Wybaczcie. Q.Q Tak strasznie mi wstyd, bo nie dodawałam nowego rozdziału przez ponad dwa miesiące. TT Jak nie więcej. Mam nadzieję, że się bardzo na mnie nie gniewacie. T__T
Poza tym gardzę sobą również dlatego, że mam tak okropne zaległości na Waszych blogach. Szkoła niszczy człowieka. >< Nadrobię to, na pewno. Tylko mi uwierzcie, proszę. TT
A tymczasem zapraszam do lektury kolejnego rozdziału, który mam nadzieję, się Wam spodoba, chociaż wyszedł jak wyszedł i przepraszam Was jeszcze raz. Q.Q
- Co ty robisz, głuptasie? -
zapytał Luhan, przytulając mnie do siebie jeszcze mocniej. Wtuliłem twarz w
jego podkoszulek, nie zważając na to, że będzie on za chwilę cały mokry przez
moje łzy, wypływające z moich oczu w zastraszającym tempie. W tonie głosu
chłopaka nie usłyszałem gniewu, niechęci ani rozczarowania, tak jak miało to
miejsce ostatnim razem, kiedy się widzieliśmy. Tym razem od czerwonowłosego
emanowała radość, troska i czułość.
Zdziwiło mnie jego przyjście.
Niby przeproszenie Kaia miało być warunkiem naszego pogodzenia się, jednak nie
podejrzewałem, że stanie się to tak gwałtownie, w taki sposób i w takich
okolicznościach. Nie miałem zamiaru nad tym ubolewać. Cieszyło mnie, że Luhan
był przy mnie. Że nareszcie między nami będzie w porządku. Może to jeszcze nie
wyszło bezpośrednio, ale mogłem podejrzewać, że to, iż Luhan przyszedł do mnie,
kiedy czułem się najgorzej i kiedy najbardziej go potrzebowałem było równoznaczne
z tym, że mi wybaczył. Mimo że zarzekał się, iż nigdy tego nie zrobi.
- Wszystko dobrze? - zapytał
po chwili, na co pokiwałem lekko głową, jednak nie zwolniłem uścisku. Chciałem
wykorzystać szansę, że znów od tak długiego czasu mam Luhana tylko dla siebie.
A to, że odczuwałem w związku z nim tak gwałtowne emocje, jeszcze bardziej
potęgowało to pragnienie.
- Co ci strzeliło do głowy? -
spytał znowu, odsuwając mnie lekko od siebie, przez co mimowolnie musiałem się
od niego oderwać. Wbiłem wzrok w podłogę, pierwszy raz czując się młodszy od
Luhana, przytłoczony intensywnością spojrzenia, jakim mnie prawdopodobnie w
tamtej chwili obdarzał. Zawsze to ja, mimo wieku, byłem tym ,,starszym'',
odpowiedzialniejszym i rozsądniejszym. Luhan również posiadał te cechy, jednak
ja, ze względu na mój szorstki charakter reagowałem bardziej stanowczo.
Natomiast teraz było całkowicie odwrotnie i to czerwonowłosy odgrywał rolę
karcącego ojca.
- Sehun, spójrz na mnie i
odpowiedz - rozkazał spokojnym tonem, w którym, mimo wydźwięku jego wypowiedzi,
nie było słychać żądania. Zignorowałem to. Wydawało mi się, że Luhan znał moją
wrodzoną niechęć patrzenia komukolwiek w oczy.
Gdy chłopak przez jakiś czas
nie reagował, myślałem, że wygrałem, jednak Luhan chwycił mój podbródek i
ustawiając moją twarz mniej więcej na przeciwko niego (przewyższałem go
wzrostem), zmusił mnie tym do spojrzenia mu w ciemne jak noc oczy. Pod jego
dotykiem, moje ciało przeszedł dreszcz.
- Coś ty chciał zrobić? -
zapytał. W jego głosie usłyszałem lekki wyrzut, twarz jednak wyrażała ulgę i
troskę.
Wzruszyłem ramionami.
- W sumie nic takiego -
odparłem, narażając się tym na uderzenie mnie przez chłopaka w ramię.
- Jak to ,,nic takiego"?! - zawołał, momentalnie
zaciskając dłonie w pięści. - Ty chciałeś.. chciałeś.. - wydukał, jednak po
chwili zaniechał prób wypowiedzenia na głos tego, co miałem w zamiarze. Westchnąwszy,
usiadł na łóżku i skinąwszy na mnie, abym zrobił to samo, spojrzał na mnie z
uśmiechem. Uśmiechem, przez który poczułem, jak stopniowo wracają mi siły, a
moja rozchwiana psychika coraz bardziej się regeneruje.
Jednak ja nie miałem siły
przybrać na twarz tego charakterystycznego grymasu radości, bo znowu poczułem,
jak wszystko zwala mi się na głowę i mimo poprawy relacji z Luhanem, nadal
mnóstwo rzeczy ciąży mi na duszy. Dlatego chociaż na chwilę zrzucając maskę
obojętnego i cynicznego w stosunku do świata Sehuna, usiadłem obok chłopaka i
ponownie wtulając się w jego rozgrzane ciało, pozwoliłem popłynąć łzom.
Cienias.
- Ej, Hunnie.. - wyszeptał,
głaskając mnie po głowie. Jego druga ręka, owinięta bandażem, leżała bezwładnie
na moim kolanie.
Nigdy nie mówiłem głośno o
własnych zmartwieniach i kłopotach. Zawsze udawałem, że jest w porządku, że
pewny siebie i bezczelny Sehun nie ma żadnych problemów. Było całkowicie
inaczej, bo jak każdy normalny i przeciętny człowiek miałem również swoje
zgryzoty. Jednak nawet przed sobą się do tego nie przyznawałem i wmawiałem
sobie, że wokół mnie wszystko jest idealne. Dlatego ostatnio, z perspektywy ogółu
błahymi problemami nie umiałem sobie poradzić, powracały do mnie ze zdwojoną
siłą, doprowadzając do mojej wewnętrznej i nie tylko destrukcji.
Sam uciekałem nawet myślą od
tego, co mnie trapi, a co za tym idzie - nikomu o moich zmartwieniach nie mówiłem.
Mimo że przed Sulli, praktycznie dla mnie nieznajomą osobą, w pewien sposób
otworzyłem swoje serce i tak nie wyjawiłem jej wszystkiego. Ona, w swojej
pomocy wobec mnie skupiała się głównie na kłótni z Luhanem. A oprócz tego
istniało jeszcze coś takiego jak sprzeczka z Xiuminem, napięte relacje z ojcem,
anomia w zespole i niema wojna z Jonginem.
I prawdopodobnie to wszystko było moją winą.
Całą wieczność mógłbym
siedzieć wtulony w Luhana, czując jak jego dłoń jeździ delikatnie po mojej
głowie. Milczeliśmy, gdyż czerwonowłosy nie tracił czasu na bezsensowne
pocieszanie mnie, ciszę przerywały jedynie moje ledwo słyszalne pociągania
nosem.
Nie musieliśmy sobie niczego
wyjaśniać. Mimo że istniało mnóstwo nierozwiązanych i niedomkniętych spraw,
przynajmniej ja nie miałem zamiaru poruszać jakiegokolwiek tematu. Z wieloma
rzeczami musiałem poradzić sobie sam, a te dotyczące Luhana odeszły w niepamięć
wraz z jego przyjściem. Nie rozumiałem niektórych kwestii, m.in. dlaczego
zachowanie Xiao w mojej obecności, a w innym towarzystwie było inne, dlaczego
tak bardzo przez kilkanaście dni się zmienił i czemu, wbrew temu co mówił,
wybaczył mi i czym tak naprawdę mu się naraziłem. Jednakże teraz wydawało mi
się że to wszystko jest nader absurdalne i nie mogłem pojąć, jak w ogóle coś
tak trywialnego mogło zaprzątać moją słabą głowę. Jakoś w ramionach Luhana
wszystko zdawało się lepsze i łatwiejsze.
- Już w porządku? - zapytał,
kierując na mnie swoje ciemne oczy i uśmiechając się delikatnie, ale ciepło.
Pokiwałem głową, niechętnie odrywając się od rozgrzanego ciała chłopaka.
Podniósłszy się z łóżka,
podskoczyłem kilka razy, aby się otrząsnąć, nie spuszczając jednak wzroku z
czerwonowłosego, który obserwował mnie z rozbawieniem.
- Jak w ogóle się tu
znalazłeś? - spytałem, kiedy już całkowicie ochłonąłem, a po wcześniejszym,
rozżalonym Sehunie nie pozostał nawet ślad. - Skąd wiedziałeś, że jestem w tak
podłym humorze?
- Twoja mama do mnie
zadzwoniła - odparł. - W sumie to sam miałem zamiar się do ciebie przejść, w
końcu przeprosiłeś Kaia, co naprawdę doceniam, bo szczerze powiedziawszy
podejrzewałem, że tego nie zrobisz.. - przerwał, spuszczając głowę. Tak, wiara
Luhana we mnie jest zadziwiająca. - Tylko że nie mogłem się na to zdobyć.. -
kontynuował. Na jego policzki wystąpił delikatny rumieniec. - Uświadomiłem
sobie, że nie jestem tak odważny jak ty i gdyby nie twoja mama, która
zadzwoniła do mnie poddenerwowana, informując mnie, że nie chcesz wyjść z
pokoju mimo jej próśb i się o ciebie bardzo martwi, biorąc pod uwagę twój
ostatnimi czasy niezbyt dobry humor, zapewne teraz by mnie tu nie było.. Jednak
troska o ciebie zwyciężyła - dodał, a ja nie mogłem powstrzymać się od lekkiego
uśmiechu, który pojawił się momentalne na mojej twarzy.
- Co się tak głupio
uśmiechasz? - zapytał z oburzoną miną.
Wzruszyłem ramionami, na co
Luhan podszedł do mnie i uderzył mnie lekko w jedno z nich. Śmiejąc się,
ruszyliśmy do kuchni, gdzie mama, uradowana widokiem mojej szczęśliwej twarzy,
rozkładała już na stole talerze. Nie chciałem mówić tego Luhanowi, ale
najbardziej cieszyło mnie jedno - że po tylu przejściach nadal zasługuję na
jego troskę i ponownie mogę tytułować go moim najlepszym przyjacielem. Bo mimo
że nie wytłumaczyliśmy sobie niczego, co doprowadziło do naszego pokłócenia
się, wiedziałem, że między nami będzie tak jak dawniej. Nierozwiązana została
jednak kwestia Jongina. Na myśl o nim ściskał mi się żołądek, ale na razie
chciałem odsunąć od siebie jego osobę. Luhan i on nadal byli parą i ja raczej
nie miałem na to wpływu, jednak postanowiłem cieszyć się tym, co następuje
aktualnie i nie myśleć o jutrze. Mogłem się założyć, że w najbliższym czasie
znowu zacznie mnie to gnębić, a moje dziwne uczucia względem Luhana nabiorą
siły. Tym jednak będę zajmował się kiedy indziej. W tamtym momencie
postanowiłem skupić się na chłopaku, który co jakiś czas rzucał mi znad talerza
ukradkowe spojrzenia.
Zakłócenie mojego
arkadyjskiego życia nastąpiło już kolejnego dnia, kiedy siedząc w pokoju i
beztrosko czytając mangę, usłyszałem, jak dzwonek telefonu rozbrzmiewa w moim
pokoju, a na wyświetlaczu pojawia się szczerząca się głowa Chanyeola.
- Słucham? - Z niechęcią
odebrałem komórkę, czując, jak instynkt podpowiada mi, że Park nie ma dla mnie
zbyt przyjemnych wiadomości.
- Żyjesz, Sehun? - spytał. W
jego głosie usłyszałem zwyczajną wesołość.
- Ledwo, ale tak -
odpowiedziałem, na co czarnowłosy zaśmiał się.
- Mam nadzieje, że pamiętasz o
tym, iż w piątek, tj. za cztery dni, gramy koncert w Club Garden, prawda? - zapytał, a ja poczułem, jakby na moje ciało
spadło kilkanaście litrów lodowatej wody. Na początku wiadomość Chanyeola lekko
mną wstrząsnęła, ale wracając pamięcią kilka dni wstecz, rzeczywiście Baekhyun
wspominał coś o tym, że zdołali załatwić tam występ.
Co nie zmieniało faktu, że
byłem nastawiony do tego niebywale niechętnie.
- Tak, pamiętam - odparłem z
rezygnacją.
- Świetnie. Więc chyba nie
zdziwi cię informacja, że dzisiaj mamy próbę, a obecność jest absolutnie
obowiązkowa - oznajmił, a ja pokiwałem głową, nie zdając sobie sprawy, że
Chanyeol nie może tego zobaczyć. - Ostatnio z tymi naszymi próbami było cienko,
wiesz, twoje załamanie, olewka Kaia, ślepe podążanie Xiumina za Jonginem,
trochę się opuściliśmy.. - powiedział. - Tylko ja i Baekhyun jako przykładni
obywatele stawialiśmy się na stanowiskach - dodał z dumą. - No nic, przyjdź
dzisiaj o 15 i nie przejmuj się Jonginem. Jak znowu zacznie mu odwalać, to ja i
Baek na pewno się za tobą wstawimy, więc nie będziesz sam. Trzymaj się! - Zanim
zdążyłem odpowiedzieć, Chanyeol rozłączył się.
Mimowolnie na moje usta
wstąpił delikatny uśmiech. Mimo że pójście na próbę ostatnimi czasy nie
należało do przyjemności, po rozmowie z Parkiem poczułem się o wiele lepiej.
Miałem nadzieję, że teraz wszystko zacznie się układać, skoro byłem pewny, że nieważne
co się stanie, będę miał przy sobie cztery osoby - Luhana, Baekhyuna, Chanyeola
i Sulli.
Przed domem Luhana czekał na
mnie Baekhyun.
- Jak się masz, stary grzybie?
- spytał, uderzając mnie w ramię. Spojrzałem na niego sceptycznie.
- Stary grzybie? - zapytałem z
niedowierzaniem, na co chłopak zaśmiał się. - Jesteś starszy ode mnie.
- To była metafora, nie
zachodź w głowę - odpowiedział, po czym popchnął mnie w stronę wejścia do
budynku.
W piwnicy domu Luhana zebrała
się już cała nasza grupa, włącznie z osobą dodatkową - Tao, który przyszedł po
to, aby jako pierwszy zobaczyć nasz przedpremierowy występ. Chłopak podbiegł do
mnie i mocno mnie obejmując, zaczął monolog o tym, jak bardzo za mną tęsknił,
jak niezmiernie się martwił i jak strasznie się cieszy, że nareszcie powróciłem
do żywych. Prawdę powiedziawszy, trochę mnie to bawiło. Ja sam byłem zażenowany
moim wcześniejszym załamaniem i dziwiłem się, jak w ogóle pozwoliłem, żeby
głupia depresja doprowadziła mnie do stanu niemalże przed samobójczego. Dlatego
śmieszyło mnie, że wszyscy tak bardzo przeżywali moją chwilę słabości i
zachowują się, jakbym co najmniej wyszedł po dwóch miesiącach ze szpitala,
wykurowawszy się z poważnego wypadku.
Cieszyłem mnie to, że Tao
okazywał tak dużą radość z mojego ,,powrotu'', ale obiektem moich zainteresowań
był Luhan. Gdy Zitao odsłonił mi wnętrze pomieszczenia, spostrzegłem go,
siedzącego na kanapie i, co wywołało moją ogromną satysfakcję, odsuwającego
delikatnie od siebie dobierającego się do niego Kaia. Powstrzymując się od
szerokiego uśmiechu, zbliżyłem się do nich i ignorując pogardliwe spojrzenie
Jongina, usiadłem obok czerwonowłosego. Ten, szczerząc się do mnie promiennie,
odwrócił się od chłopaka, na co Kim przewrócił oczami i dramatycznie
wzdychając, wstał i ruszył do przygotowującego sprzęt Xiumina, który starannie
olewał moją obecność.
- Jak tam samopoczucie?
Wszystko w porządku? - spytał, patrząc na mnie z czułością.
- Tak, jest okej -
odpowiedziałem, na co Luhan pokiwał głową. Nie mogliśmy kontynuować rozmowy,
gdyż Chanyeol, uporawszy się podłączeniem mikrofonów, zawołał nas na
prowizoryczną scenę, a gdy już się tam znaleźliśmy, rozpoczęliśmy moją pierwszą
od kilku tygodni próbę.
Nie było znowu tak źle jak mi
się wydawało. Zapomniałem już całkowicie, jaką te próby sprawiały mi kiedyś
przyjemność. Swego czasu z niecierpliwością czekałem na dzień, kiedy znowu całą
szóstką znajdziemy się w tym pokoju i po towarzyskich pogawędkach rozpoczniemy
wykonywanie tego, z tego czerpaliśmy tak dużą radość. Oczywiście wszystko
zmieniło się, kiedy Luhan i Kai zostali parą. To był pewien przełom w życiu
naszej grupy i każdego jej członka z osobna. Może za bardzo wszystko
wyolbrzymiałem i tak naprawdę związek tych dwóch nie stanowił żadnego problemu,
ale na mnie wywarło to bardzo duży wpływ. Zapewne dlatego, że ostatnimi czasy
na tych naszych spotkaniach dotykały mnie takie nieprzyjemności, przestałem
odczuwać jakąkolwiek satysfakcję z brania w nich udziału. Wykreowałem sobie
pewien stereotyp i nie dopuszczałem do siebie myśli, że może być inaczej, a
stan rzeczy może się zmienić.
To było dziecinne z mojej
strony, ale po pogodzeniu się z Luhanem, zacząłem patrzeć na świat przychylniej
i w cieplejszych barwach. Czerwonowłosy miał duży wpływ na moje życie i
samopoczucie i zdawałem sobie z tego sprawę, chociaż nie do końca to
pojmowałem. Jakim cudem taka niepozorna osoba może tak bardzo oddziaływać na
nastrój innej? Nie umiałem sobie odpowiedzieć na to pytanie.
Jak zwykle ustawiłem się
gdzieś z tyłu sceny, bardziej na uboczu. I tak nie odgrywałem w naszym
muzycznych przedstawieniu istotnej roli, więc świat się nie zawali, jeśli będę
mało widoczny. Przed sobą miałem Baekhyuna, po prawej Chanyeola, co mnie
niebywale cieszyło, jednak posiadałem również dobry widok na Jongina, który raz
po raz rzucał w moją stronę szydercze spojrzenia. Czasami patrzył tak samo na
Minseoka, oczekując zapewne, że Xiumin podąży za jego przykładem i także
zacznie okazywać w ten sposób swoją nienawiść wobec mnie, ten jednak, ku mojemu
zdziwieniu zdawał się tego nie dostrzegać, a jeśli już przez przypadek
pochwycił wzrok Kaia, odpowiadał mu jedynie prawie niewidocznym pokręceniem
głową. W oku ciemnowłosego pojawiał się wtedy złowrogi błysk, a dłoń, którą
zaraz po tym podnosił na wysokość twarzy
zaciskał w pięść. Xiumin otwierał na to szeroko oczy w wyrazie nikłego
przerażenia i szybko odwracał głowę. Potem wszystko wracało do normalności.
Może to były tylko moje przywidzenia, reszta zdawała się tego nie zauważać, ale
i tak wywoływało to w mojej głowie jeszcze większy mętlik. Myślałem, że
Minseok, jak Kai, będzie okazywał jawnie negatywny stosunek wobec mnie. Nadal
nie rozumiałem, jak w ogóle mógł uwierzyć w wypowiadane przez Jongina brednie.
Jednakże skoro tak się stało, nie miałem możliwości już tego odkręcić, bo Baozi
był nieugięty. Mógłbym poprosić Luhana o pomoc. Jednak biorąc pod uwagę to, że
nadal chodził z Kaiem i mimo poprawy swojego zachowania w stosunku do mnie,
dalej jego powinnością było stanie po stronie ukochanego, na pewno dużo by nie
wskórał. O ile w ogóle by się tego podjął. Albo wysłuchał mnie do końca.
Aczkolwiek wolałem nie próbować, bo znów
wyniknęłaby z tego kłótnia, a skoro już przekonałem się jak podatny na
załamania i przygnębienia jestem, nie wiem, jak tym razem bym sobie z tym poradził.
Przez cały próbny występ moją
głowę zaprzątywały różnorakie rzeczy, oprócz oczywiście tej najważniejszej,
czyli skupieniu się na śpiewaniu. Co najdziwniejsze, poszło mi jednak całkiem
dobrze, czym zasłużyłem sobie na brawa
Chanyeola, a potem pełne aprobaty uśmiechy Luhana.
Przez trzy kolejne dni, próby
odbywały się codziennie i to nawet od południa do późnego wieczora. Club Garden była jedną z najbardziej
elitarnych seulskich dyskotek, dlatego zależało nam, aby wypaść jak najlepiej.
Liczyłem na to, że podczas spotkań coś się zmieni. Głównie to miałem nadzieję
na poprawę stosunków z Xiuminem, bo na ową czynność z Kaiem raczej już nie było
szans. Nic takiego jednak się nie wydarzyło, jedynie zdołałem w pewnej części
nadrobić stracony czas z Luhanem. I tak znaczyło to dla mnie bardzo wiele.
Tao był częstym gościem na
naszych próbach. Raz chciał nawet przyprowadzić ze sobą Krisa, spotkało się to
jednak z absolutnym sprzeciwem. Głównie dlatego, że nie chcieliśmy, aby
ktokolwiek, oprócz wciśniętego na siłę Tao nie widział naszego występu, a poza
tym wszyscy odmówili ze względu na mnie. Kris był znany z tego, że lubił, nawet
publicznie, ukazywać swoją namiętną miłość do Huanga, a że ja miałem awersję do
gejów, a na ostatnich próbach przed występem nie mogliśmy sobie pozwolić na
jakiekolwiek przeszkody (w ich rozumieniu - moje humory odnośnie pary
zakochanych złożonej z dwóch facetów) każdy wolał unikać wszelkiego rodzaju
sprzeczek i buntów, pozostali woleli odmówić Tao i sprawić mu zawód niż psuć
nastrój humorzastego Sehuna.
Prawdę powiedziawszy, nie
miałem nic przeciwko towarzystwu Krisa, nawet jakby miał przy nas rozbierać
Tao. Uświadomiłem sobie, że w żaden sposób by mi to nie przeszkadzało. To
dziwne, ale przez ten krótki czas, zacząłem inaczej patrzeć na świat i
akceptować o wiele więcej rzeczy. Chyba nareszcie zorientowałem się, że
niektóre moje wybujałe i absurdalne wybryki mogą doprowadzić do czegoś
poważniejszego. Nikt jednak nie pytał mnie o zdanie, więc uznałem, że w takim
razie nie będę się wybijał, skoro większość zdecydowała tak a nie inaczej. W
sumie to nawet lepiej. Dzięki temu Luhan również hamuje się przed okazywaniem miłości
Jonginowi w mojej obecności. Nie to, co kiedyś. Dalej nie rozumiałem, o co
wtedy chodziło, ale czułem, że to jeszcze nie czas na takie wyjaśnienia. W
każdym razie doszedłem do wniosku, że nie przeszkadzałoby mi obściskiwanie się
Tao z Krisem. Za to Luhana z Kaiem zawadzałoby mi i to cholernie.
20 minut przed wyjściem do
,,Club Garden" zadzwoniła do mnie na skype Sulli. Gdy zobaczyłem jej
rozpromienioną twarz, sam mimowolnie się uśmiechnąłem i mimo pośpiechu,
postanowiłem porozmawiać z nią chociaż 5 minut.
- Cześć, Hunnie! - przywitała
mnie, machając do mnie ręką, na co
odpowiedziałem jej jeszcze szerszym uśmiechem. - Fajnie widzieć twoją
uśmiechniętą twarzyczkę, wiesz? Ostatnim razem, jak ze sobą rozmawialiśmy,
myślałam, że twoja mimika opiera się głównie na układaniu ust w
niezidentyfikowany grymas - dodała, przy okazji demonstrując minę, jaka
ostatnimi czasy często gościła na mojej twarzy. - W każdym razie cieszę się, że
już wszystko w porządku - oznajmiła, a ja pokiwałem głową.
- A u ciebie jak tam? -
spytałem, na co Sulli westchnęła.
- Ugh, nie pytaj -
odpowiedziała, kręcąc głową w lewo i w prawo. - Ogólnie nie narzekam, ale
zaczynam już normalnie tracić siły. Mama wymaga ode mnie niestworzonych rzeczy,
tata marudzi, ta pani, która niedawno zatrudniła mnie u siebie też wariuje, za
niedługo chyba oszaleję! - zawołała, wymachując rękoma w każdą możliwą stronę.
Sulli uwielbiała gwałtownie gestykulować. Czasami nawet bałem się, że rozwali
ekran laptopa. Na szczęście nic takiego jeszcze się nie zdarzyło.
- Ale moje życiowe perypetie
nie są istotne, mów jak tam z Luhanem! - zawołała i otworzyła oczy z zaciekawieniem.
Wzruszyłem ramionami.
- Pogodziliśmy się, ale to już
wiesz - odpowiedziałem, na co dziewczyna pokiwała energicznie głową. - Poza tym
sytuacja powróciła do stanu sprzed naszej kłótni, chociaż Luhan nie okazuje
sobie z Jonginem uczuć w towarzystwie tak żarliwie jak wcześniej - dodałem.
Sulli uśmiechnęła się z satysfakcją.
- No widzisz! Mówiłam ci, że
teraz może być już tylko lepiej, ale ty jak zwykle nie chciałeś mnie słuchać -
odparła, ale nadal jej twarz była rozpromieniona.
Mógłbym rozmawiać z Sulli jeszcze kilka godzin, jednak
uprzytomniłem sobie, że za kilkanaście minut powinienem być już w Club Garden.
- Jinri, spadam -
powiedziałem, na co dziewczyna potrząsnęła burzą włosów ze zrozumieniem.
- Hwaiting, Hunnie! -
krzyknęła, wystawiając rękę, abym przybił jej udawaną piątkę. - Szkoda, ze nie mogę
być tam z tobą...Ale Mam przeczucie, że dzisiaj wydarzy się coś niesamowitego -
dodała i uśmiechnęła się tajemniczo.
- Ty i te twoje przeczucia -
westchnąłem, Jinri jednak nie zmieniła miny, tylko pomachała mi i rozłączyła
się. W pośpiechu ubrałem buty i łapiąc jeszcze w biegu bluzę, zawołałem do
mamy, że wychodzę i sprintem zwróciłem się w stronę klubu. Miałem dokładnie 10
minut, aby dobiec do celu, przygotować się do występu i wyjść na scenę. Coś czuję,
że pozostali nie będą zadowoleni.
Gdy dotarłem do Club Garden,
okazało się, że sprzęt jest już przygotowany, a na miejscu nie ma rzekomo
najważniejszej osoby - Kaia. Najbardziej wkurzony z tego powodu był Xiumin,
który w przypływie desperacji, chyba nie wiedząc, co robi, przywitał się ze mną
jak za dawnych czasów. Trochę mnie to zdziwiło, ale nie narzekałem. Cieszyłem
się, że w ogóle miałem z nim chociaż kilkusekundowy kontakt.
Do rozpoczęcia naszego
pierwszego poważnego koncertu zostały dwie minuty, a Jongina nadal nie było.
- Gdzie on, kurwa, jest? -
wycedził przez zaciśnięte zęby Baekhyun, który był nie mniej wnerwiony od
Minseoka.
- Jeśli nie przyjdzie na czas,
to zaczniemy bez niego, w czym problem? - zapytał Chanyeol, który mimo grozy
sytuacji, nadal cieszył się na występ jak małe dziecko.
- Jeszcze tego pożałuje -
odparł Byun, zerkając na zawieszony na ścianie, neonowy zegar. Według niego,
już powinniśmy znajdować się na scenie.
Co dziwne, nie czułem
zdenerwowania. Zdawałem sobie sprawę, w jak beznadziejnej sytuacji jesteśmy, w
końcu Jongin był w pewnym sensie trzonem naszego zespołu, ale jego nieobecność
w żaden sposób mi nie przeszkadzała. Wiedziałem, że najbardziej martwi ona
Luhana. Może bardzo tego po sobie nie pokazywał, ale byłem pewny, że w środku trzęsie się jak
osika.
- Dobra, chodźmy - zarządził
Xiumin, na co pozostali spojrzeli na niego z niedowierzaniem. - Jak łaskawy pan
Kim Jongin nie chce się zjawić, trudno, jego strata. Luhan, śpiewasz jego
kwestie. Chyba że masz jakąś partię zaraz po nim, to zaśpiewa ją Sehun. Nie -
powiedział szybko, kiedy już miałem zaprotestować - nie chcę słyszeć żadnych
sprzeciwów. Wyłazić.
W tym momencie Minseok zrobił
tak srogą minę, że wszyscy jak na komendę ruszyli w stronę sceny. Wychodziłem
przedostatni, Xiumin za mną i gdy już miałem pojawić się przed publicznością,
poczułem jeszcze, jak brązowowłosy klepie mnie lekko po plecach. Nie zdążyłem
się odwrócić, gdyż buchnęło na mnie zimne powietrze, a ja znalazłem się na
scenie.
W sali było ciemno, nikłe
światło dawały małe lampki zawieszone na ścianach za nami, a także kolorowe
neony na suficie.
Po zajęciu wyznaczonego mi
miejsca, rozejrzałem się po ogromnej sali i widząc multum ludzi tłoczących się
pod podestem, moje ciało oblał zimny pot. Publika składała się głównie z
osobników płci żeńskiej, chociaż gdzieniegdzie dało się zobaczyć jakiegoś
chłopaka. Czasami natrafiałem wzrokiem na jakaś znajoma twarz, głównie kolegi z
klasy czy innego znajomego.
Wodziłem przestraszonym
wzrokiem po pomieszczeniu, czując, jak ręce trzęsą mi się niemiłosiernie, a z głowy
ulatują wszystkie słowa piosenek. Nie miałem pojęcia, co się ze mną dzieje, w końcu
nigdy na nic nie reagowałem aż tak gwałtownie. Z tyłu publiczności usłyszałem
ciche skandowanie imion wszystkich członków zespołu, które z każdą sekundą
robiło się coraz głośniejsze, wykrzykiwane przez większą ilość osób. Wywołało
to jednak odwrotny efekt, gdyż zamiast podnieść mnie na duchu, zacząłem przez
to denerwować się jeszcze bardziej.
Minseok, bez wcześniejszej
konsultacji z pozostałymi, zajął miejsce Kaia, jako ,,lidera" i rozpoczął
krótkie przedstawienie naszej grupy. Jego słowa docierały do mnie jakby z
daleka, słyszałem może co drugi wyraz, większość natrafiała na jakąś dziwną
barierę w moim umyśle, która nie pozwalała im przedrzeć się do mojego mózgu.
Udzieliły mi się emocje wszystkich zgromadzonych tu osób - czułem ciekawość,
znudzenie, zniecierpliwienie, radość i lęk
jednocześnie. Denerwowałem się tak bardzo jak nigdy i nawet sam nie
wiedziałem, czego tak naprawdę się obawiam. Podejrzewałem, że jeszcze minuta, a
padłbym na podłogę zemdlony, gdyby Luhan, stojący kawałek przede mną nie
odwrócił się do mnie i swoim podnoszącym na duchu szerokim uśmiechem, nie
przywróciłby mnie do normalnego stanu świadomości.
- Pierwszą piosenką, którą
dzisiaj wam zaśpiewamy, będzie ,,Growl", autorstwa Luhana i Chanyeola.
Mamy nadzieję, że wam się spodoba - zapowiedział Xiumin, po czym kiwnął głową
na DJ-a, który ze zrozumieniem uśmiechnął się i puścił muzykę. Kaia nadal nie
było, więc Luhan odetchnął głęboko, aby zaśpiewać jego rozpoczynającą piosenkę
kwestię. Jednak gdy już miał otworzyć buzię, zza tłumu usłyszałem głos Jongina,
przy czym nagle zaświeciło się jasne światło, padając na przechodzącego między
rozstępującym się tłumem i szczerzącego się jak idiota ciemnowłosego.
Wszyscy zaczęli krzyczeć,
piszczeć i wzdychać, kiedy ,,młody bóg" Kim Jongin wskoczył na scenę. Jak
zwykle, rzucił mi jeszcze triumfujące spojrzenie, po czym zapominając o mojej
obecności, wczuł się w piosenkę. Baekhyun z Chanyeolem pokręcili z dezaprobatą
głowami, jednakże również postanowili jak najlepiej wypaść.
Ostatkami siły woli
powstrzymywałem się, aby nie podejść do Jongina i ponownie nie rozwalić mu jego
krzywej twarzy. Wiedziałem, że to byłoby zbyt proste, aby Kim opuścił koncert i
stracił, być może jedyną szansę, aby wybić się poza ściany piwnicy domu Luhana.
Jak mogłem nie wpaść na to, że Kai wymyśli coś tak tandetnego? Można się
przecież było tego po nim spodziewać. Nie to, że mu zazdrościłem. W sumie w
pewien sposób wisiało mi to, ile będzie miał wielbicieli czy wielbicielek, a
ile ja. Nie oczekiwałem znowu nie wiadomo jak ogromnej ilości fanów, właściwie
to wątpiłem, abym posiadał chociaż jednego, wyłączając Sulli, która
stwierdziła, że nawet jakbym był najmniej lubianym i najbrzydszym członkiem
zespołu, ona i tak do końca byłaby wierna mi. Źródło mojej irytacji znajdowało
się trochę głębiej. Widziałem wyraźnie, że Jongin stylizuje się na takiego
tylko po to, aby jak najwięcej dziewczyn za nim szalało. Bo mimo że był gejem,
nadal lubił znajdować się w centrum uwagi osób płci żeńskiej. I dlatego tak
bardzo wkurzył mnie jego wybryk. Bo większość dziewczyn stojących pod sceną
wywalało języki na jego widok, a jemu najwyraźniej sprawiało to dużą
satysfakcję. Nie rozumiałem tego. Przecież był z Luhanem. Gdybym był na jego
miejscu, nawet nie spojrzałbym na innego człowieka.
Czekałem tylko, aż Jongin zacznie się rozbierać. Znając
jego, było to bardzo prawdopodobne.
Wyluzuj, Sehun. Jesteś na
koncercie własnego zespołu. Uspokój się i daj z siebie wszystko. Zapomnij o
Jonginie i przestań się nim przejmować. Szkoda, żebyś spaprał sobie humor przez
osobę, która mało cię obchodzi.
Odetchnąłem głęboko i mimo
ściśniętego jak gąbka w pięści żołądka, zacząłem śpiewać swoją kwestię, czym
zasłużyłem sobie na szeroki uśmiech Luhana i pełne radości wykrzykiwanie mojego
imienia.
- Dobra robota! - krzyknął
Xiumin, kiedy po dwóch godzinach na scenie wróciliśmy za kulisy. Na twarzach wokół
mnie widniały szerokie i pełne radości uśmiechy. Nikt nie zwracał uwagi na to,
że każdy z nas był wykończony, skrzeczał jak wrona, a pot lał się po nim
strumieniami. Najważniejszym było, że daliśmy radę.
Rzadko czułem się tak szczęśliwy
jak dzisiaj. Miałem wrażenie, jakby wszystkie przykrości, których przez ostatni
miesiąc doświadczyłem, wynagrodziły mi te dwie godziny spędzone na występowaniu
z przyjaciółmi przed publicznością. W tamtym momencie byłem w stanie nawet
przybić piątkę Jonginowi, który przez ogarniającą go wesołość zapomniał, jak
wygląda pogardliwe spojrzenie, którym zazwyczaj mnie obrzucał. Miałem ochotę
skakać, krzyczeć, turlać się, śmiać się jak dziecko. Teraz bawił mnie mój
początkowy stres. Gdybym wiedział, że po koncercie będę czuł się tak
zajebiście, nawet nie zawracałbym sobie głowy bezsensownym denerwowaniem się na
Kaia. Czułem, że dałem z siebie wszystko. Nie miałem pojęcia, czy inni też tak
uważali. Ale teraz o tym nie myślałem. Byłem zadowolony sam z siebie i to
liczyło się najbardziej.
Jedynej osoby, której mi
brakowało w dzieleniu mojej euforii była Sulli. Wiedziałem jednak, że nieważne,
co robiła i tak całym sercem we mnie wierzyła i mnie wspierała. Podobnie jak
Luhan, była dla mnie takim osobistym słońcem - sprawiała, że miałem ochotę żyć.
- Dobra, ludzie, trzeba to
uczcić! - krzyknął Kai i posłał nam tajemniczy uśmiech. -Nie wiem jak wy, ale
ja nie mam ochoty siedzieć tutaj wśród tych wszystkich dzikich ludzi, wiec
zapraszam was do siebie. Moich rodziców do
wtorku nie ma w domu i mam wolną chatę, więc możecie do mnie wpaść. Musimy
oblać nasz pierwszy udany występ! - dodał, na co wszyscy z entuzjazmem wydali
pełen aprobaty okrzyk, po czym ruszyliśmy w stronę wyjścia z budynku. Kai nagle
gdzieś się ulotnił, dzięki czemu mogłem zbliżyć się do Luhana, który złapawszy
mnie mocno za rękę, pociągnął mnie przez zebrany przy drzwiach tłum.
Czy to, że moje serce zaczęło
szybciej bić jest naturalną reakcją na dotyk przyjaciela?
W domu Jongina zastaliśmy
jeden wielki rozpierdol, Kai jednak nie zwracając na to uwagi, polecił, abyśmy
weszli do jego pokoju, sam natomiast poszedł do kuchni, by po chwili wrócić z
kilkoma butelkami alkoholu w rękach.
Nie byłem zwykły pić, w końcu
wyznaję zasadę, że nie spożywam tego, czego nie lubię, a alkoholu wręcz nie
cierpiałem. Uznałem jednak, że chociaż ten jeden raz mogę sobie odpuścić. Skoro
nawet Luhan sięgnął po kieliszek, postanowiłem, że również trochę wyluzuję i
dam się ponieść emocjom.
Po kilkudziesięciu minutach
całkowicie straciłem nad sobą panowanie.
- Ej, może w coś zagramy, co?
- zapytał Chanyeol, który przez kilka wypitych kieliszków był jeszcze bardziej
rozpromieniony niż zazwyczaj.
- Dobra - przytaknął Baekhyun.
Chłopak chwiał się na wszystkie możliwe strony, ale nadal udawał, że wszystko
jest w porządku. - Mam pomysł - oznajmił i uśmiechnął się szeroko. - Każdy z
nas naleje sobie szklankę pełną wody. Po kolei będziemy mówić: ,,Nigdy w życiu
nie" i jakąś czynność, a ten kto chociaż raz to zrobił musi się napić. Kto
pierwszy wypije całą zawartość swojej szklanki przegrywa, a pozostali wymyślają
mu karę - powiedział. Podziwiałem go, że w jego obecnym stanie potrafił
wytłumaczyć nam zasady bez zająknięcia. Gdybym ja musiał wygłosić taki monolog,
zapewne co drugie słowo zostałoby niezrozumiane.
Nie ogarniałem, jak alkohol,
taka zwykła substancja może wywoływać u mnie taką euforię. Czułem się tak lekko
i dobrze. Nawet nie zwracałem uwagi na zawroty głowy, które czasami znienacka
mnie dopadały. Dzięki niemu zapomniałem o tym, co mnie dręczy i mogłem się
odprężyć, bez myślenia, co będzie jutro albo jak rozwiązać męczące mnie
problemy. Dobry sposób na odstresowanie. Byłem jednak na tyle świadomy, żeby
wiedzieć, że się od alkoholu nie uzależnię. Wolałem się trochę podołować niż niszczyć
się takim świństwem.
- Okej, to zacznę -
zaproponował Kai i uśmiechnął się złośliwie w moim kierunku. - Nigdy w życiu
nie miałem problemów z ojcem - powiedział, nadal szczerząc się jak debil z
satysfakcja, że trafił w mój czuły punkt. Bez entuzjazmu pociągnąłem kilka
łyków wody, podobnie jak Baekhyun i Xiumin.
- Nigdy w życiu - zaczął
siedzący obok Jongina Luhan, przymykając oczy - nie zgubiłem komórki - odparł.
Z mojej szklanki znów ubyło trochę cieczy.
- Nigdy w życiu nie wyszedłem
z domu bez butów - oznajmił Baekhyun, patrząc na mnie znacząco. Ilość wody w
mojej szklance makabrycznie malała.
- Nigdy w życiu nie całowałem
się z chłopakiem - powiedziałem, z satysfakcją zauważając, jak Jongin znów
upija trochę wody z własnego naczynia. To samo zrobił Luhan oraz Baek, co mnie
niezmiernie zdziwiło. Chyba o czymś nie wiem.
- Nigdy się z nikim nie bilem
- odparł Chanyeol.
Poczułem się trochę, jakby
wszyscy zwrócili się przeciwko mnie, gdyż robiłem to wszystko, co dotychczas zostało
powiedziane. Jakby wszyscy chcieli, żebym to ja dostał tę karę. Jednak w żaden sposób
mi to nie przeszkadzało, co mnie nieco zaskoczyło, bo zazwyczaj chciałem unikać
tego rodzaju zadań i wyzwań. Chyba potrzebowałem trochę adrenaliny .
- Nigdy w życiu nie bylem w
zoo - powiedział Minseok, na co wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Baozi oczywiście zrobił
to specjalnie, gdyż wiedział, że każdy z nas odwiedził wspomniane przez niego miejsce,
ale mówił prawdę. Wszyscy oprócz Xiumina napiliśmy się wody, po czym kolejka poszła
od początku.
Z każdym kolejnym zdaniem,
zawartość mojej szklanki dramatycznie się zmniejszała, co poskutkowało tym, że
przegrałem. Konkurowałem z Jonginem, który również często pociągał łyk wody,
ale w ostatecznej rozgrywce rozwalił mnie całkowicie. Pozostało mi jedynie
czekać na karę, jaką moi przyjaciele mi zgotują, a znając ich, na pewno wymyślą
dla mnie coś bardzo ciekawego, szczególnie, że byli pod wpływem alkoholu.
- Mam pomysł – odezwał się po
chwili Kai, jak zwykle przybierając na twarz szyderczy uśmieszek. – Myślę, że
będzie to dla ciebie wystarczająca kara – dodał, po czym rozejrzał się po
zgromadzonych, którzy z zainteresowaniem się mu przypatrywali. Wyglądali bardzo
zabawnie, z dziwnymi grymasami na twarzach, prawie zasypiając. Chociaż pewnie
wyglądałem podobnie.
- Dobra, Sehun – zaczął
Jongin. Jako doświadczony alkoholik, jako jedyny zdawał się być przy zdrowych
zmysłach, świadomy tego, co robi. Zapewne również jako jedyny będzie pamiętał
to, co się tutaj wydarzyło. – Mam dla ciebie bardzo ciekawą karę, którą na
pewno zapamiętasz na bardzo długi czas – odparł, niemalże odgadując moje myśli.
– Myślę, że bardzo ci się ta kara spodoba..
- Jongin, nie owijaj w bawełnę
i powiedz w końcu, o co ci chodzi – ponaglił go Baekhyun, praktycznie leżąc już
na podłodze.
- Masz pocałować Luhana. W
usta – powiedział, a jego uśmiech zrobił się jeszcze szerszy i złośliwszy.
Luhan otworzył szeroko oczy ze
zdziwienia, natomiast ja nie zareagowałem w żaden sposób. Jedynie moje
popieprzone serce zaczęło bić w mojej piersi jak szalone.
- No, dawaj, Hunnie, nie
możemy tyle czekać – pospieszył mnie Kai, popychając mnie w stronę
czerwonowłosego.
Siedziałem naprzeciwko Luhana,
czując jak ogarnia mnie zdenerwowanie. Im dłużej wpatrywałem się w jego ciemne
oczy, tym bardziej miałem wrażenie, jak coś się we mnie zmienia. Xiao
uśmiechnął się do mnie ciepło, próbując podnieść mnie na duchu, jakby to, co
miałem za chwilę zrobić było największą katorgą. Wiedziałem, że to zapamiętam.
Mimo kilku wypitych kieliszków, podobnie jak Jongin, byłem całkowicie trzeźwy,
może tylko czasami napadały mnie niekontrolowane zawroty głowy.
Czując na sobie oczekujące
spojrzenia chłopaków wokół mnie, zbliżyłem się do Luhana. Czerwonowłosy położył
lodowatą dłoń na moich policzkach, przybliżając się jeszcze bardziej. Chwila ta
trwałaby zapewne w nieskończoność, gdyby Xiao, wyczuwając moje zdenerwowanie,
nie przejął inicjatywy i nie złączył swoich warg z moimi.
Pod wpływem dotyku jego
ciepłych ust, kontrastujących z zimnem jego dłoni, poczułem jak po moim ciele
rozchodzi się fala gorąca, docierając do każdej części mojego organizmu, przez
co na chwilę zaparło mi dech. Serce waliło mi jak oszalałe, czułem, że za
chwilę wyskoczy mi z piersi. Chciałem, aby ten moment trwał wiecznie. Aby czas
się zatrzymał i nie biegł dalej. Nie mogłem się powstrzymać i automatycznie
chwyciłem Luhana za rękę, splatając jego palce ze swoimi, nie zważając na
reakcje zgromadzonych osób.
Po kilku sekundach Xiao
odsunął się ode mnie, a ja z rezygnacją uczyniłem to samo, jednak nie puścił
mojej ręki. Czerwonowłosy uśmiechał się do mnie radośnie, raz tylko jego wzrok
powędrował w kierunku Jongina. Ja natomiast patrzyłem tylko na Luhana.
Patrzyłem i zastanawiałem się, dlaczego wcześniej nie mogłem uświadomić sobie,
że go kocham.
P.S. Wybaczcie, jeśli są jakieś błędy, już nie chciało mi się tego sprawdzać, a chciałam dodać jak najszybciej. :) Mam nadzieję, że nie przeszkadza Wam, iż akcja w tym rozdziale leci tak szybko, musiałam jakoś skrócić te kilka dni do momentu kulminacyjnego i wyszło tak sobie. Kurczę, tyle miałam napisać w tym post scriptum, a teraz już tego nie pamiętam. ;D No nic, przepraszam raz jeszcze i kolejny rozdział postaram się dodać wcześniej. <3
P.S.2. DLA TYCH CO CZYTALI ,,APPLE": Yuri pytała mnie, czy symbolika jabłek ma jakieś większe znaczenie. Przepraszam Cię, Yuri, że nie odpisałam Ci od razu. T_T (przy okazji dziękuję za komentarz, tym bardziej, że miał nawet dwie części, a jak mówiłaś, pierwszy raz musiałaś komentarz podzielić <3) Tak, symbolika jabłek odgrywała tu dość znaczącą rolę, bo oprócz tego, że są to wyrzuty sumienia (co łączy się trochę ze śmiercią Baekhyuna), symbolizują one jeszcze śmierć, cierpienie (to raczej oczywiste, jak łączy się z shot'em ^^) a nawet nieśmiertelność, więc w sumie istnieje cholernie dużo sprzeczności w tej symbolice, różne słowniki i strony podają coś innego. xD A skoro już przy ,,Apple" jestem, dziękuję bardzo za wszystkie miłe komentarze, naprawdę bardzo podniosły mnie na duchu i sprawiły, że Mana cieszyła się jak głupia do laptopa. :D
Mam przeczucie, że Kai zrobił to specialnie...ale nie wiem dlaczego... Ogółem strasznie mi się podobało i czekam na dalsze rozdziały.
OdpowiedzUsuńJejkuu~ nareszcie rozdział ;-; Nawet nie wiesz jak się cieszę i z tego, że go opublikowałaś, ale również z postawy Sehuna. Nawet nie musiałam sobie za bardzo przypominać szóstki xd O mateczko i wiedziałam, że Kai wymyśli coś takiego na ich koncercie, choć nie byłam pewna i trochę się bałam, że ich wystawi, że leży gdzieś zapity z menelami LOL Myślałam, że Sehun jak się upije to powie, że kocha Luhana, ale wtedy to by się jakoś za szybko potoczyłoo >< Dlaczego ja jeszcze ani razu nie grałam w ta grę?! Musze to nadrobić, tylko obawiam się, że będą mi cisnąc jak Sehunowi, żebym przegrała hahah W sumie to domyśliłam się co planuje zrobić Kai. Ciekawa teraz jestem co zrobi z tym Luhan, chyba że uda nic nie pamiętającego po za dużo alkoholu we krwi. No ale to już kwestia twojej wyobraźni. Dlatego życzę Ci dużoo duuuuuuzo weny <3
OdpowiedzUsuńXOXO
Pinky Mano! <3
OdpowiedzUsuńWiesz, że nie mogłam uwierzyć, gdy napisałaś mi, że skończyłaś rozdział? Myślałam, że to żart xDD Na całe szczęście jednak okazało się to prawdą i byłam taka ucieszona, że dhdjfds. Tak, dokładnie tak. Taki zaszczyt mnie kopnął, bo widziałam postępy pracy na żywo.. i migały mi słowa przed oczami, a teraz to jest skończone ;; <3 DUMA.
A przechodząc do treści.
Kurczę, to już 7 rozdział? Serio? Trafiłam tu, jak były dwa, a teraz jest już ich o pięć więcej.. Magia, naprawdę. xD Szkoda, że nie byłam od samego początku, ale nie można mieć wszystkiego :<
Na początku taki kochany Luhan i rozklejony Sehun.. ;;; Jak wyobraziłam sobie tę scenkę, to zwinęłam się jak naleśnik.... Jak treść może tak działać na czytelnika? To przerażające.
"Sehun, spójrz na mnie" I czuję się jak przy pierwszym rozdziale, gdzie była akcja z rzęsą. Boziuniu, takie wspomnienia *wzdycha* <3 Zauważyłam, że lubię skinshipałkę w wykonaniu HunHana, u Ciebie szczególnie xD I takie macanko twarzy też przyjemne, nie powiem. Słodziaki ;;;
Taki beztroski Sehun i jego "Nic takiego". Jasne, nic takiego. Oczywiście. A ja mam na własność jednorożca i My Little Pony (Przy okazji - nasze rozważania u Ciebie o Rainbow Dash, Twilight Sparkle i Pinky Pie. Pozostała grupka kucyków zniknęła w otchłaniach naszych pamięci, a magicznie teraz je wszystkie pamiętam ;-;. My Little Pony górą <3). Sehun, chyba wszyscy wiemy, co Ty planowałeś zrobić. Głupi jesteś i tyle, o!.
Głaskanie po głowie, takie przyjemności ;;; Skoczył mi poziom cukru we krwi, tak sądzę. xD
Nie warto udawać, że nie ma się problemów, Hunnie... Każdy je ma - niektórzy większe, inni mniejsze. Ale mimo wszystko są osoby, które starają się pomóc bez względu na ich wielkość. Zauważyłbyś to czasem, Ty zgniły pomidorze (TU WSZĘDZIE JEST MIŁOŚĆ :)))) Nie ma Hikari z nożem).
Kurczę, to takie ściskające za serce, gdy wyobrażasz ich sobie takich wtulonych w siebie, podczas gdy tak naprawdę mają milion innych problemów, w tym tych między sobą, ale dla nich liczy się tamta chwila. Tylko tu i teraz. <33'
W zasadzie od samego początku zakładałam, że to właśnie pani Oh (Why skojarzyło mi się z Mamą Muminka....) zadzwoniła po Xiao. To cholernie dobre wyczucie osoby i sytuacji, bo to właśnie jego Sehun potrzebował wtedy przy sobie najbardziej. Czyżby mama jakiś utajniony shipper HunHana? Yeeep, HunHan shipper everywhere.
"Co się tak głupio uśmiechasz?" Jejku, Luhan, to Ty masz głupi (dziwny i creeperski zarazem) uśmiech, a czepiasz się Hunniego. Biedak się uśmiecha raz na ruski rok, a Ty wybrzydzasz xD Niech się śmieje, póki ma zęby, a nie.
Ponownie dochodzę do wniosku, że godzenia po kłótniach są najlepsze. I tutaj też jest świetny przykład tego oto zjawiska, więc moja opinia ciągle jest taka sama xD
To takie miłe ze strony Chanyeola, że uprzedził Sehuna o próbie *^* Przynajmniej tym razem jest szansa, że ubierze buty xD I ten fragment o tym, że nie jest sam. <333 Jejku, doprowadzisz mnie do poważnej cukrzycy i co będzie?
"Jak się masz, stary grzybie?" Ah ta miłość, po prostu wylewa się bokami, drzwiami i oknami xDD Tak właśnie faceci okazują sobie miłość, bo w końcu po kiego grzyba (ale dopasowanie...) powiedzieć: "STARY! Tęskniłem za Tobą". Eh, nigdy ich nie zrozumiem, tak podejrzewam. Taoś tutaj to taka tulaśna pandzia, awww <3 Taki słodziak, no ja nie mogę xD <3 Stęskniony za wszystkim i każdym, milutki taki. :D I TaoRisa czuję moim pairingowym noskiem. Ma się ten węch.
Cieszę się, że Luhan dawał nieme przekazy Jonginowi, żeby nie pozwalał sobie na więcej. Cholera, tego mi trzeba było! <3 I te zawistne spojrzenia Kaia... Hikari wcisnęłaby tysiąc łapek w górę, jeśli byłaby tu taka opcja. Hej, to całkiem dobry pomysł. Powinnam napisać do bloggera w tej sprawie?
I tak cholernie bardzo cieszę się na powrót ich spotkań (prób), to takie..przyziemne zajęcie i zawsze z chęcią o nich czytam. *^* Zresztą, czego ja od Ciebie chętnie nie czytam, no proszę Cię xD
UsuńMinseok - no, ten to mnie zadziwił. Nagła zmiana w zachowaniu, tyryry. Czyżby wszyscy planowali postawić się Jonginowi? Aż miło się patrzy (czyta), Mano. ^^
Kris publicznie ukazujący swoją namiętną miłość do Tao.... Wziąłbyś się za malunki, a nie za Huanga :)))) Chociaż.... z chęcią bym popatrzyła na takie widowisko, kkkkkk. :D Chociaż ciągle wspominasz w tekście, że Sehun nie jest tolerancyjny, tak mi z rozdziału na rozdział wydaje się to coraz mniej prawdopodobne. On po prostu uważał siebie za nietolerancyjnego, bo Luhan był z Jonginem i koniec kropka, tak. :)
Oh, chwila. Tu jest też fragment, że Sehunowi to przestało przeszkadzać.. Luhan go zmienił, tak. TaoRis? Dlaczego was tu jeszcze nie ma? Ja bym się czuła zaproszona już w tej chwili, skoro Hunniemu to nie przeszkadza. Korzystajcie z życia, powiadam.
Skype z Sulli <33 Naprawdę lubię, jak jest tutaj wykreowana, wiesz? Taka pozytywna osóbka, która otworzyła Sehuna, za co wszyscy jesteśmy wdzięczni <3. Zawsze miło widzi się czyjąś uśmiechniętą mordkę, bo aż samemu się uśmiechasz, nie jest tak? xD U mnie tak to właśnie działa. Potwierdzone na żywo, prawda? :D Adoruję tę ich przyjaźń tak bardzo, że znów się szczerzę jak idiotka do goryla. :))
Byłam przekonana, że Jongin naprawdę ich wystawił (nie przeszkadzałoby mi to aż tak bardzo, ale jednak.. zespół to zespół, cholera), więc po części ucieszyłam się, gdy wleciał na scenę w sam raz na odśpiewanie swojej partii. Zakrzyknęłabym "Alleluja" dla podkreślenia ważności tego wyczynu, tak. xD Uśmiechy Luhana, gdy Sehun śpiewał swoją partię... Takie urocze stworzonka, awww. <3
"Byłem w stanie nawet przybić piątkę Jonginowi" dlaczego miałam wrażenie, że zaraz dodasz coś w stylu: Prosto w twarz. Pięścią. Z metalowej rękawicy? xDD Jednak tak nie było, szkoda. *^*
Gra w "Nigdy w życiu nie". Ty już wiesz, co ja chcę tu napisać, ale i tak to zrobię. Mano, jak to przeczytałam, to uśmiechałam się tak dziko, że prawie mi popękały kąciki ust (to możliwe, prawda? xD) i mama patrzyła na mnie dziwnie... Ah, ta miłość :). Pamiętam doskonale tę grę, która była świetna na żywo i ta urocza przegrana, która odtańczyła słodziutki taniec do No No No w różowym golfiku. Uśmiałam się do łez, a też dzięki tej grze dowiedziałyśmy się wszystkie czegoś o sobie :D Przybij piątkę (Pierwiastek z pięciu!), jako jedyne miałyśmy różowe spodnie.... xD
Ta gra w ich wykonie.. wiedziałam, że będą jakieś dzikie rzeczym idioci, dgdshsd. xD CIotaska Sehun przegrał, podświadomie to chyba czułam. :D Należało mu się. xD
Dobra, dobra, dobra. Spokój Hikari, sdbhsmfdhd, wiem, że goryl się rwie do klawiatury, ale wpakuj mu bambus w gębę i niech się zamknie. I niech nie obija tych drzwi, niewychowany gbur.
Kai... Jesteś pewny, że pocałunek z Luhanem to była kara? :)))) Bo ja szalałam z radości, jak to przeczytałam xDDD *Shipperka HunHana lv: Hikari* Czytałam ten fragment kilkanaście razy i nie mam dość, hyhyhyhy. Mogę jeszcze? JASNE! cdbhdsgdshdsfd, umarłam. :) I te dłonie ich... Jezu, Kris, rysuj to, błagam Cię! Kupię za miliony *.*
Ostatnie zdanie, Hikari trzęsie się, prawie łamie paznokcie na klawiaturze, bo pisze strasznie szybko, chyba w jakimś amoku... Ma ktoś leki na uspokojenie? Ktokolwiek? Nie? Szkoda. <3333
Uh, Jezu. Umarłam. Dlaczego mi to zrobiłaś? I to nie jest z miłości, czuję to xD <3
Dobra, zbliżając się do końca. Choćbym miała czekać kolejne dwa miesiące - zrobię to! Bo jest cholernie warto, zawsze po Twoim ficzku mam lepszy humor bez względu na to, jaki był wcześniej i mam ochotę Cię wyściskać ;; <3 To groźba.
UsuńNiezmiernie się cieszę, że wstawiłaś go już dziś, i życzę Ci wieeeeeeele powodzenia z kolejnym rozdziałem, którego postępów pracy pewnie nie zobaczę na żywo. cdhjdsg, to taki jednorazowy zaszczyt <33
HWAITING, perełko!
Goryl macha dziko z wieży, bez majtek (nudysta pieprzony, nie zwracaj uwagi na niego) i pozdrawia. Przesyła milion pozdrowień.
Kocham Cię <33333 (zawsze).
ManKari, Hwaiting!
H. ♥
*tańczy do Miss You, Bar Bar Bar i Hush za jednym przysiadem, kwiczy jak idiotka do komputera i sama nie wie, co ma ze sobą robić*
Jestem zawiedziona krótkim komentarzem, ale co ja mogę? Chyba wyszłam z wprawy, nie bij mnie ;;; Nie maczugą. <3
W momencie gdy Sehun złapał za rękę Luhana po prostu wstałam i wyszłam.
OdpowiedzUsuńMoje feelsy ;__; Kobieto, co ty ze mną robisz ;__;
W każdym razie, hwaiting!
JA! Cię! Normalnie! Zabiję! CZY TY CHCESZ PŁACIĆ ZA MÓJ POGRZEB?! Przez co najmniej połowę tego rozdziału myślałam, że mi serce wyskoczy z piersi! Skończyłam to czytać jakieś 15 minut temu, a nadal serce mi wali jak oszalałe. Jesteś potworem. Kazujesz tyle czekać na rozdział i kończysz w takim momencie.
OdpowiedzUsuńPrzez krótką chwilę pomyślałam nawet, że Kai zrobił to celowo i w tym rozdziale odgrywa jakąś pozytywna rolę swatki. Nawet go zaczęłam lubić. Je~~~ny. Obiecuję, że ci tego nie wybaczę!
Od czego zacząć... a nooo TAK DŁUGO MUSIAŁAM CZEKAĆ!!! No ale się doczekałam - żebyś widziała moją minę, jak zobaczyłam nowy rozdział i takie: "CO?"
OdpowiedzUsuńNO I OD RAZU WZIĘŁAM SIĘ ZA CZYTANIE.
Od czego by tu zacząć... boże... Sehun był taki słodki, jak nie chciał powiedzieć Luhanowi, dlaczego chciał się zabić (właśnie sobie uświadomiłam jak głupio to brzmiało). Nie wiem, czemu chciał to właściwie zrobić, ale jestem pewna, że było mu ciężko, więc w sumie się nie dziwie (Luhan uratował sobie swojego kochasia!) Dziękuje ci Lulu :*
Nawet nie wiesz, jaki miałam uciesz (na pewno większy niż Sehun... on i jego poker face!) skakałam tu przed komputerem. NARESZCIE SIĘ POGODZILI!
Nie wiem tylko co z XiuMinem...
Co do ich występu (żeby nie było, Kai to mój bias... ahh to sentyment odkąd poznałam EXO, ale umiem jakoś rozdzielić opowiadania od tego jak go wielbię i wg) KAI JA CIĘ KIEDYŚ ZAJEBIE!
Ale chyba domyślam się, co on czuje - pewnie normalnie nikt aż tak bardzo by się nie przejmował i nie przeszkadzałaby mu czyjaś obecność tak bez niczego - powodem jest Luhan.
Coś mi się wydaje, że Jongin od dawna czuje, że Sehun jest bliższy Luhanowi, dlatego jest mu tak smutno i złości się, że są siebie tak blisko. Traktuje Sehuna jak zagrożenie, bo to on powinien zająć jego miejsce obok Luhana.
Coś mi się wydaje, że w końcu coś Kaia oświeci (jak nie to ja!)
Aaaa i zgadzam się z pierwszym komentarzem - Jongin po coś to zrobił. Po coś kazał Sehunowi pocałować swojego chłopaka no bo przecież nawet dla żartu nie walnął by czegoś takiego.
W sumie jak zobaczyłam, że idą pić, to pierwsze co stanęło mi przed oczami to ściskający się Kai i Sehun z takimi tekstami "yyy ze mną się nie napijesz?" - tacy best friend od kieliszka hahahah xD
A no i Baekhyun całował się z chłopakiem? Hmmmm na miejscu Sehuna pogłębiłabym ten temat (kocham baekyeola) <33
No i nareszcie pocałunek! Boże... jakie to słodkie! Tak ślicznie to opisałaś - tak słodko i niewinnie.
Sulli jest jasnowidzem! A właśnie mówiłam, że naprawdę ją lubię. Prawdziwa yaoistka!
Czekam na kolejny rozdział mam nadzieje, że pojawi się szybko!
PS: Wybacz ten chaotyczny komentarz hahhahaha
WENY :*
Rozdział jak zwykle cudowny. Tylko błagam. Dodaj nowy rozdział jak najszybciej... ja serio nie moge tyle czekać...Codziennie wychodze tu i codziennie patrze aż nareszcie... JEST! Więc proszę, miej wenę, prosze miej czas i dodawaj dalej cudowne rozdziały tego świetnego opowiadania. WENY! Dziękuję za twoją cieżką pracę.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCHOLERA, OMO, UMIERAM, CHYBA JUŻ NIE ŻYJĘ.
OdpowiedzUsuńAle yay, muszę się uspokoić, bo nic dobrego z tego komentarza nie wyjdzie, moje hunhanowe feelsy... To chyba dla mnie zbyt dużo. Hmmm, a może lepiej, jak zacznę od początku? Bo chyba przez ten fangirling niewiele zrozumiesz xD
Ogólnie to wczoraj cieszyłam się jak głupia, bo dodałaś nowy rozdział. Ja się go nie spodziewałam, dlatego to była dla mnie taka miła niespodzianka. Zwłaszcza dlatego, że zrobiłaś nam zdecydowanie za długą przerwę od tego opowiadania, ale w zupełności cię rozumiem. Szkoła to zło i przez nią nie ma się w ogóle czasu, ale zbliżają się święta, później ferie i będzie trochę więcej czasu na przyjemności (tak, liczę na nowe rozdziały "Scornful Hunnie" : D) wgl też mam nadzieję, że w którąś przerwę od szkoły uda nam się spotkać :D Wyciągnę Izzy i nie będę słuchała żadnych sprzeciwów, ale myślę, że też będzie chciała się spotkać, bo tęskni tak samo jak ja *^*
Oczywiście, zanim zaczęłam czytać rozdział (bo czytam po nocach, a później dziwię się, że ślepnę, ale siedząc przed komputerem nie mogę się skupić xd muszę czytać na komórce albo na tablecie, głupi nawyk xd) wszyscy obsypali mnie cudownymi spojlerami xD Izzy, że chce pograć w grę, którą opisałaś przy końcu - i tak wiem, że przegra xD, a koleżanka, że w tekście jest taki fragment, po którego przeczytaniu musiała ochłonąć, bo feelsy ją zeżarły. Ale i tak miałam niespodzianki, bo zupełnie nie spodziewałam się tego, co miałam okazję przeczytać! Naprawdę, byłam cholernie zdziwiona, bo nie spodziewałam się takiego biegu akcji.
Ogólnie początek rozdziału był cholernie fluffowy i wiesz, że nie mogłam przestać się uśmiechać? Chyba przeżywałam wszystko razem z Sehunem. Byłam szczęśliwa, że Luhan w końcu do niego przyszedł i nawet jeśli nie wytłumaczyli sobie pewnych spraw (na to jest jeszcze czas), to jakoś się dogadali. Hunnie odżył i zauważyłam właśnie dzięki temu fragmentowi, jak Luhan jest mu potrzebny do chociażby zwykłego funkcjonowania. Dlatego przestał już być smutny i rozpogodził się nieco, przez co miałam ochotę skakać i piszczeć ze szczęścia (chyba za bardzo przeżywam losy bohaterów, ale do cholery, to jest HUNHAN). I dobrze, że Lu się zjawił, poprawił Sehunowi humor, co w sumie wpłynęło też na ich występ w klubie. Bo gdyby Sehun nadal był w dołku, wszystko poszłoby się jebać. Przynajmniej mam takie wrażenie. I czytając późniejsze scenki miałam taką nadzieję, że Jongin jednak nie zjawi się na występie. Tak, chciałam tego, bo w tym opowiadaniu cholernie mnie wkurwia, ale już o tym wiesz. Na jedno w sumie mi go żal, a na jedno mam ochotę go rozszarpać w swojej wyobraźni i jeśli jeszcze coś głupiego zrobi, to nie będę się powstrzymywać. Chociaż po ostatniej scence zyskał u mnie duuuużego plusa, jak stąd do Seulu *^* Zastanawiam się tylko, dlaczego wymyślił taką karę dla Sehuna, bo przecież jak to opisywałaś - niby był pijany, ale zachował trzeźwy umysł i był najbardziej ogarnięty z nich wszystkich. I kazał mu pocałować własnego chłopaka, o którego tak bardzo się z nim wcześniej sprzeczał i robił wszystko, by trzymać Luhana jak najdalej od Sehuna. Ale jak o tym dłużej pomyślę, to zaczynam mieć wrażenie, że Jongin wcale nie kocha Luhana i tylko bawi się nim i jego uczuciami, przy okazji niszcząc Hunhanowe relacje, bo wie, że byli to najlepsi przyjaciele, a Sehun jest niby homofobem. Nie wiem, może chce psychicznie wykończyć Sehuna? xD Nie mam pojęcia, za bardzo mi w głowie namąciłaś. Ale cholera, ten pocałunek. Wiesz, że czytałam go z pięć razy? Pisząc ten komentarz, zrobiłam to szósty raz. Ale za pierwszym razem serce biło mi tak szybko i mocno, że myślałam, że nie usnę *^* I YAAAAAAAAAAAAAAY, SEHUN WRESZCIE TAK NAPRAWDĘ PRZYZNAŁ SIĘ PRZED SOBĄ SAMYM, ŻE KOCHA LUHANA.
tak, zdecydowanie umarłam *^*
Oh, dodałaś <3 Jak miło.
OdpowiedzUsuńNie, nie jesteśmy złe. Ja na pewno nie. Nie mogłabym, w końcu mój własny blog do niedzieli stał, czyli jakieś 1,5 miesiąca xd Także cię rozumiem, Mano :3
A teraz crazy-Chizuru-mode on...
SEHUN, CO TY DEBILU ZROBIĆ CHCIAŁEŚ?! Q.Q Dobrze, że Luhan tam wparował, to mogło się źle skończyć...
Znowu próby. Jak miło :D Sehun czuje się już lepiej i naprawił stosunki z Lu. Oby z Xiuminem też mu się udało TT.TT Między przyjaciółmi nie powinno być spięć.
Ten Kai to jednak musi mieć wejście smoka xD I tak, zgadzam się z osobami wyżej- on to zrobił specjalnie! Nie wiem po co ani dlaczego, ale to było zamierzone! *w*
I aww, Hunnie uświadomił sobie, że kocha Lulu <3333 Moje serduszko patataja na jednorożcu ujeżdżającym Nyancata <3 Końcówka taaka kochana! Mam nadzieję, że oni będą razem ^w^
Moje feelsy, po prostu nie mam pojęcia jak mam wyrazić swój zachwyt, i jako że komentarzy pisać nie umiem ( choć rozprawki, tak xd) powiem tylko jedno: zajebiste! Tak wgl to zastanawiam się czy ujawnialam się już tutaj... jeśli nie to przedstawiam się;: jestem Akumu i obiecuję być tu częstym gościem, wgl przeczytałam tu wszystko i jestem zachwycona^^ hawaiting!
OdpowiedzUsuńMana... Mogę się powiesić? KXJDJJJFNFKSK TAK BARDZO SIĘ ŹLE CZUJĘ Z TYM, ŻE KOMENTUJĘ DOPIERO DZIŚ;-; Wybaczysz mi~?
OdpowiedzUsuńNie będę się rozpisywać na temat rozdziału, bo to już teraz nie ma sensu. Wszystko co miałam do napisania, zostało zawarte w poprzednich wypowiedziach. Powiem tylko tyle - tym rozdziałem całkowicie mnie zaskoczyłaś. Wystarczy? Mam nadzieję, że tak. Oby tak dalej kochana <3 Jesteś moją mentorką*-* XD
A co do tych jabłek z "Apple" to dzięki za wytłumaczenie^^
Pozdrawiam cię serdecznie!<3
Hwaiting~:*
Yuri
Wiedziałam, że mnie nienawidzisz, ale aż tak....? Jedno z nielicznych opowiadań, które sprawiło że zaczęłam shippowac hunhana. Co to ze mną robi....
OdpowiedzUsuńNienawidzisz mnie za to, że nie skomentowałam wczesniej. WYBACZ NO :( JESTEM ZŁA, OKRUTNA I W OGÓLE POJEBANA.
ten rozdział jest prześliczny i słodki, bo jest dużo hunhana. I zdecydowanie wole luhana w takiej cieplej, przyjaznej wersji. Tamten podczas kłótni strasznie mnie wkurwial. Powstrzymał sehuna od próby samobójczej, to jest ważne. Nie dziwie się, ze ma dreszcze gdy go lulu dotyka....kto by nie miał?
"Stary grzybie"....Boże xddddddddddd
MANA, TY STARY GRZYBIE, CZEMU TAK IDEALNIE PISZESZ?!
Siumin w wersji leader, i (uwaga, moment w którym zaczęłam się śmiać i wzdychać jednocześnie) młody Bóg KIM JONGIN <3
On chyba kocha robić takie wrażenie. Było dobrze, bez kłótni, dali z siebie wszystko, ale ta "zabawa" w domu Kaia...
Wspominałam, że kocham tu Baekhyuna? Oczywiście nie obrazilabym się gdyby tym sekretnym chłopakiem z którym całował się baek był kai, ale ty ich nie shippujesz, więc.... (wstydź się, stary grzybie, juz nawet ja hunhana zaakceptowalam)
SULLI MIAŁA DOBRE PRZECZUCIE. HUNHANHUNHAN <3<3
POCAŁUJ LUHANA, POCAŁUJ, POCAŁUJ, NIE BĄDŹ DUPA
to było takieeeee słodkie, ale czemu kai go namawiał, żeby mu chłopaka po ustach macal? Pewnie miał w tym swoje niecne powody.
Manulek, mój komentarz jest w zasadzie niczym. Krótki, bezsensu, nadpobudliwy i chaotyczny no i spóźniony, oczywiście. Serio cię przepraszam i przykro mi, bo ty dodalas mi taki długi, zajebisty komentarz(e) no a mój to takie gunwo :( ale nie umiem komentować no, ech.
pozdrawiam cię zono Jimina i pisz mi następny rozdział <3
Julusiek slodziusiek
(人´∀`*)
OdpowiedzUsuńŚlę do ciebie ogromną miłość Manuś, no serio, nie dość, że się pogodzili i w ogóle same dobre rzeczy, to jeszcze to na końcu. Sehun sobie wreszcie uświadomił, że kocha Luhana. Fajerwerki, werble i wszystko inne, jezu. Mana napisała gej party, a naleśnik się przewraca od tej piękności. Mam nadzieję, że się nic pomiędzy nimi nie zjebie, jezu, proszę, żeby tak się nie stało!
Wiem, że jest już kolejny rozdział, przeczytam na bank i postaram się skomentować jak najszybciej. Ciesz się. XD
Kocham <3
O mamuńciu. Tego się nie spodziewałam ^.^ Po pierwsze - Sehun z Lulu już wszystko dobrze i fun i nie wiem co jeszcze ♥ Po drugie pocałunek ♥ Jeju przez to ostatnie wydarzenie ja już nie mam pojęcia o czym czytałam xd Umysł mi się przyćmił. Ach no już wiem co ja chciałam... To tak:
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się podobał opis ich występu. Opowiedziany perspektywy Sehuna po prostu powodował ciarki na plecach, drżenie rąk itp. To było tak realistyczne, że samej wydawało mi się, że jestem na tej scenie i zaraz mam występować. Przede mną tłum ludzi. Aghh podziwiam wszystkich wokalistów ja chyba bym czegoś takiego nerwowo nie przeżyła. Wystąpienia publiczne - stres, stres, stres, stres.
Myślałam, że Jongin już nie przyjdzie na występ, że będzie miał problemy z tymi pijakami (okej nie wiem jak ich nazwać - nizina społeczna?) i przez to wszystko się zepsuje, a tu taka niespodzianka - chociaż niezbyt miła. No nie mogę Kai'a w tym ff. Coś mi się robi po prostu. Mimo iż naprawdę jestem jego wielką fanką to tutaj doskonale rozumiem Sehuna, który ledwo się powstrzymuje przed daniem mu w gębę (przepraszam za tak niekulturalne wyrażenie).
Szkoda, że Sehun ma z Kai'em takie relacje. Mam nadzieję, że gdzieś tam na końcu opowiadania jakoś się poprawią. Będzie taką wielką zgoda, mimo że Jongin jest tu taką szują ;(
Coś mi się tu wydaje, że z tego pocałunku będzie coś więcej. A Hunnie mógłby trochę nad sobą panować. Tak publicznie łapać za rękę Luhana? Zaraz z tego wyjdzie, że odbił Kim'owi chłopaka i masz ci los znowu będzie sprzeczka.
Baekhyun całował się z chłopakiem ?
Geje everywhere ♥