównywałem do
smutku, który ciągle mi towarzyszył. A słońce było mną, który, tak jak ono, nie
mógł wydostać się z czeluści przygnębienia.
Może trochę przesadzałem i za bardzo
wyolbrzymiałem fakt mojego depresyjnego nastroju, ale w żaden sposób nie
potrafiłem się go pozbyć. Za długo już wmawiałem sobie, że nie umiem robić nic
innego jak się załamywać i jeszcze bardziej przygnębiać. A to, że ostatnio nikt
się do mnie nie odzywał, jeszcze bardziej potęgowało moją parszywą sytuację. Z
premedytacją wszystko ignorowałem.
Zegar z kukułką wiszący w centralnym
miejscu naszego salonu tuż obok wejścia właśnie wybił godzinę 12.00. Co prawda
znajdowałem się we własnym pokoju, jednak nawet tutaj słyszałem irytujący
dźwięk wydobywający się z wnętrza przedmiotu. Zegar zajmował miejsce na ścianie
w salonie już od jakiegoś czasu, jednak ja nadal nie mogłem się do niego
przyzwyczaić i za każdym razem, kiedy tylko rozpoczynało się kukanie, zatykałem
uszy. Nic nie dały szczere prośby zanoszone przeze mnie do mamy o usunięcie
zegara. Kobieta była nieugięta i za każdym razem powtarzała, że pieniądze włożone
w jego zakup to była jedna z lepszych inwestycji jakie wykonała w życiu.
Natomiast ja miałem serdecznie dość
wkurzającego dźwięku obwieszczającego godzinę, gdy słońce znajdowało się w
zenicie. Z pewnych źródeł wiedziałem, że również ojcu się to nie podobało.
Aczkolwiek ani ja ani on nie mieliśmy wpływu na decyzję mamy. Jeśli chodzi o
wystrój domu, to ona zdecydowanie miała ostatnie słowo.
Założyłem słuchawki na uszy, aby po raz
kolejny zatopić się we własnym świecie i nie zwracać uwagi na to, co dzieje się
dookoła. Od kilku dni nie robiłem nic innego, jedynie siedziałem u siebie w
pokoju i robiłem wszystko, co było możliwe do zrobienia w małym pomieszczeniu z
szafą, regałem, biurkiem, łóżkiem i oknem. Ponownie odciąłem się od świata, z
premedytacją nie wchodząc na żadne portale społecznościowe, rezygnując z
używania komunikatorów i wyłączając telefon. Jednak tym razem w mojej głowie
nie tłukły się myśli samobójcze, jak wcześniej. Może dlatego, że tym razem nie
byłem przytłoczony tak wieloma problemami?
Przygłosiłem muzykę, starając się jak
najbardziej odpłynąć, ale mimo wysokiej głośności i tak zdołałem usłyszeć
gwałtowne pukanie. Niechętnie ściągnąłem słuchawki i podszedłem do trzęsących
się od mocnych uderzeń orzechowych drzwi. Po przyciśnięciu klamki, nie zdążyłem
nawet uchylić lekko drzwi, kiedy do mojego ciała docisnęło się w mocnym uścisku
drugie, chude ręce objęły moją szyję, przez co prawie straciłem oddech, a po
pokoju rozszedł się charakterystyczny zapach cynamonowego szamponu. Zanim
uświadomiłem sobie, kto tak naprawdę przed momentem prawie mnie zgniótł i
pobił, drobne ciało oderwało się ode mnie, a na policzku poczułem bolesne
uderzenie.
- Sehun, ty durniu! - wrzasnęła Sulli i
zrobiła tak mściwą minę, że miałem ochotę się roześmiać. Dziewczyna jednak zauważyła
to i krzywiąc się z wściekłości, grzmotnęła mnie pięścią w czubek głowy. - Co
się głupio śmiejesz, frajerze? Powinieneś pławić się przede mną i błagać o
wybaczenie, a nie jeszcze szczerzyć się jak murzyn do gwoździa! Odbiło ci już
całkowicie?! Te twoje dziwne humorki całkiem padły ci na mózg? Jak śmiesz w
ogóle tyle się nie odzywać i przyprawiać mnie o taką obawę? Nie wstyd ci?! Już
myślałam, że coś ci się stało, nie wiem, Jongin cię pobił i leżysz teraz
nieżywy w rowie albo Luhan przygniótł cię nadmiarem swojej miłości i
spłaszczonego powiesił na ścianie! A ty sobie siedzisz w domu i opierniczasz się
jak ostatni debil! Ogarnij te swoje dzikie instynkty, dobra? Bo za niedługo
rozum stracę przez ciebie - powiedziała, po czym skrzyżowała ręce na piersi i
spojrzała na mnie z wyższością.
- Czekam. Masz mi coś do powiedzenia? -
spytała, nadal utrzymując srogi wyraz twarzy. Wiedziałem, że to tylko gra,
Sulli nie była takim typem osoby. Nie była mną.
W tej sytuacji pozostało mi tylko jedno.
Nie zważając na obrażoną postawę
dziewczyny, przybliżyłem się do niej i przytulając ja mocno, wyszeptałem:
- Fajnie cię widzieć, Sulli.
Dziewczyna początkowo się opierała, jednak po chwili rozluźniła się i również
mnie obejmując, powiedziała:
- Ciebie też, Hunnie. Nawet nie wiesz jak
bardzo.
- Nie rób mi więcej czegoś takiego, okej?
– zapytała z nieśmiałym uśmiechem, kiedy oderwaliśmy się od siebie. – Nawet
sobie nie wyobrażasz, jak bardzo się martwiłam.. Znowu – dodała, już nieco
bardziej szorstkim tonem, jednak nie tak ostro, jak wcześniej.
- Jak w ogóle tu trafiłaś? – zapytałem,
wspaniałomyślnie zmieniając temat, na co dziewczyna wyprężyła się z dumą i
uśmiechając się szeroko i triumfalnie, odparła:
- Myślisz, że jesteś w stanie przede mną
uciec? Wyobraź sobie, że twoja ciotka wie, gdzie mieszkasz, Hunnie. Wszystko mi
wytłumaczyła, podała numery autobusów, nawet drogę do twojego domu z przystanku
mi narysowała – „kochana ciotka” pomyślałem. – Ach, i kazała cię pozdrowić –
dodała niedbale, robiąc celowo obojętną minę. – A tak w ogóle nie zmieniaj
tematu! Rozmawialiśmy o tym, jak bardzo mnie wkurzyłeś – powiedziała, po czym
rozsiadła się wygodnie na łóżku i pociągnąwszy mnie, abym usiadł obok niej,
spojrzała na mnie badawczo.
- Co znowu się stało, hm? Pewnie coś z
Kaiem i Luhanem, zgadza się? – zapytała. Z rezygnacją pokiwałem twierdząco
głową. Nie chciałem już nic przed nią ukrywać.
- W takim razie, co się stało? Sehun,
powiedz mi, wiesz przecież, że możesz mi zaufać – odparła, uśmiechając się
ciepło, aby zachęcić mnie do zwierzeń.
Nienawidziłem się żalić. Czułem się wtedy
jak na spowiedzi, wyjawiając wszystko, co mnie spotkało, jakie emocje mną
targały i co robiłem. Poza tym nie chciałem zwalać wszystkich moich, często
całkiem absurdalnych problemów na innych. Szczególnie na Sulli, o której
wiedziałem, że również swoje posiada.
- No, słucham. Mów albo znowu dostaniesz
w głowę, ale tym razem czymś mocniejszym – zagroziła, na co przewróciłem
oczami, ale, aby mieć to już za sobą, rozpocząłem swój wywód.
- Sehun, kochanie, zabierz koleżankę i
chodźcie na obiad! – krzyknęła zza drzwi mama, pukając lekko kilka razy w
drewno. Sulli, która powoli wybudzała się z szoku pomieszanego z radością,
pokiwała głową, po czym wstała i ruszyła w stronę kuchni, a ja zaraz za nią.
Byłem wdzięczny Jinri, że w miarę dobrze
przyjęła fakt, iż jej seulski przyjaciel w ciągu jednego dnia przespał się z
dwoma chłopakami – własnym przyjacielem i swoistego rodzaju wrogiem. Kiedy
opowiadałem jej o nocy spędzonej z Luhanem, ucieszyła się. Prawdę powiedziawszy
to właśnie Sulli bardziej zdawała sobie sprawę z mojej miłości do czerwonowłosego
niż ja sam. Natomiast kiedy mówiłem jej o seksie z Jonginem… Sprawiała wrażenie
nieco zszokowanej i zdziwionej. Chociaż miałem dziwne przeczucie, że zaraz mi
wpierdzieli.
- Siadajcie, siadajcie – Mama z uśmiechem
zaprosiła nas do nakrytego stołu i sama zajęła jedno z miejsc.
- Smacznego! – zawołała Jinri, na co mama
uśmiechnęła się jeszcze promienniej. Wiedziałem, że polubi Sulli, w końcu była
idealnie w jej typie – wesoła, radosna, energiczna, miła i pomocna.
Podejrzewałem, że gdy tylko dziewczyna wróci do Osan, mama zacznie namawiać
mnie do związania się z nią. Szkoda tylko, że nie wiedziała, iż jej syn woli
chłopców i jej jeszcze nieświadome marzenie raczej się nie spełni.
- Sulli, opowiadaj, jak tam u rodziców?
Jak życie w Osan, jak w szkole? Sehun dużo mi o tobie opowiadał i czuję się,
jakbym znała cię jak własną córkę – odparła mama, na co Jinri zarumieniła się,
ale grzecznie i bez zająknięcia odpowiedziała.
- W Osan wszystko dobrze. Co prawda
ostatnio mama zachorowała, przez co mnie i tacie doszło więcej pracy, ale nie
narzekam, przynajmniej mogę coś zrobić i pomóc. Nie potrafię siedzieć
bezczynnie – uśmiechnęła się. – Pani Kang czeka, aż pani ją odwiedzi – dodała.
Mama westchnęła.
- Tak, wiem, Narae już dawno nas do
siebie zapraszała, ale jakoś nie ma czasu, żeby wyrwać się z domu –
odpowiedziała ze smutkiem. Sulli pokiwała ze zrozumieniem głową, natomiast ja
spojrzałem na mamę sceptycznie. Wiedziałem, że to nie był jedyny powód, dla
którego rodzice tak długo nie przyjeżdżali do ciotki Kang – po prostu tata nie
miał na to ochoty.
- Może jak wezmę sobie urlop pod koniec
wakacji to uda mi się zawitać do Osan – powiedziała. – Wygospodaruję sobie
kilka dni, które przeznaczę na pobyt tam. Tak, tak właśnie zrobię – dodała,
jednak bardziej mówiąc do siebie niż do nas, po czym wstała, zabrała do zlewu
talerze i już zatopiona we własnym świecie, poszła do salonu. Natomiast ja i
Sulli wróciliśmy do mojego pokoju, jednak miałem cichą nadzieję, że nie
będziemy musieli kontynuować jeszcze niezakończonej rozmowy. Jinri chyba to
wyczuła, bo gdy przekroczyliśmy próg pokoju, dorwała się do laptopa i klepiąc
miejsce obok siebie, powiedziała:
- Twoja ciocia kupiła ostatnio nowe
gatunki kwiatów, chodź, pokażę ci, jakie.
Gdy już usiadłem, dziewczyna rozpoczęła
swój monolog na temat, który dla mnie był istną czarną magią, ale Sulli
wiedziała o nim wszystko. Mimo że ogrodnictwo nie interesowało mnie w żadnym aspekcie,
z uwagą słuchałem słów dziewczyny, czasami dopytując się o różne rzeczy.
Uznałem, że skoro brunetka w skupieniu wysłuchiwała moich zażaleń, powinienem
się zrewanżować i tym razem to jej oddać głos. A poza tym, beztroskie słowa
Jinri stanowiły pewnego rodzaju ukojenie dla mojego wyczerpanego i zamęczonego
przez kłopoty umysłu.
Drugiego dnia pobytu Sulli w moim domu
odwiedził nas niespodziewany dla niej, a oczekiwany przeze mnie gość.
- Cześć, jestem Luhan – czerwonowłosy
wyciągnął do Jinri dłoń, którą nieco zszokowana dziewczyna lekko uścisnęła. Nie
miałem pojęcia, skąd wynikało jej nieuzasadnione zdumienie. Jak się potem
dowiedziałem – wprawił ją w osłupienie fakt, że tak szybko udało jej się poznać
ukochanego jej najlepszego przyjaciela.
- J-Jinri, ale mów mi Sulli –
przedstawiła się, na co Xiao uśmiechnął się ciepło, chociaż odebrałem bardzo
nieprzyjemne wrażenie, że jego promienny uśmiech był zbyt wymuszony i…
wypełniony niechęcią.
- Miło mi cię poznać, Sulli – powiedział
Luhan i na moment jego wzrok powędrował w moją stronę. Mimo że jego spojrzenie
spoczywało na mnie przez pół sekundy, wyczytałem w nim ogromną wrogość,
pretensję i zazdrość. W moim mniemaniu – całkowicie nieuzasadnioną.
- Nie chciałbym wam przeszkadzać – zaczął
Luhan, cedząc ostatnie słowo – ale mam coś do powiedzenia Sehunowi – zwrócił
się w moją stronę, aczkolwiek nie ruszył się z miejsca. – Chyba nikt cię o tym
nie poinformował, ale dzisiaj o 16.00 jest próba. Absolutnie obowiązkowa, w
końcu nasza kariera rośnie – odparł, uśmiechając się z ledwo zauważalnym
szyderstwem. – Masz się na niej zjawić, Sehun i nie chcę słyszeć słowa
sprzeciwu, bo Kai znowu się wkurwi. Możesz zabrać przyjaciółkę – dodał, kładąc
nacisk na wyraz ,,przyjaciółka”. Jego głos był przepełniony jadem i zawiścią.
Nie odezwałem się, co czerwonowłosy uznał za odpowiedź twierdzącą.
- Świetnie. W takim razie już wam nie
wadzę. Miłej zabawy i do zobaczenia później – pożegnał nas, uśmiechnął się
niewinnie i szybko wyszedł z mieszkania.
- Czy on zawsze jest taki… antypatyczny?
– spytała Sulli, patrząc na mnie smutno. Czyli jednak nie tylko ja odniosłem
wrażenie, że coś jest nie w porządku. Pokręciłem głową, nadal milcząc, chociaż
wewnątrz mnie wszystko krzyczało.
- Hunnie, wszystko dobrze? – zapytała z
troską w głosie dziewczyna, a gdy nie zareagowałem, podeszła do mnie i objęła
mnie od tyłu, przytulając się do moich pleców, jednak nie odezwała się.
W tym momencie doceniłem dwie rzeczy:
pierwszą – że mam kogoś takiego jak Sulli, kto zawsze będzie przy mnie, wysłucha
mojego biadolenia i skutecznie pomoże, nawet milcząc; drugą – że mam Luhana,
którego całym sobą kocham i za cholerę nie chcę go stracić.
Ktoś zapukał do drzwi, przez co momentalnie Jinri odskoczyła ode mnie
jak oparzona.
- Hunnie – Mama wsunęła głowę do pokoju.
– Stało się coś? Luhan wyszedł na zewnątrz jakby go coś goniło i nawet nie
chciał spróbować szarlotki, a przecież zawsze ją tak chwali… - powiedziała
smutno.
- Nie, nic się nie stało, po prostu…
spieszył się – odpowiedziałem, wymyślając na poczekaniu jakiś powód. Kobieta
pokiwała głową.
- Uch, no dobrze. Bo już się bałam, że
się pokłóciliście albo zerwaliście ze sobą – odetchnęła z ulgą, po czym wyszła,
zostawiając na mojej i Sulli twarzy wyraz monstrualnego zdziwienia.
- Zerwaliście….? – powtórzyła dziewczyna,
nadal z szeroko otwartą buzią. Spojrzała na mnie wielkimi jak spodki czarnymi
oczami.
- Wierz mi, jestem tak samo wstrząśnięty
jak ty – wymamrotałem. W tamtej chwili zdziwiłem się w takim stopniu, co
najmniej jakby Jongin oznajmił mi, że jest ze mną w ciąży.
- Czy twoja mama… - zaczęła Sulli,
drapiąc się po policzku.
- Nie mam pojęcia. Zielonego –
odpowiedziałem, po czym potrząsnąłem gwałtownie głową, aby wyrwać się z szoku.
Czy moja mama właśnie zasugerowała, że zna moje gejowskie upodobania? I że są
one skierowane w stronę Luhana? A do tego wyraziła dla nich akceptację?
Teraz naprawdę sam nie wiedziałem, czego
się spodziewać.
O godzinie 15.30
razem z Sulli wyszliśmy z domu i zwróciliśmy się w stronę mieszkania Luhana,
gdzie zwykle odbywały się nasze próby. Wbrew niewytłumaczalnej niechęci Xiao,
postanowiłem jednak zabrać ze sobą brunetkę – trochę, aby zrobić mu na złość i
trochę z prośby Jinri. Już od jakiegoś czasu męczyła mnie, że jeśli tylko będzie miała
okazję, chce poznać całą naszą grupkę.
Mimo że byliśmy
sporo przed czasem, w piwnicy Luhana zebrał się cały nasz zespół razem z dwiema
dodatkowymi osobami – Tao i Krisem.
-Sehuuuuuuuuuun!!!!!!!
- zawołał Chanyeol, po czym poczułem jak moje ciało jest powoli zgniatane w żelaznym
uścisku czarnowłosego. – Nareszcie! Z tobą to jest normalnie jak z babą w
ciąży, Hunnie. Masz cholerne humorki i nawet nie wiadomo, kiedy się ich
spodziewać - odparł z nutą pretensji w głosie, jednak uśmiech nie znikał z jego
twarzy. – Ty jesteś ta sławna Sulli, prawda? – spytał, zwracając się tym razem
do stojącej obok mnie niepozornej dziewczyny. Jinri zwykle była otwarta na nowe
znajomości, ale podejrzewałem, że jej wyjątkową nieśmiałość w tamtym momencie
wywoływało badawcze i nieco krwiożercze spojrzenie Luhana.
- Jaka tam
sławna… - wymamrotała dziewczyna, nadal z nieco zawstydzoną miną. Jednak pod
wpływem intensywnego wzroku i rozpromienionego uśmiechu Parka, na jej twarzy
również wstąpił delikatny uśmieszek.
- Jestem Chanyeol
– Chłopak przedstawił się i tak jak się tego spodziewałem, zamiast jak
cywilizowany człowiek uścisnąć jej tylko rękę, Yeol ścisnął całe jej ciało w
niedźwiedzim uścisku.
- Chodź, musisz
poznać resztę naszej bandy – powiedział i pociągnął Sulli do pozostałych,
którzy zajmowali się rozkładaniem sprzętu. Natomiast ja ruszyłem w stronę
Luhana, który siedział na kanapie i dla odmiany wpatrywał się nieobecnym
wzrokiem w okno.
Usiadłem obok
niego i ku mojemu niezadowoleniu, Xiao odsunął się nieco ode mnie.
- Jak się masz? –
zapytałem, woląc nie ryzykować i nie zaczynać żadnego drażliwego tematu.
- Wspaniale –
odparł oschle, nie odwracając się. – A ty? Jak się bawisz ze swoją dziewczyną?
– spytał i tym razem spojrzał na mnie, mentalnie wbijając we mnie miliardy
kłujących igieł.
- Sulli nie jest
moją dziewczyną, tylko przyjaciółką – zaprotestowałem, jednak zdawałem sobie
sprawę, jak żałośnie to brzmiało. Jednak co miałem powiedzieć? Luhan nie
posiadał ani jednego dowodu na mój rzekomy związek z Jinri. Nie miałem pojęcia,
dlaczego się tak wkurzał.
Czerwonowłosy
zaśmiał się.
- Aaa, tak się
teraz na to mówi. Okej, wybacz, zapamiętam – powiedział. Widziałem, że z trudem
przychodziło mu zachowanie spokoju.
- Luhan, o co ci
chodzi? – spytałem bez owijania w bawełnę. Starałem się mówić cicho, aby nie
wzbudzić powszechnego zainteresowania. Xiao chyba również tego nie chciał,
dlatego nachylił się do mnie i wyszeptał:
- Kochanie,
wydawało mi się, że jesteś mniej głupi niż wyglądasz. Pomyśl, najpierw
zapraszasz mnie do siebie i pieprzysz się ze mną, po czym po kilku dniach
przychodzę do ciebie, a tu niespodzianka – jest u ciebie twoja „bardzo dobra i
zaufana przyjaciółka”. To nie wyglądało dobrze, skarbie – dodał, po czym
uśmiechnął się szyderczo i nie czekając na moją odpowiedź, wstał.
- Luhan, proszę
cię… - zacząłem, chcąc jakoś uratować sytuację, ten jednak już przestał zwracać
na mnie uwagę, kierując się w stronę Jongina i splatając palce swojej dłoni z
jego. Sulli spojrzała na mnie smutno.
Westchnąłem w
duchu, próbując opanować gotujące się we mnie emocje i ignorując złośliwe
spojrzenie Kaia (któremu tak przy okazji miałem ochotę przypierdzielić prosto w
tę jego idealną twarz), podszedłem do Baekhyuna. Ten uśmiechnął się do mnie
radośnie i ruchem głowy wskazał, abym wskakiwał na scenę, na której miejsca
zajęli już Xiumin, Chanyeol oraz Tao, co było niesamowicie dziwne, ale nie
protestowałem.
- Dobra,
słuchajcie – zaczął Minseok, kiedy wszyscy członkowie zespołu ustawili się już
na podeście, a Jinri z Krisem, siedząc na kanapie, udawali publiczność. –
Najpierw poćwiczymy stare piosenki, a zaraz potem zaśpiewamy nowe. Mówiąc
„nowe” mam na myśli te, które już na naszych piwnicznych próbach śpiewaliśmy,
ale nikt inny poza nami ich nie słyszał – dodał. - Okej, zaczynamy od „Angel”.
Baekhyun
zaintonował piosenkę, po czym każdy już bez problemu wczuł się w śpiew. Sulli
patrzyła na nas jak zaczarowana – zdawała się wchłaniać każde zaśpiewane przez
nas słowo, każdą sylabę i głoskę. Na jej twarzy malowało się bezgraniczne
skupienie i wydawało się, jakby znieruchomiała. Siedzący obok niej Kris nie był
tak zafascynowany naszym występem, co więcej sprawiał wrażenie jakby go co
najmniej nudził. Co jakiś czas spoglądał na tkwiącą w bezruchu dziewczynę, a na
jego twarzy malował się wyraz rozbawienia, jednak nie przeszkadzał jej w
kontemplowaniu naszego występu.
Każdy z członków
zespołu zawsze angażował się całym sercem w to, co robił. Nawet na próbach
cechowało ich skupienie, koncentracja i włożenie jak najwięcej wkładu w
wykonywaną czynność. Także teraz, gdzie nie spojrzałem, wszyscy zdawali się
pogrążeni w jakimś transie, śpiewając po kolei swoją kwestię. Jedynie tylko
jedna osoba za cholerę nie mogła skupić się na śpiewaniu. Ja.
Co prawda nie
miałem zbyt dużo, więc bardzo nie musiałem się koncentrować, aczkolwiek
odbębniłem swoją kwestię tak niedbale, że nawet Baek, który zazwyczaj tolerował
moje wybryki, spojrzał na mnie złowrogo. Jednak nawet gdybym chciał, nie byłem
w stanie skupić się na śpiewaniu. Głowę zaprzątało mi coś całkowicie innego, a
mianowicie – szorstkie zachowanie Luhana wobec mnie. Po pierwsze, Xiao rzadko
zachowywał się tak oschle i chamsko w stosunku do kogokolwiek. Był idealnym
synem, chłopakiem, przyjacielem, nie przeklinał, nie używał wulgaryzmów.
Natomiast podczas naszych dwóch rozmów w dniu dzisiejszym doświadczyłem od
niego wszystkiego, czego zwykle nie robił. Może Luhan chciał, abym chociaż raz
poczuł się tak jak on, kiedy to ja zachowywałem się jak ostatni debil?
W tamtym momencie
nie zabolało mnie to, że Xiao odniósł się do mnie w sposób tak bardzo
grubiański. Także nie to, iż zaraz potem poszedł okazywać swoją miłość
Jonginowi. Wtedy zacząłem się bać, że powtórzy się sytuacja sprzed kilkunastu
dni i historia zatoczy koło. A ja znów zostanę sam, opętany przez
przygnębienie, depresję i załamanie. Jednak tym razem mogło się to skończyć o
wiele gorzej.
- Dobra, koniec –
rzucił Xiumin, na co wszyscy równocześnie odetchnęli i zeskoczyli ze sceny,
kierując się w stronę Sulli, która entuzjastycznie biła każdemu brawo.
- Sehun, co się
dzieje? – spytał Minseok, kiedy my również zeszliśmy z podestu i jakimś cudem
znaleźliśmy się poza zasięgiem słuchu pozostałych.
- Nic, naprawdę.
Chyba mam jakiś zły dzień dzisiaj i tyle – odpowiedziałem, próbując nie
pokazać, jak bardzo zdziwiła mnie niewytłumaczalna troska wypisana na twarzy
chłopaka.
- Na pewno? Od
jakiegoś czasu zachowujesz się… inaczej niż zazwyczaj. Wszystko gra? – zapytał
i uśmiechnął się lekko.
- Tak, nie przejmuj się mną – odparłem, na co Xiu
pokiwał głową ze zrozumieniem. Na moment zapanowała między nami niezręczna
cisza.
- Sehun… -
odezwał się Baozi, błądząc rozkojarzonym wzrokiem po pomieszczeniu. – Hm… Nie
chcę stracić takiego przyjaciela jak ty – dodał szybko i przygryzł dolną wargę.
Momentalnie poczułem, że za chwilę się rozbeczę. – Przepraszam za te moje
dziwne humory – powiedział i tym samym wyciągnął do mnie rękę w geście
pojednania. – Między nami zgoda? – spytał i przybrał na twarz nieśmiały
uśmiech. Pokiwałem szybko głową, aczkolwiek nie uścisnąłem wyciągniętej ku mnie
ręki, ale spontanicznie przytuliłem się do Xiumina.
- Jasne, że zgoda
– potwierdziłem, na co chłopak znowu pokiwał głową i odsunął mnie od siebie,
jednak mimo dziwnego gestu chłopaka, poczułem ogromną radość.
Wróciliśmy do
pozostałych, którzy zdążyli już rozwalić na podłodze jedzenie i napoje, przez
co w pokoju zrobił się niesamowity bajzel. Wszyscy wyglądali na zadowolonych z
siebie, byli promiennie uśmiechnięci i mówili jeden przez drugiego. W radosnym
gronie brakowało mi tylko jednej osoby – Luhana, który gdzieś się ulotnił. Co
dziwne, bez Jongina. Sam Kai natomiast siedział na kanapie obok Sulli i zaciekle
o czymś z nią dyskutował, a jego prawa ręka powoli i niebezpiecznie przybliżała
się do kolana dziewczyny.
Czyżby
perfekcyjny Jongin przystawiał się do Jinri?
Postanowiłem nie
interweniować. Sulli była twarda, dlatego miałem nadzieję, że w odpowiednim
momencie zareaguje, jednak czekałem na rozwój akcji ze strony Kima. Chociaż i
tak jego i dziewczynę dzieliła minimalna odległość, Kai nadal coraz bardziej
się do niej przybliżał. Nie przeszkadzała mu nawet obecność pozostałych
przyjaciół, którzy przecież wiedzieli o jego związku z Luhanem.
Z dnia na dzień
Kim Jongin staje się coraz mniej idealny.
Ukradkiem, pomiędzy
głową Chanyeola i Baekhyuna , obserwowałem sytuację między Jinri a Kaiem. Sulli
z biegiem czasu robiła się jeszcze bardziej zniecierpliwiona i zniesmaczona,
czarnowłosy nie zwracał jednak na to uwagi i co jakiś czas niby przypadkiem
dotykał kolana Jinri. Stan rzeczy jednak gwałtownie się zmienił, kiedy w
piwnicy ponownie zjawił się Luhan. Z rozbawieniem patrzyłem, jak Jongin
błyskawicznie odskoczył od Sulli i z prędkością światła zajął wolne miejsce
obok mnie, zostawiając uśmiechającą się złośliwie dziewczynę samą. Gdy
zobaczyła, że na nią spoglądam, mrugnęła do mnie, po czym usiadła między Tao a
Yeolem, zabierając do ręki orzechowe ciastko.
Reszta spotkania
minęła w wyjątkowo spokojnej i miłej atmosferze. Ze zdziwieniem stwierdziłem,
że nawet sam dobrze się bawiłem, nawet mimo widoku upojnych całusów, którymi
raz po raz Xiao obdarzał Jongina.
Kolejnego dnia z
samego rana, Sulli wywaliła mnie kopniakiem z mojego własnego domu, rzucając mi
na odchodne dumne spojrzenie. Po wczorajszym spotkaniu targały nią różnorakie
emocje – zachwyt, smutek, fascynacja, żal, radość, wyrzuty sumienia,
rozbawienie. Jedno tylko było stabilne – determinacja, którą na siłę chciała we
mnie przelać, abym poszedł do Luhana i raz na zawsze zakończył tę niewygodną
sprawę.
Z rezygnacją
wlokłem się w stronę domu Xiao, modląc się, aby nie było u niego przypadkiem
Jongina, gdyż moje (albo raczej Sulli) ambitne plany ległyby w gruzach. Z
żałością spojrzałem na budynek mieszkalny zajmowany przez czerwonowłosego i
jego rodzinę – tak nagle w moich oczach stał się on monstrualnie duży.
Z zajebiście
mocno bijącym sercem zapukałem do drzwi. Ku mojemu niezadowoleniu i radości
jednocześnie, otworzył mi je Luhan. Z rozczochranymi włosami, rozszerzonymi
źrenicami i w za dużym na niego podkoszulku wyglądał tak seksownie, że
automatycznie poczułem przemożną ochotę, aby się na niego rzucić i nie puszczać
przez kolejne kilka dni. Musiałem jednak opanować swoje zwierzęce instynkty i
trochę poczekać.
- Czego chcesz? –
spytał Xiao, a jego głos, podobnie jak wcześniej, wypełniony był tylko i
wyłącznie jadem.
- Chciałem się z
tobą zobaczyć – odpowiedziałem, na co chłopak uśmiechnął się szyderczo. Widać
Jongin nauczył go kilku swoich firmowych min.
- Zobaczyć się ze
mną… - powtórzył, kiwając głową. – Zostawiłeś swoją dziewczynę całkiem samą,
żeby się ze mną spotkać, niesamowite – odparł, przeciągając ostatnie słowo.
Poczułem wtedy bezgraniczną wściekłość, jednak powstrzymałem się przed jej
okazaniem. Nie mogłem w takiej chwili dać się wyprowadzić z równowagi.
- W takim razie,
skoro się zgadzamy, mogę wejść? Dosłownie na kilka minut – poprosiłem, na co
Luhan teatralnie westchnął, przewracając oczami, ale wpuścił mnie do środka.
- Co masz mi do
powiedzenia? – spytał, kiedy już znaleźliśmy się w holu domu czerwonowłosego.
Postanowiłem nie
owijać w bawełnę.
- Sulli nie jest
moją dziewczyną – powiedziałem, akcentując wyraźnie każde słowo, aby dotarło
ono do wrażliwych uszu Luhana.
- Jasne, to już
słyszałem. Coś jeszcze?
- Tak –
odpowiedziałem szybko, rozglądając się po korytarzu.
Ostatnimi czasy
toczyłem sam ze sobą zażartą walkę. Bitwa odbywała się na wielu płaszczyznach –
rodzinnej, przyjacielskiej, egzystencjalnej, miłosnej. Momentami miałem
wrażenie, że przegrywam, staczam się w dół, a z cierpienia może wyzwolić mnie
tylko jedno. Przez ten czas dużo myślałem – o sobie, mamie, Sulli, zespole,
Luhanie. To było do mnie niepodobne, w końcu zwykle starałem się poważne sprawy
od siebie odrzucić. Tym razem jednak nie zrobiłem tego i mimo że czułem się jak
skończony cienias, uświadomiłem sobie jedno. Że miłość, kurwa, nie wybiera i ja
nie miałem na to żadnego cholernego wpływu.
Nie zwracając
uwagi na dosyć odpychającą postawę Xiao, zbliżyłem się do niego i przytuliłem
mocno jego bezwładne ciało.
- Luhan… Co byś
zrobił, gdybym ci coś powiedział? – spytałem, starając się opanować
zdenerwowanie i drżenie głosu.
- Zależy, co –
odparł Xiao oschle, nadal nie zmieniając swojej pozycji, stojąc ze
skrzyżowanymi na piersi rękami. Ignorując natarczywy głosik w mojej głowie
powtarzający raz po raz „on ma chłopaka, on ma chłopaka, on ma chłopaka”,
ścisnąłem czerwonowłosego mocniej i wypowiedziałem słowa, które już dawno
powinny wydobyć się z mojego gardła, ale z premedytacją i tchórzliwie ciągle je
przełykałem.
- Że chciałbym
się tobą opiekować i być przy tobie.
P.S Wybaczcie błędy, nie chciało mi się tego po raz setny czytać. Jeśli jakieś zauważycie, to mówcie od razu. ;p Poza tym... hm... ja mam swoje odczucia co do rozdziału, ale nic nie mówię, bo znowu mnie zjecie. xD
Na słowa matki o zerwaniu, to sama dostałam minutowego szoku XD Ale to było fajne i omg jaki Luhan jest zazdrosny i omg to takie piękne ♥
OdpowiedzUsuńMyślałam, że blogger zwyczajnie robi sobie ze mnie jaja kiedy pokazał, że dodałaś kolejny rozdział. Moja twarz dalej przypomina, sowe jak po którymś razie, dotarło do mnie, że mama Sehuna wie o jego 'związku' z Lu. Zazdrosny jelonek. Hmm.. Mam wrażenie, że wszystko co robi Luhan (czytaj 'z Jonginem), jest po by w pewnym sensie kopnąć Sehuna w dupe i aby określił swe uczucia - co zrobił. Teraz tylko czekać na reakcję Lulu ^^
OdpowiedzUsuńPowodzenia w pisaniu kolejnej części! <3
Luluuuuuuuu Boziuuuuuuuu!!!!! Człowieku i ty Mana! JA WAS NORMALNIE UKATRUPIE! Tyle czekać na nowy rozdział, a tu co? Lulu ma focha, Sulli przyjechała z odwiedzinami, Mama Hunna wie o wszystkim? Rozwalasz mnie po kawałeczku. Twoje opowiadania są dla mnie jak narkotyk. UZALEŻNIAJĄ I NISZCZĄ!!!! Ale i tak kocham <3333
OdpowiedzUsuń(zapomniałam)
OdpowiedzUsuńPS Dziękuje za dedykacje :3
Omo~ Po pierwsze z całego serduszka dziękuję ci za dedykację <3 Nie spodziewałam się i w sumie nie wiem, czym sobie zasłużyłam^^ Ale mimo wszystko to bardzo miłe c:
OdpowiedzUsuńAle nie o tym chcę tutaj przede wszystkim napisać.
JENY, ALE JA SIĘ WYCZEKAŁQM NA TEN ROZDZIAŁ, O MATKO T^T WCHODZIŁAM DOSŁOWNIE CO-DZIEN-NIE, ROZUMIESZ?;;; I ZAWSZE TO SAMO UCZUCIE ROZCZAROWANIA;_;
Ale wczoraj sprawdziłam i co się okazało? ŻE DODAŁAŚ:") Momentalny banan na ryjku XD Tyle że było późno, więc stwierdziłam, że zabiorę się za to jutro :D
So~ Bieeedny Hunnie;-; Moje maleństwo takie zagubione i w ogóle;_; Ale z drugiej strony...UGH, ZA TEN SEKS Z JONGINEM TO MIAŁAM OCHOTĘ GO CO NAJMNIEJ UDUSIĆ-_-' No bo nooo...;-; Taka piękna noc z Luhanem, a on potem leci do łóżka Kaia, no pls._. Ale dobra, przełknę to jakoś, bo to w końcu SeKai. A ja tak kocham SeKaie;-; Ale HunHana bardziej... JAK ŻYĆ;-;
W każdym razie... Początkowo myślałam, że to Lulu przyszedł do Sehuna. A Sulli kompletnie się nie spodziewałam, nie wiem czemu O.o Ale cieszę się, że to ona^^ Strasznie ją lubię, jest taka pozytywna i w ogóle :3 Dziękuję ci za nią~ Bardzo rozczarowało mnie zachowanie Luhana, wiesz? Nie spodziewałam się, że może być taki niemiły i oschły :/ Jeszcze te debilne insynuacje, że niby Jinri i Sehun razem... Pff-.- Co ja Lulu bardzo lubię, to w tym rozdziale mnie wkurzył._. W ogóle... WUT? Skąd mama Sehuna wie, że on i Luhan coś teges?O.O SZOK I W OGÓLE~
Potem próba, znowu chamski Luhan, rozczulająca scena z Xiu i Hunniem (aaaw^^), Kai nimfoman i zakłamany chuj i cała reszta.
Co było potem? Sulli wywaliła Sehuna z domu, tak? XD Zuch dziewczyna~
.
.
.
.
.
.
JAK MOGŁAŚ PRZERWAĆ W TAKIM MOMENCIE?;;;____;;; BUL, RZAL I SMÓTEG;-;
A ja tak czekałam...;_; Powiesz, czy znów minie dwa miesiące? Ja nie wytrzymam, serio;;___;; TE EMOCJE~
Dobra, a teraz ogółem - rodział mi się podobał (no bo jakżeby nie :D), tyle się działo^^ Ale no, to, że zakończyłaś W TAKIM MOMENCIE, to jest bestialstwo XD
W każdym razie życzę ci, żebyś miała więcej czasu ma pisanie! I chęci oczywiście^^
Kocham cię, wiesz?:") Tak pięknie piszesz, że och i ach^^
Pozdrawiam cię serdecznie i tulam mocno <3
Hę? Mama Sehuna wie o wszystkim? O.o Aż czytałam ten fragment dwa razy, w tak wielkim szoku byłam. Lol.
OdpowiedzUsuńO matko, reakcja Luhana na Sulli taka podręcznikowa xD Zazdrosny jelonek, zazdrosny xp
Rany, Jongin, ty chamie! Ugh, jak ja go nie lubię -,- Ma Lu, a jeszcze do Jinri się przystawia.
POWIEDZIAŁ TO! <3333 Shisusie, co na to Luhan? O.O
Mano, nie przejmuj się, ja też przez szkołę nie mam jak pisać xd Dasz radę! Hwaiting!
Pinky Pie! ♥
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że Twoje fanki z chęcią poszatkowałaby mnie na sałatkę śledziową i zjadły ze smakiem, bo to w zasadzie przeze mnie nie dodawałaś rozdziału przez tyle czasu… ale cóż, pomińmy ten fakt xD Uznajmy, że Twój rozdział dojrzewał na dysku przez tą chwilę, dobra?
Mam lekkie wyrzuty sumienia, że nie skomentowałam go wczoraj, ale dokładnie wiem, że nie masz mi tego za złe, bo już o tym rozmawiałyśmy *^* Mimo wszystko teraz jestem i przychodzę z kilkoma słowami od takiej małej Hikarisi, co Ty na to?
Pamiętam, jak męczyłaś się z tym rozdziałem i mimo wszystko szkoła dała Ci nieźle popalić, dlatego cieszę się, że teraz już go skończyłaś i masz względny spokój, prawda? Mam nadzieję, że kolejny rozdział nie sprawi Ci tyle problemu, bo będę musiała Cię jakoś kopnąć w zad, jak się spotkamy. Ewentualnie zerknąć moim nie-fachowym okiem i dopomóc biednej duszyczce. Ale to już po tym, jak zrealizujemy nasz plan z ferii, keke. Nie zapomniałam o nim!
U.W.I.E.L.B.I.A.M, jak coś opisujesz. Kocham to, no. Zawsze tak idealnie mogę sobie wyobrazić sytuację, w której jest bohater, czy nawet jego mimikę. To trudne zadanie i nie każdemu udaje się je „zdać” prawidłowo, nawet na ocenę celującą. Załóż sobie jakiś indeks, gdzie będę notowała Twoje oceny z opisów, bo to mistrzostwo jest ;_;.
I tutaj nie zgodzę się z Sehunem – mój humor jest zawsze proporcjonalny do pogody, jaka panuje na zewnątrz. Dziś akurat pada deszcz i jestem rozleniwiona jak utyły dzik, a kiedy świeci słońce, to aż chce się żyć.
Cholera, chyba złapało mnie to samo, co Ciebie – kompletnie nie potrafię komentować monologów i wszelkich opisów. Hej, kiedyś potrafiłam, co się podziało? Aż przykro, bo chyba wyszłam z wprawy. Wyję jak zraniony wilk do księżyca, słyszysz mnie? ;;
„Również niebo w żaden sposób nie zmieniało swojej barwy - ciągle sprawiało wrażenie jednej, granatowej, bezkształtnej masy, która lada moment spadnie wszystkim na głowę.” Aż mi się skojarzyło z tekstem Gaby, która skomentowała, że miała wrażenie, iż puszka farby w moim Ficku spadnie i zabije Taemina…….. XD Mistrz, zdecydowany mistrz, naprawdę. Śmiałam się z tego przez dłuższy czas, bo jak…. No cóż, widać Gaba potrafi rzeczy niemożliwe :D Zupełnie jak to, że odwróci wannę i wyleje wodę xD. Najlepsza *^*
Sehun, dlaczego nie chcesz wiatru u siebie w pokoju? Przecież to Twoja moc, jak możesz się jej wyrzekać? D: W zasadzie już od jakiegoś czasu, gdy wieje wiatr, to mamroczę pod nosem: „Sehun, idź sobie do Luhana i zajmijcie się sobą, nie musisz dopieszczać moich włosów”… Cholera, nienawidzę, jak jest wiatr, bo moja grzywka cierpi na tym najbardziej. Chyba kupię sobie jakiś skafander na łeb, żeby mi te zimne podmuchy nie niszczyły ułożenia grzywki… Sądzisz, że to dobry pomysł, soul mate?
„Deszcz symbolizował łzy” Widzę, że i Ty skłoniłaś się ku teorii, że np. gdy w dniu pogrzebu pada deszcz, to tak naprawdę są to łzy ludzi, którzy tęsknią za zmarłą osobą? Broń boże, żeby Sehun umierał, po prostu dałam porównanie xD I mimo wszystko chyba nie zdziwi Cię fakt, że ja też tak uważam, co nie? ^^ W końcu to poniekąd racja. Deszcz jest też symbolem smutku, takiego.. osamotnienia i melancholii. Przynajmniej dla mnie. Zawsze, gdy pada deszcz, to lubię siedzieć na oknie i rozmyślać, co robiłam też w dniu dzisiejszym, dlatego czasem Ci nie odpisywałam, za co jeszcze raz przepraszam. Po prostu jak się patrzy na te spadające krople i ludzi pod parasolami, którzy narzekają na pogodę i gdzieś się spieszą, to aż nabierasz ochoty do rozmyślań..
Zegar. Cholera, nie zdziw się, że akurat jego się tu złapałam, ale czytałam wczoraj od nowa wszystkie opowiadania Silvera i był tam Bazyli, który miał fioła na punkcie zegarów. Teraz, kiedy widzę cokolwiek związanego z tym przedmiotem, od razu sobie o tym przypominam.
Jak już napisałaś, że to zawsze mama Sehuna miała ostatnie słowo co do wystroju domu, to aż mi się przypomniało, jak mówiłaś mi, że u Ciebie tak samo jest z Twoją mamą! Ale to dobrze, bo wystrój waszego domu jest genialny i najchętniej bym tam zamieszkała, nawet na polu z Tofikiem TT (Tak, wiem, że masz wolny pokój xD).
UsuńJeśli ktoś nie próbował, to nawet nie wie, jak świetnie żyje się w odcięciu od wszystkich form komunikacji internetowej i całego Internetu! Kiedyś, w przypływie dziwnej myśli, wyłączyłam telefon, nie wchodziłam na komputer przez kilka dni i było mi tak dziwnie lekko. Jakbym zrzuciła ze swoich ramion zbędny ciężar, który niosło za sobą korzystanie z Internetu. Czasem warto jest odciąć się od świata zewnętrznego i tak raz, dla odmiany, pobyć sam ze sobą. Jest to też dobra forma, żeby sprawdzić, czy komuś na Tobie zależy ^^”.
Sulli *wewnętrzny fangirling, bo uwielbiam tę dziewczynę w SH tak mocno mocno mocno*. Właśnie to miałam na myśli, pisząc to, co wyżej. Dobra forma, żeby sprawdzić, czy komuś zależy. Sehuna nie było kilka dni w Internecie i Sulli zaczęła odchodzić od zmysłów i się martwić, więc o niczym nie myśląc przyjechała do niego, by walnąć go w ryj i przemówić do rozsądku. Fdhsdvshfdvdhjsd, zdecydowanie właśnie takiego przyjaciela potrzebuje każdy z nas, prawda? <3
„Luhan przygniótł Cię nadmiarem swojej miłości i spłaszczonego powiesił na ścianie” Chyba kwiknęłam jak dzika świnia na wybiegu, przysięgam XD Nie wiem, skąd ostatnio wzięło Ci się na te wszystkie zwierzęce sformułowania, ale zawsze poprawiają mi humor, nieważne, jak dobry by był wcześniej.
Sulli, dlaczego ona tak świetnie zna Sehuna? Nawet patrząc na jego wyraz twarzy potrafi się dowiedzieć, co go trapi. Jeśli to nie jest przyjaciółka cud, to Ty nie jesteś moją soulmate….. A jesteś, więc Sull też jest taką osobą ;-; Macie bardzo podobne charaktery, jeśli o to chodzi. Ty nawet przez Kakao wiesz, kiedy mam zły humor lub najzwyczajniej w świecie jest mi przykro. Co dopiero na żywo. Właśnie zdałam sobie sprawę, jak naturalne stało się pisanie o naszych relacjach „na żywo”. Mimo wszystko nie mieszkamy w tym samym mieście i nigdy nie sądziłam, że tak po prostu będę pisała na czyimś blogu, że znamy się tak naprawdę. Wow.
Relacje Sulli-mama Sehuna są takie bliskie, że aż się zaczęłam uśmiechać do monitora. ;-; Tak przyjemnie, jakby byli jedną wielką rodziną. Aw, jak się tu nie rozczulić, no powiedz mi.
Gdy przeczytałam, że drugiego dnia wpadł do nich Luhan, to pomyślałam – jej, będzie słodko i tak dalej! Jakbyś widziała moje zdziwienie, kiedy zauważyłam, co ten ślepy i głupi jak ostatni pacan jeleń wyprawia. Aż złapałam się za głowę. Serio, Luhan? Dobra, ja rozumiem, że dla Ciebie Sehun zawsze był stuprocentowo hetero, ale nie wiedziałam, że możesz być taki zazdrosny… Głupie stworzenie, najgłupszy jeleń, jakiego kiedykolwiek widziałam! I nie obchodzi mnie fakt, że ma takie wielkie oczy. Nie przekupi mnie tym!...... No, może tak troszkę….
Mamo Sehuna, że co proszę? „Już się bałam, że ze sobą zerwaliście”. Czy to ja pominęłam jakąś większą część opowiadania, czy po prostu nie mogę połączyć faktów? Tępa płaszczka ze mnie w takim razie…. Niemniej jednak w środku odprawiam fangirling dookoła jakiegoś ogniska niczym jacyś szamani, bo mama Sehuna ich shippuje razem! No, teraz już muszą ze sobą być i nie ma uproś xD Nie mogą zawieść największej fanki… D:
Skąd ja wiedziałam, że Luhan na próbie będzie zachowywał się jak obrażona księżniczka? No proszę Cię, chłopie. Daj sobie siana w ten głupi, mały tyłek i wróć w kochane objęcia Sehuna, bo ON NIE MA DZIEWCZYNY! Chyba, że jakąś dmuchaną pod łóżkiem z przyklejonym Twoim zdjęciem na głowie. Xiao Lu, czy Ty jesteś tak beznadziejnie ślepy, czy to ja widzę, jak te uczucia wręcz wylewają się z malutkiego niczym orzeszek mózgu Sehuna? ;-;
Chyba rzucam się pod tira, bo ta scena z Xiuminem i tęczowym chłopakiem (haha, czujesz powiązanie? ;)) była taka urocza ;-; Co prawda nadal nie rozumiem tamtego motywu Baoziego, ale tak strasznie się cieszę, że się pogodzili! Wreszcie, chciałoby się aż krzyknąć. Nie lubię, jak są jakiegoś nieporozumienia w grupie, choć czasem niektórzy ludzie aż proszą się, żeby im coś wygarnąć…. : ))))
UsuńJak to Jongin przystawia się do Sulli… Cieszę się, że dziewczyna jest na tyle sprytna, że nie dała się złapać w jego sidła, które i tak były beznadziejnie rozłożone. Tylko.. dlaczego zaczęło mi się wydawać, że ten cały związek Jongina i Luhana był jakby.. kopem w dupę dla Sehuna, żeby się w sobie zebrał i wyznał uczucia Xiao? O Boże, ja już nic nie wiem D: Pogubiłam się chyba już sama w swoich rozmyślaniach, haha. Lepiej nie spekuluję, bo mnie wyśmiejesz xD Chociaż ja tam lubię, jak ktoś przewiduje zakończenie moich opowiadań!
Zawsze wiedziałam, że przyjazd Sulli będzie niósł za sobą coś dobrego! Zaczęłam się uśmiechać, gdy doszłam do momentu, kiedy dziewczyna wywaliła Sehuna z domu i kazała iść do Luhana. Ona zawsze wie, co dobre. Może dlatego, że jest dziewczyną i rozumie jak Xiao, który też jest dziewczyną?
Wspomnienie o Luhanie z rozszerzonymi źrenicami i zaczęłam się zastanawiać, czy to efekt niespodziewanej wizyty Sehuna, czy może coś sobie wciągnął niedawno… w końcu kto wie, jakie efekty przynosi znajomość z Jonginem, huh?
Sehun, nie wierzę! Czy Ty wreszcie sam przyznałeś się do tego, że miłość nie wybiera i dałeś się ponieść swoim uczuciom do Luhana? Chyba zapiszę to w kalendarzu, wylecę w kosmos i pieprznę pomnik na księżycu „14.03.2014 – SEHUN PRZYZNAŁ, ŻE BYCIE GEJEM NIE JEST ZŁE I Z PEŁNĄ ŚWIADOMOŚCIĄ WIE, ŻE KOCHA LUHANA BEZGRANICZNIE!”. Czy to dobry pomysł? Wiem, że tak, Pinky.
Ryknęłam na całe gardło, jak przeczytałam ostatnie zdanie, bo jak to.. Sehun, on ma uczucia w ogóle? A teraz tak na poważnie. Fdskjsfdgfshksgvsd, nie wierzę! Dobra, to nie było bardzo poważne, ale nadal jestem w szoku, że ten tępak wreszcie się na to zdobył! Oby tylko w kolejnym rozdziale nie okazało się, że Luhan go odtrąci, bo tego nie przeżyje moje małe, Hikarisiowe serce… A może Jongin będzie u niego i wyskoczy zaraz po wyznaniu Sehuna? Albo, co gorsza, Luhan odbierze to wyznanie czysto przyjacielsko i bez żadnego większego znaczenia?!?!?!?!?!?!?!?!?! Chyba świruję, miotam się jak mors z padaczką i nie wiem, co ze sobą zrobić.
Gratuluję świetnej pracy nad rozdziałem, bo widzisz, jakie przyniosła efekty ;-; Życzę Ci powodzenia z kolejnym rozdziałem! Zrobię zdjęcie miśkowi i wyślę Ci w kopercie z podpisem: „Jak nie dodasz szybko jedenastego rozdziału SH, to ten miś zginie!”.
A tak serio, całkiem poważnie. Nie przejmuj się poganianiem, bo jest żałosne. Pisz sobie spokojnie, bo w zasadzie robisz to tylko dla siebie, ludzie są tutaj tłem, tak naprawdę. Jeśli nie masz czasu, to każdy powinien to uszanować, bo nie jesteś maszyną, która pisze raz po raz. Jesteś człowiekiem, który ma swoje sprawy, problemy i inne rzeczy na głowie, prawda?
Także HWAITING, promyczku.
Przesyłam dużo hugów i kopniaków w zadek, co by była większa mobilizacja do ponownego spotkania i zrealizowania naszego feriowego planu.
Kocham Cię mocno,
Hikari.
Ps. Dziękuję za dedykację! ;; <3
Siedzę teraz przed komputerem i szczerzę się jak głupia. To aż nie w moim stylu. Kocham to opowiadanie całym swoim małym serduszkiem. Zarwałam kilka nocy, żeby nadgonić z czytaniem. Ale nie żałuję. Wręcz przeciwnie. Jestem bardzo, bardzo, bardzo zadowolona.
OdpowiedzUsuńZadziwia mnie to, że niby taka zwykła fabuła, a jakie to fajne *^*
Jesteś niemożliwa. Chciałabym tak umieć jak Ty:z niczego robić coś.
Przyjemnie się czyta. A to kolejna ważna rzecz. Te opowiadanie jest po prostu idealne,
Nie mogę się już doczekać następnego rozdziału.
Nie bierz pod uwagę tego, że ktoś Cię pogania czy coś...
Przecież maszyną nie jesteś.
Weny <3
o rany, rany
OdpowiedzUsuńbardzo długo czekałam na ten rozdział, aż tu nagle patrzę i nie dowierzam *o*
bardzo mnie ciekawi, co stanie się dalej ( z resztą już od początku) i nie mogę się tego doczekać
podoba mi się twój styl pisania. łatwy, prosty i przyjemny
mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się szybko ^^
życzę dużo pomysłów i weny :3
Nie będę Cię jeść, bo wtedy nie będzie nowego rozdziału!
OdpowiedzUsuńDzięki Ci, za nową publikację! Już się bałam, że nic nie dodasz, bo dawno nic nie było. (dwa zdania, a tyle powtórzeń udało mi się wplątać oO). Pomijając....
Aaaaaa!
Wielbię Cię i wielbić będę. Kocham to opowiadanie i nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Pisz szybko.
Duuuużo weny.
Pozdrawiam,
dedykacja dla mnie??? po pierwsze nie spodziewałam się; po drugie zabiłaś mnie - dedykacja do takiego rozdziału to jest dla mnie zdecydowanie za wiele, ale i tak dziękuję bardzo, miłość posyłam. ♥ teraz ja z chęcią mogę zabić ciebie za tak długą nieobecność. co ty sobie wyobrażasz??? wszyscy czekają niecierpliwie na rozdział od ciebie, a ty się szkołą i historią zajmujesz. wstyd mi za ciebie. ;-;
OdpowiedzUsuńnaleśnik jak zwykle nie jest zadowolony, ech. ;-;
mam ochotę zabić luhana za to głupie zachowanie w stosunku do sehuna. tak, jasne, ledwo sulli przyjechała, a już została uznana za dziewczynę tego krzywego w każdą stronę ryja. luhan, naprawdę? patrz lepiej gdzie jongin kładzie swoje ręce (i nie, wcale nie chodzi mi tu o nogi sulli, wcale, skąd, cholera jasna). końcówka najsłodsza, ale ja bym rzuciła czymś luhanowi w twarz. :>
mana, liczę, że z kolejnym rozdziałem pojawisz się trochę szybciej. ba, bardzo chcę, żebyś tak zrobiła, why not. hwaiting, kochana, niech szkoła da ci wreszcie trochę wytchnienia! ♥
ps. ja nadal tak trochę liczę na sekailu, you know what i mean :>>>>>>>>>>
Taaaak! Nowy rozdział, tak się cieszę, jest cudowny! Jejku uwielbiam Sulli, zgadzam się z nią w wielu poglądach, i bardzo dobrze, że nie dała się zwieść Jonginowi. W ogóle co to ma być, co przepraszam bardzo Luhan odwala, jak dla mnie jego zachowanie było wręcz żałosne, ile on ma lat? Dobrze, że ?Jinri postanowiła jakoś to załatwić i kazała iść Sehunowi do Lu, ale czy on nie mógł zrobić tego sam? Odnoszę wrażenie, że gdyby nie anioł Sulli między całym zespołem byłby taki rozpiernicz, że głowa mała. Nareszcie Sehun zakopał topór wojenny z Xiu. Teraz tylko czekać na to żeby Sehun na prawdę opiekował się Luhanem i Kimiko będzie w niebie. Kurcze chciałabym żeby się już między nimi ułożyło, Oh już wystarczająco się nacierpiał, ile można?
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie, moje serce pęka kiedy je czytam, jest cudowne, i to że każdy z bohaterów jest inny, cudo~
Dziękuję za rozdział i weny życzę! <3
Jezu, nie wiem od czego zacząć. Nie dość, że LuKai, to jeszcze Hunhan i SeKaiLu, ała, moje feelsy (*) Już ci mówiłam, że 1-10 przeczytałam jednym tchem, po czym zrobiłaś mi taki miły suprajs z tą końcówką :|
OdpowiedzUsuńI w ogóle zazdrosny Lulu jest taki assadfsaghfs, że nie mogę, taki typowy Bambi XD
Nie będę się za bardzo rozpisywać, potrzymam feelsy na następny rozdział, bo póki co, to wszystko zaczyna się we mnie kumulować i pewnie tak czy siak będę musiała to z siebie wyrzucić, dlatego życzę ci czasu, weny i powodzenia na humanie! 8D
Ja tobie mówię mówię, ja tobie mówię, tyś jest najlepszym pervem tutaj, na blogspocie.
OdpowiedzUsuńZ kim ja się zadaję. Na początek wspomnę, że przepraszam, iż ponieważ dłuższy czas nie chciało mi się skomentować, przyznaję się bez żalu.
Zanim zacznę komentarz, masz tu coś, co włączysz dla klimatu:
https://www.youtube.com/watch?v=eWC-t8p2V0k
oraz
http://data2.whicdn.com/images/109498114/large.gif, http://data1.whicdn.com/images/109483777/large.jpg
Ekhm, ekhm. Od nowa.
Pamiętam, jakby to było dzień po tym, jak dodałaś rozdział. Bo było.
Usiadłam w zimny spokojny wieczór pod kołderkę, nieco zasłaniając się kolanami, aby promień światła nie odbił się przez szparę drzwi i mój ojciec nie ujrzał, iż w moim pokoju o północy pali się światło. Wtedy wszedłby i zabrał mi telefon z rąk moich. Tak więc z bijącym sercem i życiem niemal na samej krawędzi, odblokowując telefon uśmiechnęłam się do tapety z Rudym Frajerem, Którego I Tak Nikt Nie Lubi (czytaj Taehyungiem) oraz zaczęłam śledzić tekst.
Pamiętam swoje emocje, które Ci teraz opiszę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
z m i e n i a m y a k c e n t
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
no więc myślem sobiem yolo (you only lick once) i zaczynam czytać, by na dzielni nie gadali, no ale gdy skończyłam, to było jedno wielkie kuva, cnie?? No bo kuva ja pitole, to były takie emołszyns, że po prostu miałam ochotę włonczyć cry me a river tustina jimberlake'a.
JONGIN TO MNIE KUVA DENERFUJE, BO NIE DOŚĆ ŻE TAKIE SMAJLE DO SEHÓJA PUSZCZAŁ, TO JESZCZE DO SULLI JAKIEŚ PODRYWY JEBCIŁ, PEWNIE COŚ W STYLU:
"Ej mała, musieli Cię robić na łonce, jesteś taka pieknam i naturalna"
A LUHAN OCZYWIŚCIE NIE WIEDZIAŁ I NIE WIE, PEWNIE ĆPAŁ NA KOMISARIACIE ZE TYM DŻIMINEM CO SIĘ W PUBLICZNEJ TV OBNARZAŁ, LOL
~~~~~~~~~~~~~~~~
z m i e n i a m y a k c e n t
~~~~~~~~~~~~~~~~
Luhan zazdrosny, w dodatku zachowuje się jak dziwka z okresem, która się ruchać nie może (to wiadomo, bo wiesz, okres, to nie może się ruchać, a to dziwka, a dziwki się ruchają, ok), a nawet gorszy.
Ale do tego "zazdrosnego Luhana" mam jeden komentarz...
http://img2.wikia.nocookie.net/__cb20130123231314/revolution/es/images/3/30/919px-Happy-oh-stop-it-you-l.png
końcóweczka mnie oczywiście powaliła no i wiesz...już myślałam, że ty (jak to pervy), dasz na końcu "lu, idziemy się pieprzyć"
"pieprzyć?"
"no"
"wolę solić ^^"
http://img2.wikia.nocookie.net/__cb20130123231314/revolution/es/images/3/30/919px-Happy-oh-stop-it-you-l.png
albo coś w stylu "luhan, przeze mnie już nie jesteś prawiczkiem"
"racja, jestem lewiczkiem"
he he he.
Nie pamiętam za dużo z rozdziału, ale mam nadzieję, że głupotą wszystko zapełniłam.
C-YA PERVIE ♥
JEJJJ!!! JESTEM OSTANIA! Nie no idę się zapaść pod ziemie ze wstydu! Mam nadzieje, że mi wybaczysz, ale jak zwykle powód ten sam - brak czasu no i chwilowy komputera. hahah
OdpowiedzUsuńOczywiście czytałam rozdział trochę wcześniej (dużo wcześniej) i miałam skomentować od razu! No to jestem... albo raczej powinnam powiedzieć "jestem ciałem" bo mój umysł wyparował i trzeba będzie szukać go między linijkami tekstu - gdzieś między zazdrosnym Luhanem, a podrywającym Sulli Jonginem.
Jak tylko widziałam, że przyjechała Sulli to domyślałam się, że coś się stanie. Przed oczami stanęła mi scena, jak Sehun ją całuje w policzek, czy coś i wtedy wchodzi Lu - nie spodziewałam się, że tak mało mu potrzeba, żeby być zazdrosnym. Kocham wątki z zazdrością - od razu robi się ciekawiej! Tam gdzie jest zazdrość zawsze jest potem dużo miłości i ktoś dostaje po ryju - coś mi się wydaje, że oberwie Kai. Kupie już plastry i bandaże temu mojemu, wrednemu kutwysynkowi xD hhahhaha ale i taaag go kocham.
Uwielbiam Sulli - rzadko to pisze, gdy jest w jakimś opowiadaniu dziewczyna. Nawet jeśli tak kiedyś pisałam, to Sulli jest całkiem inna - taka... hmmm po prostu jest yaoistką i za to ją kocham! Mam nadzieje, że mi nie odbije Jongina bo... a z resztą kto by go inny chciał. hahhaa Nie no żartuje...
Co do Sulli to mam dziwne przeczucie, że zejdzie się z kimś z zespołu - z Chanyeolem? Możliwe by to było? No nie mam pojęcia...
Teraz wszystko się poprawiło (między Hunhanem) więc... Jongin pewnie trochę namiesza. Tylko jest w kiepskiej sytuacji, bo ciągle jest z Luhanem. Boszz... będę płakać jak się znowu rozstaną.
No trudno - wiem, że na pewno będą razem! Taki spojler wam powiem - będzie HUNHAN IZZY TAK MÓWI! hahaa
Wg dziękuje za dydyka i tęsknimy za tobą bardzo! Następny rozdział skomentuje dużo, dużo wcześniej.
WENY :*
5 minut przerwy Yuki musi się pozbierać z podłogi. Okej głowa jest, ręcę są, można komentować.
OdpowiedzUsuńZaczęłabym od ostatniego czyli Wooooooow SEHUN NARESZCIE - ale to zostawię na koniec :D
Od początku:
Jestem zaszokowana pierwszym akapitem, jest napisany tak wspaniale i tak precyzyjnie, dokładnie i te wszystkie opisy są tak realistyczne, że po prostu mimo że u mnie świeci słońce to naprawdę poczułam tą szarość i deszcz i do tego tak wspaniale to dopasowałaś do nastroju Sehuna. Mana jesteś mistrzem! Jejciu nawet opis tego gdzie wisi zegar był zaje...wspaniały! Ja nie wiem jak Ty to robisz, że nawet tak proste i zwyczajne rzeczy opisujesz tak doskonale ^.^
Pomimo że nie przepadam za dziewczynami w ff (ach ta moja zazdrość) to jestem przeogromną fanką Sulli, jest moją najukochańszą bohaterką. Moim zdaniem powinna zamieszkać u Sehuna żeby łoić mu tyłek i przemawiać do rozsądku kiedy trzeba :) Ten moment kiedy wygoniła go z jego własnego domu - bezcenny ♥
"co najmniej jakby Jongin oznajmił mi, że jest ze mną w ciąży. " MÓJ NAJUKOCHAŃSZY MOMENT W CAŁYM OPOWIADANIU. PĘKAM ZE ŚMIECHU :D Tak mnie tym rozwaliłaś, że z początku nawet nie zauważyłam, że mama Sehuna wie o jego "upodobaniach". Płakałam, szczerze płakałam ze śmiechu. Padam na kolana i klękam przed Twoim wspaniałym poczuciem humoru ♥
Jongin próbujący wyrwać Sulli - ciekawe, ciekawe XD Swoją drogą myślałam, że po ostatnim przespaniu się jego i Sehuna, Kai będzie bardziej ogarnięty, a on się coraz bardziej stacza i serce mi się łamie, bo mój ukochany Jongin jest tutaj takim dupkiem. Mam nadzieję, że jest jeszcze dla niego jakaś szansa na człowieczeństwo i się opamięta.
Niepokoi mnie jeszcze to, że to ich jakby to nazwać - ruchanko xd (oj jak nieładnie) może wyjść na jaw i wtedy to Luhan naprawdę będzie miał powody do fochów, bo uważam że teraz nie ma żadnych podstaw.
I przechodząc już do końca (trochę już opadłam z emocji więc mogę spokojnie to skomentować) no Sehun nareszcie! Powinieneś to zrobić od razu, a nie teraz się dopiero ogarnął, ale lepiej późno niż wcale :)
Biorę się za kolejny rozdział ^.^