Cześć. Powracam do żywych z drugim rozdziałem ,,Pogardliwego Hunnie'go". Moim skromnym zdaniem pierwszy rozdział poszedł mi lepiej, ale w sumie ważna jest Wasza opinia. W takim razie nie będę się rozpisywać, tylko ZAPRASZAM DO CZYTANIA. :)
- Słucham?
- Sehun, żyjesz?
- Żyję, co miałbym nie?
- Co ty odwalasz? Nie było cię wczoraj na próbie.
- Nie byłem w nastroju na wycie do mikrofonu, wybacz.
- Przyjdź dzisiaj, bo Kai się wkurza. Nie chcę nic mówić, ale wczoraj
trochę na ciebie nadawał.
- Nie obchodzi mnie humor Kaia ani to, co o mnie mówi.
- Wiem. W takim razie przyjdź dla nas. Nie chciałbym, żeby zespół
rozpadł się przez twoją i Jongina wzajemną nienawiść.
- O czym ty mówisz? Nie ma między nami żadnej nienawiści.
- Więc z miłości tak na siebie napieprzacie? Dobra, nieważne. Będę u
ciebie o drugiej.
Zanim zdążyłem zaprotestować, Xiumin rozłączył się.
Odkąd ostatnim razem, kiedy to Luhan i ja prawie się pocałowaliśmy,
unikałem mojego przyjaciela i jego chłopaka jak ognia. Dlatego nie widzieliśmy
się od czterech dni. W związku z tym, że próby jak na razie odbywają się co
trzy dni, miałem okazję wczoraj ich
zobaczyć. Jednak nie wykorzystałem jej, narażając się tym na wściekłość Kaia.
Latało mi to. Znając życie, tylko on się rzucał. Luhan zapewne jak zwykle czuł
przeszywający smutek, a pozostali mieli to gdzieś, bo nie chciało im się
przychodzić na te nasze ,,próby'' tak jak mnie. Ja nie przychodziłem, bo nie
miałem ochoty oglądać liżących się Luhana i Jongina, a inni - bo praktycznie
nic nie robiliśmy.
Zerknąłem na zegarek i widząc na wyświetlaczu godzinę 13.25, wyskoczyłem
z łóżka jak oparzony. Przeklinając w duchu Xiumina i jego wpieprzanie się do
mnie w najmniej odpowiednim momencie, próbowałem doprowadzić mój pokój do
porządku. W domu byłem sam, mama wyszła wcześnie rano, a taty zapewne nawet nie
było na noc. Westchnąłem. Gdybym był na miejscu mamy, już dawno trafiłby mnie
szlag. Ojciec właściwie był w naszym domu gościem, przychodził sobie do niego
co jakiś czas, zazwyczaj po to, aby zabrać trochę kasy z sejfu albo uzupełnić
zapas jedzenia lub zaprosić swoją ,,elitę''. Jego prawdziwym domem była praca,
a rodziną - zespół pracowniczy. Właściwie to nie zdziwiłbym się, jeśli pewnego
dnia okazałoby się, że tata ma kochankę. Jednak mój ojciec nie jest taki. Wiem,
że kocha moją mamę jak nikogo innego, a to że tyle przesiaduje w ,,pracy’’ jest
wynikiem tylko i wyłącznie jego towarzyskiego i nieco dziecinnego charakteru.
Skoro mama akceptuje zachowanie taty, ja też będę.
Ubrałem na siebie czarne rurki i podkoszulek, po czym ruszyłem do
łazienki. Z ociąganiem spojrzałem w lustro. Przez minione kilka dni
gdziekolwiek wychodziłem (o ile w ogóle
wychodziłem, bo zdarzało się to niesamowicie rzadko) zakładałem okulary albo
fullcapa, naciągając daszek na oczy. Sam nie mogłem patrzeć na moje
zaczerwienione lewe oko, a co dopiero mówić o innych ludziach. Najgorsza była
reakcja mamy, kiedy na drugi dzień zobaczyła, jak wyglądam. Najpierw musiała
oczywiście obejrzeć dokładnie moją twarz, po czym stwierdzając, że nie mam
innych okaleczeń (co sam jej mówiłem), wydarła się na mnie, mówiąc, iż jak
mogłem wplątać się w tak brutalną bójkę, przez którą taki przystojny chłopiec
został tak oszpecony. Dopiero po jakimś czasie, kiedy mama już się uspokoiła,
wyjaśniłem jej, że to wszystko przez rzęsę. Wtedy pokręciła głową i
powiedziała, że powinienem wcześniej jej to wytłumaczyć. Co z tego, że próbowałem,
ale nie pozwalała mi dojść do głosu?
Moje nadzieje, że po kilku dniach oko powróci do normalnego stanu,
rozwiały się wraz z zobaczeniem w lustro. Nie dość, że czerwony kolor wokół
mojej źrenicy nadal był bardzo intensywny, to doszło jeszcze do tego
spuchnięcie i wielkie wory pod oczami. Z takim wyglądem z miłą chęcią zagrałbym
w horrorze.
Nie zdążyłem nawet zjeść śniadania, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi.
Podejrzewałem, że to Xiumin, dlatego nie fatygowałem się z ubraniem okularów
czy czegokolwiek innego, aby zakryć moją ,,ranę''.
- Wchodź! - krzyknąłem, a po chwili do kuchni wszedł niski chłopak z
krótkimi, jasnobrązowymi włosami, które zakrywała biała czapka. Gdy odwróciłem
się do niego, aby zaproponować, żeby usiadł, otworzył szeroko oczy, a na jego
twarzy pojawił się wyraz przerażenia i współczucia w jednym.
- To już się nie dziwię, dlaczego nie chcesz się pokazywać publicznie
- wymamrotał. Przewróciłem oczami i skinąłem głową na krzesło. Chłopak zajął
wskazane przeze mnie miejsce. Nalałem nam soku, po czym usiadłem naprzeciwko
niego.
- O co chodzi, Sehun? - zapytał od razu Xiumin i spojrzał na mnie
badawczo. - Od jakiegoś czasu dziwnie się zachowujesz. Unikasz nas, uciekasz
przed nami, chowasz się, a teraz nawet nie wychylasz nosa z domu. Stało się
coś? Masz jakieś problemy? - naciskał chłopak, a mnie udało się jedynie wydobyć
z gardła pogardliwe prychnięcie.
- Nie. Ja nie mam problemów. Wydaje mi się, że inni mają problemy co
do mojej osoby, ale ja na pewno nie - odparłem.
- Okej, niech ci będzie - westchnął Xiu i pokręcił głową z
dezaprobatą. - Skoro nie chcesz ze mną o tym gadać to nie będę nalegał,
właściwie to nie interesuje mnie, co siedzi w tym twoim kolorowym łbie - dodał
z uśmiechem. - W każdym razie przyszedłem zmusić cię do przyjścia na dzisiejszą
próbę. Pewnie sobie myślisz, że nie powinno jej dzisiaj być, ale Kai uznał, że
przyda nam się trochę więcej wysiłku. Szczególnie tobie.
- Mhm, czyli odwiedziłeś mnie tylko po to, żeby siłą zaprowadzić mnie
na nadprogramową próbę, bo książę Kai sobie tego zażyczył? - spytałem
sarkastycznie.
- Nie. Wolałem cię o tym poinformować, żeby Jongin nie miał znowu do
ciebie pretensji, a poza tym martwię się o ciebie, gówniarzu - powiedział, po
czym wyciągnął rękę i poczochrał moje starannie ułożone włosy.
Zaraz po Luhanie, Xiumin był osobą, z którą miałem najlepszy kontakt.
Baozi był czasami trochę wredny i olewał niektóre rzeczy, ale był w naszej
grupie najstarszy i za swój najważniejszy obowiązek postawił sobie opiekę nad
najmłodszym członkiem naszego zespołu czyli w tym przypadku - mną. Ogólnie nie
przeszkadzało mi to. Xiu miał jako taki autorytet wśród pozostałych, więc
często liczono się z tym, co on mówi. A on zazwyczaj powtarzał to, co
powiedziałem ja. I cholernie zadowalało mnie, że zawsze stawał po mojej
stronie. Nieważne, czy miałem rację czy nie, on i tak popierał moją osobę.
Niestety, często był jedynym. Zanim Luhan zaczął chodzić z Kaiem, trzymał
jeszcze moją stronę. Teraz oczywiście trzymał jego. Baekhyun - jak mu się
zachciało. Jeśli bardziej podobała mu się moja teoria - popierał ją, jeśli Kaia
- przytakiwał jemu. Natomiast Chanyeol.. zazwyczaj omijał nasze kłótnie
szerokim łukiem.
- To jak? Zaszczycisz nas swoją obecnością czy mam przekazać Kaiowi,
że masz go gdzieś? - spytał po chwili Xiumin, uśmiechając się.
- Wolałbym to drugie, ale skoro przeze mnie znowu macie wysłuchiwać
marudzenia Jongina to przyjdę - wyjęczałem i westchnąłem.
- Super - odparł chłopak i wstał. - Zwijam się. Widzimy się o czwartej
- dodał, po czym ruszył do drzwi. Rzuciwszy mi jeszcze szeroki uśmiech, wyszedł
na zewnątrz.
Z niezadowolonym wyrazem twarzy, zabrałem talerz z kanapkami i
poszedłem do salonu. Włączyłem telewizję na jakimś filmie akcji. Tępym wzrokiem
wpatrywałem się w ekran, właściwie nie rozumiejąc, co mówią i robią bohaterowie
filmu. Chciałem jakoś odsunąć od siebie myśl, że będę musiał zmierzyć się
dzisiaj twarzą w twarz z Luhanem. Wściekłość Kaia mnie nie obchodziła, umiał
złościć się na wszystkich dookoła, jedyne, co mu nie przeszkadzało to on sam. I
Lulu. Na mnie był cięty w największym stopniu i to nie dlatego, że przez jego
gejostwo gardziłem nim jeszcze bardziej. Kłóciliśmy się, zanim to wyszło na
światło dzienne. Wynikało to z podobieństw między naszymi charakterami. Oboje
byliśmy uparci, złośliwi i wredni. Trzymaliśmy się naszych racji i nie
ustępowaliśmy w niczym. Był taki okres, kiedy zachowywaliśmy się w stosunku do
siebie wyjątkowo dobrze. Rozmawialiśmy normalnie, nie sprzeczaliśmy się, kilka
razy nawet wyszliśmy gdzieś razem. Jednak trwało to bardzo krótko i od tego
czasu już nic takiego nie miało miejsca.
Nie mogę powiedzieć, że nienawidzę Kaia. W końcu, wbrew temu, co
robimy, jest jednym z moich przyjaciół. Właściwie to nawet go lubię. Może w
bardzo małym stopniu, ale jednak. Po prostu irytuje mnie jego charakter,
zachowanie, ubiór i wszystko inne z nim związane. A najbardziej to, że
spieprzył moją i Luhana przyjaźń.
Siedząc na kanapie przed telewizorem, straciłem poczucie czasu. Celowo
nie patrzyłem na zegarek. Wolałem nie dopuszczać do siebie myśli, że wkrótce
będę musiał zobaczyć się z Luhanem. Czułem się trochę głupio. W końcu bądź co
bądź nadal byliśmy przyjaciółmi, a ja zachowuję się jak skończony debil. Miałem
pewne wyrzuty sumienia, nie pomagało nawet wmawianie sobie, że przecież połowa
winy należy do Luhana. Nie chciałem się z nim widzieć, bo przerażało mnie to,
że czerwonowłosy zapewne nadal będzie chciał wyjaśnić tę dziwną i niekomfortową
sytuację sprzed kilku dni. Dalej nie doszedłem do tego, co to miało znaczyć. Miałem
cholerny mętlik w głowie i za nic nie mogłem wymyślić, o co chodziło. Szczerze
powiedziawszy nie chciałem się tego dowiadywać. Wolałem żyć w nieświadomości.
Dlatego bałem się spotkania z Luhanem. Bo wiem, że mój przyjaciel jest
uparciuchem i nie spocznie dopóki nie wytłumaczy tego, co akurat w jakiś sposób
go męczy. A tego za nic w świecie nie chciałem. W głowie migały mi różne
scenariusze i możliwości, ale przy żadnej dłużej się nie zatrzymałem. Nie
miałem ochoty o tym myśleć. Nie chciałem też dowiedzieć się prawdy.
Opierając się, spojrzałem na zegarek. 15. 40. Nawet czas uprzykrza mi
życie. Nie dość, że biegnie tak nieubłaganie to jeszcze czyni moje życie coraz
bardziej nudnym i beznadziejnie monotonnym.
Zwlokłem się z kanapy i znowu ruszyłem do łazienki. Musiałem zrobić
coś z moją twarzą. Nie miałem ochoty znosić ciekawskich spojrzeń osób na ulicy,
a potem docinek Kaia. Wyciągnąłem z szafki kosmetyki mamy. Może byłem cholernym
lalusiem, ale chciałem wyglądać jak normalny człowiek. Z kilkoma ulepszeniami.
Doprowadzenie się do porządku zajęło mi kwadrans, jednak efekt
zadowolił mnie, bo udało mi się ukryć wory pod oczami i spuchnięcie.
Zaczerwienienia twardówki nie mogłem zamaskować, ale to załatwią okulary.
Wyszedłem z domu i wolnym krokiem ruszyłem w stronę domu Luhana, gdzie
w piwnicy odbywały się próby. Byłem spóźniony kilka minut, jednak nie
spieszyłem się. Chciałem jak najbardziej odwlec chwilę spotkania z Luhanem.
Na miejsce stawiłem się po dwudziestu minutach. Zazwyczaj dojście
zajmowało mi dziesięć, ale tym razem jakoś nie miałem ochoty zmieścić się w
czasie. Kiedyś do Luhana przychodziłem z wielką przyjemnością. Czasami nawet
biegłem, żeby jak najszybciej się z nim zobaczyć. Teraz jakoś mój zapał trochę
ostygł.
- O proszę, kogo my tu mamy! - zawołał Kai, kiedy tylko przekroczyłem
próg. - Sehun zaszczycił nas swoją
obecnością! Myślałem już, że przestałeś się zadawać z takimi wieśniakami jak my
- dodał i uśmiechnął się złośliwie.
- Uspokój się, Kai - uciszył go Luhan.
Ostatnio podejrzanie często ratował mnie od docinek Jongina. - Nie było
go tylko na jednej próbie, może miał powody, żeby nie przyjść - powiedział i
uśmiechnął się do mnie. Nie odwzajemniłem uśmiechu. Kai zauważył moje chłodne
podejście do jego ukochanego, dlatego rzucił mi pełne gniewu spojrzenie. Przez
krótką chwilę między mną a ciemnowłosym odbywała się niema walka, którą po paru
sekundach przerwał Xiumin, krzycząc:
- Skoro jesteśmy w komplecie, możemy zacząć próbę!
Luhan wstał i gdyby nie pociągnął Jongina za rękę, zapewne nadal z
nienawiścią gapilibyśmy się na siebie. Kai spojrzał wtedy na czerwonowłosego, a ja z obrzydzeniem
odwróciłem wzrok. Westchnąwszy, skierowałem się w stronę podwyższenia, które
miało być marną imitacją sceny. Tutaj zazwyczaj zapraszaliśmy kilka osób, żeby
posłuchały naszego rzępolenia i jęczenia. Nie powiem, ogólnie szło nam całkiem
nieźle. Byliśmy początkujący, ale niektórzy uważali, że śpiewaliśmy lepiej niż pseudo
profesjonaliści.
Zająłem moje stałe miejsce z tyłu obok Chanyeola. Kiedyś miałem pretensje,
że ustawiono mnie za wszystkimi na samym końcu, miałem dosyć duże mniemanie o
sobie i uważałem, że z moim wyglądem i talentem powinienem stać z samego
przodu. Teraz cieszyło mnie moje stanowisko. Nie tylko dlatego, że z moim
obecnym zaczerwienionym okiem mógłbym odstraszyć publiczność, ale także z
powodu tego, że moja samoocena nieco zmalała i wolałem nie rzucać się za bardzo
w oczy. Utrudnienie stanowiły jednak kolorowe włosy, które sam osobiście sobie
sprawiłem. Chociaż większość osób już nie zwraca na to uwagi. Obracam się
ciągle w tym samym towarzystwie i zdążono już przyzwyczaić się do moich
wybryków.
- Dobra, zaczynamy od ,,Angel", potem ,,Two moons", a
później ustalimy, co dalej - zarządził Kai, kiwnął głową i włączył muzykę.
Właściwie to nie śpiewałem
dużo. W zespole byłem tylko dlatego, że Luhan mnie do tego zmusił. On dobrze
śpiewał, od podstawówki brał udział w różnych konkursach. To on zaproponował,
żeby założyć grupę, która zajmowałaby się dawaniem koncertów, występowaniem na
jakichś imprezach, dyskotekach. Na samym początku należał do niej tylko on i
Kai. Ja nie chciałem, bo nigdy nie próbowałem śpiewać, nawet nie wiedziałem, że
umiem. Potem dołączył Chanyeol, kolega Luhana, który zaprosił Baekhyuna, a
Xiumin wprosił się sam. Na początku chodziłem na próby ze względu na Luhana.
Spędzałem z nim cholernie dużo czasu, a on połowę przeznaczał na aktywność w
zespole. Takim sposobem zaprzyjaźniliśmy się. Mimo że sam nie brałem udziału w
próbach i występach, czułem się jako część grupy. Pewnego dnia Luhan oznajmił,
że napisał piosenkę, która uwzględnia sześć głosów. Zdziwiłem się, bo przecież
zespół liczył tylko pięć. Dopiero potem poinformował mnie, że tym szóstym
wokalem mam zostać ja. Byłem wściekły, ale spróbowałem i od tamtej pory
śpiewanie jest właściwie częścią mojego życia. Podobnie jak ludzie wokół mnie.
Byliśmy nie tylko zespołem w sensie
kapeli, połączonej talentem wokalnym, ale też paczką dobrych przyjaciół, którzy
przebywają ze sobą nawet po ,,pracy".
Taki układ trwał od dwóch lat, bo to właśnie wtedy zespół powstał.
Wszystko jednak zmieniło się, kiedy Luhan i Kai zaczęli ze sobą chodzić. Nici
między nami robią się coraz cieńsze i poszarpane. Oddalamy się od siebie. A
najbardziej oddalam się ja.
Chwyciłem mikrofon, czekając na moją kwestię. Najważniejszym wokalem
był oczywiście Luhan, zaraz po nim Kai i Baekhyun. Chanyeol rapował, Xiumin
robił jedno i drugie, a ja właściwie tylko ładnie wyglądałem. Nie miałem dużo
do śpiewania, zazwyczaj były to tylko minimalne kwestie, kilka słów, chociaż
Luhan próbował dać mi więcej tekstu. Bardzo mi na tym nie zależało, w końcu nie
byłem znowu nie wiadomo jak utalentowany. Cieszyłem się, że w ogóle mogę stać
na tej ,,scenie". Wystarczało mi to. Szkoda tylko, że moja pozycja staje się
coraz bardziej zagrożona.
Próba skończyła się po kilkunastu minutach. Wszyscy wokół mnie
uśmiechali się, zadowoleni z rezultatu. Luhan spojrzał na mnie, szczerząc zęby,
jednak trafiając na mój chłodny wzrok, jego mina momentalnie zrzedła.
Odwróciłem się szybko. To, że ja miałem spierniczony humor nie znaczy, że mam
go psuć wszystkim. Czułem się jak rozpieszczony dzieciak. Jednak ostatnimi
czasy jakoś nie potrafiłem być wesoły, przebywając z moimi przyjaciółmi.
Ruszyłem szybko w stronę wyjścia, gdyż ewidentnie próba skończyła się,
skoro Luhan i Kai rozsiedli się na kanapie, a pozostali zajęli się sobą. Nie
zdążyłem dojść do drzwi, kiedy poczułem, jak ktoś ciągnie mnie za podkoszulek i
zaciąga do małego pomieszczenia, które służyło za przechowalnię sprzętu.
- Możesz mi wytłumaczyć o co ci do cholery chodzi? - zapytał Kai,
pchając mnie na ścianę. Jego twarz wyrażała pogardę i złość w jednym.
- Nie wiem, o czym mówisz - odparłem z kamienną twarzą, unikając
wzroku chłopaka. Spowodowało to jeszcze większą wściekłość mojego rozmówcy.
- Nie pier**** ! - krzyknął, ale natychmiast zniżył głos. - Odkąd
jestem z Luhanem zrobiłeś się bardziej poje**** niż byłeś - powiedział i momentalnie wykrzywił usta w szyderczym
uśmiechu.
- Tobie za to gejostwo służy - odparłem., odbijając pałeczkę. -
Wyglądasz jeszcze bardziej jak pierd***** pedał niż wcześniej - dodałem.
Właściwie to nie chciałem się z nim kłócić. Dość już miałem tego, że
napieprzał na mnie za plecami. Jednak Jongin aż trząsł się ze złości. Mnie też
w sumie rozsadzało, ale starałem się to ukryć. Chociaż najchętniej bym mu
przywalił, wolałem jednak uniknąć wściekłości Luhana.
- Dobra. Wyjaśnijmy sobie coś - zaczął, westchnąwszy głęboko. - Jesteśmy kumplami, Sehun, więc nie chcę, żeby
twoja pieprzona nietolerancja to zniszczyła. Uświadom sobie tylko, że przez te
twoje humorki cierpi też Luhan, a widok smutnego Lulu to jedyne, czego w nim
nienawidzę. Wiedz, że on jest dla mnie o wiele ważniejszy niż taki śmieć jak
ty, dlatego jeśli dalej będzie panował taki stan rzeczy to ty będziesz płakał,
a nie on - dodał. - Jesteś częścią
zespołu i głupio by było, gdyby cię zabrakło, dlatego pomyśl trochę czasami,
dobra?
Kai uśmiechnął się do mnie przyjaźnie, po czym poczułem, jak jego dłoń
przesuwa się w górę po mojej klatce piersiowej. Odepchnąłem go, wybiegłem
szybko z pomieszczenia i otworzywszy drzwi, wyszedłem z piwnicy, ignorując
zdziwione spojrzenia pozostałych.
Pieprzony hipokryta.
Z rękami w kieszeniach ruszyłem
w stronę przeciwną niż mój dom. Skoro i tak siedziałbym w nim sam to
mogę trochę powłóczyć się po mieście.
Starałem się nie myśleć o mojej rozmowie z Kaiem. Albo raczej
próbowałem nie myśleć o czymkolwiek, co ma związek z nim czy Luhanem.
Wolnym krokiem zmierzałem w nieznanym kierunku, mijając tłumy ludzi
wracających z pracy, idących do domu czy po prostu spacerujących po ulicach i
cieszących się chwilą swobody. Szkoda, że nie można wyłączyć myślenia. Byłoby
to bardzo pomocne i na pewno ułatwiające życie.
Wpatrując się w horyzont przede mną, nie zorientowałem się jak w pewnym momencie ktoś podbiegł do mnie,
kładąc mi rękę na ramieniu.
- Wszystko gra? - zapytał Chanyeol, wpatrując się we mnie ogromnymi
oczami. Pokiwałem głową. - Wyleciałeś z tej piwnicy, jak oparzony. Stało się
coś? Kai chciał cię zgwałcić? - spytał i uśmiechnął się. W sumie mało
brakowało. Przyzwyczaiłem się jednak do tego, że Jongin uwielbia dokuczać mi z
powodu mojej homofobii. Zazwyczaj robiąc takie rzeczy, jak ta wcześniej.
- Nie - wymamrotałem, patrząc przed siebie. - Odbyliśmy tylko krótką
pogawędkę, nic więcej - powiedziałem.
- Luhan ma do ciebie cholerny żal, wiesz? -odezwał się Chanyeol po
chwili. Jego głos był beznamiętny, jakby smutek Luhana w ogóle go nie
obchodził. Nie miał z nim nic wspólnego. W końcu to nie on wywoływał w nim
ten żal. - Jak wy sobie
,,rozmawialiście'' z Kaiem - na czwarte
słowo położył specjalny nacisk - Luhan
zaczął mówić o tobie. On dalej ma cię za najlepszego przyjaciela, dlatego jest
mu przykro jak go tak zlewasz - powiedział. Przez chwilę między nami panowała
głucha cisza. Czarnowłosy zapewne czekał, aż jakoś zareaguję, jednak nie miałem
nic do powiedzenia.
- Właściwie ci się nie dziwię - chłopak znowu podjął temat. - Luhan
robi z siebie taką ofiarę, ale w sumie
ty mógłbyś powiedzieć to samo co on - westchnął i przejechał ręką po
włosach. - Ale wyluzuj trochę, Sehun. Zrujnujesz sobie całe życie tym twoim
sceptycznym i cynicznym podejściem do świata - dodał i uśmiechnął się. - Dobra,
spadam. Trzymaj się, Hunnie - powiedział, po czym mrugnął do mnie, pomachał
ręką i ruszył biegiem przed siebie. Przewróciłem oczami.
Z rezygnacją, powłócząc nogami, rozpocząłem powolny powrót do domu.
Czego ja się bałem? Luhan był zbyt zajęty Kaiem, żeby wyjaśniać ze mną
cokolwiek. Jedyne, czego mogłem się obawiać to czerwonowłosego czekającego pod moim
domem. O ile jeszcze w ogóle pamięta mój adres, bo jakoś ostatnimi czasy często
do mnie nie zagląda. Jego najczęstszym miejscem odwiedzin jest dom Jongina. Nie
zdziwiłbym się, gdyby za niedługo zaczął tam mieszkać. Rodzice Kaia wyjechali
zagranicę, więc jestem zaskoczony, że Luhan śpi jeszcze u siebie w domu.
Przechodząc obok jego mieszkania, nie mogłem oprzeć się chęci zajrzenia przez okno do piwnicy.
Próbując bezszelestnie podejść do szyby, zbliżyłem się do ściany i szybko
zerknąłem do środka. Pusto. Właściwie czego się spodziewałem? Że będą czekać na
mnie, aż wrócę i rzucą mi się do stóp z przeprosinami? Ogarnij się, Sehun.
Podniosłem się z klęczek i z pogardą dla własnej głupoty ruszyłem do
domu. Moje plany zostały jednak pokrzyżowane, gdyż zza rogu wychyliła się
osoba, której w tym momencie najbardziej nie chciałem widzieć - Luhan.
- Co ty robisz? - zapytał, patrząc na mnie z rozbawieniem.
- Nic takiego. Sprawdzałem, czy jeszcze ktoś jest - odparłem,
przybierając na twarz maskę dumnego i wyniosłego Sehuna.
- W porządku - odpowiedział i uśmiechnął się. - Może wejdziesz? Jestem
sam w domu, a wolę nudzić się w towarzystwie niż w samotności - zaproponował, a
ja automatycznie pokręciłem głową.
- Sorki, nie dzisiaj. Spieszę się - burknąłem. Próbowałem go wyminąć,
ale Luhan stał mi na drodze i uparcie nie chciał się przesunąć. Z obu stron
hamowały mnie ściany, więc uciekać mogłem jedynie przed siebie. Jednak to
wyjście akurat wykluczał stojący tam czerwonowłosy.
- Co się dzieje, Sehun? - spytał z troską w głosie, wpatrując się we
mnie smutnymi oczami. Kurde, słyszę to pytanie już czwarty raz dzisiaj,
naprawdę jest ze mną tak źle?
- Dlaczego jesteś taki? - zapytał, tym razem tonem przywołującym na myśl dziecko, któremu
odebrano zabawkę.
- Nie chcesz ze mną rozmawiać, izolujesz się, nie odwzajemniasz moich
uśmiechów. Czemu? Zrobiłem coś nie tak? - zapytał. Z mojej krtani wydobył się
pogardliwy śmiech. Luhan i jego branie całej winy na siebie.
- Stałeś się zbyt szorstki, Sehun. I nie rozumiem, dlaczego - wycedził
przez zaciśnięte zęby, nadal torując mi drogę.
- Przesuń się - warknąłem. Na twarzy chłopaka mignął cień przerażenia,
szybko jednak zastąpiła go bezbrzeżna wściekłość.
- Nie pojmuję cię, Sehun - zaczął znowu Luhan. - Z dnia na dzień
zrobiłeś się całkiem inny i nawet nie chcesz podać powodu twojej zmiany. Gdybyś
wytłumaczył mi, o co ci chodzi, może mógłbym wczuć się w twoją sytuację i
jakoś temu zaradzić. Jednak musisz
przestać zachowywać się jak dupek i pogadać o tym, a nie dusić wszystkiego w
sobie. Męczysz tym nie tylko siebie, ale też pozostałych. Dlatego pozwól mi
znów się do ciebie zbliżyć, bo brakuje mi spędzania z tobą czasu.
W tamtym momencie wewnątrz mnie rozgrywała się brutalna walka. Jedna
część mnie chciała uwierzyć Luhanowi.
Bez wątpienia mój przyjaciel mówił wszystko szczerze, z głębi serca. Pragnąłem
złapać tę pomocną dłoń, którą do mnie wyciągał i znów żyć tak jak dawniej. Ze
świadomością, że mam kogoś, komu mogę wszystko powiedzieć, kto zawsze mnie
wysłucha, przywróci do porządku, kiedy będę przesadzał i dołączy do mnie, jeśli
miałbym ochotę zrobić coś szalonego. Chciałem zapomnieć o tym, co tak naprawdę
miałem mu za złe i czego w nim nie znosiłem. Zaakceptowałbym go takim jaki
jest, bez względu na jego wady czy niedoskonałości. Mogłem znowu tytułować go
najlepszym przyjacielem.
Jednak wtedy nie byłbym sobą.
- Przepraszam cię, Luhan - mruknąłem, nie czując ani krzty poczucia
winy czy skruchy .- Nie jesteś
odpowiednią osobą dla mojego spowiadania się, a poza tym - przerwałem na chwilę
- już dawno przestałem cię uważać za przyjaciela - oznajmiłem. Pchnąłem Luhana,
który nie stawiał ani odrobiny oporu, wyminąłem go i biegiem ruszyłem do domu,
zostawiając chłopaka ze łzami w oczach daleko w tyle.
P.S Przepraszam, że zrobiłam Sehuna aż tak wrednego, ale to ma swój cel, uwierzcie. ^^
(cr: popo)
Pojawiam się także z komentarzem i pod drugim rozdziałem. ;3 Ta historia naprawdę jest ciekawa i ciągle nie pojmuję, czemu trafiłaś na mojego bloga. A że Ci się jeszcze spodobało, to już w ogóle szok.
OdpowiedzUsuńBiedne oko Sehuna. Ja pamiętam, jak uderzyłam się w róg ławki w szkole, i miałam całe spuchnięte oko, jakby mnie pobili.. co druga osoba się pytała, co mi było. Sehun ma farta, że mógł nosić okulary, by to zasłonić.. Mi w szkole nie pozwolili ;c
Xiumin jest takim kochanym przyjacielem. Jednak.. wydaje mi się, że Sehun o wiele bardziej wolałby spędzać czas z Luhanem, niż z nim. Po prostu głupek nie potrafi zaakceptować tego, jaki jest Luhan. To boli, w końcu są (może jednak byli, zważywszy na słowa Sehuna na końcu) najlepszymi przyjaciółmi.. Xiao potrzebuje przyjaciela, a Jongin nie zastąpi mu Sehuna i jestem pewna, że sam o tym dobrze wie.
A także wydaje mi się, że pan Oh wmawia sobie, że jest homofobem, bo nie potrafi znieść myśli, że JEGO Luhan jest z kimś innym. JEGO Xiao, z którym spędził tyle czasu, a przez Kaia wszystko się psuje. Czyż nie tak, panie Oh?
A jak już przy Jonginie jesteśmy.. Naprawdę, jak Cię kocham, to udusiłabym Cię gołymi rękami. Po co zaczynałeś rozmowę z Sehunem? Nie rozumiem Twojego postępowania, Jongin.. rozumiem, że patrzenie na smutną połówkę boli, ale bardziej boli Sehuna, jak miziasz się z Luhanem na jego oczach. Nie każdy jest tolerancyjny, a i Ty byś był wściekły, gdyby ktoś wpadł i nagle powoli, po kawałeczku zabierał Ci twojego najlepszego przyjaciela. Ale wiem, dlaczego Luhan nie rozumie Sehna. Po prostu jest zbyt zaślepiony Jonginem, żeby to zrozumieć. Każdy tak ma, niestety..
Tak bardzo mi było przykro na końcówce.. Będę się zwijać na łóżku i wyobrażać sobie nie wiadomo jakie scenariusze. Nie możesz mnie zostawić w takim stanie, rozumiesz? Nie pozwalam Ci, bo będziesz płaciła za stos chusteczek i za nagrobek. Jeśli masz tyle kasy to spoko, ale jeśli nie, to lepiej napraw sytuację HunHan'a, bo Hikari będzie niepocieszona.. a niepocieszona Hikari, to zła Hikari. c;
Pozdrawiam,
H.~
Życzę weny, a także sobie wytrwania, żeby oczekiwać na kolejny, wspaniały rozdział.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńUh, przepraszam, coś podziało mi się z laptopem i usunął mi komentarz ;;;
UsuńNapiszę jeszcze raz więc.
A ja odpowiem tutaj, żebyś wiedziała, że zobaczyłam Twój komentarz ^^'
Sprytna jesteś, skoro sobie zapisałaś i czytujesz. Nie posądziłabym Cię o to. ^^
Jak mi miło, że pozostaniesz ze mną. To takie kochane *^*
Ahh, rozumiem, rozumiem. Też nie lubię spoilerować, ale Cieszę się, że podobają Ci się moje domysły <3
Już nieraz słyszałam, że metafory i porównania piszę genialnie, a tym bardziej uczucia. No cóż, dziękuję za takie pochwały, to wiele dla mnie znaczy *_*
Co ciekawe, nie lubię czytać smutnych opowiadań, a gdy piszę właśnie takie tylko mi wychodzą... (Nawiązuję tutaj do JongKey, którego właśnie przed chwilą dodałam - pytałaś, czy mam coś w planach. Póki co, JongKey na blogu jest, a ja mam tysiąc pomysłów na minutę z innymi paringami xD)
Właśnie. Uzasadniona krytyka jest ważna, ale bardzo mnie denerwuje, gdy widzę tylko jedno, chamskie "Do dupy" lub "lepiej to usuń", bo to nic nie wnosi do mojego życia. Wolałabym przeczytać jakie błędy robię, niż wysłuchiwać beznadziejnej krytyki, która.. nie ma sensu. Kolejna osoba do grupy pocieszenia mile widziana <3
Właśnie, dziękuję za dodanie siebie do obserwowanych. Cieszę się jak cholera! *-*
H.~
Ps. Z ciekawości spytam - ile masz lat? :)
Przykro mi, to nie jakiś komentarz od Twoich czytelników, a ode mnie (Swoją drogą, czemu jeszcze nikt tego nie skomentował? Spalcie się na stosie, ludzie ;;;;)
UsuńMogę Ci kupić nawet fabrykę chusteczek, jeśli pragniesz ^^ Jak będziesz tak czytała w kółko, to Ci się znudzi! :c
Życzenia jak życzenia, Ty też mi zapewne złożysz we wrześniu :)Swoją drogą.. jak ja w tym wieku mogę być chwalona przez siedemnastolatkę? ;; Toż to zaszczyt, że nie robię żadnych błędów w moich dziełach czy coś..
Może powinnaś, bo to naprawdę daje kopa. Ja mam dziś dołka i napisałam dwa shoty, które tylko czekają na publikację. xD
Nie jestem z tych, co popadają w samouwielbienie, bo nadal mam pewne "ale" do moich dzieł, chyba jak każdy ^^
Masz twittera? <33 Ja też mam, więc żeby nie spamować tu, możemy się przenieść tam xD
Nie dziękuj, nie dziękuj. :D
Chciałam cię przeprosić, że dopiero teraz komentuję (ale ja komentuję zawsze z opóźnieniem, bo czytam po nocach, a w niedziele nie miałam czasu, dzisiejszy dzień cały właściwie pisałam twoshota i właściwie teraz znalazłam czas. <3)
OdpowiedzUsuńOgólnie to śmiać mi się chciało. W nocy z soboty na niedzielę czytałam ten rozdział, a w niedzielę wieczorem wpadła mi do oka rzęsa i chodziłam przymulona przez dobrą godzinę, bo wyjąc jej nie mogłam (przydałby mi się w tamtej chwili pomocny Luhan xD) ale na szczęście nic mi nie spuchło, ani też bardzo czerwone nie było i całe szczęście x D Ale od razu przyszło mi na myśl twoje opowiadanie *^*
Ostatnio na meetingu ktoś coś wspominał o tobie i tym blogu (ale nie powiem kto, haha) i wyszło na jaw, że podobno będzie hunhan w tej historii, tak? Jeżeli tak, to mam ochotę skakać ze szczęścia, bo to mój OTP i tak mocno shippuję, że umieram jak widzę cokolwiek z nimi XD A jeżeli nie, bo być może coś źle zrozumiałam, to szkoda, ale mam nadzieję, że nie.
Ogólnie shippuję też KaiLu i lubię ten pairing, może nie wierzę w niego tak, jak w Hunhana, ale mimo wszystko uwielbiam czytać z nimi opowiadania i oglądać ich zdjęcia razem. Teraz jednak, w tym opowiadaniu nie mogę ich znieść, nie wiem czemu xD Może dlatego, że Jongin mi trochę przeszkadza, mam do niego żal, że to właśnie przez niego tak jest, że Sehun rani Luhana. Swoją drogą Sehun faktycznie zachowuje się jak ostatni dupek, traktując tak swojego przyjaciela, który chce dla niego jak najlepiej. Aż sama byłam smutna i cierpiałam razem z Lulu. Ale jeżeli mówisz, że to zachowanie Sehuna jest zamierzone i ma jakiś swój cel, to jestem spokojna, bo być może będzie lepiej. Przynajmniej za to trzymam mocno kciuki :3
Ogólnie rozdział jest świetny, może nie bardzo długi, ale treściwy i ciekawy, a to jest zdecydowanie najważniejsze. Liczy się przecież jakość, a nie długość ;3
Weny kochana! I z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział <333333
siema siema siema - jak mówiłam, że będę, to oto jestem!
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny, ale czytaj dalej ten komentarz, bo mam również kilka słów krytyki! ;3
Oczywiście przyjmuj ją z przymrużeniem oka, bo nikt nie jest idealny, a przede wszystkim nie wszystko musi się wszystkim podobać. A już szczególnie tak wybrednej osobie jak mnie xde.
Jak już mówiłam - fabuła jest świetnym pomysłem i to będę ci powtarzała do końca opowiadania, bo to urzekło mnie od razu.
BOSKIE *.*
Problem polega na tym, że nie sądziłam, że tan rozdział będzie napisany tak ciężkim językiem!
Musiałam się przedzierać między myślami Sehuna jak jakiś ruski, zepsuty czołg. Jakoś w połowie tekstu, gdy zaczynają się myśli Sehuna o "jego miejscu w zespole" odpłynęłam. Nie mogłam przebrnąć przez tę część.
Postawiłaś sobie wysoko poprzeczkę, wprowadzając tak charakterystyczną postać jak Sehun, bo nadałaś mu ciężki charakter. Jednak nie możesz zupełnie wtapiać się w jego myśli, bo ja jako czytelnik zupełnie gubię się w treści i muszę się mocno skupić, by zrozumieć czy dobrze przyswajam sobie jego tok myślenia.
No kochanie. Dajesz, dajesz. Musisz przeskoczyć tę poprzeczkę, którą sobie sama podniosłaś! WIERZĘ W CIEBIE.
To ciekawe, że tak bardzo współgrasz myślowo ze swoim bohaterem. Może choć trochę macie podobne charaktery? Tego nie wiem. Nie wiem jak przyjmiesz moją krytykę, którą oczywiście mówię, byś tylko była coraz lepsza.
Bardzo bym chciała, byś ty również weszła na mojego bloga (tego właśnie zaczynam) i powiedziała co ci się podoba, a co nie.
Żeby nie było, że jestem okrutną zołzą to przypomnę ci, że ubóstwiam pomysł i z niecierpliwością czekam na kolejną część. *.*
Dobra, bo się rozpisałam...
Pozdrawiam, JULIETTE
PS.: Nie bądź gorsza, i też mi nawrzucaj xD : http://save-me-cause-im-yours-forever.blogspot.com/
PS2.: PRZEZ CB ZAKOCHAŁAM SIĘ W SEHUNIE (>*-*)>
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGOOOO!
UsuńA wiesz, że ja mam jutro urodziny? xde
To się spotkałyśmy... hahaha (>O.O)> <(O.O<)
Dobra, jestem! Trochę z opóźnieniem, ale to u mnie norma, chociaż czytałam go stosunkowo niedawno... W każdym razie do sedna.
OdpowiedzUsuńSmutno mi, że Sehun to taki skirwiel. =.= Że nie dopuszcza do siebie Luhana z powodu swoich pieprzonych homofobicznych zapędów, które pewnie mają swoje źródła w jego własnej homo seksualności, której się zapewne wstydzi i nie przyznaje. Ale to pewnie później.
W każdym razie strasznie żal mi Luhana. Stara się nawiązać z nim kontakt, nawet prawie płacze, a ten traktuje go jak nic niewartego śmiecia. Na jego miejscu już dawno dałabym sobie spokój z Oh'em i kopnęła go w dupę =.= Z takimi nie ma się co użerać, tylko zdrowie się traci, ot co.
Dobra, udało Ci się. Znielubiłam Sehuna, chociaż w sumie to nie było zbyt trudne. Myślę, że to tylko powierzchowne uczucie, niedługo mi przejdzie i już wszystko będzie w porządku, chociaż nerwy mnie zżerają na myśl, co zrobisz w kolejnym rozdziale.
Lubię charakter Chanyeola. Tak lekki jak w każdym opowiadaniu, ale go lubię. Jest prostoduszny i bezpośredni, podoba mi się :3.
No, nie będę się bardziej rozpisywała, bo i tak pewnie pieprzę bez sensu, ale czekam na kolejny part.
I hwaiting, Mana <3
Kei.
[myextensivemind]
I w ogóle znalazłam ostatnio takiego bloga, bardzo mi się spodobał, z pairingiem BaekYeoll i stwierdziłam, że w sumie nie promowałam nigdy innych, ale ten strasznie wpadł mi do głowy i nie chce wyjść o.o Rozdziały są krótkie, ale napisane w dobrym stylu i myślę, że warto przeczytać. W każdym razie zapraszam i aż sama się sobie dziwię, że robię coś takiego... o.o
[do-you-remember-the-times]
Nie wiem czy widziałaś, ale na szablonownicy pojawił się szablon dla ciebie :3
OdpowiedzUsuńKocham właśnie takiego Sehuna. Gra takiego niedostępnego i bezuczuciowego, a jednak w środku toczy wojnę ze swoimi uczuciami. Naprawdę uwielbiam takie postacie, a jeszcze taki główny bohater to mistrzostwo świata. Pokochałam to opowiadanie dzięki temu i narracja pierwszoosobowa moja ukochana ♥ Pozwala idealnie wczuć się w sytuację. Czasem naprawdę czuję się jakbym to ja miała napuchnięte oko i nawet ogarniam się po chwili, że przecież nic z nim nie jest xd
OdpowiedzUsuńPo za tym bardzo się cieszę, że Hunnie ma oprócz Luhana jeszcze Xiumina i Chanyeola, bo inaczej to już pogrążył by się w smutku i rozpaczy.
I mój kochany Kai? Jak on mógł tak na Sehuna nawrzeszczeć, już ja sobie z nim porozmawiam w domu... xd
Po mimo tego, że kocham Sehuna takiego niedostępnego to jak on tak mógł potraktować Luhana?! Moje serce rozpadło się wtedy na miliony kawaleczków i nie pozbiera się dopóki oni się nie pogodzą albo Sehun się nie wróci i go nie przeprosi ;(
Mam nadzieję, że w następnych rozdziałach będzie miedzy nimi lepiej, bo głęboko wierzę w to, że Sehun taki jest dlatego, że nie może pogodzić się z faktem, że Lulu jest z Kaiem, bo podświadomie go kocha! Tak! Przynajmniej mam nadzieję, że tak jest.
I dziękuję ci bardzo, ze takie miłe komentarze u mnie na blogu ♥
Jejkuuuu >_<
OdpowiedzUsuńCo z tego, że ta wredność Sehunniego ma swój cel??? JAK ON LULU DO CHOLERY POTRAKTOWAŁ, CO??? Uch, ale mam na niego focha z przytupem, że ojeju!!!
A'propos... Urocza cenzurka =^.^= Chociaż ja osobiście uważam, że jej brak jest mniej uciążliwy (wiadomo, przeklinanie jest złe, i jeśli Ty czujesz się z tym źle to cenzura jest jak najbardziej na miejscu ^^) Ale opowiadanie tak wciąga, że ASDFGHJKL.
Czy ja się kiedyś nauczę normalnie wypowiadać...? =___=
No i oczekuję tutaj jakiegoś zwrotu akcji (na pewno będzie, no bo niby jak może nie być xD) dlatego chwytam za następny rozdział i już czytam =^.^=
No kurcze, tutaj też muszę skomentować. Sehona ty wredoto nie mająca uczuć! XD Ale w sumie taki zimny Sehun bardzo mi się podoba (lol, nie wiem czemu). I jeszcze Kai, no też uważam jak Chanyeol, że ten chciał zgwałcić Sehuna, bardzo ładnie by to wyglądało. *q* (o nie, moje zboczone ja zaczyna się aktywować. XD) A jeśli chodzi o tę cenzurę to nie musisz się hamować i pisać tych gwiazdek, i tak wiemy co tam pisze. XD Możesz napisać na początku rozdziału, że przekleństwa i wszystko jest ok. To taka mała, malutka uwaga ode mnie. XD Nie wiem czy ktoś ci o tym pisał, jeśli tak to przepraszam, że się powtarzam. XD No i zapomniałam powiedzieć, że szablon jest pienkny. ;____;
OdpowiedzUsuńJezzuuu. Już dawno temu czytałam pierwszy rozdział na twoim blogu, ale dawno mnie tu nie było i musiałam na niego zerknąć jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńPrzypomniałam sobie, dlaczego wtedy pomyślałam: "To może być niezłe opowiadania - pasowałoby je śledzić na bieżąco". Chodziło mi wtedy o to, jak wykreowałaś postacie.
Oni nie są wszyscy idealni i nieskazitelni. Sehun ma swoje wady. Już w pierwszym rozdziale było je wyraźnie widać. Tak samo, jak Kai, czy Luhan (co jest dziwne, bo zazwyczaj we wszystkich opowiadaniach jest niewinnym aniołkiem itd.)
Kocham opowiadania, które się czymś wyróżniają i chociaż szczerze przyznam, że bardziej lubię fabułę kryminalną, czy bardziej mroczną, to taką fabułę też chętnie przeczytam. Może dlatego, że (jak już mówiłam) zapowiada się trójkąt miłosny i dlatego, że EXO jeszcze nie są sławnym zespołem, ale zwykłą "kapelą z piwnicy" a lubię historie o tym, jak zespół dopiero zaczyna wspinać się na szczyt.
Muszę przyznać, że masz fajny styl pisania. W sumie ostatnio mam tylko trzy ulubione blogi z opowiadaniami, które śledzę na bieżąco i chyba chciałabym, żeby twój do nich dołączył. Dobra - nie będę się rozpisywać w końcu czekają mnie jeszcze jakieś 3 rozdziały u ciebie.
:D
Moja teoria- Sehun nieświadomie kocha sie w Lulu i jest zazdrosny. Dlatego mu odbija! Pewnie Ameryki nie odkryłam :-) Kai za to faktycznie jest denerwujacy i jakoś średnio pasuje do Luhana. Robi sie coraz ciekawiej.
OdpowiedzUsuńCzy Sehun kocha Luhana? Bo to tak wygląda.
OdpowiedzUsuń