sobota, 14 września 2013

Rozdział piąty ,,Keep calm and come back"

Cześć, cześć! Wracam do Was z piątym rozdziałem Scorfnul Hunnie'go. Rok szkolny co prawda się zaczął, ale myślę, że dam radę dodawać posty w miarę.. odpowiednim czasie. ^^ Możecie być pewni, że dwóch miesięcy nie każę Wam czekać (mam nadzieję, że nie wykrakałam o.o). Ten rozdział jest ciut nudniejszy, nawet od czwartego, a to dlatego, że pełni on rolę takiego jakby wstępu do kolejnych wydarzeń. Poza tym jest krótszy, ale liczę na to, że nie będziecie na mnie za to źli. :) W każdym razie: MIŁEJ LEKTURY! <3 
Dziękuję bardzo Wszystkim za tak miłe komentarze. Jesteście kochani i bardzo poprawiacie mi tym humor. *^* 
Ah, i biję pokłony dla Uszati za świetny szablon (tak, tak ten piękny wygląd bloga to jej zasługa). Dziękuję. <3 







                - Nie jedź jeszcze, prooooszę, - Sulli uwiesiła się na moim ramieniu, wbijając we mnie spojrzenie czekoladowych oczu. Uśmiechnąłem się pobłażliwie, jednak pokręciłem głową.
- Nie mogę. Mówiłem ci, że chętnie bym tu został, ale powinienem wracać - odpowiedziałem, siląc się na spokojny ton głosu. Tak naprawdę jedyne, na co miałem ochotę w tym momencie to się rozpłakać i jak małe dziecko tupnąć nogą, krzycząc, że nigdzie nie jadę.
- Tydzień to zdecydowanie za mało - fuknęła dziewczyna, robiąc oburzoną minę, po chwili jednak jej twarz rozjaśnił szeroki uśmiech, którym przez ostatnie trzy dni mnie obdarzała.
                - Tylko nie zapomnij do mnie napisać albo zadzwonić jak wrócisz - przypomniała, kiwając mi palcem przed oczami. - Jeśli tego nie zrobisz, to wiedz, że będę męczyła cię podwójnie niż miałam w zamiarze - dodała i uśmiechnęła sië szyderczo. Przez chwilę staliśmy w milczeniu naprzeciwko siebie, Sulli jednak nie wytrzymała i ponownie zamknęła mnie w stalowym uścisku. Dziwiłem się, jak taka chuda dziewczyna może mieć tyle siły.
- Dobra, idź już, bo się spóźnisz - powiedziała, popychając mnie w stronę żwirowanej drogi. Pokiwałem głową i ostatni raz odwróciłem się w stronę kobiet, które przez ostatni tydzień stały się dla mnie tak bliskie jak nikt inny. Ciocia ze łzami w oczach pomachała mi energicznie ręką, natomiast babcia, patrząc na mnie smutnym wzrokiem, uśmiechnęła się lekko. Nie chciałem ich zostawiać. Uważałem, że moją powinnością jest zostać tutaj i zaopiekować się nimi. Może nie byłem znowu nie wiadomo jak dojrzały i dorosły, jednak im dwóm zdecydowanie przydałby się ktoś płci męskiej w domu. Byłem niebywale chętny do pozostania w Osan, moja mama jednak nie chciała nawet słyszeć o moim przedłużonym pobycie. Nie rozumiałem jej. Wysyłając mnie do ciotki, zapewne miała nadzieję na moją psychiczną poprawę, dlaczego w takim razie nie pozwoliła mi zostać trochę dłużej? Może wróciłbym całkiem inny, odmieniony, z chęcią do życia i optymistycznym nastawieniem do świata. Widocznie jednak nie było mi to dane, bo dzisiaj następował mój powrót do ponurej i pełnej problemów rzeczywistości.
Pomachawszy im ostatni raz, szybkim krokiem ruszyłem w stronę przystanku. Gdybym mógł, rzuciłbym to w cholerę i nie wracał do Seulu. Czekało tam na mnie zbyt dużo rzeczy, z którymi nie chciałem się zmierzyć. Wiedziałem jednak, że w końcu ten moment musi nastąpić.
Podróż autobusem minęła mi nadzwyczaj szybko, może dlatego, że tym razem całą drogę przesiedziałem, słuchając muzyki, a nie katowałem swojego umysłu zbędnymi i nieprzyjemnymi myślami.
Wyszedłem z pojazdu i powłócząc nogami, skierowałem się w stronę domu. Miałem do przejścia jakieś dwa kilometry, chciałem jednak wydłużyć ten czas najbardziej jak się dało. Myślałem, że może podczas tych kilku godzin jazdy przyjdzie mi ochota, by powrócić do domu, aczkolwiek moje nadzieje legły w gruzach, gdyż będąc w dystansie półgodzinnej drogi, byłem coraz bardziej zniechęcony. Miałem wrażenie, że w Seulu nikt na mnie czeka i czułem się tam raczej niepotrzebny. Podejrzewam, że gdybym zniknął na jakiś czas albo co gorsza - umarł, nikt nie odczułby dotkliwie mojej straty. O ile w ogóle stratą mogę to nazwać. Nie uważałem, żeby ktokolwiek aktualnie był do mnie w większym stopniu przywiązany. Nawet moi rodzice. Szczególnie ojciec. Jak to ładnie mi podczas naszego ostatniego spotkania powiedział, gdyby nie opór mamy, już dawno mieszkałbym pod mostem, bo najchętniej by mnie wywalił z domu. Bo raz wróciłem do niego nieco poobijany i niefortunnie trafiłem akurat na towarzyskie spotkanie ojca z przyjaciółmi. I rzekomo zniszczyłem tym ojczulkowi wizerunek. Co z tego, że prawie Kai mnie zabił pod tą dyskoteką? Kogo interesują moje rany i obrażenia? Nikogo, najważniejszy jest jedynie ojciec i jego pozycja społeczna, nic innego się nie liczy.
Zbliżając się do apartamentowca, zauważyłem siedzącego na ławce i wpatrującego się uporczywie w ekran komórki czarnowłosego chłopaka. Gdy tylko dystans między nami został zmniejszony, ów młodzieniec podniósł wzrok, a jego twarz momentalnie rozjaśnił szeroki uśmiech.
- Hunnie, wróciłeś! - krzyknął Chanyeol i objął mnie mocno. Postanowiłem tym razem zignorować to, jak mnie nazwał, choć zauważyłem, że robię to ostatnimi czasy podejrzanie często. Odwzajemniłem uścisk.
- Czekałem na ciebie - oznajmił, nadal uśmiechając się szeroko. Trudno było nie wykrzywić ust, gdy widziało się taki wyszczerz, dlatego na mojej twarzy zagościł podobny. Zdziwiłem się, że w ogóle pamiętam, jak go wykonać.
- Co tam? Jak było? Jak tam ciocia? A babcia? Co tam robiłeś? Podobało ci się? Poznałeś kogoś? Jak wrażenia? - Chanyeol zasypał mnie gradem pytań, wpatrując się we mnie badawczo. Zaśmiałem się cicho.
- W porządku - odpowiedziałem, chłopaka jednak nie zadowoliła ta odpowiedź, gdyż zmarszczył brwi, patrząc na mnie sceptycznie. Westchnąłem i w wielkim skrócie opowiedziałem Chanyeolowi miniony tydzień. Czarnowłosy słuchał mnie z uwagą, co jakiś czas przytakując, a gdy skończyłem powiedział:
- Cieszę się, że spędziłeś tam przyjemnie czas, ale tutaj niestety nie było tak miło.
Pokiwałem głową, przybierając na twarz maskę pokerzysty, czyli taką, która towarzyszyła mi przez większą część życia. Poczułem jak nagle wszystkie problemy powracają do mnie, ponownie ciążąc mi na umyśle. Wiedziałem, że będę musiał stawić im czoła i w pewnym sensie byłem wdzięczny przyjacielowi, że nie ma zamiaru owijać w bawełnę i powie mi wszystko pierwszego dnia. Sam zapewne nie podjąłbym się powrotu do kłopotów, dlatego cieszę się, że Chanyeol zrobił to za mnie. Czas przestać być tchórzem i przeciwstawić się ponurej rzeczywistości.
- Kai i Luhan dalej ze sobą chodzą - oznajmił chłopak. Poczułem dziwny ścisk w żołądku. Przecież to oczywiste, że dalej będą razem, w końcu tworzą zbyt idealną parę, żeby się pokłócić, a tym bardziej zerwać ze sobą po miesiącu.
- Tylko zauważyłem coś dziwnego - kontynuował, wbijając wzrok w swoje buty. - W czasie twojej nieobecności widzieliśmy się dość często i Luhan, przynajmniej przy mnie nie palił, nie pił, wzbraniał się nawet przed trzymaniem Kaia publicznie za rękę, nie mówiąc już o obściskiwaniu i całowaniu się - tu spojrzał na mnie znacząco. - Jak pewnie się domyśliłeś, zdążono nam już powiedzieć o twojej i Kaia bójce - zaczął i niespodziewanie uśmiechnął się triumfalnie. - Ale mu dowaliłeś - powiedział i klepnął mnie po ramieniu. - Chociaż jak tak na ciebie patrzę, to Jongin też nie był gorszy.. W każdym razie Luhan opowiedział nam z najmniejszymi szczegółami wasze starcie i chyba nie zdziwi cię to, że wyidealizował Kaia, opisując go jak jakiegoś boga walki. Z jego słów wynikało, że Jongin znowu nie wygląda tak strasznie (a tak serio to wyglądał okropnie, przez kilka dni w ogóle nie chciał się pokazywać ludziom na oczy, musieliśmy przychodzić do niego do domu), podobno to ty oberwałeś o wiele bardziej. Luhan właściwie nie chciał się przyznać, co się wydarzyło pomiędzy tobą a nim, stwierdził jedynie, że jesteście pokłóceni - tu zrobił dosyć głupkowatą minę. - W każdym razie według jego opowieści, Kai lał cię prawie cały czas (a ty niby uderzyłeś go tylko raz) i to tak, że niemal cię zabił. Dlatego jak kolejnego dnia poszedłem do ciebie, a twoja mama powiedziała mi, że cię nie ma, to pomyślałem sobie, że Jongin rzeczywiście cię ukatrupił i teraz leżysz gdzieś w ściekach, zakrwawiony i nagi - Chanyeol wzdrygnął się. - Następnego dnia znów ruszyłem do twojego domu w zamiarze dopytania się, czy jest prowadzone jakieś śledztwo czy coś, ale twoja mama wyjaśniła mi od razu, ze pojechałeś do ciotki do Osan i przeprosiła mnie, że poprzedniego dnia tak szorstko zareagowała. Podobno posprzeczała się z twoim tatą, przynajmniej to wywnioskowałem z jej mruknięć.
Chanyeol westchnął, po czym ponownie podjął temat, ale jego mina momentalnie zrzedła.
- Właściwie to muszę powiedzieć ci coś jeszcze, ale.. zapewne nie będziesz zadowolony, bo to nie jest zbyt miłe, mam tylko nadzieję, że nie będziesz zły na mnie, bo to serio nie moja wina, po prostu chcę przekazać ci to, co sam zaobserwowałem, powinieneś o tym wiedzieć, jednak..
- Chanyeol, wyduś to z siebie wreszcie - rozkazałem, przerywając czarnowłosemu potok słów wydobywający się z jego ust. Chłopak chwilę się ociągał i specjalnie odwracał wzrok, w końcu jednak spojrzał na mnie i na jednym wydechu powiedział:
- Xiumin stwierdził, że już nie uważa cię za przyjaciela, bo z takim pierdolonym hipokrytą jak ty nie będzie się zadawał i szkoda mu na ciebie czasu.
Chanyeol niespodziewanie zamilkł i ponownie wbił wzrok w buty. Chwilę zajęło mi przetrawienie w myślach tego, co przed momentem mi oznajmił. Nie za bardzo chciałem w to uwierzyć, w końcu nie zdawałem sobie sprawy, że moje życie może być jeszcze gorsze niż jest obecnie.
Wpatrywałem się w chłopaka z dość głupkowatą miną, powtarzając w myślach jak mantrę wypowiedziane przez niego przed momentem zdanie. Przez głowę przelatywały mi pewne fragmenty, takie jak ,,nie uważa cię za przyjaciela", ,,pierdolony hipokryta" i ,,szkoda mu na ciebie czasu". Chwila. Xiumin powiedział coś takiego? Ten Xiumin? Kim Minseok? Baozi? Ten nieogarnięty karzełek, w którym miałem jedyne w aktualnej sytuacji oparcie? Serio? Nie uważa mnie już za przyjaciela, bo jestem hipokrytą? Że co?
- Że co? - spytałem głośno, na co Yeollie spojrzał na mnie smutno.
- Trzeciego dnia po twoim wyjeździe, spotkaliśmy się w piątkę u Luhana na takiej prowizorycznej próbie. Właściwie nic nie zrobiliśmy, nudziliśmy się, nie wydarzyło się nic fascynującego oprócz tego, że w pewnym momencie Kai poruszył temat twojej osoby. Zaczął cię wyklinać i tak dalej i nagle zwrócił się do Xiumina ze słowami, że za jego plecami ciągle na Minseoka najeżdżasz i tym podobne. Szczerze ci powiem, że w pewnej chwili sam byłem skory uwierzyć Jonginowi, bo był cholernie przekonujący. Jednak otrząsnąłem się i uznałem, że może i byłbyś w stanie powiedzieć coś takiego, ale nie na Xiumina. W końcu widać wyraźnie, że jesteś z nim jakoś bliżej niż z resztą zespołu... pomijając oczywiście Luhana - powiedział, na ostatnie trzy słowa jednak zniżył głos prawie do szeptu.
- Co takiego mówił? - spytałem. Nagle poczułem się strasznie senny.
- Nie pamiętam dokładnie.. W każdym razie nie było to nic przyjemnego ani na pewno pochlebnego czy ukazującego, że jesteście dobrymi przyjaciółmi - odpowiedział. Z każdym jego słowem moja równowaga psychiczna upadała coraz bardziej i bardziej.
- Wierzysz mu? - zapytałem.
- Nie - odpowiedział i równocześnie podniósł wzrok, kierując go na mnie.
- Nigdy nie powiedziałbym nic złego na Xiumina - odparłem, poczuwszy nieodpartą potrzebę wytłumaczenia się, jednocześnie mając wrażenie, że za chwilę się rozpłaczę. Dlaczego robi się ze mnie taki cienias? - A już na pewno nie przy tym skurwysynie - dodałem i momentalnie po moim ciele rozlała się fala wściekłości, zastępując wcześniejszy potok żalu.
- Wiem - jęknął Chanyeol.
- To dlaczego w takim razie Xiu mu uwierzył?! - wrzasnąłem, zrywając się z ławki. Zacisnąłem automatycznie dłonie w pięści.
- Uwierz mi, nie mam pojęcia - odpowiedział chłopak. - Minseok ostatnio był trochę nie w humorze, ale nie pytaj dlaczego, bo nie wiem. Właściwie to sam wiesz, jaki jest Kai. Potrafi sobie każdego opleść wokół palca.
Stałem jak słup przed czarnowłosym z zaciekłym wyrazem twarzy. Szczerze, nie czułem nic. Miałem wrażenie, że wraz z wiadomością Chanyeola, opadły ze mnie wszystkie emocje i zakorzeniły się gdzieś w ziemi, czekając na niewinną osobę, która przypadkowo na nich stanie, aby zagnieździć się w niej i tym razem jej nieco po uprzykrzać życie.
Czarnowłosy wstał i poklepawszy mnie po ramieniu, oddalił się w stronę swojego domu. Gdybym jeszcze miał uczucia, zapewne poczułbym do niego ogromną wdzięczność. Chanyeol nie tracił czasu na bezsensowne pocieszanie mnie. Zdawał sobie sprawę z tego, że i tak, nieważne jakby się starał nie pomoże mi, dlatego wybrał najlepsze wyjście z aktualnej sytuacji - zostawił mnie samego. 
Podążyłem w stronę wejścia do budynku, modląc się, aby nikogo w nim nie było. Nie miałem ochoty na głupie rozmowy z mamą ani tym bardziej konfrontacje z tatą. Chociaż to drugie jeszcze by mi nie przeszkadzało. Wolałem, żeby moje życie rozjebało się za jednym razem, a nie stopniowo, tak jak do tej pory to następuje.
Ku mojej uciesze, drzwi do mieszkania były zamknięte, a gdy zapukałem - nikt mi nie otworzył. W tej sytuacji, wykorzystując mój osobisty klucz, wszedłem do domu i od razu skierowałem się do swojego pokoju. Włączyłem laptopa w celu sprawdzenia poczty, gdzie czekało na mnie mnóstwo nieodczytanych wiadomości od Sulli. Gdybym jeszcze potrafił, zapewne uśmiechnąłbym się. Przyjemnie jest mieć świadomość, że kogoś obchodzi to, co robisz, jak żyjesz i tym podobne. Szkoda tylko, że ta osoba jest tak daleko.. Racja, to jedynie kilka godzin drogi, zawsze mogło być, gorzej. Jednak szkoda, że nie mogę widywać się z nią codziennie. Przez ten krótki czas bardzo ją polubiłem. Stała się mi niemal tak bliska jak Luhan.
Luhan.
- Hunnie, wróciłeś?! - zza drzwi usłyszałem głos mamy, po czym w pokoju pojawiła się jej rozradowana twarz. Kobieta podbiegła do mnie i przytuliła mnie mocno, szeptając mi na ucho, jak bardzo za mną tęskniła. Objąłem ją, jednak milczałem. Mama chyba wyczuła, że nie mam ochoty na żadne rozmowy, dlatego uśmiechnęła się do mnie ciepło, po czym wyszła, zamykając za sobą drzwi.
Rzuciwszy się na łóżko, przymknąłem oczy, starając się o niczym nie myśleć. Jak zwykle uciekałem od tego, czemu w końcu powinienem stawić czoła, byłem jednak zbyt wielkim tchórzem, aby podjąć się tego zadania. Z pewnością byłoby mi o wiele łatwiej, gdybym nareszcie przyznał sam przed sobą coś, co tłumione wewnątrz mnie, powoli niszczy mnie od środka. Wolałem jednak stawać się stopniowo wrakiem człowieka niż przyznać się do czegoś, co godziło w moją dumę.
Pierwszy dzień w domu zleciał mi niesamowicie szybko. Cały ten czas spędziłem praktycznie na siedzeniu przed laptopem, ewentualnie przed telewizorem. Z mamą właściwie nie rozmawiałem, a tata jak zwykle nie zaszczycił nas swoją obecnością.
Drugiego dnia miałem zamiar robić to samo, czyli ślęczeć przed laptopem, oglądając kolejne odcinki anime. Przeszkodził mi jednak Baekhyun, który wszedł do mojego pokoju i jak gdyby nigdy nic usiadł naprzeciwko mnie, wpatrując się we mnie z uśmiechem.
- Cześć - przywitał się, na co pokiwałem głową, ale dalej patrzyłem na niego z nieco nieprzyjemnym wyrazem twarzy.
- Nie powitasz należycie przyjaciela? - spytał, wydymając policzki i wyciągając ręce przed siebie. Nie ruszyłem się. - Ehh, ale jesteś, Sehun - westchnął brunet i pokręcił głową z dezaprobatą.
- Chcesz czegoś? - zapytałem prosto z mostu, odkładając na bok laptopa. Skoro Bacon przyszedł, zapewne miał w tym jakiś interes, w końcu akurat on nigdy nie odwiedził mnie tylko po to, aby porozmawiać.
- Za kogo ty mnie masz? To, że wpadłem, nie znaczy, że chcę czegoś od ciebie. Może nie jesteśmy znowu wielkimi przyjaciółmi, ale chyba mogłem przyjść zobaczyć jak się miewasz? W końcu długo się nie widzieliśmy - odpowiedział, a ja, o dziwo, uwierzyłem mu.
Byun Baekhyun był typem człowieka, który na wszystko i wszystkich ma, delikatnie mówiąc, wyjebane. Z całej naszej szóstki najbardziej przyjaźnił się z Chanyeolem, może dlatego, że obaj byli pozytywnie zakręceni. Różnica była taka, że Yeol bardziej zwracał uwagę na to, co się wokół niego dzieje i próbował jakoś zareagować, natomiast Baek - albo dostosowywał się do sytuacji, która bardziej odpowiadała jego wymaganiom albo po prostu zatracał się we własnym świecie. A klucze do niego miał tylko on i Park. Rozumiałem to. W pewnym sensie byłem do Bacona podobny, jednak wejście do mojego świata otwierało się tylko przed Luhanem.
- Dzisiaj jest próba - oznajmił nagle brunet, wyrywając mnie z zamyślenia. - Masz zamiar na nią iść? - spytał.
Pokręciłem szybko głową. Nie wybierałem się na żadną próbę, a jeśli Byun słyszał o tym, co ostatnio wydarzyło się pomiędzy mną, Kaiem i Luhanem, a słyszał na pewno, to raczej powinien o tym wiedzieć.
- Dlaczego? - zapytał, zmieniając nagle ton głosu z radosnego na poważny.
- Nie mam ochoty.
- Przez Kaia i Luhana?
- Nie tylko.
- Więc czemu? Przydałoby się, żebyś przyszedł, bo załatwiliśmy koncert w ,,Club Garden" i tak dziwnie by było, jakbyśmy wystąpili bez ciebie.
- I tak prawie nic nie robię, więc co za różnica,
- Ale jesteś częścią zespołu, będzie tak pusto bez ciebie.
- Zależy dla kogo - mruknąłem.
- Wkurzasz mnie, Sehun - wycedził nagle Baekhyun, jednak nie zraził mnie jego przepełniony jadem glos. - Lubię cię, wiesz? To w sumie nie dziwne, w końcu znamy się od jakiegoś czasu, co więcej jesteśmy nawet razem w zespole, ale wkurwia mnie jedno - że robisz z siebie takie biedne, opuszczone i obolałe dziecko, które świata nie widzi poza swoim własnym nosem i latającymi wokół niego namiastkami problemów.
Zamknąłem oczy, udając, że słowa Bacona w ogóle mnie nie ruszają, ale tak naprawdę  poczułem się, jakby nadepnął mi na odcisk. Dotknął jednej z wielu moich słabych stron, ale za nic bym się do tego nie przyznał.
- Jak zwykle olewasz wszystko, co się wokół ciebie dzieje, uważając się za jakiś pępek świata, a tak nie jest, Sehun - powiedział Byun, robiąc swoją zwyczajną minę wszystkowiedzącego.
Nie odpowiadałem.
- I jak zwykle nie chcesz się do tego przyznać, bo to ugodziłoby twoją zasraną dumę, tak? - spytał.
Zdołałem wydobyć z siebie tylko ciche westchnienie.
- Dobra, nieważne. Nie obchodzi mnie, co sobie tam myślisz albo nie, twoja sprawa. W każdym razie nie przyszedłem tylko po to, aby nakierować cię na dobrą drogę, co jednak mi nie się udało, ale  zaciągnąć cię na tę próbę, więc podnieś swój szanowny tyłek z łóżka, zakładaj buty i idziemy.
W duchu przyznałem sobie punkt. Dobrze podejrzewałem, że Baekhyun nie przyszedł do mnie na pogadanki.
Jak zwykle zresztą, nie chciałem tam iść. Nie zniosę szyderstw Kaia, przenikliwego spojrzenia Luhana, a teraz jeszcze złości Xiumina. Nie miałem ochoty na wyjaśnianie mojego zachowania, a znając Jongina, pewnie będzie to nieuniknione.
- NIGDZIE. NIE. IDĘ. - warknąłem, postanawiając nie zachować się jak na dongsaenga przystało i postawić się Baekhyunowi. Biorąc pod uwagę to, że zazwyczaj moje postępowanie na pewno nie przywodziło na myśl dongsaenga. - Nie chce mi się - dodałem, najwidoczniej niepotrzebnie, bo Byun w ataku furii pociągnął mnie mocno za rękę, prawie mi ją wyrywając i postawiwszy mnie do pionu, ryknął mi prosto w twarz:
- To zaraz ci się zachce!
po czym nadal z dłonią zaciśniętą na moim nadgarstku, wyszedł z pokoju i wytłumaczywszy stojącej w kuchni z szeroko otwartą buzią mamie, że jest to sprawa wyższej wagi, wypchnął mnie z domu i niemal zrzuciwszy mnie ze schodów, wykopał moje zmaltretowane ciało na zewnątrz. Następnie stanął naprzeciwko mnie z triumfalnym uśmiechem na twarzy i położywszy dłonie na biodrach, odparł:
- Ja nie mam zamiaru się z tobą pierniczyć jak inni.
Zerknąłem w dół, poczuwszy dziwny dyskomfort w okolicach stóp i zauważyłem, że na moich nogach brakowało dość istotnej części garderoby, a mianowicie - butów.
Spojrzałem na Baekhyuna błagalnie.
- Baekkie, bo wiesz.. - zacząłem, a wspomniany spojrzał na mnie ze złością. - Nie mam butów - powiedziałem, na co ten zwrócił wzrok w stronę moich stóp i nie zmieniając wyrazu twarzy, oznajmił:
- Pójdziesz bez.
i podążył szybkim krokiem w kierunku domu Luhana. Z nieco głupawą miną i wyrzutem w stylu westchnięcia, udałem się za brunetem, czując wbijające się niekiedy w moje śródstopie ostre kamyki.
Gdy stanęliśmy przed drzwiami prowadzącymi do piwnicy Luhana, moje serce zaczęło bić jak szalone, zdawało się, jakby za chwilę miało wyskoczyć mi z piersi, odbić się od ściany, uderzyć stojącego przede mną Baekhyuna i wpaść w jakieś ukryte i ciemne miejsce. I nie miałem tu na myśli wnętrza mojej klatki piersiowej, mimo że było równie skryte i mroczne.
Nie zdążyłem nawet zaprotestować, kiedy Byun otworzył gwałtownie drzwi i wparował do środka, jakby nigdy nic. Powoli wślizgnąłem się za nim do pomieszczenia, przygotowując się psychicznie na piekło, które zaraz zafunduje mi Kai. Jednak wszedłszy do piwnicy, zastałem jedynie przytłaczającą ciszę i leżącego na kanapie Chanyeola.
- Co tu się do cholery dzieje? - spytał brunet, patrząc wyczekująco na Yeolla, który podniósł się do pozycji siedzącej i drapiąc się po głowie, odpowiedział:
- Powinieneś raczej zapytać, co tu się nie dzieje, bo jak widzisz, nikt oprócz nas nie raczył się tu zjawić, zważając na to, że jest już pół godziny po ustalonej godzinie.
Spojrzałem na Baeka, który trzęsąc się ze złości, zapewne miał ochotę skierować swoją pięść w coś lub kogoś, jednakże w porę się opamiętał i usiadłszy z rezygnacją na fotelu, wydał ciche westchnienie i zrobił minę obrażonego dziecka.
- I wszystkie moje starania poszły na marne - burknął. Zignorowałem jego słowa, gdyż zapewne chodziło mu o udane wyciągnięcie, a raczej wykopanie mnie z własnego domu, które jednak nie przyniosło oczekiwanego rezultatu. Zabrałem ze stojącej w rogu pomieszczenia szafki jakieś buty Luhana i ubrawszy je, siadłem obok Chanyeola, który obdarzył mnie szerokim uśmiechem.
- Zespół się rozpada - odezwał się po chwili, opierając brodę na dłoniach. Próbowałem dosłyszeć w jego głosie jakiś wyrzut, wytknięcie, jednak pomimo moich usilnych starań, nie doszukałem się nic takiego.
Zaczynam mieć urojenia.
- Kai i Luhan zaczynają powoli odsuwać się od nas. Xiumin ciągle siedzi w domu i nie wychyla nosa zza progu swojego pokoju, ewentualnie spotyka się z innymi przyjaciółmi, a z nami nie. Jeśli tak dalej pójdzie, nasza grupa całkowicie przestanie istnieć.
- A mieliśmy przecież grać ten koncert w ,,Club Garden" - mruknął Baekhyun, na co Chanyeol pokręcił z pobłażaniem głową, ale nic nie powiedział.
Mimo że Park i Byun niczego mi wprost nie wypominali, poczułem się jak ostatni cham. Wiedziałem, że rozbicie naszego zespołu to moja wina, ale za nic bym się do tego nie przyznał. Bałem się wypowiedzieć tego w myślach, a co dopiero na głos. Byłem winny. Mój wstręt do gejów był winny. Moja nienawiść do Kaia była winna. I moja... miłość do Luhana też była winna?
- No nic - Chanyeol wstał, otrzepał tyłek z kurzu i ruszył w stronę wyjścia z budynku. - Ja idę, nie wiem, co wy robicie, w każdym razie ja uważam, że nie ma sensu dalej tu siedzieć, bo pozostali na pewno nie przyjdą, a w trójkę nic nie zrobimy - powiedział. - Więc trzymajcie się ciepło, uszy do góry i do kiedyś tam - dodał, po czym pomachał na pożegnanie ręką i wyszedł. 
- Czekaj, idę z tobą! Na razie, Sehun! - krzyknął Baekhyun i wyruszył w pościg za czarnowłosym. Zamknąłem drzwi do piwnicy Luhana na klucz, po czym wydostawszy się z budynku, poszedłem do domu, marząc jedynie o zaszyciu się w meandrach własnego pokoju.
Przechodząc obok miejsca, gdzie przebywały zazwyczaj najbardziej znajdujące się na dnie osoby, przystanąłem na chwilę, usłyszawszy znajomy głos. Zbliżyłem się tam i momentalnie napotkałem na sobie spojrzenie uśmiechającego się pogardliwie Kaia. Kątem oka zauważyłem, jak siedzący obok niego Luhan wyrywa stojącemu najbliżej kolesiowi szluga, Jongin jednak, zwracając się w stronę czerwonowłosego, pokręcił głową, a jego poruszające się usta zdawały się mówić: ,, Zostaw to, bo teraz to nie ma sensu". Kolejny raz poczułem ścisk w żołądku, tym razem jednak towarzyszyły mu szalone palpitacje mojego rozszalałego serca. Lulu zerknął na mnie, a przez jego twarz przewinął się cień smutku i rozżalenia, a także zniechęcenia w jednym. Poczuwszy przepływający przez moje ciało nieprzyjemny dreszcz, cofnąłem się, kontynuując powrotną drogę do domu.
Sulli nie może mieć racji. Nie zna mnie. Nie mogła stwierdzić czegoś takiego po dwóch dniach znajomości i kilku rozmowach. To nie jest prawda. To nie może tak być. Nie chcę. Nie mogę.
Nie mogłem zakochać się w Luhanie. Po prostu nie mogłem, koniec i kropka.
             Musiałem jednak za wszelką cenę się z nim pogodzić.

                 P.S Dziękuję  <3 

                 cr: Hyper Beat


13 komentarzy:

  1. Cześć!
    Na początek chciałabym Ci tylko powiedzieć, że jestem pozytywnie zaskoczona - planowałaś ten rozdział dodać dużo później, a jednak pojawił się dziś. Cieszy mnie to. ^^'
    Też mam nadzieję, że nie wykrakałaś, iż będziemy na kolejny rozdział czekać dwa miesiące. Dobre sobie, Hikari Arab Zamachowiec raczej na to nie pozwoli, a dowiesz się o tym wkrótce, jeśli mnie czymś zdenerwujesz. :') Nie radzę robić tego przed moim przyjazdem, bo będzie źle.
    Sull, ja też bardzo nie chcę, żeby Sehun wracał do siebie, gdzie czeka go masa problemów i wkurzających ludzi. Chyba każdy wolałby zostać w oazie spokoju z przyjacielem u boku, nie patrząc na to, co będzie potem.
    "jak taka chuda dziewczyna może mieć tyle siły." Dokładnie moje myśli, gdy mnie tuliłaś na pożegnanie. Jesteś pod tym względem bardzo podobna do Sulli, choć ja też podobno dość mocno ściskam. Q.Q
    Boję się o babcię, cholera. Zżyłam się z nią tak samo mocno jak Hunnie i będę ryczeć, jak coś jej zrobisz. BARDZO. Umrę razem z nią, no. ;;
    Zawsze gdy wracam do mojego miasta to też mam takie uczucie. Że nikt na mnie nie czeka i nikomu na mnie nie zależy. Nie polecam, naprawdę~ Mimo wszystko cieszę się, że Sehuna nie spotkał zawód i powitał go Chanyeol. To miłe uczucie, gdy ktoś jednak czeka i jest ciekawy, jak Ci minął czas.
    "[..] Tutaj niestety nie było tak miło" Jezu, Mano, byłam przekonana, że nie wiem... Luhan w szpitalu, a Kai wpadł pod auto i jego szczątki przejechał walec. Dlatego przepraszam, ale zaśmiałam się cicho, gdy Chanyeol uświadomił Sehuna o wadze sytuacji. "Kai i Luhan dalej ze sobą chodzą" Naprawdę, myślałam o wszystkim, ale nie o tym. xD Wydawało mi się, że to oczywista rzecz, ale jednak dla Channiego taka nie była :D
    Ciekawi mnie postać Luhana tutaj. Raz jest taki, a raz inny. 5o twarzy Luhana? Tak, trzeba o tym wydać książkę~ Poza tym.. Dziwne, serio. Nie rozumiem tego chłopaka. TT Raz uprawiałby seks na środku drogi z Jonginem, a gdy Sehun znika, Xiao znów staje się.. sobą. Małym, niewinnym jeleniem.
    Widzę Lulu jako takiego chłopczyka z zapałem opowiadającego, jak to Kai uderzył Sehuna młotem, cegłą czy czymkolwiek innym, ciuchy latają, Hunnie to obdartus, krew tryska, a w tle fajerwerki, lol. Kocham takie.. wymysły. xD
    "Leżysz gdzieś w ściekach, zakrwawiony i nagi" MISTRZ ROZDZIAŁU, turlałyśmy się z Anią jak byki po podłodze z pianą na ustach. :')) Jedyne, o co bym się bała, to o szczury, które dobrałyby się do Hunniego. Ja bym miała traumę (hyhy, TRAUMĘ, if you know what I mean :D)na jego miejscu. Na ulicy niedaleko mojego bloku leży taki biedny, szary szczurek. TT Tak bardzo mi go szkoda, że postawiłabym mu jakąś kapliczkę...
    XIUMIN POWIEDZIAŁ CO?! Jezu, własnym oczom nie wierzę. ;~~; Twardy Hunnie, nie rozpłakał się na miejscu, co ja bym zrobiła zaraz po tym, jak walnęłabym Xiuminowi cepa w ryj ;')) Mimo wszystko to czasem najlepsi przyjaciele zawodzę i tu jest to świetnie pokazane. ;; Aż za dobrze, zwijam się tak trochę jak mój dywan w pokoju...
    Kurczę, jakbym widziała sytuację z własnego życia. Fajnie się dowiedzieć od postronnej osoby, że za plecami mojej przyjaciółki ją besztam. ;3 A jeszcze gdy ta przyjaciółka w to wierzy, to już jest kompletne bagno. Hejtuję Xiumina, że uwierzył Jonginowi. Sehuna nie było tydzień, a ten już dał się tak łatwo złamać? Musiał mieć naprawdę malutko zaufania do Hunniego, głupi. ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, kogo nie ogarniam w tym ficku bardziej niż Luhana? Matki Sehuna. Dziwna babka, najpierw wysyła syna na wieś, a potem zaciesza jak głupia, że ten wrócił. No jedno albo drugie, sorry. Ja wystrzelę mojego psa w kosmos, bo mnie wkurza, a potem będę zacieszała mordę, że wrócił, bo tęskniłam. FUCK LOGICK! ><
      Baekhyun, który przeszkadza Sehunowi w oglądaniu anime... niedobry! ;; Ja bym kopnęła w zad, żeby sobie poleciał oknem.. Niczym samoloty na niebie, lalala...
      "To, że wpadłem, nie znaczy, że chcę czegoś od ciebie." Jasne, jasne. Nigdy nie wierzę w taką gadkę, jak mam niespodziewanych gości. ZAWSZE CZEGOŚ CHCĄ, NIEWDZIĘCZNI!
      W takim razie Baek też musi mieć ukryty powód *myśli Hikari podczas czytania* bhjsvsdhd, MIAŁAM RACJĘ *podniecona Hikari, gdy przeczytała, że Baekhyun przyszedł w określonym celu*.
      "Jednak wejście do mojego świata otwierało się tylko przed Luhanem" Skojarzenia, lv: hard, mode: on.Przepraszam, zbij mnie... ale to serio tak brzmi! xDDD Niedobra Hikari. Q.Q
      Byłam bardzo zdenerwowana podczas czytania, jak Baekhyun namawia Sehuna na pójście na próbę. Jezu, powinien uszanować co się stało pomiędzy Luhanem, Sehunem i Jonginem. Kto normalny leciałby z chęcią na takie piękne spotkanie przy piwku i waleniu się po ryjach? NIE JA. (jestem pewna, że Sehun też nie ;p)
      Wiesz, za co Cię miałam zjechać w moim komentarzu? Za to, że tak zajebiście napisałaś to, jak Baek przemawiał do Sehuna. Czułam się, jakby mówił do mnie. Że zawsze robię z siebie takie biedne, opuszczone dziecko widzące tylko swoje problemy. Po części sama prawda, więc punkt dla Ciebie, bo jeszcze chyba nigdy nic do mnie nie trafiło tak dosadnie, jak te słowa.
      U.W.I.E.L.B.I.A.M scenę, gdzie Baekhyun wywala z domu Sehuna bez butów. KOCHAM xD Prawie się polałam ze śmiechu, bo chwilę wcześniej kazał mu zakładać buty, a w przypływie nerwów chyba nawet zapomniał, jaki rozkaz wydał i wytargał młodszego bez nich. Normalnie jak w Prehistorii, gdzie szli na polowania boso. Biedny Sehun, zupełnie jak ja - bez butów, wracająca z apteki i klnąca pod nosem, bo jej się kamienie wbijają. Nie, to nie tak, że wywalili mnie z domu bez butów, po prostu obtarły mnie do krwi i lepiej było mi iść bez nich. xDD
      W chwili gdy Byun otwierał drzwi, w moim mózgu wszystko wrzeszczało - SEHUN, SPIERDALAJ DO DOMU, W TEJ CHWILI! Nie wiem, czułam się, jakby ktoś ze środka miał w niego rzucić granatem czy coś. Q.Q
      Z jednej strony cieszę się, że zastali tam tylko Chanyeola, a z drugiej.. było mi niesamowicie smutno na tej scenie. W kilku zdaniach pięknie zawarłaś to, jak czasem wszystko sypie się przez kilka błędów z przeszłości. Gdy przyjaciele Cię olewają, odsuwając się od Ciebie i wszystko wali Ci się na łeb. TTT Kocham to, jak zawsze trafiasz mi w serce swoimi tekstami, a jednocześnie nienawidzę, bo często za bardzo przeżywam akcję z bohaterami. TTTTT

      Usuń
    2. "Uszy do góry",a Hikari widzi Chanyeola jako słonia z bajki, który miał takie duuuuże uszy, na których latał... Jestem pewna, że Ania dosypała mi coś do herbaty, gdy wyszłam z pokoju. Przecież ja zazwyczaj nie jestem taka powalona. D:
      Czuję BaekYeol'a, bo taki Baek lecący za Chanyeolem jak na skrzydłach (A może uszach? xD). shvdjhds, kocham doszukiwać się nieistniejących wszędzie pairingów. xD
      Gdy BaekYeol sobie już poszli, głupio czekałam, aż wpadnie Luhan i sobie skoczą do gardeł.. rozczarowałam się, bo Sehun wrócił do domu D: A mimo wszystko CHCIAŁ wrócić do domu, bo po drodze spotkał go dość.. nieprzyjemny widok. Uśmiechający się pogardliwie Kai od dziś będzie mnie męczył w nocy przed snem, jestem tego pewna. Widzę takiego Jongina w zaułku, ze szlugiem w ustach i z tym swoim smirkiem zabijającym ludzi. *.* Mimo wszystko nie spodziewałam się Luhana! Czyli co, opuszczamy próbę i pokazujemy jacy to jesteśmy zajebiści jarając w podejrzanej okolicy? Woah, szczyt dorosłości powiem wam, pokłony biję. IDIOCI, SKOŃCZENI IDIOCI! Przyjadę z czołgiem, cholera, to może wtedy im przemówię do rozumu.
      Sull ma rację, Sehun i NIE PYSKUJ, Szczylu! (Nieważne, że jesteś starszy ode mnie).;;;
      Hejtuję Cię, Mano. CAŁĄ SOBĄ. Nienawidzę, gdy mówisz źle o swoim ficku, bo mi wtedy przykro. A jak widzę takie genialne cosie jak to wyżej, to się skręcam, że taka genialna autorka ma takie niskie mniemanie o swoich fickach. Pogadamy na poważnie, Mano, zobaczysz. TTT
      Idę się zwijać w kącie, bo nie mogę znieść uczuć, które się we mnie kłębią. TTTT Co się ze mną dzieje, TTT (I tak Cię kocham) Nie wiem, naprawdę... (Ale kopnę Cię w zad, jeśli nadal będziesz źle mówiła o SH) Chyba Ania mi coś dosypała... (NIE WAŻ SIĘ ŹLE MÓWIĆ).. i kończę tę epopeję, która jest beznadziejna (I tak wiem, że mnie kochasz.)
      H.~

      Usuń
  2. Yay!~ Nowy rozdzial! <3 Bardzo sie ciesze, ze tak szybko go dodalas^^
    Nie wiem czemu twierdzisz, ze jest nudny... dla mnie wnosi on cielkiem sporo ciekawych i interesujacych faktow do fabuly, a przeciez o to chodzi^.-
    Szkoda, ze Xiu uwierzyl Kaiowi w klamstwa na temat Sehuna... Ale niestety tacy sa ludzie... szybciej potrafia uwierzyc w slowa nieznajomego jak bliskiej os...
    Ciekawa jestem jeszcze jak dalej rozwinie sie akcja pomiedzy HunHanem xp
    Zycze weny przy kolejnych rozdzialach! I oby nie trzeba bylo czekac na nie za dlugo^.-
    Hwaiting!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty mnie notorycznie okłamujesz, normalnie już podczas naszych rozmów będę się zastanawiała, czy to co mi mówisz, jest prawdziwe, czy może nie. Oczywiście chodzi mi tu o twoje opowiadania, bo w tej sprawie mnie oszukujesz najbardziej XD Ciągle mówisz, że rozdziały są nudne, a ja po przeczytaniu stwierdzam, że są cholernie ciekawe, bo mnie wciągają i umieram, jak jestem przy końcu chcę więcej i więcej, bo ciągle mi mało. Zwłaszcza, że na samym końcu Sehun zobaczył Luhana ^^ I Kaia.. Ale może od początku zacznę, bo znów chaotycznie zaczynam, nic nowego.
    Szkoda, że Sehun musiał wyjechać i wrócić do domu. Skoro było mu tam dobrze, a wyjazd działał na niego wręcz kojąco... Poza tym nie nabawił się żadnych nowych siniaków ani innych dziwnych urazów xD Tak, ta wieś była dla niego wręcz idealnym miejscem, zwłaszcza, że ostatnio w jego życiu sporo się wydarzyło i to właśnie się przytłaczało. Nie dziwię mu się, sama chyba nie dawałabym sobie z tym wszystkim rady i na jego miejscu prawdopodobnie bym się załamała. Ale Sehun to dzielny chłopak! Pokopał sobie w grządkach, pogadał z Sulli i już zrobiło mu się lepiej, przynajmniej ja to zauważyłam. Sulli jest fajna. Niby taka dzika po części, ale całkiem przyjazna i mam nadzieję, że w którymś rozdziale się może jeszcze pojawi :3 Ale wracając do problemów Sehuna... Właśnie. Nieco wypoczął, odetchnął od tych negatywnych emocji, które wcześniej go zalewały, ale wrócił do Seulu i uderzyły go ze zdwojoną siłą. Przykre. Chodzi mi tutaj głównie o Minseoka. Naprawdę dziwie mu się, że uwierzył w słowa Jongina. To chyba jasne, że Kai i Sehun są skłóceni, nie pałają do siebie miłością, oni siebie ledwo, co tolerują! Dlatego to było chyba oczywiste, że Kai naopowiada o Sehunie samych najgorszych rzeczy, żeby odwrócić wszystkich przeciwko niemu. To znaczy, na miejscu Xiumina sama prawdopodobnie bym uwierzyła, ale później, po przeanalizowaniu sprawy doszła do wniosku, że to są jakieś brednie. Zwłaszcza, że Sehun utrzymywał z nim dobre stosunki, można by rzec, że Minseok był dla niego podobnie ważny, jak Luhan? No może troszkę mniej, ale jednak się liczył i Oh musiałby być kompletnym kretynem, żeby obrabiać mu dupę za jego plecami. Takie są przynajmniej moje odczucia, jeśli chodzi o całą tą sprawę. Poza tym Chanyeol okazał się całkiem w porządku, mówiąc wszystko Sehunowi, bo ten miał prawo wiedzieć. Nie chodzi mi tylko o Minseoka, ale o Luhana, którego cały ten nowy wizerunek był wykreowany specjalnie dlatego, żeby wkurzyć i poirytować Sehuna. Jestem pewna, że maczał w tym palce Jongin, którego w tym opowiadaniu wręcz nie trawię (wybacz, kochanie, ale jesteś zły *^*). Kai w jakiś sposób niszczy Luhana tym związkiem, a Luhan niszczy Sehuna. Tak to odczuwam, dlatego mam nadzieję, że wszystko się pozmienia, zwłaszcza, że Sehun wreszcie przyznał się przed sobą, że kocha Luhana! Yay, bo serio, wyłapałam gdzieś zdanie, w którym o tym mówił, teraz go pewnie nie znajdę, ale to daje mi jakieś potwierdzenie Hunhana. I jeżeli już jako tako oswoił się z tą myślą, mogę czekać tylko na to, że to zaakceptuje, czy tego chce czy nie i zawalczy o Lu. Nie wiem jak, ale będę trzymać za niego kciuki, tak cholernie mocno *^* Co do Baekhyuna... Dobrze mieć takiego przyjaciela. Nieco zakręconego, który potrafi postawić na swoim i siłą wywlec cię z domu. Trudny charakterek, ale polubiłam go, nawet bardzo. Zyskał moją sympatię, podobnie jak Chanyeol, którego jest coraz więcej w tym opowiadaniu. I właśnie doszłam do wniosku, że ja wszystkich lubię prócz Jongina, bo to przez niego są te problemy i przez Sehuna, ale to już swoją drogą *^*
    Więc na przyszłość, ani mi się waż twierdzić, że twoje rozdziały są nudne, bo nie są. Są cholernie ciekawe i uwielbiam je, dlatego nie mogę doczekać się nowego (pewnie będę cię nudzić o niego na tt, więc przygotuj się psychicznie xD). Buziaki <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Okok, no to udało mi się w miarę szybko spiąć dupę (bo dzień po dodaniu rozdziału, którego tak wyczekiwałam *o*). W tym komentarzu pragnę utwierdzić cie w przekonaniu, iż ten rozdział wcale nie jest taki krótki i nudny, za jakiego go uważasz. Więc zaczynam. XD Widzę, że Sehun znalazł sobie koleżankę, no jestem z niego dumna, i w dodatku się do niej uśmiecha, tu już biję pokłony. XD Dalej trochę boli mnie, jak Chanyeol opowiada o tej bójce, jaki to niby ten jego Kai jest bokiem walki, no bicz plis... Myślałam, że Luhan jednak się trochę opamięta, że trollował Sehuna z tym "nigdy ci nie wybaczę", że jednak jakoś będzie go bronił.. ;__; Ale Luhan do dupa.. Jeszcze te teksty Xiumina, ja ci dam hipokrytę, ja ci kurde dam! A Kai to debil i idiota, bo mówi wymyślone przez jego powaloną wyobraźnie rzeczy na Sehuna. x.x Jeszcze mi go szkoda, bo jakoś udało mu się zapomnieć o Luhanie, ale to kurde znów wróciło. ;__; Dalej Baekhyun, aleś z niego zrobiła poważnego mężczyznę. XDD W dodatku tak nagle zaczął się interesować Sehunem. Ja myślałam, że on go przyjdzie jakoś pocieszyć, a tu kurde wywala wszystko to, co o nim myśli. LOL, śmieję się jak głupia. Baek tutaj serio nie jest dzieciakiem! Mimo sprzeciwów Sehuna, ten i tak go z domu wyciągnął. LOL JESZCZE WIĘKSZY:
    - Baekkie, bo wiesz... Nie mam butów.
    - Pójdziesz bez.
    Mana, pokłony, pokłony, pierwszy raz spotkałam się z Baekhyunem Bezpośrednim. XD
    Lol Luhan raz pali te szlugi, raz kurde cholernie ich przestrzega, to wszystko przez Kaia, już go nie lubię.
    No i Mana co? Ja wcale a wcale nie uważam, że ten rozdział był krótki i nudny, bo trochę się w nim działo. A akcja dopiero będzie się rozkręcać, bo nie wiem, czy będzie ten koncert w Club Garden i czy Sehun wreszcie się pogodzi z Luhanem. :)
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, bo jeśli chodzi o mój to jeszcze może trochę minąć, zanim się pojawi. ;___;
    Hwaiting! ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Z przykrością muszę stwierdzić, że masz bardzo niskie mniemanie, co do swoich tworów. Jak dla mnie ten rozdział wcale nie był mniej ciekawy od poprzedniego. Był po prostu inny:) Zupełnie inny typ. Tam było opisanych więcej przeżyć wewnętrznych, a tutaj tak bardziej ogólnikowo, więcej dialogów i tak dalej^^ Na miejscu Hunniego też bym nie chciała wracać do Seulu (taki paradoks, bo bardzo chciałabym tam pojechać xD)... Wracać do problemów... Ale cieszę się, że jednak po części stawił im czoła. Rozmowa z Chanyeolem na pewno mu dużo pomogła (przynajmniej tak mi się wydaje). Nie są ze sobą aż tak blisko, ale wirać, że mogą na sobie w sumie polegać. I fajne było to, że Channie nie owijał w bawełnę i mówił prosto z mostu. Bo Sehun to taki typ człowieka, który potrzebuje mocnego kopa, żeby przejrzeć na oczy. Potem wizyta Bacona w jego domu. Mistrzostwo. Od dziś Baekhyun jest moim idolem. Kolejny paradoks... Nie znoszę ludzi, którzy mają cały świat w głębokim poważaniu i jeszcze się z tym obnoszą. A Baeka pokochałam*.* Niby taki właśnie co ma wyjebane, a jednak jak przychodzi co do czego i trzeba nawrzeszczeć na Sehuna, to jest pierwszy xD Ale to bardzo dobrze. Kolejna osoba, która mu powiedziała wprost jak jest. Natomiast rozczarował mnie Xiumin... Nie myślałam, że kiedykolwiek to powiem, ale naprawdę nie wierzę, że zrobił i powiedział coś tak podłego! Przecież to Kai jest winny no! Ludzie, dlaczego wy tego nie jesteście w stanie ogarnąć?!-.- Dobrze, że tu o Jonginie nie pisałaś, bo bym chyba rzuciła telefonem o ścianę Oo On mnie tak wkurza, że ja nie mogę... Co w większości opowiadań go w sumie lubię i jest dla mnie pozytywny, to tutaj bym go powiesiła za nie powiem coT.T No i Luhan... Taki kurde bezpłciowy-.- Raz broni Sehuna, raz Kaia. Zdecyduj się chłopczyku-.- Ach, i jeszcze Sulli. Fajna laska, powiem ci;) Wykreowałaś ją na taką bardzo pozytywną, co mi jak najbardziej odpowiada^^ Szkoda tylko mi tej babci i cioci, że zostały same...:( Mam nadzieję, że Hunnie ich jeszcze odwiedzi^^
    No cóż, to chyba tyle na dzisiaj. Rozdział świetny<3 Życzę ci dużo weny, i żebyś jak najszybciej dodała;)
    Hwaiting~!
    Pozdrawiam, Yuri^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział:) Jaram się tym poprostu jak nigdy. Gdzie on tam może być nudniejszy od poprzedniego, zwyczejnie skupiłaś się na innych postaciach. Sehun jest jeszcze zagubiony i wypiera piętrzące się w nim uczucie do Luhana. Kai robi wszystko żeby uprzykrzyć mu życie, jednocześnie marnując swoje. Szlugi?! Jongin, opanuj się!;D
    I jeszcze Xiumina wciąga w te swoje krętactwa i nienawiść...
    Za to Sehun ma wspaniałych przyjaciół. Sama bym takich chciała. Główkują, żeby pogodzić go z Lulu, może z miernym skutkiem, ale zawsze xd
    Długo komentować nie będę, bo uważam, że powtarzanie twoih słów nie ma sensu. Mam za to jedną prośbę...
    Chciałabym, aby Sulli zawitała któregoś pięknego dnia do domu Sehuna:)
    To by było coś;p

    Pozdrawiam<3

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapychacz zapychaczem, ale i tak kocham te rozdziały :)
    Pisać zbyt wiele nie zamierzam bo wszystko co najważniejsze zostało już wspomniane.
    Najważniejsze. Zatrudniam cię do opisywania uczuć moich postaci.Jesteś w tym genialna. A Hunniś? To JEGO wina! A przez twoje opisy jego uczuć nawet mu współczuje. Jesteś okropna T_T
    Życzę dalszej weny i nowych rozdzialików :3

    OdpowiedzUsuń
  8. T^T
    Tak bardzo nie miałam czasu, żeby wgl to przeczytać, a jak już to zrobiłam (w szkole na godzinie wychowawczej) to nie maiłam jak dodać komentarza :'(.
    Czytałam to ogólnie w kilku częściach i... Uch! mam taki straszny niedosyt. To, że Kai i Sehun się gryzą było (i jest) takie NATURALNE O.o . Myślę, że w prawdziwym życiu na samym początku powstawania EXO też nie byli w jakiś dobrych stosunkach... Chanyeol jest taki fajny *__*. Ja. Chcę. Takiego. przyjaciela. W. Tej. Chwili! T^T. Baek też się popisał. nigdy bym nie wymyśliła takiego charakteru dla niego, bo mi się od zawsze kojarzy z takim dobrotliwym ^^. Jestem strasznie zła na Luhana. On mnie... Już mnie on denerwuje no! Dlaczego tak robi? No nie no... Kai, szlugi, rozpad zespołu... no nie no nie no... :(. Sehun niby taki cięty, a się okazuje, że owieczka nasza się przejmuje wszystkim i wszystkimi.
    O rany! Jeszcze nie skomentowałam Xiumina (tak tak, połapałam się dopiero teraz O.o). Mój Xiumin takim chamem? T^T Idę się zabić, bo on pewnie przejął się tym, że rzekomo Sehun na niego nawrzucał ;____; . Kai... Ja już nigdy nie spojrzę na niego normalnie O.o
    No nie można powiedzieć, że się nie podobało, bo jest super i bardzo mis się podoba^^
    Hwaiting!
    AVA :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej :) Informuję o zmianie nazwy mojego bloga na neverhappend.blogspot.com. Niestety musiało do tego dojść (ale to już wyjaśnię w notce, którą pewnie napiszę jeszcze dziś albo jutro). Przepraszam za kłopot :)I oczywiście jeśli uważasz to za spam to przepraszam - możesz to usunąć jak przeczytasz ^.^
    ~Yuki.

    I OMG NOWY ROZDZIAŁ!!! Nie czytałam jeszcze ale na pewno to zrobię. Przepraszam że dopiero teraz.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejku! Nie wiem co właściwie teraz mam napisać... Boże itd! hahaha
    Przygotuj się na to, że moja wypowiedź nie będzie miała ani ładu, ani składu. Właściwie właśnie teraz powinnam przepisywać swój 7 rozdział, ale nie chce mi się. Po prostu wolałabym czytać dalej - ale pewnie jak zwykle będę musiała trochę sobie poczekać :/
    Zacznę może od tego, że naprawdę szkoda mi Sehuna. Takie ataki z każdej strony, to, że nie ma szczególnego wsparcia, że wszystko się sypie, a osoby na których mu najbardziej zależy po prostu go ranią.
    Domyślałam się, że Luhan robi to wszystko (palenie, picie itd.) na złość Sehunowi, ale nie rozumiem - PO CO KOPAĆ LEŻĄCEGO?
    Na jego miejscu by mnie szlak trafił, jakbym ich obuch po czymś takim zobaczyła . Jednak ja w jego sytuacji chyba chciałabym wszystko naprawić, dla wspólnego dobra. Wydaje mi się, że nawet schowałabym moją dumę i przeprosiłabym Kaia (wybacz, że pisze takie głupoty, ale ciągle zastanawiam się, jak to się potoczy dalej). Chociaż po tym, co nagadał do Xiumina to chyba by było jeszcze większe podeptanie swojej godności.
    A tak właściwie - DLACZEGO ON MU UWIERZYŁ? No bo rozumiem, jakby jakaś zaufana osoba opowiedziała mu o tym, że Sehun na niego najeżdża, ale KAI? No bo jak on to sobie wyobrażał: "Kai to nic, że cię nienawidzę i nie mam ochoty z tobą gadać, ale jednak powiem ci, że Xiumin to idiota. Tylko pamiętaj... nie mów tego nikomu, chyba że chcesz mi zaszkodzić, ale... w sumie po co miałbyś to robić? A no wiem - ponieważ jesteśmy WROGAMI!" -hahahah taaa to ma sens.
    A no i to słodkie zachowanie Baekhyuna <33 Taki pewny siebie słodziak. Jeszcze nikogo nie wywaliłam z domu, nawet bez butów, ale do tego trzeba mieć albo niesamowity dar przekonywania, albo niezłą krzepę.
    Mam nadzieje, że i tym razem Hikari będzie cię męczyć - bo ja chce NEXXTAA!!! A jak nie to sama będę tu spamować.

    Życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  11. Nawet nie wiesz jak wielkie, ogromne a wręcz kolosalne mam wyrzuty sumienia przez to, że komentuję ten rozdział dopiero teraz... Jestem tak rozgoryczona swoim postępowaniem, że będę cierpieć jeszcze przez miesiąc i nie wiem czy po tym czasie sama sobie wybaczę xd Tym bardziej że właśnie zauważyłam, że dodałaś już 6 rozdział ! Którego jeszcze nie przeczytałam..... Właśnie przez to nie cierpię szkoły - brak czasu :( No ale teraz przejdźmy do rzeczy ;D
    Przeczytałam wcześniej ten rozdział, ale żeby sobie wszystko przypomnieć zrobiłam to jeszcze raz i zauważyłam, że niezależnie od tego ile razy to czytam to przeżywam to tak samo.
    Na początku rozwalił mnie Chanyeol :D Tak cudownie i realnie go przedstawiłaś, że miałam wrażenie że sama z nim rozmawiam, a na mojej twarzy momentalnie pojawił się wyszczerz :D Zdziwiło mnie strasznie zachowanie Xiumina. Wprost nie mogłam uwierzyć że tak się zachował. I tutaj czułam się dokładnie tak jak Sehun. Nawet zacytuję " Chwila. Xiumin powiedział coś takiego? Ten Xiumin? Kim Minseok? Baozi?" - dokładnie. Następnie powalił nie Baekhyun. Ach Baekhyun. TAK i własnie bardzo się cieszę, że przemówił Sehunowi do rozumu, Ten opis w jaki sposób wyciągną Hunniego z domu był wprost genialny xd BEZ SKARPETEK hahahahahahahahahaha ♥ W sumie miałam nadzieję, że Sehun zostanie w tej piwnicy a tu przyjdzie Luhan i sobie to wszystko wyjaśnią, a tu... Smuteczek ;(
    O właśnie skoro jesteśmy przy Luhanie to cos mi się wydaję, że to jego zachowanie jest zaplanowane i przez to chce wzbudzić w Sehunie zazdrość, żeby ten w końcu ruszył dupsko i mu powiedział, że go kocha! Tak, mam nadzieję. Bo z pewnością Lulu też coś do Sehuna czuje. To by było na tyle z moich przypuszczeń. Zobaczymy co będzie dalej.
    Ajj postaram się nadrobić 6 rozdział :)
    I jeszcze mam taką uwagę, bo właśnie jak próbowałam wejść w link do 5 rozdziału w spisie treści to wyskakuje 6 więc musiałaś się pomylić we wstawianiu linku :)
    Weny życzę ^.^

    OdpowiedzUsuń