czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział trzeci ,,Keep calm and fight"

Hej. Po dosłownie pięciu dniach wracam do Was z nowym rozdziałem. Znając mnie, zapewne dodałabym go trochę później, ale tutaj do akcji wkracza Hikari, której serdecznie dziękuję za pisanie pod presją, w nerwach i zmuszenie szantażem. TT Uwielbiam Cię, kobieto. <33 A skoro przy podziękowaniach jestem, to głęboki ukłon dla Kei, która jest moją kochaną betą i nie wiem, co bym bez niej zrobiła. <33 A także Uszati, która wykonała dla mnie przecudowniegenialnowspaniałofenomenalny szablon, którego na razie nie ma (problemy z laptopem, moja wina), ale który będzie. ^^ <33 I dziękuję także pozostałym, którzy wpadli - jestem wdzięczna za wszystkie komentarze, wiele dla mnie znaczą. <33
Powiem Wam, że miałam straszne opory przed dodaniem tego rozdziału, sami się zapewne zorientujecie, dlaczego. Dalej się boję, ale czekam na opinie.

Tym razem życzę Wam podwójnie miłej lektury. <3





       Obudziłem się z niebotycznym bólem głowy. Uchyliłem powieki i moim oczom ukazała się zatroskana twarz mamy stojącej nade mną w fartuchu i trzymającej w dłoni wielką chochlę.
       - Hunnie, wszystko w porządku? - zapytała i usiadłszy obok, pogłaskała mnie po policzku.
Pokiwałem głową.
       - Martwiłam się i przez chwilę chciałam cię nawet uderzyć - tu pomachała mi chochlą przed oczami - bo strasznie rzucałeś się po łóżku i coś tam mamrotałeś. Myślałam, że śni ci się coś nieprzyjemnego i naprawdę byłam już gotowa cię zaatakować, ale na szczęście sam się rozbudziłeś - powiedziała.
Dźwignąłem się z pozycji leżącej, jednak momentalnie znów do niej powróciłem. Moja głowa sprawiała wrażenie tak ciężkiej, że wydawało mi się, iż jak się podniosę to oderwie mi się od szyi. Próbowałem zacisnąć dłoń w pięść, byłem jednak zbyt słaby, żeby chociaż zgiąć palce. Kręciło mi się w głowie i czułem, że chyba zaraz zwymiotuję.
       - Sehun! - krzyknęła mama. Jej oczy zrobiły się okrągłe jak spodki, a mina wyrażała przerażenie. - Sehun, dobrze się czujesz? Jesteś strasznie blady.. - wyszeptała, po czym złapała mnie za ramiona, potrząsając nimi delikatnie. Za wszelką cenę próbowałem nie zamykać oczu. Wiedziałem, że jeśli tylko to zrobię, od raz zasnę. Nie chciałem przeżywać raz jeszcze tego, co miało miejsce podczas snu. Nie pamiętałem, co to było, wiedziałem jedynie, że miało to związek z Luhanem i nie było zbyt przyjemne.
       - Hunnie, proszę - wyjęczała mama, nadal wpatrując się we mnie ogromnymi oczami. - Chcesz pić? Jesteś głodny? Potrzebujesz czegoś? Mam dzwonić po karetkę? - panikowała. Pokręciłem przecząco głową. Czułem się strasznie słabo, drętwiały mi dłonie, nie miałem pojęcia, co się dzieje. Oddychałem głośno. Ból rozsadzał mi głowę, jedyne na co miałem ochotę w tamtym momencie to ją sobie odciąć.
Mama otworzyła na oścież okno, przez co do pokoju wleciało świeże i zimne powietrze. Na zewnątrz świeciło słońce, temperatura zapewne męczyła wszystkich znajdujących się na dworze, jednak sytuację ratowały gwałtowne powiewy wiatru, które raz po raz trafiały do mojego pokoju i owiewały mi twarz, sprawiając, że nabierała ona rumieńców.
       - Sehun - mama po raz setny wypowiedziała moje imię i ponowie usiadła obok mnie. Czułem, jak stopniowo powracają mi siły, a głowa, mimo że nadal bolała, nie sprawiała już wrażenia tak ciężkiej. - Nie strasz mnie tak więcej - poprosiła błagalnym tonem, po czym schyliła się i pocałowała mnie w czoło. - Jak już w pełni dojdziesz do siebie, przyjdź do kuchni. Zrobiłam kimchi - oznajmiła z uśmiechem i wyszła z pokoju.
       Z mojego gardlła wydobyło się ciche westchnięcie. Wygramoliłem się z łóżka, musiałem jednak przytrzymać się szafki nocnej, bo zakręciło mi się w głowie. Podszedłem do okna, napawając się świeżym powietrzem. Już dawno się tak nie czułem. Ostatni raz zdarzyło mi się to w gimnazjum po dosyć męczącym W-Fie. Luhan wtedy zerwał się z lekcji, żeby odprowadzić mnie do domu.
       Właśnie, Luhan.
       Z relacji mamy wynikało, że przez sen szamotałem się i coś mówiłem. Nie pamiętałem, co mi się śniło, próbowałem to sobie przypomnieć, ale nie mogę. Mam jedynie jakieś przebłyski, wiem jednak, że pojawił się w nim on. Luhan. I Kai. Właściwe wszystkie sny, w których jakimś cudem bohaterem jest Jongin zaliczam do kategorii koszmarów, ale ten sen był naprawdę okropny. Mimo że nic z niego nie wiem, to jednak czuję pewien niepokój, kiedy tylko o nim pomyślę. A to znaczy, że nie był to zwykły koszmar.
       Starając się nie myśleć o sytuacji, która przypomniała mi się na myśl o Luhanie i która również nie zalicza się do tych wesołych, ruszyłem w stronę kuchni. Już od progu czułem zapach mojej ulubionej potrawy. Ciekawiło mnie, czy mama przygotowała ją celowo czy po prostu naszła ją na to ochota. Akurat w moim obecnym stanie taki miły i niewielki gest bardzo mi się przyda. Może moja mama wyczuła, że ostatnimi czasy jest coś ze mną nie tak?
       - Siadaj, skarbie - powiedziała, kiedy tylko wszedłem do kuchni. Zająłem miejsce, po czym na stole wylądowała przede mną duża porcja kimchi. Łapczywie zająłem się jej pałaszowaniem.
        - Smakuje? - spytała mama, na co pokiwałem energicznie głową, nie przerywając jedzenia.
       - Sehun.. - zaczęła po chwili, kiedy skończyłem. - Czy coś się dzieje? - zapytała, obserwując mnie badawczo.
       - Nie, mamo - skłamałem, odkładając talerz. Miałem zamiar udać się do łazienki, jednak mama podeszła do mnie i kładąc mi ręce na ramieniu, powiedziała:
     - Chciałabym synku, żebyś wiedział, że jeśli tylko masz jakiś problem, możesz ze mną o nim porozmawiać. Jestem twoją matką i mam prawo wiedzieć, jak się czuje mój syn, prawda? - uśmiechnęła się.
       - Serio mamo, nic mi nie jest - odparłem. Chciałem się wyrwać, ale miałem świadomość, że to tylko pogorszy sytuację i da mamie powód do kolejnych nalegań, dlatego wytrzymywałem w napięciu jej przenikliwy wzrok.
       - No dobrze - odpowiedziała z rezygnacją i ponownie pocałowała mnie w czoło. - Daję ci spokój - dodała, puszczając mnie. Już miałem wchodzić do łazienki, kiedy usłyszałem jeszcze głos kobiety wołający:
       - No właśnie, Sehun! Dzisiaj przychodzą do nas przyjaciele taty, więc proszę cię, abyś wywarł na nich dobre wrażenie.
       Wspaniale. Tylko tego brakowało.Nie dość, że już i tak mam spieprzony dzień to jeszcze będę musiał użerać się z rozpuszczonymi ,,arystokratami".
       Jak codzień, pierwszym, co zrobiłem po wejściu do łazienki, było spojrzenie w lustro. Moją twarz rozświetlił szeroki uśmiech, gdyż ewidentnie moje oko goiło się. Czerwony kolor wyblakł, a spuchnięcie prawie całkowicie zniknęło. Podejrzewałem, że najpóźniej pojutrze moja twarz powroci do stanu sprzed ataku złośliwej rzęsy.
       Nie miałem zamiaru dzisiaj nigdzie wychodzić, więc jedyne, co zrobiłem, to trochę opłukałem oko, po czym wróciłem do pokoju. Pragnąłem jedynie siąść przed laptopem i nadrobić zaległości w oglądaniu.
       Mój błogi spokój został jednak przerwany przez Chanyeola, który rozdradowany wtargnął do mojego pokoju i rzucił się na łóżko.
       - Co ty do cholery robisz? - wycedziłem, ignorując szeroki uśmiech chłopak. Mimo mojego niezbyt sympatycznego powitania, czarnowłosy nadal tryskał radością.
       - Przyszedłem cię odwiedzić, przyjacielu ! - krzyknął i wystawił ręce, zapewne myśląc, że rzucę się mu w ramiona. Wzgardziłem.
       - Oj, no coś ty taki? - szturchnął mnie lekko w ramię. Już miałem spowrotem zakładać słuchawki, kiedy Chanyeol wyrwał mi laptopa, położył go na biurku i zrzucił mnie z łóżka.
       - Dobra, ubieraj się - rozkazał, celując we mnie butami.
       - Po co? Nie mam zamiaru nigdzie iść - odpowiedziałem, wstając z podłogi.
      - Ty może nie, ale my zdecydowaliśmy za ciebie - odparł.- Rusz się, bo nie wiem, czy pozostałym będzie się chciało tyle czekać - dodał, na co spojrzałem na niego przerażony.
       - Pozostali, to znaczy..
       - A z kim spędzasz ostatnio najwięcej czasu? Baekhyun, Xiumin, Luhan i Kai. No i Tao się dopierniczył.
Zamarłem. Nie byłem gotowy na spotkanie z Luhanem. Jeszcze nie. Nie po tym, co mu wczoraj wygadywałem. Wiedziałem, że Chanyeol nie oduści, a nie chciałem wyjawiać mu prawdziwej przyczyny mojej niechęci wobec spotkania kolegów. W złe samopoczucie nie uwierzy, brak czasu tym bardziej, więc zostało mi jedynie iść za nim. Równie dobrze mogłem ignorować Luhana i Kaia. Posiedzę trochę z nimi i pójdę. I tak nie mogę długo siedzieć. W końcu elita taty zaszczyci nas swoją obecnością. Tak ważnej i wzniosłej chwili nie mogę przegapić.
        - No dobra, ale na chwilę - odparłem, zakładając buty.
       - Ah, ta moja siła perswazji - wymruczał Chanyeol. Przewróciłem oczami. Z wielkim oporem ruszyłem do wyjścia z domu. Krzyknąłem jeszcze ,,Mamo wychodzę!", po czym wolnym krokiem wyszliśmy do pozostałych. W sumie to ja zwalniałem, Chanyeol przyspieszał, ale chciałem odwlec tę chwilę jak nabardziej.
       - Wyciągnąłeś go? - zapytał z niedowierzaniem Baekhyun, kiedy tylko wyłoniliśmy się z korytarza.
     - Ciężko nie było - odparł czarnowłosy. Mimowolnie spojrzałem w stronę Luhana i Kaia. Byli roześmiani, Jongin ciągle szeptał coś czerwonowłosemu do ucha, na co starszy uśmiechał się radośnie. Zapewne nawet nie zauważyli, że przyszedłem. Nie zależało mi na tym, właściwie sam miałem zamiar ich ignorować.
Staliśmy tak przez dłuższą chwilę.
       - To idziemy? - odezwał się Xiumin, na co wszyscy zgodnie pokiwali głowami. Jedynie nie ja, bo nawet nie wiedziałem, gdzie się udajemy.
      Posuwistym krokiem podążyłem za pozostałymi. Czułem się jak odludek. Xiumin nie miał dla mnie czasu, gdyż akurat omawiał coś z Baekhyunem i Chanyeolem, pewnie coś ważnego, ponieważ gwałtownie gestykulował i widać było, że wkłada w wypowiedź mnóstwo emocji. Obok nich kroczył Tao, którzy uważnie przysłuchiwał się monologowi Xiu. Nie wspomnę już o Kaiu i Luhanie, którzy definitywnie zapomnieli o tym, że nie są sami i zatracili się we własnym świecie, zamykając komukolwiek do niego drzwi. Co jakiś czas obdarzali się namiętnymi pocałunkami, co sprawiało, że odwracałem z obrzydzeniem wzrok. Właściwie dziwiło mnie, że Luhan okazuje publicznie swoje uczucia. Na ulicy było mnóstwo ludzi, znaleźli się oczywiście też ci wpatrujący się z zaciekawieniem lub nawet z niesmakiem na trzymających się za rękę dwóch facetów. Z tego, co wiem, Luhan nie był taki. Zawsze, gdy gdzieś wychodziliśmy, udawał, że z Kaiem nie łączą go żadne bliższe kontakty. Dopiero, kiedy ukryliśmy się gdzieś przed wzrokiem gapiów, zachowywał się normalnie. Powiedzmy, że normalnie. Lulu od zawsze był nieśmiały. Nienawidził rzucać się w oczy, zwracać na siebie uwagi, jedynie na scenie otwierał się na ludzi. Dlatego zaskoczyło mnie, że robił coś takiego. Trzymanie się za ręce było dla niego za trudne, a co dopiero całowanie. A tu proszę... Widocznie Kai ma na niego bardo duży wpływ.
       - Co tak cicho siedzisz? - Tao podszedł do mnie, uśmiechając się promiennie. Wykrzywiłem usta w lekkim uśmiechu. Jednak chyba mi nie wyszło, bo chłopak minimalnie spochmurniał. Skarciłem się w duchu.
W sumie to już zapomniałem, jak się uśmiechać.
       - Nie mam nastroju na rozmowy - odparłem, wbijając wzrok w chodnik.
      - Rozumiem - odpowiedział Tao i westchnął. - Co się stało Luhanowi? Jest dzisiaj jakoś wyjątkowo śmiały.. - powiedział. Zaśmiałem się cicho. Czyli nie tylko mi się to rzuciło w oczy.
     - Jest tak zakochany w Jonginie, że zapomniał co to nieśmiałość - odpowiedziałem. Mimo że nie chciałem, mój głos przepełniony był jadem.
     - Ja i Kris w sumie też się nie ukrywamy, ale u Luhana to niespotykana sprawa - stwierdził. Postanowiłem zachować resztki godności, które mi pozostały i nie wyrażać opinii na temat miłości Tao i Krisa. Chociaż miałem wrażenie, że ów związek nie zawadza mi tak bardzo jak Luhana i Jongina.
Byłem cholernym pechowcem. Nienawidziłem gejów, a w grupce moich znajomych było ich czterech.
       - Dobra, jesteśmy - powiedział Xiumin, kiedy zatrzymaliśmy się przed dosyć obskurnym i zaniedbanym budynkiem. Ze ścian odchodził tynk, kolumny obok wejścia były poszarpane i połamane, a nad drzwiami wisiał wyblakły szyld, z którego nic się już nie dało odczytać. Przerażający widok dopełniała jeszcze sylwetka wychudzonego człowieka, który pełnił rolę ochroniarza.
       Po raz kolejny w przęciągu kilku dni, żałowałem, że w ogóle wyszedłem z domu. Budynek, przed którym staliśmy mieścił w sobie najbradziej denną dyskotekę w Seulu. Nie miałem pojęcia, po co w ogóle tu przyszliśmy. Zazwyczaj nie włóczyliśmy się po takich podejrzanych okolicach.
,,Ochroniarz" wpuścił nas do budynku jedynie lekceważącym machnięciem ręki. Ciekaw byłem, czy każdego tak przepuszczał, czy po prostu wyglądaliśmy na pełnoletnich.
       W pomieszczeniu było ciemno, duszno i nieprzyjemnie. W tle leciała jakaś hiphopowa piosenka, do której tak właściwie nie dało się tańczyć. Przeciskałem się za pozostałymi przez kołyszące się do muzyki pary, starając się mieć z nimi jak najmniej styczności. Nie miałem ochoty przeniknąć ich potem. Mój mi przeszkadzał, a co dopiero kogoś.
       Doszliśmy do miejsca, ku mojej uciesze, dosyć oddalonego od hałasu, tłumu i smrodu. Na czerwonej kanapie, dosyć zmaltretowanej, siedział Kris, rozwalony tak, że właściwie zajmował połowę jej powierzchni. Przed nim na stoliku, stała opróżniona o trzy czwarte butelka szampana.
       - Ale skur**** - wyzwał go Kai, obejmując Luhana. - Nie poczekał, tylko sam wychlał.
Pozostali zajęli miejsca obok chłopaka, biorąc do ręki kieliszki, stojące wokół butelki. Tao zaczął przywracać Krisa do porządku, klepiąc go lekko po policzkach, ten jednak nie robił się ani ciut przytomny, wręcz przeciwnie - dobierał się do chłopaka, próbując zdjąć mu podkoszulek. Miałem ochotę odejść stamtąd jak najszybciej, jednak nie zrobiłem tego.
       - Dobra, Xiumin, idź zamów coś porządnego - Jongin zwrócił się do najstarszego. - Kris wysiadł już po szampanie, ja nie jestem takim cieniasem, więc potrzebuję czegoś mocniejszego - dodał. Baozi kiwnął głową i ruszył do lady, po czym wrócił z kilkoma butelkami jakiegoś nieznanego mi trunku. Nie byłem zainteresowany. I tak nie miałem zamiaru brać niczego do ust.


      - Kto teraz polewa?- zapytał Baekhyun, uśmiechając się szeroko. Nie był wstawiony, co w jego wypadku było dosyć niemożliwe. Właściwie żaden z moich przyjaciół nie był pijany, co wskazywało na to, że Xiumin jednak nie do końca spełnił żądanie Kaia.
      - Ja mogę - zdeklarował się Luhan, biorąc do ręki butelkę. Po kolei wlewał płyn do kieliszków, z premedytacją napełniając też mój, chociaż od początku tego debilnego spotkania nie napiłem się ani razu.
Ponownie zdziwiło mnie zachowanie Luhana. Nigdy nie pił. Na jakichkolwiek imprezach, schadzkach, parapetówkach - nic. Jeśli ktoś go namawiał, od razu tego kogoś atakował. Nie ciągnęlo go do picia, alkohol po prostu mu nie smakował, a on nie spożywał tego, czego nie lubił. Natomiast teraz napełniał swój kieliszek ciągle i ciągle. Jongin przynosił nowe rodzaje alkoholu, a Luhan brał się za każdy. Nie mówię, ludzie się zmieniają, ale nie w tak krótkim czasie i w takim stopniu. Lulu był przykładem wzorowego obywatela, każda matka chciałaby mieć takiego syna, w sumie jakby nie patrzeć, często byłem do niego porównywany. Przez mamę, tatę, ciotkę, nawet nauczycieli w szkole, mimo że nie chodziliśmy do tej samej klasy. Aczkolwiek wszyscy wiedzieli, że jesteśmy nierozłącznymi i najlepszymi przyjaciółmi, dlatego zawsze byłem z nim kojarzony. Dlaczego nie mogę być tak kulturalny jak Luhan? Czemu wdaję się w bójki, a nie rozwiązuję sytuacji pokojowo jak Luhan? Nie mógłbym być tak miły, cierpliwy i wyrozumiały jak Luhan? Najśmieszniej było, kiedy zafarbowałem sobie na kolorowo włosy. Dlaczego jestem tak niemoralny i robię z siebie jakiegoś klauna, skoro mam takiego przyjaciela, który zawsze był dla mnie przykładem, a on przecież ma blond włosy? Na drugi dzień Lulu zaskoczył wszystkich - przyszedł do szkoły z czerwoną czupryną. Od tamtej pory temat mojej fryzury odszedł w zapomnienie.
       - Chodź, Xiao Lu - Kai wstał. Poczułem jakbym dostał od niego siarczystego policzka. Przecież tylko ja tak mówiłem do Luhana..
     Kiedy czerwonowłosy wstał, obaj ruszyli do wyjścia z dyskoteki. Popychany nieznaną siłą, automatycznie ruszyłem za nimi. Nie miałem pojęcia, co robię. Nogi same niosły mnie w ich stronę i nawet jakbym chciał to nie mogłem się zatrzymać. Wewnętrzny głos podpowiadał mi, że to nie jest dobry pomysł. Jednak ignorowałem go. Byłem głupcem, bo za wszelką cenę chciałem uniknąć rozmowy z Luhanem, bałem się, że poruszy temat naszej ostatniej sprzeczki, a pchałem się do niego i tak.
       Kai i Luhan wyszli z budynku jako pierwsi. Zanim zrobiłem to samo, chwilę zaczekałem przed drzwiami. Odetchnąłem głeboko i gwałtownie otworzyłem drzwi. Moim oczom ukazał się widok, którego nigdy nie spodziewałbym się ujrzeć. Po lewej, oparty o ścianę stał Jongin, natomiast naprzeciwko niego ze szlugiem w ręce znajdował się Lulu. Kai, widząc mnie, uśmiechnął się złośliwie, natomiast czerwonowłosy w ogóle nie zareagował, raz po raz zaciągając się. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, dlatego nie mogłem stwierdzić, czy Luhanowi to, co robi podoba się czy nie.
       - O, Hunnie - zawołał z udawaną radością szatyn. Szyderczy uśmiech nie schodził mu z twarzy. - Cieszę się, że przyszedłeś do nas. Xiao Lu - zwrócił się do starszego, na co mnie znowu coś ścisnęło w żołądku- zostawiam was na chwilę samych - powiedział, po czym wszedł spowrotem do budynku. Ochroniarz gdzieś się ulotnił, przez co zostaliśmy z Luhanem całkiem sami.
      - Co ty, kur** wyprawiasz? - zapytałem rozwścieczony, zbliżając się do chłopaka i wyrywając mu szluga.
       - Oddawaj to! - wrzasnął, jednak używka wylądowała na ziemi, zgnieciona przez moją stopę.
      - Co się z tobą dzieje? - spytałem, wpatrując się w gniewne oczy czerwonowłosego. Tym razem nie miałem z tym problemu.
       - Ze mną? - prychnął Luhan i zaśmiał się gorzko. - To nie ja zachowuję się jak jakiś pieprzony homofob, robiąc z siebie niewiadomo jaką ofiarę - powiedział. Resztkami sił wytrzymałem jego jadowite spojrzenie. 
       - Zmieniłeś się, wiesz Xiao Lu? - spytałem, imitując głos Kaia przy wypowiadaniu jego przezwiska, tak przy okazji wymyślonego przeze mnie.
       - Nie waż się tak do mnie mówić - wycedził, wbijają mi nóż w serce. - A zresztą nic ci do tego, czy się zmieniłem czy nie. Może wolę być taki - odpowiedział. - Ty też się zmieniłeś. Wcześniej jeszcze zachowywałeś się jak normalny człowiek, a teraz wszyscy mamy dość twoich pierd******* humorków - stwierdził. Powstrzymywałem się ostatkami sił, aby nie otworzyć szeroko oczu ze zdziwienia. Luhan nigdy nie przeklinał.
       - Moich? Może i tak, ale mam powód, żeby taki być - odparłem.
      - Niby jaki? Bo nie jesteś już taki idealny, co? Rzęsa zniszczyła twój perfekcyjny image - powiedział, uderzając w moją największą słabość. Dobrze wiedział, że miałem obsesję na punkcie wyglądu.
       - Nie, akurat nie chodzi o to - odpowiedziałem. - Wyobraź sobie, że miałem przyjaciela, który był dla mnnie wszystkim. Spędzałem z nim praktycznie każdą wolną chwilę i marzyłem tylko o jednym - aby ta przyjaźń nigdy się nie skończyła. Cóż, okazało się jednak, że ten moj ,,przyjaciel" był poje***** pedałem i związał się z chłopakiem, którego nienawidzę, przy okazji rujnując naszą przyjaźń jak ostatni skur**** .
Luhan znosił moje słowa z wyraźnym napięciem, na jego twarzy widniała bezgraniczna wściekłość, raz po raz przerywana cieniami smutku, który odbijał się w jego oczach. Jeszcze kiedyś wziąłbym to pod uwagę. Przejąłbym się tym i zaczął pocieszać chłopaka. Nie mógłbym wytrzymać widoku jego delikatnej, nieco dziewczęcej twarzy przenikniętej żalem. Jednak byłem zbyt rozwścieczony, aby to przerwać. Za bardzo znienawidziłem Jongina za to, że ukradł mi Luhana, żeby teraz okazać jakąkolwiek łaskę czy skruchę. Stałem się nikim.
       - Jesteś popierd****** skurwy***** Sehun - powiedział. - Teraz żałuję, że kiedykolwiek chciałem się przyjaźnić z czymś takim jak twoja osoba.
Uniosłem rękę, po czym na policzku chłopaka wylądowała moja dłoń. W tym samym momencie z budynku wyszedł Kai, który, widząc trzymającego się za policzek Luhana, zrobił się czerwony z wściekłości i zbliżywszy się do mnie, uderzył mnie łokciem w oko. Poczułem jak do oczu napływają mi łzy, jednak przemogłem się i ignorując ból lewego oka, kopnąłem Jongina w kolano.
        - Jesteś pojeb****y- krzyknął Jongin, chwytając się za kolano. Nie chciał jednak pozostać mi dłużnym i ponownie natarł na mnie, tym razem uderzając mnie w brzuch. Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie..


       Kai atakuje mnie, popychając mnie na ścianę, przez co odcina mi drogę ucieczki. Z każdym uderzeniem wyrzuca z ust kolejne obelgi i przekleństwa tonem przepełnionym nienawiścią i goryczą, jakby raniły jego język. Dostaję w żołądek, co sprawia, że czuję, iż ów podskakuje i podchodzi mi do gardła. Jongin wbija kolano w miejsce pomiędzy moimi nogami. Nie daję rady. Biję na oślep, jednak karcę się w duchu, bo ani jedno moje zamachnięcie się nie jest skuteczne. Kącikiem oka zauważam Luhana. Na jego policzku widnieje ogromny siniak, a mina wyraża przerażenie. Siedzi skulony przy ścianie naprzeciwko, nie starając się nic zrobić, nie zahamować tego, co właśnie ma miejsce. Z każdym uderzeniem Kaia, przelewa on na mnie swoje emocje. Czuję całą jego miłość do Luhana, niebotycznie wielką nienawiść do mnie, jego upór, chciwość, siłę i wyższość.
       Jongin z całą mocą uderza mnie pięścią w twarz. Jego dłoń ląduje na moich ustach, czuję krew wylewającą się z rany. Płyn wlewa się do ust, przełykam go więc, krzywiąc się na gorzki smak. Chłopak uśmiecha się triumfalnie, będąc pewnym, że tę rozgrywkę wygrał on. Jednak nie przestaje. Uderza za to coraz mocniej, przez co moje siły jeszcze bardziej wyczerpują się. Jestem cieniasem. Nie umiem poradzić sobie z kimś takim jak Jongin. Nie potrafię nawet porządnie przyłożyć komuś, kto zjebał całe moje życie.
       Nagle czuję, że w moje obolałe kończyny powraca energia. Kai podnosi rękę, z pewnością chcąc znów wyładować na mnie swoją wściekłość. Tym razem nie pozwalam mu na to. Odpycham go najmocniej jak potrafię, dzięki czemu chłopak zaskoczony zatacza się do tyłu, dając mi trochę swobody. Ignorując błagalne jęczenie Luhana ,,Sehun, zostaw go!", zbliżam się do Kaia. Ten spogląda na mnie z wściekłą miną, zaciskając usta w wąską linię. Przyjmuje postawę obronną, wyciągając złożone w pięść dłonie. Podchodzę do niego i nie hamując się, zaczynam tłuc go tak mocno, na ile pozwala mi obolała ręka, którą wcześniej Jongin z premedytacją przygniótł do szorstkiej ściany. Chłopak nie pozostaje mi dłużny i ponownie rozpoczyna atak na mnie. Tym razem jednak to ja czuję się górą. Kopię Kaia tak, że czarnowłosy spada na ziemię. Czuję, że powinienem już zakończyć tę głupią grę, jednak wpadłem w zbyt ciężki trans, aby przerwać. Siadam Jonginowi na brzuchu i nie zwracając uwagi na jego przerażony wzrok, najpierw klepię go lekko po twarzy, żeby zaraz potem walnąć go z pięści to w policzek, to w nos, to w usta i z satysfakcją patrzeć jak jego ładna buźka niszczy się coraz bardziej. Podobnie jak on wcześniej na mnie, teraz ja wyładowywałem na nim wszystkie emocje. Cios w lewy policzek. Za to, że żyjesz. Cios w prawy policzek. Za to, że wpieprzyłeś się do mojego życia. Uderzenie w nos. Za to, że jesteś gejem. Uderzenie w usta. Za to, że zabrałeś mi Luhana, chu**.
       W pewnym momencie tracę panowanie nad rękami w takim stopniu, że nawet gdybym chciał to nie mógłbym oderwać ich od twarzy Jongina. Calą moją nienawiść do niego, nieświadomie tłumioną przez tyle czasu zebrałem właśnie w nich i to one stały się odzwierciedleniem mojej nietolerancji i niechęci.
Nagle czuję, jak ktoś chwyta mnie za podkoszulek i podnosi do góry, ściągając mnie z jęczącego Kaia. Odwracam się i w tym samym momencie doznaję najgorszej chwili w moim 18-letnim życiu. Luhan, cały czerwony, spuchnięty i mokry, bez siły, aby przybrać na twarz gniewną minę, ale z wystarczającą mocą, aby mnie dobić, uderza mnie w, już i tak zmalrtretowane, lewe oko. Cios nie jest niesamowice mocny, jednak bardziej boli mnie jego mentalne przesłanie niż fizyczny efekt. Łzy napływają mi do oczu, jednak ignoruję je. Słyszę, jak Kai z jękiem podnosi się z ziemi i przez chwilę czuję podziw, że po tylu ciosach może jeszcze stać. Luhan podbiega do Jongina, wcześniej jeszcze szepcząc do mnie: ,,Nigdy ci tego nie wybaczę. Nigdy". W tym samym momencie spada na mnie ogromne zmęczenie. Czuję, jak oczy mi się zamykają, a kończyny powoli odmawiają posłuszeństwa. Zanim całkiem zemdleję, ostatni raz zerkam na Luhana, którzy pochylając się nad obolałym Kaiem, próbuje zetrzeć mu krew z twarzy własnym podkoszulkiem, po czym odwracam się i już nie oglądając się ze siebie, biegnę do domu, lekceważąc ciekawskie spojrzenia ludzi na ulicy.


       Wpadłem do domu, trzasnąwszy drzwiami, marząc jedynie o tym, aby wejść pod prysznic i zmyć z siebie cały brud. Nie zdążyłem nawet ściągnąć butów, kiedy zerkam do kuchni, napotykając zdziwione i gdzieniegdzie zniesmaczone spojrzenia dziesięciorga ludzi siedzących przy stole.
Kur**, zapomniałem. Przecież dzisiaj mieli odwiedzić tatę jego znajomi.
       Udając, że niczego nie widzę, ruszyłem do swojego pokoju. Z łazienki zrezygnowałem, gdyż musiałbym w takim razie przejść przez kuchnię, a nie chciałem pogarszać jeszcze bardziej swojej sytuacji. Będąc w pomieszczeniu, jedyne co zrobiłem to usiadłem bezruchu na łóżku. Dotknąłem swojej twarz, dopiero teraz w pełni czując ból zadany mi przez Kaia. Miałem podbite oko, spuchnięte policzki i rozwaloną wargę, z której raz po raz sączyła się krew. Tych obrażeń zapewne było więcej, ale jak na razie nie miałem ochoty oglądać się w lusterku. Chciałem trochę posiedzeć i pogapić się w ścianę. Jednakże nie było mi to dane, bo do pokoju wpadł mój tata z ogromną złością wypisaną na twarzy.
        - Zostawiłeś gości? - spytałem. Mój głos był zachrypnięty i cichy, nie byłem pewien, czy tata w ogóle mnie usłyszał.
On jednak nie odpowiedział, tylko podszedł do mnie i uderzył mnie otwartą dłonią w policzek.
       - Porozmawiamy sobie o tym później - powiedział spokojnie i wyszedł. W drzwiach napotkałem jeszcze smutne spojrzenie mamy, po czym zostałem sam.
        Usiadłem ponownie na łóżku i rozpłakałem się. Najnormalniej w świecie się rozpłakałem.




         P.S Przepraszam, przepraszam, przepraszam. TT

        (cr: effectica)

16 komentarzy:

  1. 1. Pierwszy rozdział bardzo ciekawy, rozwijała się akcja poznawaliśmy pomału charaktery i zachowania bohaterów :D
    2. Drugi był lekkim zapychaczem (Przepraszam! Nie zabijać T_T) Ważne były w nim tylko ostatnia scena z Luhanem i Sehunem oraz ogólny zarys relacji w grupie. Mimo to nie był nudny, wręcz przeciwnie spodobał mi się.
    3. Uduszę własnymi rękoma, wskrzeszę i spalę żywcem. Kocham Kaia <3 najbardziej na świecie, ale cieszę się, że tak akcja się potoczyła. To najlepszy rozdział jaki kiedykolwiek napisałaś (Uwzględniam także inne twoje blogi). Jesteś potworem i za to cię kocham. Nie mogę doczekać się dalszych wydarzeń <3
    A oto adres do mojego bloga.
    http://dwa-potwory-jedno-cialo.blogspot.com/
    Pozdrawiam: Ta wymagająca co do Yaoiców :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Przedstawiłaś mnie jak bezuczuciową dziewczynę, Pinky Mano. T.T Tak, zbijcie mnie wszyscy - postawiłam Manie ultimatum. Zła, okropna Hikari.
    Na początku byłam przekonana, że z Sehunem serio jest aż tak źle! Spanikowałam zupełnie jak jego matka i miałam ochotę z własnego telefonu dzwonić po karetkę.. ale co bym powiedziała? "Halo, pogotowie? Bo wie pani, w moim ulubionym opowiadaniu główny bohater chyba zaraz padnie trupem, niech pani przyśle karetkę". Taa, przysłałaby - gości z kaftanami i karteczką ze skierowaniem na leczenie, bo oszalałam. Nie zdziwiłabym się, serio..
    A tak w ogóle.. matka bijąca dziecko chochlą, co to za brutalny dom! T.T
    Naprawdę nie rozumiem, po co Chanyeol wyciągnął Hunnie'go z domu.. No ale nie wiedział o sytuacji pomiędzy nim, a Luhanem. Jednak, kurczę, trochę wrażliwości Channie.
    Sprawa Luhana. Boże, zrobiłaś mi takiego mindfuck'a, że do tej pory siedzę z rozdziawioną gębą. Skryty, zawsze starający się o przychylność ludzi, Luhan całujący się otwarcie z Jonginem? Boże, nie. Coś mi tu śmierdzi, że kochany Xiao po wczorajszej sytuacji pragnie udowodnić Sehunowi, że bez niego mu będzie dobrze i wcale nie obchodzi go jego postępowanie. Głupio zrobił, naprawdę. Naraża swój wizerunek tylko dlatego, żeby coś udowodnić? Głupi, mały jeleń. Chyba rogi mu się za bardzo w głowę wbiły i odcinają mu dopływ pozytywnego myślenia.
    Kris.. Boże, Kris. Coś Ty z niego zrobiła. Czułam się, jakbym czytała o takim starym, grubym i spoconym kolesiem, który wyrywa dupy (w tym przypadku Tao), bo jest taki narąbany, że wszystko mu jedno. Cóż, na miejscu pandy miałabym uraz.. W sumie to miałam podobną sytuację i nie rozpamiętuję tego dobrze. Przez ten fragment te złe chwile w moim życiu do mnie wróciły i prawie się poryczałam. Niedobrze Mano, niedobrze. Robisz ze mnie rozbabrane gówienko. T.T
    Luhan! Nie dość, że obnażasz się uczuciowo, to jeszcze chlejesz? Nie rozumiem, co chcesz tym udowodnić. I komu. Sobie? Czy może temu osobnikowi, z którym przyjaźniłeś się do niedawna? Zdecydowanie nie. Odłóż flaszkę, nikt nikomu nie polewa. Wysłałabym Cię z chęcią do łóżeczka i opatuliła kołderką, bo coś złego w Tobie się kumuluje. I Hikari chyba nie chce wiedzieć co to.
    Kai.. przepraszam, ale jak Cię kocham, to obiłabym Ci tę mordkę jak Sehun później (Hikari wyprzeda fakty, shhh). Namawiać Luhana do palenia szlugów? Kurczę, źle. Naprawdę źle. Nie chcę takiego stoczonego Xiao, który będzie się zapijał w jakichś melinach, bo Sehun mu wygarnął dzień wcześniej. To nie powinno tak działać i nie chcę, by tak działało. Ale czym są dla Ciebie moje zachcianki? ;x
    Przeklinający Luhan.. jesteś pewna, że Twój zły nastrój udzielił się tylko i wyłącznie postaci Sehuna? Bo mam co do tego pewne wątpliwości. ^^ Ale cóż, przedstawiłaś Luhana całkowicie inaczej, niż wszyscy. W tym rozdziale nie jest grzecznym, ułożonym chłopczykiem, a mężczyzną odgrywającym się za swój ból, który pali i pije, a także jest trochę agresywny. Zupełnie jakby Xiao chował gdzieś swojego mniej ułożonego bliźniaka, który objawia się tylko w najgorszych sytuacjach.
    Scena bójki.. po prostu wow, jestem pod wrażeniem. Pisałaś mi, że miała być krótsza. Szczerze powiedziawszy nie wyobrażam sobie jej krótszej, bo taka jest idealna.
    To, jak Kai bił Sehuna opisałaś tak realnie, że czułam się jak na jakimś pieprzonym MMA, stojąc przy samym ringu. Łzy toczą mi się po policzkach i nie mam słów. Tak bardzo mi szkoda Sehuna, a jednocześnie sama przyłożyłabym mu za spoliczkowanie Luhana. Ale tylko raz... A Kai bił go, jakby chciał, żeby Sehun umarł. Czytając ten fragment byłam przerażona jak jeszcze nigdy i ręce trzęsą mi się do teraz. Byłam przekonana, że Sehun zaraz padnie. Padnie i nigdy więcej nie wstanie...


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ,,Sehun, zostaw go!" <- Że co proszę?! Jak Sehun zaczął się odwdzięczać Jonginowi, to Luhan próbuje zaprzestać? GDZIE BYŁEŚ IDIOTO, JAK TWÓJ (BYŁY) NAJLEPSZY PRZYJACIEL ZOSTAŁ POTRAKTOWANY JAK WOREK TRENINGOWY?! Miłość chyba Cię zmieniła, Luhan. Ciesz się, że nie mam daru przenoszenia się w miejsce akcji opowiadań, bo byłyby tam dwie bójki. Ta SeKai'owa i ta LuKari (Jak sprytnie spairingowałam Xiao ze sobą, I'm so smart <3), który byłaby chyba ostrzejsza niż poprzedników. Naprałabym mu tak, że całe jego zmienianie się zniknęłoby na zawsze i jeszcze by mnie przepraszał, że mnie zdenerwował! *podwija rękawy, w oczekiwaniu na bójkę*
      Cholera, teraz miałam przed oczami śmierć Jongina. Co Ty ze mną robisz kobieto, to ja nie wiem, ale jak tak dalej pójdzie, to będziesz mi płaciła odszkodowanie.
      ,,Nigdy ci tego nie wybaczę. Nigdy" - Och, serio, Luhan? A ja Ci nigdy nie wybaczę tego, że miałeś w dupie swojego przyjaciela, gdy ten przymusowo został uczestnikiem krwawej walki rodem MMA. NIGDY. Nie dziwię się Sehunowi, że wczoraj powiedział o Tobie takie rzeczy. Jeśli masz tak cały czas postępować, to lepiej żebyś zniknął z życia Sehuna jako bliska mu osoba. Sama nie wiem, co ja piszę, bo przecież od początku obstawałam za Luhanem.. Zmieniłaś mnie razem z tym opowiadaniem, Mano, a ja nie wiem, czy to dobrze czy źle... Wiem tylko, że ryczę jak idiotka. Ale powodu nie znam. Nie wiem, czy płaczę, bo dostał Sehun, czy płaczę, bo słowa Luhana, czy płaczę, bo Cię zmusiłam do rozdziału i nie zasługuję na znajomość z Tobą. Jestem straszna, potwierdzam słowa pewnej osoby.
      Nie dość, że Sehun dostał od Jongina, to jeszcze od ojca? Biedny Hun... Ze świetnego życia w samo bagno.. Zupełnie jak w jakiejś popieprzonej książce, gdy główny bohater umiera na końcu z miłości. Wiesz co? Zrób mi tę przysługę i pożyj jeszcze trochę (najlepiej do końca opowiadania).
      " - Porozmawiamy sobie o tym później" Czytając te słowa miałam przed oczami klęczącego Sehuna i ojca okładającego za wszystkie rzeczy, które źle zrobił w życiu. Bo co? Bo przyszedł nie w porę na spotkanie cały pobity? Och, oczywiście, i trzeba mu było dać jeszcze w ryj, żeby zrozumiał przekaz. Ojcze, jestem pewna, że Sehun umie odczytywać sygnały z Twojej strony. Pomyślałbyś jednak, że może po prostu nie chce ich wykonywać. Ludzie to nie maszyny, mają uczucia i pragną być kochanym. Bijąc Sehuna uświadomiłeś mi, jak bardzo pustym człowiekiem jesteś. Lepiej, żebyś zapracował sobie na moją dobrą opinię, bo będę Cię gnębić i nienawidzić do samego końca.
      Witaj w klubie, Hunnie. Popłaczemy razem, bo Mana nam zadała tyle bólu? Pożyczę Ci chusteczki, a Ty mi swoją koszulę.. Obiecuję, że upiorę, gdybym zasmarkała. q.q
      Przepraszam, jeśli ten komentarz jest za krótki, ale naprawdę nie żyję. Moja dusza umarła gdzieś mniej więcej na początku ich spotkania, a pod koniec już jej nie było. Wyparowała. Zabrałaś ją ze sobą. Jak ładnie poproszę to mi oddasz? q.q
      Nie rozumiem, jak możesz twierdzić, że ten rozdział jest zły. Tu jest tyle emocji, że ja nie byłabym w stanie tego opisać w pięciu komentarzach.
      Padam Ci do stóp i zbijam ukłony, za idealność tego rozdziału. Brakuje mi słów, żeby napisać, jak się czuję w tej chwili.
      Przepraszam za zmuszanie i szantażowanie, wybaczysz mi? T.T Kolejny rozdział będzie leżał wyłącznie w Twojej inicjatywie, a ja się nie będę wtrącała. Chwilowo - hwaiting!
      Jestem dumna z tego rozdziału i z Ciebie <3
      H.~

      (Ps. Wisisz mi za chusteczki. q.q)

      Usuń
    2. Odpisuję Ci tutaj na Twoje komentarze pod TaeKai'em.
      Po pierwsze, dziękuję Ci strasznie za to, iż tak się rozpisałaś. Nie wiem, jak mam Ci podziękować. Faktycznie, słowo "dziękuję" nie jest wystarczające ani trochę! Tyle słów po polsku, a żadne nie oddaje mojej wdzięczności co do Ciebie. <3
      Czytając pierwszy akapit komentarza zamarło mi serce. Myślałam, że coś źle czytałam, ale jednak wracałam do tego cały czas i nadal pisało to samo! Że się zawiodłaś i takie tam.. Zrobiło mi się smutno, bo myślałam, że piszesz całkiem poważnie! Udało Ci się mnie nabrać, brawo.:D
      Z dalszym ciągiem moje serce zaczęło znów bić normalnie i miałam uśmiech od ucha do ucha. Nawet pomimo tego "NIENAWIDZĘ CIĘ, HIKARI! Q.Q", a wiesz czemu? Bo potem było takie kochane "Kocham Cię". Powiedziałaś mi tym zdaniem tak dużo, że miałam łzy w oczach i Ania siedziała obok, patrząc na mnie zmartwiona. Q.Q
      Jakim cudem mój TaeKai doprowadził Cię do łez, gdy zazwyczaj nic z angstów Cię nie wzrusza? Nie wiem, czy mam być dumna z siebie czy lecieć do Ciebie i Cię pocieszać, bo płakałaś. Głupio mi z tego powodu, Mano. ;c
      Widzę, że nie tylko Ty kochasz taką atmosferkę. *-* Starałam się ją oddać tak, jak miałam w myślach, ale chyba nie wyszło wystarczająco dobrze. ;;;
      U.W.I.E.L.B.I.A.M Taemin w rudych włosach, to jest.. bóg. ;;; Serio w każdym ficku? Ja spotykałam się tylko z blondynem i brunetem.. myślałam, że będę oryginalna. :C
      Ten Taemin mnie natchnął, jak oglądałam jakieś PV z nimi, gdzie całe SHINee było gangsterami i Taemin z pistoletem *-* Doznałam olśnienia i od razu widziałam go w tym ficku z Jonginem. ^^
      Myungsoo zawsze mi pasował na takiego.. tajniaka. A jak mi go podsunęłaś, to wszystko zgrało się idealnie. Dziękuję. <3
      Haha, dobre skojarzenia, nie powiem. :D Nie planowałam tak poprowadzić akcji, ale podoba mi się Twój tok rozumowania :D

      Usuń
    3. Widocznie mam takie chore ambicje, przykro mi. Q.Q Tak mi wpadło, wiesz - Ojciec lekko psychiczny, to i psychiczne hobby. Przepraszam za schizy, ale mam nadzieję, że mimo wszystko będziesz dobrze spała.xD
      Właśnie ten fragment z pocałunkiem mi się podoba, ale nie sądziłam, że jest aż tak dobry Twoim zdaniem. Drukuj, drukuj, jeśli pragniesz. :D
      Nie jesteś cieniasem! Widocznie tak zareagowałaś na zakończenie, jak Ania. Po prostu nie miałaś słów.. to chyba dobrze :D Na konwencie odrobisz z nawiązką? Wut? Będziesz do mnie strzelała? xD
      Kai jest tam taki.. dsbjskdabsa dupek.. :D Ale bardzo mi pasował na takiego, cóż. *-*
      Obie jesteśmy potworami, jeśli nie możemy się czegoś doczekać, taka nasza natura <3
      BO TEN ROZDZIAŁ JEST CZYMŚ CUDOWNYM I NIE WAŻ SIĘ MÓWIĆ, ŻE NIE, BO USUNĘ TAEKAI'A. ALBO ZAMKNĘ BLOG. <3
      Już widzę, jak kontroler pyta Manę o bileciki, a Mana do niego "NIECH PAN SPADA, BO JA TU PRZEŻYWAM OPOWIADANIE HIKARI JESZCZE RAZ"... :D
      Powinnam przeprosić Kei, że przeze mnie byłaś u niej rozkojarzona? ;c
      *skacze jak głupia, wyrywa sobie włosy, czołga się po podłodze, rozwala pościel na łózku, wali głową w ścianę, drze się jak głupia, prawie rzuca laptopem, połyka łzy, krzyczy na wszystkich, którzy jej przeszkodzą, patrzy wsciekłym wzrokiem na wibrujący telefon, wgryza się w rękę, chce ugryźć siostrę, ale ta ucieka, wciera się w chusteczkę, wydaje niekontrolowane dźwięki, wykonuje o wiele więcej innych niezidentyfikowanych ruchów i gestów* <-- Oficjalnie mnie zabiłaś i śmiałam się wtedy przez łzy, szlochając do Ani "M-Mana jest taka kochana, że ja nie-nie wiem, cze-czemu ona lubi T-tego TaeKai'a."
      Znów z nadrobieniem na konwencie. Powinnam się bać? xD
      Gdybym ja miała wymieniać, za co Uwielbiam Manę, to nie skończyłabym tego do jutra, jednak zacznę. Kocham Cię za to, że przez przypadek dzięki Twojemu telefonowi wpadłaś do mnie na bloga I ZOSTAWIŁAŚ KOMENTARZ, czego zazwyczaj randomowi ludzie nie robią. Mam ochotę Cię uściskać za to cholernie, bo jednak gdyby nie to, to pewnie byśmy się nie poznały! Telefonie PINKY MANY, kocham Cię. <3
      Kocham Cię za to, że jesteś taka kochana dla mnie i wrzeszczysz na mnie, gdy mówię coś o sobie/ moim blogu nie tak. To wiele dla mnie znaczy, jak ktoś tak pozytywnie mnie kopie w zad. *sobs*
      Kocham Cię za to, że zaczęłaś pisać Scornful Hunnie'go, bo to jedno z najlepszych opowiadań, jakie czytałam, jak nie najlepsze. <3
      Uwielbiam Cię za to, że w tak krótkim czasie tak świetnie mnie poznałaś i jesteś jakąś moją zaginioną duszą. <3
      Kocham to, że jako jedna z nielicznych możesz pisać ze mną do białego rana i ciągle mnie nie masz dość, kładąc się spać z żalem. TO KOCHANE *-*
      Uwielbiam Cię za wszystkie teksty, dzięki którym śmieję się jak powalona do komunikatora i nikt nie wie, co mi jest, a ja w śmiechu nie jestem w stanie im wytłumaczyć. KOCHAM TEN STAN TAK SAMO JAK CIEBIE.
      Kocham za komentarze, które oddają tak dużo, że płaczę przy nich jak głupia, bo jednak komuś się podoba. Nie wierzę w to nadal i czytam Twoje komentarze o kilkanaście razy, gdy mam doła.<3
      Kącikami uszu uśmiecham się zawsze, gdy widzę Twój komentarz czy to, że mi odpisałaś na Kakao. Moje uszy wtedy mogą latać, zupełnie jak tego słonia z bajki.. jak mu tam było? ;;
      Kocham Cię także za to, że polubiłaś moje shoty i dzielnie je czytasz, bo to wiele dla mnie znaczy.
      A na koniec? KOCHAM CIĘ ZA TO, ŻE JESTEŚ PINKY MANĄ, KTÓRA ZAWSZE MNIE WSPIERA. <3

      Usuń
    4. Z naszym komentowaniem to jak z wymienianiem biasów/ulubionych piosenek - to się nigdy nie skończy! 3/4 komentarzy nasze <3
      Podobno jestem wiedźmą, więc ile niby osób jest mi wdzięcznych? xD
      Sama jak napisałam o tym pogotowiu i potem przeczytałam to od nowa, to śmiałam się jak głupia z własnego tekstu... to się nazywa bycie Forever Alone.xD To pozdrawiam Twój zapłon, Mano <3
      Nie, on nie jest niewinną ciotą... on po prostu tak wygląda i przeważnie go tak odbierają ludzie, jako takiego słodkiego chłopczyka. Zupełnie jak Taemina. c;
      Alkohol z człowiekiem robi same złe rzeczy, niestety. (opowiem Ci na Kakao, tylko mi przypomnij, jak przeczytasz ten komentarz xD)
      Widocznie jestem wyjątkowo brutalną osóbką, skoro ta bójka mi się bardzo spodobała! Naprawdę, była idealnie oddana i czułam się, jakbym tam była *-* Niewiele autorek potrafi tak zrobić, więc oklaski Ci się należą. :)
      Pewnie wyglądałaby zabójcza taka bójka LuKari.. Swoją drogą, strasznie mi się spodobało to LuKari. xD Chyba mam dar do wymyślania ksywek, prawda Pinky Mano? ^^"
      Po części jesteś Chanyeol! xD Ale wiem, że komentarz nie do końca oddał moje uczucia, więc BÓL ;;;;
      Oczywiście! Tak płakałam przy tym rozdziale, że aż plotłam trzy po trzy później, bo byłam w szoku. Jedyne, na co miałam ochotę to zbijanie Ci pokłonów, bo to jest tak genialnie napisane, że ja wysiadam. Kij, że aktualnie siedzę. <3
      Od dziś Cię będę szantażowała, skoro wychodzi na dobre :D

      Powinni wymyślić coś, jak "kłaniamsiębijepokłonytojestświetneuwielbiamciękochamcięwyjdźzamnieiwyjedźmydoKoreiDZIĘKUJĘ" O tak, to by wystarczyło.
      Jak jesteś Chanyeol i Baekhyun, to nie dość, że masz rozdwojenie jaźni, to jeszcze one obie się kochają. SORREY, Hikari shippuje BaekYeol, z nią nie pogadasz xD
      Nie jesteś bezuczuciowa. Jesteś najukochańszą osobą, jaką poznałam. Po prostu pismo nie wywołuje u Ciebie tylu emocji, co na żywo, czyż nie? :)
      Jestem dumna, cholernie.
      CO TY MASZ Z TYM PYSKOWANIEM >< Nie pyskuję przecież :C
      Ale.. ten opis pocałunku wcale nie był taki dobry.. po prostu napisałam coś do niego, żeby nie było tak su(c)ho. I wyszło, jak wyszło. ;c
      A to, gdzie napisałam, iż Cię kocham z chęcią możesz sobie wydrukować. Sama zrobiłabym to z Twoim komentarzem, ale nie mam drukarki... ;;
      Przykro mi, zawsze będę chwalić TWOJE dzieła, nawet jeśli chodzi o moje. Przyzwyczaj się do tej myśli. :D
      Jestem i będę, mam nadzieję. Chyba, że każesz mi WYJŚĆ, to wyjdę.. Ale wrócę, bo jestem jak rzep na dupie. Przykro mi.. Albo w sumie nie :)
      H.~

      Usuń
    5. Hikari spamer w akcji. To nie żaden fan, to tylko ja. Przepraszam. T.T Przybywam z misją odpisania na Twój komentarz ;3
      "Nie jesteś wiedźmą... nie do końca" Super. Q.Q Nie wiem co oznacza to nie do końca, ale w takim razie na pewno coś z wiedźmy mam.. I nie wiem, czy mnie to cieszy. c;
      Dwie niewinne cioty to najlepsze cioty, jakie kiedykolwiek widziałam. xD No i na dodatek nie wyglądają na swój wiek.. Chciałabym tak wyglądać, jak będę miała tyle lat, co oni *-*
      Naskoczę na Ciebie? Raczej Ty na mnie. Pamiętaj, że jak powiesz coś złego o swoim blogu, to Hias (shh, ciągle mi się to z Bias kojarzy) na tym ucierpi.. będę kasować każde opowiadanie po kolei *.*
      W szoku? Przecież to była naprawdę bardzo dobra scena! Równie dobrze ja mogę być w szoku, że tak Cię porwała scena pocałunku Q.Q
      Pinky Mana reaktywacja.. Kurczę, automatycznie widzę tego różowego power rangersa. *-*
      Powinnaś się cieszyć, że jesteś BaekYeolem. *-* Dwóch przystojniaków, do tego yaoi show na żywo... ;;;
      Jeśli nie chcesz to okay, rozdział pozostawiam w Twoich rękach. Do moich urodzin może się wyrobisz xD
      Naprawdę mnie tym zabiłaś! Śmiałam się wtedy przez łzy i pytałam Ani, czkając "M-Mana jest taka kochana, że ja nie-nie wiem, cze-czemu ona lubi T-tego TaeKai'a." <3
      Moje urozmaicone dziękuję to takie.. prawdziwe dziękuję, bo jako tako to słowo nie oddaje mojej wdzięczności... Cieszę się, że "kłaniamsiębijepokłonytojestświetneuwielbiamciękochamcięwyjdźzamnieiwyjedźmydoKoreiDZIĘKUJĘ" zaistniało w Twoim PinkyManowym słowniku. Jestem dumna *ociera łzy wzruszenia*
      Nie pyskuję. q.q Czy to, że nie zgadzam się z Twoją opinią nt. siebie, mojego bloga czy czegoś to pyskowanie? ;c
      *topi się w morzu własnych łez, je klawiaturę, chce zeskoczyć z balkonu, rzuca Chanyeol'em, bije się po głowie, krzyczy w poduszkę, wrzeszczy na siostrę, zwija się pod biurkiem, dalej się topi* <-- Znów jestem oficjalnie zabita i nie wiem, czy się śmiać czy płakać. q.q
      Serio myślałam, że się utopiłaś, bo przez parę minut mi nie odpisywałaś! Nie strasz mnie tak ;__;

      Kocham, że mi nabijasz komentarze i wejścia, bo przynajmniej mi nie jest smutno, że mnie nikt nie kocha. Q.Q Przecież Ty też jesteś moim czytelnikiem, więc cieszę się tak samo (albo nawet bardziej), jakby to był komentarz od jakiejś innej osoby.
      "nieznacząca" - Czy mam przyjechać na konwent z maczugą? Dosadnie wyjaśniłabym Ci pewne.. rzeczy. :) NIE WAŻ SIĘ TAK O SOBIE MÓWIĆ, BO TWOJE KOMENTARZE (TY TAKŻE) SIĘ DLA MNIE LICZĄ. ><
      Jesteś już Pinky Maną, Maną, Baekhyunem, Chanyeolem i Baekyeolem, a także Detective Maną.. KOBIETA O STU TWARZACH <3
      H.~

      Usuń
    6. Cześć, Tu znów zaspana Hikari :D
      Nie ma sprawiedliwości! Ja mam tyle ile mam, a wyglądam na starszą >< W ich wieku będę na 30 wyglądała....
      SH (Scornful Hunnie) nie może ucierpieć. :C Możesz na mnie krzyczeć, tylko zostaw go w spokoju. Proszę (?).
      Też bym chciała być jakimś pairingiem ;o Mogę być HunHanem, bo wymyśliłam LuKari i Luhan to jeden z moim biasów, a także Sehunem - czasem mam takiego poker face'a jak i on. <3 Jestem HunHan! Yay!
      Jak Mana pisze caps lockiem to wiedz, że coś się dzieje.. Jesteś pewna, że wyrobisz się z trzema rozdziałami (4,5,6) do 27 września? xDD
      Owszem, przyjadę z maczugą, jak ją tylko znajdę. Bo bzdury gadasz. o.o
      Świetny monolog! Urzekłaś mnie nim. xD Zapomniałaś o Detective Manie. :C I skoro już wspomniałaś - w nocy napisałam kolejnego ficka (tak, chyba upadłam na łeb).. I cieszę się, że bez mojej pomocy dzielnie zaczęłaś czwarty rozdział. Obiecuję, że nie będę gnębiła. xD

      Usuń
  3. Wiesz, że mam co do tego bardzo, bardzo mieszane uczucia?
    Tzn. Opisy mnie urzekły, bo były naprawdę wspaniałe. Tym razem płynęłam wraz z Twoim tekstem - już nie wpakowywałam się w ten ruski czołg ^^. xd
    Jak zawsze muszę to powiedzieć - fabuła jest zarąbista... mmm... po prostu miodzio.

    ALE CZEMU ONI MUSZĄ SIĘ TAK NAPIERD**** W TYM ROZDZIALE, NOOO...?
    Eh, już normalnie aż się cała gotuję. Jestem ciekawa jakie będą późniejsze relacje Sehun-Kai i Sehun-Lulu ...

    Bożebożeboże. Ja tak już bardzo chcę, żeby to wszystko się jakoś unormowało. Szczególnie, że myśli naszego Sehuna nadal są bardzo niepokojące - homofob? No fakt, przecież nienawidzi pedałów.

    Jestem tak tym podjarana, że aż mnie nosi!
    Ja nie potrzebuję kawy, żebym poczuła energię - ja potrzebuję Twojego opowiadania!

    JESTEM UZALEŻNIONA OD TWOICH ROZDZIAŁÓW. IDŹ I PISZ NASTĘPNY, BO NIE MOGĘ JUŻ CZEKAĆ! T^T

    Pozdrawiam, J.

    PS.: Kocham EXO.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz, ja już nawet nie jestem zła na Sehuna i na jego beznadziejne zachowanie. Teraz właściwie jest mi go żal, choć nie wiem, czy to akurat dobrze. On wydaje się trochę zagubiony w tym, co teraz go otacza, tak przynajmniej mi się zdaje. A to dlatego, że nie ma przy nim Luhana, osoby dla niego najważniejszej, która okazała się być gejem. I właśnie w tym momencie Sehuna nie rozumiem, właściwie nigdy nie rozumiałam homofobów. Jeżeli Luhan był dla niego tak cholernie ważny, to dlaczego postanowił go skreślić? W końcu prawdziwa przyjaźń potrafi przetrwać wszystko. Myślę, że to raczej nie z tym, że Luhan jest gejem ma Sehun problem, a z tym, że chodzi z Jonginem. Może Sehun jest zazdrosny? Tak podświadomie i nie chce się przyznać? To znaczy już napisałaś, że jest zły, bo odebrano mu Luhana, ale sądzę, że to ma drugie dno.
    A na miejscu Luhana sama nie wiem co bym zrobiła. Jego też mi szkoda, bo widać, że wcześniej się starał, chciał utrzymać tę przyjaźń pomiędzy nim, a Sehunem, nie chciał się od niego oddalać, ale wyszło, że jego przyjaciel jest skończonym kretynem i nie docenia tego co ma, a żeby było jeszcze ciekawiej, to robi wielką dramę wokół siebie. Obaj są w dosyć ciężkiej sytuacji, ale trzymam kciuki, żeby się ułożyło pomiędzy nimi.
    Ogólnie mam ochotę wyściskać Hikari. Bo skoro pisałaś, że miała jakiś wkład w tym, że rozdział pojawił się szybciej, to sama rozumiesz. Ja myślałam, że poczekam sobie znacznie dłużej, ale jednak nie, taka niespodzianka! Uwielbiam tego bloga, uwielbiam rozdziały na nim i serio cieszę się, że ten pojawił się szybciej, niż wcześniejsze *^* Mam nadzieję, że kolejny też będzie tak szybciutko :3
    Rozdział sam w sobie jest świetny - fajnie napisany, doskonale opisane uczucia Sehuna, którego mimo wszystko bardzo lubię. Ma ciężki charakter, jest dosyć specyficzny, powiedziałabym, ale mimo to darzę go sympatią, podobnie jak Luhana, który dobył me serduszko już na samym początku tej historii <3 Może nie ma go dużo, ale jest kochany, a ja zdążyłam się do niego przywiązać **
    Nie turbuj już może tak tego Sehuna, co? XD Najpierw rzęsa, później Jongin i Luhan, teraz jego ojciec, za niedługo biedak tak spuchnięty będzie chodził, że nic na oczy nie zobaczy. Ale to od Jongina mu się należało, może nie aż tak bardzo, ale chyba Sehun musi przemyśleć sobie parę spraw, zwłaszcza, że nie można bić Lulu, on jest za delikatny **
    No nic, weny i czekam na kolejny! Buziaki ♥

    PS. Dalej nie lubię Jongina xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Już sobie szykowałam na początku rozdziału taki piękny komentarz o tym, że kompletnie padłam gdy mama Sehuna stała nad nim z chochlą w ręku, a później o tym, że Chanyeol wpadł do jego pokoju krzycząc: " Przyszedłem Cię odwiedzić przyjacielu!" Miałam napisać, ze pomimo zachowania Sehuna inni nadal go lubią, ale teraz sytuacja zmieniła się drastycznie.
    Luhan mnie zszokował swoim zachowaniem. Nagle zaczął pić, palić i przeklinać? W dodatku obściskuje się z Jonginem. Na początku myślałam, że po prosty robi Sehunowi na złość, a później doszło do TAKICH rzeczy.
    Kurde Kai po co ty go uderzyłeś i kurcze Sehun a po co ty uderzyłeś Kaia? Och oszaleję !
    Nie spodziewałam się tak gwałtownego obrotu sprawi i plus dla Ciebie, bo ogromnie mnie tym zaskoczyłaś :D
    Ogólnie Sehun jest teraz w całkowicie beznadziejnej sytuacji, bo pewnie teraz chłopaki też się od niego odwrócą za to że zaatakował Kaia no i Luhana! Współczuję trochę Luhanowi ale z drugiej strony mógł coś zrobić! Jakoś ich powstrzymać... ;( Zaraz się popłaczę.
    W dodatku tata Sehuna! Co to miało być?! Zamiast zająć się synem, dowiedzieć co się stało, czy nic mu nie jest to ten mu jeszcze strzelił w twarz! Miałam ogromny podziw do jego mamy, ale na jego tatę jestem wręcz ściekła. Rozumiem, że zepsuł mu spotkanie ale żeby zaraz mu strzelić w twarz?! Tego już za wiele.
    obiecałam sobie, że będę czytać jeden rozdział dziennie, ale oczywiście nie wytrzymałam ;D Czekam z niecierpliwością na kolejną porcję Twojej cudownej twórczości.
    Życzę dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nominowałam Cię do nagrody Liebster Award - szczegóły w najnowszej notce na moim blogu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. huehuehue! Też Cię nominuję, Manuś xD
      http://save-me-cause-im-yours-forever.blogspot.com/

      Usuń
  7. Czanyol takie pocieszne i kochane dziecko. ♥ Za to własnie go lubię, bo kurcze zawsze się szczerze, jak coś z nim czytam. XD A teraz najważniejsze.
    ALE. CO. ALE. JAK. TO.
    Jeszcze do tej pory nie potrafię nic powiedzieć. Bójka, tak bardzo ta sceną mną zawładnęła! No w cholerę, aż płaczę, bo Sehun ma obitą mordę. XDD Ale tak na serio ja rili płaczę. Weź i jeszcze te opisy, no kurde czułam się, jakbym tam stałą obok nich i widziała to wszystko. Jeszcze Luhan z tym nigdy ci nie wybaczę. ;___________; Ale Kai i Sehun całkowicie mnie rozwalili, no gejuchy naprawdę? Przez was płaczę idioci! ;_____________; No i jeszcze na końcu takie dafaq, bo stary kurde walnął Sehonie, widać, co jest dla niego ważne. -,- Wszyscy ci tu takie długie komentarze dają, a ja takie nie wiem co, postaram się zrekompensować w kolejnym, bo na pewno skomentuję. : >

    OdpowiedzUsuń
  8. Zacznę od tego, że jestem ci wdzięczna Hikari! :D Męcz ją i męcz - jeśli skutkiem mają być tak genialne rozdziały.
    Kocham takie sceny - znaczy sceny walki! Jakaś sadystka ze mnie. Jeszcze spodobał mi się ten zbuntowany, zły Sehun. Nie rozumiem tylko o co mu chodzi. Brzydzi się gejami - a jest zazdrosny do Luhana (kocha go... taaa... *__*)
    Kai w tym wszystkim jakoś coraz mniej mnie wkurza (ale to mój bias, więc mogę dużo mu wybaczyć)
    Ten rozdział na razie podoba mi się najbardziej i całe szczęście na kolejny nie muszę czekać, bo już idę go przeczytać :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem po stronie Sehuna, jakoś tak od początku wolałam go bardziej od Kaia. Myślę, że Luhan swoim zachowaniem chciał przede wszystkim wzbudzić zazdrość i emocje w przyjacielu. I patrzcie do czego to doszło. Świetnie opisywany moment bójki, aż sama miałam ochotę ich rozdzielić, gdyby było to możliwe ^^

    OdpowiedzUsuń