sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział drugi ,,Keep calm and scorn"

Cześć. Powracam do żywych z drugim rozdziałem ,,Pogardliwego Hunnie'go". Moim skromnym zdaniem pierwszy rozdział poszedł mi lepiej, ale w sumie ważna jest Wasza opinia. W takim razie nie będę się rozpisywać, tylko ZAPRASZAM DO CZYTANIA. :)





- Słucham?
- Sehun, żyjesz?
- Żyję, co miałbym nie?
- Co ty odwalasz? Nie było cię wczoraj na próbie.
- Nie byłem w nastroju na wycie do mikrofonu, wybacz.
- Przyjdź dzisiaj, bo Kai się wkurza. Nie chcę nic mówić, ale wczoraj trochę na ciebie nadawał.
- Nie obchodzi mnie humor Kaia ani to, co o mnie mówi.
- Wiem. W takim razie przyjdź dla nas. Nie chciałbym, żeby zespół rozpadł się przez twoją i Jongina wzajemną nienawiść.
- O czym ty mówisz? Nie ma między nami żadnej nienawiści.
- Więc z miłości tak na siebie napieprzacie? Dobra, nieważne. Będę u ciebie o drugiej.
Zanim zdążyłem zaprotestować, Xiumin rozłączył się.
Odkąd ostatnim razem, kiedy to Luhan i ja prawie się pocałowaliśmy, unikałem mojego przyjaciela i jego chłopaka jak ognia. Dlatego nie widzieliśmy się od czterech dni. W związku z tym, że próby jak na razie odbywają się co trzy dni,  miałem okazję wczoraj ich zobaczyć. Jednak nie wykorzystałem jej, narażając się tym na wściekłość Kaia. Latało mi to. Znając życie, tylko on się rzucał. Luhan zapewne jak zwykle czuł przeszywający smutek, a pozostali mieli to gdzieś, bo nie chciało im się przychodzić na te nasze ,,próby'' tak jak mnie. Ja nie przychodziłem, bo nie miałem ochoty oglądać liżących się Luhana i Jongina, a inni - bo praktycznie nic nie robiliśmy.
Zerknąłem na zegarek i widząc na wyświetlaczu godzinę 13.25, wyskoczyłem z łóżka jak oparzony. Przeklinając w duchu Xiumina i jego wpieprzanie się do mnie w najmniej odpowiednim momencie, próbowałem doprowadzić mój pokój do porządku. W domu byłem sam, mama wyszła wcześnie rano, a taty zapewne nawet nie było na noc. Westchnąłem. Gdybym był na miejscu mamy, już dawno trafiłby mnie szlag. Ojciec właściwie był w naszym domu gościem, przychodził sobie do niego co jakiś czas, zazwyczaj po to, aby zabrać trochę kasy z sejfu albo uzupełnić zapas jedzenia lub zaprosić swoją ,,elitę''. Jego prawdziwym domem była praca, a rodziną - zespół pracowniczy. Właściwie to nie zdziwiłbym się, jeśli pewnego dnia okazałoby się, że tata ma kochankę. Jednak mój ojciec nie jest taki. Wiem, że kocha moją mamę jak nikogo innego, a to że tyle przesiaduje w ,,pracy’’ jest wynikiem tylko i wyłącznie jego towarzyskiego i nieco dziecinnego charakteru. Skoro mama akceptuje zachowanie taty, ja też będę.
Ubrałem na siebie czarne rurki i podkoszulek, po czym ruszyłem do łazienki. Z ociąganiem spojrzałem w lustro. Przez minione kilka dni gdziekolwiek wychodziłem  (o ile w ogóle wychodziłem, bo zdarzało się to niesamowicie rzadko) zakładałem okulary albo fullcapa, naciągając daszek na oczy. Sam nie mogłem patrzeć na moje zaczerwienione lewe oko, a co dopiero mówić o innych ludziach. Najgorsza była reakcja mamy, kiedy na drugi dzień zobaczyła, jak wyglądam. Najpierw musiała oczywiście obejrzeć dokładnie moją twarz, po czym stwierdzając, że nie mam innych okaleczeń (co sam jej mówiłem), wydarła się na mnie, mówiąc, iż jak mogłem wplątać się w tak brutalną bójkę, przez którą taki przystojny chłopiec został tak oszpecony. Dopiero po jakimś czasie, kiedy mama już się uspokoiła, wyjaśniłem jej, że to wszystko przez rzęsę. Wtedy pokręciła głową i powiedziała, że powinienem wcześniej jej to wytłumaczyć. Co z tego, że próbowałem, ale nie pozwalała mi dojść do głosu?
Moje nadzieje, że po kilku dniach oko powróci do normalnego stanu, rozwiały się wraz z zobaczeniem w lustro. Nie dość, że czerwony kolor wokół mojej źrenicy nadal był bardzo intensywny, to doszło jeszcze do tego spuchnięcie i wielkie wory pod oczami. Z takim wyglądem z miłą chęcią zagrałbym w horrorze.
Nie zdążyłem nawet zjeść śniadania, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi. Podejrzewałem, że to Xiumin, dlatego nie fatygowałem się z ubraniem okularów czy czegokolwiek innego, aby zakryć moją ,,ranę''.
- Wchodź! - krzyknąłem, a po chwili do kuchni wszedł niski chłopak z krótkimi, jasnobrązowymi włosami, które zakrywała biała czapka. Gdy odwróciłem się do niego, aby zaproponować, żeby usiadł, otworzył szeroko oczy, a na jego twarzy pojawił się wyraz przerażenia i współczucia w jednym.
- To już się nie dziwię, dlaczego nie chcesz się pokazywać publicznie - wymamrotał. Przewróciłem oczami i skinąłem głową na krzesło. Chłopak zajął wskazane przeze mnie miejsce. Nalałem nam soku, po czym usiadłem naprzeciwko niego.
- O co chodzi, Sehun? - zapytał od razu Xiumin i spojrzał na mnie badawczo. - Od jakiegoś czasu dziwnie się zachowujesz. Unikasz nas, uciekasz przed nami, chowasz się, a teraz nawet nie wychylasz nosa z domu. Stało się coś? Masz jakieś problemy? - naciskał chłopak, a mnie udało się jedynie wydobyć z gardła pogardliwe prychnięcie.
- Nie. Ja nie mam problemów. Wydaje mi się, że inni mają problemy co do mojej osoby, ale ja na pewno nie - odparłem.
- Okej, niech ci będzie - westchnął Xiu i pokręcił głową z dezaprobatą. - Skoro nie chcesz ze mną o tym gadać to nie będę nalegał, właściwie to nie interesuje mnie, co siedzi w tym twoim kolorowym łbie - dodał z uśmiechem. - W każdym razie przyszedłem zmusić cię do przyjścia na dzisiejszą próbę. Pewnie sobie myślisz, że nie powinno jej dzisiaj być, ale Kai uznał, że przyda nam się trochę więcej wysiłku. Szczególnie tobie.
- Mhm, czyli odwiedziłeś mnie tylko po to, żeby siłą zaprowadzić mnie na nadprogramową próbę, bo książę Kai sobie tego zażyczył? - spytałem sarkastycznie.
- Nie. Wolałem cię o tym poinformować, żeby Jongin nie miał znowu do ciebie pretensji, a poza tym martwię się o ciebie, gówniarzu - powiedział, po czym wyciągnął rękę i poczochrał moje starannie ułożone włosy.
Zaraz po Luhanie, Xiumin był osobą, z którą miałem najlepszy kontakt. Baozi był czasami trochę wredny i olewał niektóre rzeczy, ale był w naszej grupie najstarszy i za swój najważniejszy obowiązek postawił sobie opiekę nad najmłodszym członkiem naszego zespołu czyli w tym przypadku - mną. Ogólnie nie przeszkadzało mi to. Xiu miał jako taki autorytet wśród pozostałych, więc często liczono się z tym, co on mówi. A on zazwyczaj powtarzał to, co powiedziałem ja. I cholernie zadowalało mnie, że zawsze stawał po mojej stronie. Nieważne, czy miałem rację czy nie, on i tak popierał moją osobę. Niestety, często był jedynym. Zanim Luhan zaczął chodzić z Kaiem, trzymał jeszcze moją stronę. Teraz oczywiście trzymał jego. Baekhyun - jak mu się zachciało. Jeśli bardziej podobała mu się moja teoria - popierał ją, jeśli Kaia - przytakiwał jemu. Natomiast Chanyeol.. zazwyczaj omijał nasze kłótnie szerokim łukiem.
- To jak? Zaszczycisz nas swoją obecnością czy mam przekazać Kaiowi, że masz go gdzieś? - spytał po chwili Xiumin, uśmiechając się.
- Wolałbym to drugie, ale skoro przeze mnie znowu macie wysłuchiwać marudzenia Jongina to przyjdę - wyjęczałem i westchnąłem.
- Super - odparł chłopak i wstał. - Zwijam się. Widzimy się o czwartej - dodał, po czym ruszył do drzwi. Rzuciwszy mi jeszcze szeroki uśmiech, wyszedł na zewnątrz.
Z niezadowolonym wyrazem twarzy, zabrałem talerz z kanapkami i poszedłem do salonu. Włączyłem telewizję na jakimś filmie akcji. Tępym wzrokiem wpatrywałem się w ekran, właściwie nie rozumiejąc, co mówią i robią bohaterowie filmu. Chciałem jakoś odsunąć od siebie myśl, że będę musiał zmierzyć się dzisiaj twarzą w twarz z Luhanem. Wściekłość Kaia mnie nie obchodziła, umiał złościć się na wszystkich dookoła, jedyne, co mu nie przeszkadzało to on sam. I Lulu. Na mnie był cięty w największym stopniu i to nie dlatego, że przez jego gejostwo gardziłem nim jeszcze bardziej. Kłóciliśmy się, zanim to wyszło na światło dzienne. Wynikało to z podobieństw między naszymi charakterami. Oboje byliśmy uparci, złośliwi i wredni. Trzymaliśmy się naszych racji i nie ustępowaliśmy w niczym. Był taki okres, kiedy zachowywaliśmy się w stosunku do siebie wyjątkowo dobrze. Rozmawialiśmy normalnie, nie sprzeczaliśmy się, kilka razy nawet wyszliśmy gdzieś razem. Jednak trwało to bardzo krótko i od tego czasu już nic takiego nie miało miejsca.
Nie mogę powiedzieć, że nienawidzę Kaia. W końcu, wbrew temu, co robimy, jest jednym z moich przyjaciół. Właściwie to nawet go lubię. Może w bardzo małym stopniu, ale jednak. Po prostu irytuje mnie jego charakter, zachowanie, ubiór i wszystko inne z nim związane. A najbardziej to, że spieprzył moją i Luhana przyjaźń.
Siedząc na kanapie przed telewizorem, straciłem poczucie czasu. Celowo nie patrzyłem na zegarek. Wolałem nie dopuszczać do siebie myśli, że wkrótce będę musiał zobaczyć się z Luhanem. Czułem się trochę głupio. W końcu bądź co bądź nadal byliśmy przyjaciółmi, a ja zachowuję się jak skończony debil. Miałem pewne wyrzuty sumienia, nie pomagało nawet wmawianie sobie, że przecież połowa winy należy do Luhana. Nie chciałem się z nim widzieć, bo przerażało mnie to, że czerwonowłosy zapewne nadal będzie chciał wyjaśnić tę dziwną i niekomfortową sytuację sprzed kilku dni. Dalej nie doszedłem do tego, co to miało znaczyć. Miałem cholerny mętlik w głowie i za nic nie mogłem wymyślić, o co chodziło. Szczerze powiedziawszy nie chciałem się tego dowiadywać. Wolałem żyć w nieświadomości. Dlatego bałem się spotkania z Luhanem. Bo wiem, że mój przyjaciel jest uparciuchem i nie spocznie dopóki nie wytłumaczy tego, co akurat w jakiś sposób go męczy. A tego za nic w świecie nie chciałem. W głowie migały mi różne scenariusze i możliwości, ale przy żadnej dłużej się nie zatrzymałem. Nie miałem ochoty o tym myśleć. Nie chciałem też dowiedzieć się prawdy.
Opierając się, spojrzałem na zegarek. 15. 40. Nawet czas uprzykrza mi życie. Nie dość, że biegnie tak nieubłaganie to jeszcze czyni moje życie coraz bardziej nudnym i beznadziejnie monotonnym.
Zwlokłem się z kanapy i znowu ruszyłem do łazienki. Musiałem zrobić coś z moją twarzą. Nie miałem ochoty znosić ciekawskich spojrzeń osób na ulicy, a potem docinek Kaia. Wyciągnąłem z szafki kosmetyki mamy. Może byłem cholernym lalusiem, ale chciałem wyglądać jak normalny człowiek. Z kilkoma ulepszeniami.
Doprowadzenie się do porządku zajęło mi kwadrans, jednak efekt zadowolił mnie, bo udało mi się ukryć wory pod oczami i spuchnięcie. Zaczerwienienia twardówki nie mogłem zamaskować, ale to załatwią okulary.
Wyszedłem z domu i wolnym krokiem ruszyłem w stronę domu Luhana, gdzie w piwnicy odbywały się próby. Byłem spóźniony kilka minut, jednak nie spieszyłem się. Chciałem jak najbardziej odwlec chwilę spotkania z Luhanem.
Na miejsce stawiłem się po dwudziestu minutach. Zazwyczaj dojście zajmowało mi dziesięć, ale tym razem jakoś nie miałem ochoty zmieścić się w czasie. Kiedyś do Luhana przychodziłem z wielką przyjemnością. Czasami nawet biegłem, żeby jak najszybciej się z nim zobaczyć. Teraz jakoś mój zapał trochę ostygł.
- O proszę, kogo my tu mamy! - zawołał Kai, kiedy tylko przekroczyłem próg.  - Sehun zaszczycił nas swoją obecnością! Myślałem już, że przestałeś się zadawać z takimi wieśniakami jak my - dodał i uśmiechnął się złośliwie.
- Uspokój się, Kai - uciszył go Luhan.  Ostatnio podejrzanie często ratował mnie od docinek Jongina. - Nie było go tylko na jednej próbie, może miał powody, żeby nie przyjść - powiedział i uśmiechnął się do mnie. Nie odwzajemniłem uśmiechu. Kai zauważył moje chłodne podejście do jego ukochanego, dlatego rzucił mi pełne gniewu spojrzenie. Przez krótką chwilę między mną a ciemnowłosym odbywała się niema walka, którą po paru sekundach przerwał Xiumin, krzycząc:
- Skoro jesteśmy w komplecie, możemy zacząć próbę!
Luhan wstał i gdyby nie pociągnął Jongina za rękę, zapewne nadal z nienawiścią gapilibyśmy się na siebie. Kai spojrzał wtedy  na czerwonowłosego, a ja z obrzydzeniem odwróciłem wzrok. Westchnąwszy, skierowałem się w stronę podwyższenia, które miało być marną imitacją sceny. Tutaj zazwyczaj zapraszaliśmy kilka osób, żeby posłuchały naszego rzępolenia i jęczenia. Nie powiem, ogólnie szło nam całkiem nieźle. Byliśmy początkujący, ale niektórzy uważali, że śpiewaliśmy lepiej niż pseudo profesjonaliści.
Zająłem moje stałe miejsce z tyłu obok Chanyeola. Kiedyś miałem pretensje, że ustawiono mnie za wszystkimi na samym końcu, miałem dosyć duże mniemanie o sobie i uważałem, że z moim wyglądem i talentem powinienem stać z samego przodu. Teraz cieszyło mnie moje stanowisko. Nie tylko dlatego, że z moim obecnym zaczerwienionym okiem mógłbym odstraszyć publiczność, ale także z powodu tego, że moja samoocena nieco zmalała i wolałem nie rzucać się za bardzo w oczy. Utrudnienie stanowiły jednak kolorowe włosy, które sam osobiście sobie sprawiłem. Chociaż większość osób już nie zwraca na to uwagi. Obracam się ciągle w tym samym towarzystwie i zdążono już przyzwyczaić się do moich wybryków.
- Dobra, zaczynamy od ,,Angel", potem ,,Two moons", a później ustalimy, co dalej - zarządził Kai, kiwnął głową i włączył muzykę.
  Właściwie to nie śpiewałem dużo. W zespole byłem tylko dlatego, że Luhan mnie do tego zmusił. On dobrze śpiewał, od podstawówki brał udział w różnych konkursach. To on zaproponował, żeby założyć grupę, która zajmowałaby się dawaniem koncertów, występowaniem na jakichś imprezach, dyskotekach. Na samym początku należał do niej tylko on i Kai. Ja nie chciałem, bo nigdy nie próbowałem śpiewać, nawet nie wiedziałem, że umiem. Potem dołączył Chanyeol, kolega Luhana, który zaprosił Baekhyuna, a Xiumin wprosił się sam. Na początku chodziłem na próby ze względu na Luhana. Spędzałem z nim cholernie dużo czasu, a on połowę przeznaczał na aktywność w zespole. Takim sposobem zaprzyjaźniliśmy się. Mimo że sam nie brałem udziału w próbach i występach, czułem się jako część grupy. Pewnego dnia Luhan oznajmił, że napisał piosenkę, która uwzględnia sześć głosów. Zdziwiłem się, bo przecież zespół liczył tylko pięć. Dopiero potem poinformował mnie, że tym szóstym wokalem mam zostać ja. Byłem wściekły, ale spróbowałem i od tamtej pory śpiewanie jest właściwie częścią mojego życia. Podobnie jak ludzie wokół mnie. Byliśmy nie tylko  zespołem w sensie kapeli, połączonej talentem wokalnym, ale też paczką dobrych przyjaciół, którzy przebywają ze sobą nawet po ,,pracy".
Taki układ trwał od dwóch lat, bo to właśnie wtedy zespół powstał. Wszystko jednak zmieniło się, kiedy Luhan i Kai zaczęli ze sobą chodzić. Nici między nami robią się coraz cieńsze i poszarpane. Oddalamy się od siebie. A najbardziej oddalam się ja.
Chwyciłem mikrofon, czekając na moją kwestię. Najważniejszym wokalem był oczywiście Luhan, zaraz po nim Kai i Baekhyun. Chanyeol rapował, Xiumin robił jedno i drugie, a ja właściwie tylko ładnie wyglądałem. Nie miałem dużo do śpiewania, zazwyczaj były to tylko minimalne kwestie, kilka słów, chociaż Luhan próbował dać mi więcej tekstu. Bardzo mi na tym nie zależało, w końcu nie byłem znowu nie wiadomo jak utalentowany. Cieszyłem się, że w ogóle mogę stać na tej ,,scenie". Wystarczało mi to. Szkoda tylko, że moja pozycja staje się coraz bardziej zagrożona.
Próba skończyła się po kilkunastu minutach. Wszyscy wokół mnie uśmiechali się, zadowoleni z rezultatu. Luhan spojrzał na mnie, szczerząc zęby, jednak trafiając na mój chłodny wzrok, jego mina momentalnie zrzedła. Odwróciłem się szybko. To, że ja miałem spierniczony humor nie znaczy, że mam go psuć wszystkim. Czułem się jak rozpieszczony dzieciak. Jednak ostatnimi czasy jakoś nie potrafiłem być wesoły, przebywając z moimi przyjaciółmi.
Ruszyłem szybko w stronę wyjścia, gdyż ewidentnie próba skończyła się, skoro Luhan i Kai rozsiedli się na kanapie, a pozostali zajęli się sobą. Nie zdążyłem dojść do drzwi, kiedy poczułem, jak ktoś ciągnie mnie za podkoszulek i zaciąga do małego pomieszczenia, które służyło za przechowalnię sprzętu.
- Możesz mi wytłumaczyć o co ci do cholery chodzi? - zapytał Kai, pchając mnie na ścianę. Jego twarz wyrażała pogardę i złość w jednym.
- Nie wiem, o czym mówisz - odparłem z kamienną twarzą, unikając wzroku chłopaka. Spowodowało to jeszcze większą wściekłość mojego  rozmówcy.
- Nie pier**** ! - krzyknął, ale natychmiast zniżył głos. - Odkąd jestem z Luhanem zrobiłeś się bardziej poje**** niż byłeś - powiedział i  momentalnie wykrzywił usta w szyderczym uśmiechu.
- Tobie za to gejostwo służy - odparłem., odbijając pałeczkę. - Wyglądasz jeszcze bardziej jak pierd***** pedał niż wcześniej  - dodałem.
Właściwie to nie chciałem się z nim kłócić. Dość już miałem tego, że napieprzał na mnie za plecami. Jednak Jongin aż trząsł się ze złości. Mnie też w sumie rozsadzało, ale starałem się to ukryć. Chociaż najchętniej bym mu przywalił, wolałem jednak uniknąć wściekłości Luhana.
- Dobra. Wyjaśnijmy sobie coś - zaczął, westchnąwszy głęboko. -  Jesteśmy kumplami, Sehun, więc nie chcę, żeby twoja pieprzona nietolerancja to zniszczyła. Uświadom sobie tylko, że przez te twoje humorki cierpi też Luhan, a widok smutnego Lulu to jedyne, czego w nim nienawidzę. Wiedz, że on jest dla mnie o wiele ważniejszy niż taki śmieć jak ty, dlatego jeśli dalej będzie panował taki stan rzeczy to ty będziesz płakał, a nie on - dodał.  - Jesteś częścią zespołu i głupio by było, gdyby cię zabrakło, dlatego pomyśl trochę czasami, dobra?
Kai uśmiechnął się do mnie przyjaźnie, po czym poczułem, jak jego dłoń przesuwa się w górę po mojej klatce piersiowej. Odepchnąłem go, wybiegłem szybko z pomieszczenia i otworzywszy drzwi, wyszedłem z piwnicy, ignorując zdziwione spojrzenia pozostałych.
Pieprzony hipokryta.
Z rękami w kieszeniach ruszyłem  w stronę przeciwną niż mój dom. Skoro i tak siedziałbym w nim sam to mogę trochę powłóczyć się po mieście.
Starałem się nie myśleć o mojej rozmowie z Kaiem. Albo raczej próbowałem nie myśleć o czymkolwiek, co ma związek z nim czy Luhanem.
Wolnym krokiem zmierzałem w nieznanym kierunku, mijając tłumy ludzi wracających z pracy, idących do domu czy po prostu spacerujących po ulicach i cieszących się chwilą swobody. Szkoda, że nie można wyłączyć myślenia. Byłoby to bardzo pomocne i na pewno ułatwiające życie.
Wpatrując się w horyzont przede mną, nie zorientowałem się jak  w pewnym momencie ktoś podbiegł do mnie, kładąc mi rękę na ramieniu.
- Wszystko gra? - zapytał Chanyeol, wpatrując się we mnie ogromnymi oczami. Pokiwałem głową. - Wyleciałeś z tej piwnicy, jak oparzony. Stało się coś? Kai chciał cię zgwałcić? - spytał i uśmiechnął się. W sumie mało brakowało. Przyzwyczaiłem się jednak do tego, że Jongin uwielbia dokuczać mi z powodu mojej homofobii. Zazwyczaj robiąc takie rzeczy, jak ta wcześniej.
- Nie - wymamrotałem, patrząc przed siebie. - Odbyliśmy tylko krótką pogawędkę, nic więcej - powiedziałem.
- Luhan ma do ciebie cholerny żal, wiesz? -odezwał się Chanyeol po chwili. Jego głos był beznamiętny, jakby smutek Luhana w ogóle go nie obchodził. Nie miał z nim nic wspólnego. W końcu to nie on wywoływał w nim ten  żal. - Jak wy sobie ,,rozmawialiście'' z Kaiem  - na czwarte słowo położył specjalny nacisk -  Luhan zaczął mówić o tobie. On dalej ma cię za najlepszego przyjaciela, dlatego jest mu przykro jak go tak zlewasz - powiedział. Przez chwilę między nami panowała głucha cisza. Czarnowłosy zapewne czekał, aż jakoś zareaguję, jednak nie miałem nic do powiedzenia.
- Właściwie ci się nie dziwię - chłopak znowu podjął temat. - Luhan robi z siebie taką ofiarę, ale w sumie  ty mógłbyś powiedzieć to samo co on - westchnął i przejechał ręką po włosach. - Ale wyluzuj trochę, Sehun. Zrujnujesz sobie całe życie tym twoim sceptycznym i cynicznym podejściem do świata - dodał i uśmiechnął się. - Dobra, spadam. Trzymaj się, Hunnie - powiedział, po czym mrugnął do mnie, pomachał ręką i ruszył biegiem przed siebie. Przewróciłem oczami.
Z rezygnacją, powłócząc nogami, rozpocząłem powolny powrót do domu.
Czego ja się bałem? Luhan był zbyt zajęty Kaiem, żeby wyjaśniać ze mną cokolwiek. Jedyne, czego mogłem się obawiać to czerwonowłosego czekającego pod moim domem. O ile jeszcze w ogóle pamięta mój adres, bo jakoś ostatnimi czasy często do mnie nie zagląda. Jego najczęstszym miejscem odwiedzin jest dom Jongina. Nie zdziwiłbym się, gdyby za niedługo zaczął tam mieszkać. Rodzice Kaia wyjechali zagranicę, więc jestem zaskoczony, że Luhan śpi jeszcze u siebie w domu.
Przechodząc obok jego mieszkania, nie mogłem oprzeć się  chęci zajrzenia przez okno do piwnicy. Próbując bezszelestnie podejść do szyby, zbliżyłem się do ściany i szybko zerknąłem do środka. Pusto. Właściwie czego się spodziewałem? Że będą czekać na mnie, aż wrócę i rzucą mi się do stóp z przeprosinami? Ogarnij się, Sehun.
Podniosłem się z klęczek i z pogardą dla własnej głupoty ruszyłem do domu. Moje plany zostały jednak pokrzyżowane, gdyż zza rogu wychyliła się osoba, której w tym momencie najbardziej nie chciałem widzieć - Luhan.
- Co ty robisz? - zapytał, patrząc na mnie z rozbawieniem.
- Nic takiego. Sprawdzałem, czy jeszcze ktoś jest - odparłem, przybierając na twarz maskę dumnego i wyniosłego Sehuna.
- W porządku - odpowiedział i uśmiechnął się. - Może wejdziesz? Jestem sam w domu, a wolę nudzić się w towarzystwie niż w samotności - zaproponował, a ja automatycznie pokręciłem głową.
- Sorki, nie dzisiaj. Spieszę się - burknąłem. Próbowałem go wyminąć, ale Luhan stał mi na drodze i uparcie nie chciał się przesunąć. Z obu stron hamowały mnie ściany, więc uciekać mogłem jedynie przed siebie. Jednak to wyjście akurat wykluczał stojący tam czerwonowłosy.
- Co się dzieje, Sehun? - spytał z troską w głosie, wpatrując się we mnie smutnymi oczami. Kurde, słyszę to pytanie już czwarty raz dzisiaj, naprawdę jest ze mną tak źle?
- Dlaczego jesteś taki? - zapytał, tym razem tonem  przywołującym na myśl dziecko, któremu odebrano zabawkę.
- Nie chcesz ze mną rozmawiać, izolujesz się, nie odwzajemniasz moich uśmiechów. Czemu? Zrobiłem coś nie tak? - zapytał. Z mojej krtani wydobył się pogardliwy śmiech. Luhan i jego branie całej winy na siebie.
- Stałeś się zbyt szorstki, Sehun. I nie rozumiem, dlaczego - wycedził przez zaciśnięte zęby, nadal torując mi drogę.
- Przesuń się - warknąłem. Na twarzy chłopaka mignął cień przerażenia, szybko jednak zastąpiła go bezbrzeżna wściekłość.
- Nie pojmuję cię, Sehun - zaczął znowu Luhan. - Z dnia na dzień zrobiłeś się całkiem inny i nawet nie chcesz podać powodu twojej zmiany. Gdybyś wytłumaczył mi, o co ci chodzi, może mógłbym wczuć się w twoją sytuację i jakoś  temu zaradzić. Jednak musisz przestać zachowywać się jak dupek i pogadać o tym, a nie dusić wszystkiego w sobie. Męczysz tym nie tylko siebie, ale też pozostałych. Dlatego pozwól mi znów się do ciebie zbliżyć, bo brakuje mi spędzania z tobą czasu.
W tamtym momencie wewnątrz mnie rozgrywała się brutalna walka. Jedna część mnie chciała  uwierzyć Luhanowi. Bez wątpienia mój przyjaciel mówił wszystko szczerze, z głębi serca. Pragnąłem złapać tę pomocną dłoń, którą do mnie wyciągał i znów żyć tak jak dawniej. Ze świadomością, że mam kogoś, komu mogę wszystko powiedzieć, kto zawsze mnie wysłucha, przywróci do porządku, kiedy będę przesadzał i dołączy do mnie, jeśli miałbym ochotę zrobić coś szalonego. Chciałem zapomnieć o tym, co tak naprawdę miałem mu za złe i czego w nim nie znosiłem. Zaakceptowałbym go takim jaki jest, bez względu na jego wady czy niedoskonałości. Mogłem znowu tytułować go najlepszym przyjacielem.
Jednak wtedy nie byłbym sobą.
- Przepraszam cię, Luhan - mruknąłem, nie czując ani krzty poczucia winy czy skruchy .-  Nie jesteś odpowiednią osobą dla mojego spowiadania się, a poza tym - przerwałem na chwilę - już dawno przestałem cię uważać za przyjaciela - oznajmiłem. Pchnąłem Luhana, który nie stawiał ani odrobiny oporu, wyminąłem go i biegiem ruszyłem do domu, zostawiając chłopaka ze łzami w oczach daleko w tyle.


P.S Przepraszam, że zrobiłam Sehuna aż tak wrednego, ale to ma swój cel, uwierzcie. ^^

(cr: popo)

15 komentarzy:

  1. Pojawiam się także z komentarzem i pod drugim rozdziałem. ;3 Ta historia naprawdę jest ciekawa i ciągle nie pojmuję, czemu trafiłaś na mojego bloga. A że Ci się jeszcze spodobało, to już w ogóle szok.
    Biedne oko Sehuna. Ja pamiętam, jak uderzyłam się w róg ławki w szkole, i miałam całe spuchnięte oko, jakby mnie pobili.. co druga osoba się pytała, co mi było. Sehun ma farta, że mógł nosić okulary, by to zasłonić.. Mi w szkole nie pozwolili ;c
    Xiumin jest takim kochanym przyjacielem. Jednak.. wydaje mi się, że Sehun o wiele bardziej wolałby spędzać czas z Luhanem, niż z nim. Po prostu głupek nie potrafi zaakceptować tego, jaki jest Luhan. To boli, w końcu są (może jednak byli, zważywszy na słowa Sehuna na końcu) najlepszymi przyjaciółmi.. Xiao potrzebuje przyjaciela, a Jongin nie zastąpi mu Sehuna i jestem pewna, że sam o tym dobrze wie.
    A także wydaje mi się, że pan Oh wmawia sobie, że jest homofobem, bo nie potrafi znieść myśli, że JEGO Luhan jest z kimś innym. JEGO Xiao, z którym spędził tyle czasu, a przez Kaia wszystko się psuje. Czyż nie tak, panie Oh?
    A jak już przy Jonginie jesteśmy.. Naprawdę, jak Cię kocham, to udusiłabym Cię gołymi rękami. Po co zaczynałeś rozmowę z Sehunem? Nie rozumiem Twojego postępowania, Jongin.. rozumiem, że patrzenie na smutną połówkę boli, ale bardziej boli Sehuna, jak miziasz się z Luhanem na jego oczach. Nie każdy jest tolerancyjny, a i Ty byś był wściekły, gdyby ktoś wpadł i nagle powoli, po kawałeczku zabierał Ci twojego najlepszego przyjaciela. Ale wiem, dlaczego Luhan nie rozumie Sehna. Po prostu jest zbyt zaślepiony Jonginem, żeby to zrozumieć. Każdy tak ma, niestety..
    Tak bardzo mi było przykro na końcówce.. Będę się zwijać na łóżku i wyobrażać sobie nie wiadomo jakie scenariusze. Nie możesz mnie zostawić w takim stanie, rozumiesz? Nie pozwalam Ci, bo będziesz płaciła za stos chusteczek i za nagrobek. Jeśli masz tyle kasy to spoko, ale jeśli nie, to lepiej napraw sytuację HunHan'a, bo Hikari będzie niepocieszona.. a niepocieszona Hikari, to zła Hikari. c;
    Pozdrawiam,
    H.~

    Życzę weny, a także sobie wytrwania, żeby oczekiwać na kolejny, wspaniały rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Uh, przepraszam, coś podziało mi się z laptopem i usunął mi komentarz ;;;
      Napiszę jeszcze raz więc.
      A ja odpowiem tutaj, żebyś wiedziała, że zobaczyłam Twój komentarz ^^'
      Sprytna jesteś, skoro sobie zapisałaś i czytujesz. Nie posądziłabym Cię o to. ^^
      Jak mi miło, że pozostaniesz ze mną. To takie kochane *^*
      Ahh, rozumiem, rozumiem. Też nie lubię spoilerować, ale Cieszę się, że podobają Ci się moje domysły <3
      Już nieraz słyszałam, że metafory i porównania piszę genialnie, a tym bardziej uczucia. No cóż, dziękuję za takie pochwały, to wiele dla mnie znaczy *_*
      Co ciekawe, nie lubię czytać smutnych opowiadań, a gdy piszę właśnie takie tylko mi wychodzą... (Nawiązuję tutaj do JongKey, którego właśnie przed chwilą dodałam - pytałaś, czy mam coś w planach. Póki co, JongKey na blogu jest, a ja mam tysiąc pomysłów na minutę z innymi paringami xD)
      Właśnie. Uzasadniona krytyka jest ważna, ale bardzo mnie denerwuje, gdy widzę tylko jedno, chamskie "Do dupy" lub "lepiej to usuń", bo to nic nie wnosi do mojego życia. Wolałabym przeczytać jakie błędy robię, niż wysłuchiwać beznadziejnej krytyki, która.. nie ma sensu. Kolejna osoba do grupy pocieszenia mile widziana <3
      Właśnie, dziękuję za dodanie siebie do obserwowanych. Cieszę się jak cholera! *-*
      H.~

      Ps. Z ciekawości spytam - ile masz lat? :)

      Usuń
    3. Przykro mi, to nie jakiś komentarz od Twoich czytelników, a ode mnie (Swoją drogą, czemu jeszcze nikt tego nie skomentował? Spalcie się na stosie, ludzie ;;;;)
      Mogę Ci kupić nawet fabrykę chusteczek, jeśli pragniesz ^^ Jak będziesz tak czytała w kółko, to Ci się znudzi! :c
      Życzenia jak życzenia, Ty też mi zapewne złożysz we wrześniu :)Swoją drogą.. jak ja w tym wieku mogę być chwalona przez siedemnastolatkę? ;; Toż to zaszczyt, że nie robię żadnych błędów w moich dziełach czy coś..
      Może powinnaś, bo to naprawdę daje kopa. Ja mam dziś dołka i napisałam dwa shoty, które tylko czekają na publikację. xD
      Nie jestem z tych, co popadają w samouwielbienie, bo nadal mam pewne "ale" do moich dzieł, chyba jak każdy ^^
      Masz twittera? <33 Ja też mam, więc żeby nie spamować tu, możemy się przenieść tam xD
      Nie dziękuj, nie dziękuj. :D

      Usuń
  2. Chciałam cię przeprosić, że dopiero teraz komentuję (ale ja komentuję zawsze z opóźnieniem, bo czytam po nocach, a w niedziele nie miałam czasu, dzisiejszy dzień cały właściwie pisałam twoshota i właściwie teraz znalazłam czas. <3)
    Ogólnie to śmiać mi się chciało. W nocy z soboty na niedzielę czytałam ten rozdział, a w niedzielę wieczorem wpadła mi do oka rzęsa i chodziłam przymulona przez dobrą godzinę, bo wyjąc jej nie mogłam (przydałby mi się w tamtej chwili pomocny Luhan xD) ale na szczęście nic mi nie spuchło, ani też bardzo czerwone nie było i całe szczęście x D Ale od razu przyszło mi na myśl twoje opowiadanie *^*
    Ostatnio na meetingu ktoś coś wspominał o tobie i tym blogu (ale nie powiem kto, haha) i wyszło na jaw, że podobno będzie hunhan w tej historii, tak? Jeżeli tak, to mam ochotę skakać ze szczęścia, bo to mój OTP i tak mocno shippuję, że umieram jak widzę cokolwiek z nimi XD A jeżeli nie, bo być może coś źle zrozumiałam, to szkoda, ale mam nadzieję, że nie.
    Ogólnie shippuję też KaiLu i lubię ten pairing, może nie wierzę w niego tak, jak w Hunhana, ale mimo wszystko uwielbiam czytać z nimi opowiadania i oglądać ich zdjęcia razem. Teraz jednak, w tym opowiadaniu nie mogę ich znieść, nie wiem czemu xD Może dlatego, że Jongin mi trochę przeszkadza, mam do niego żal, że to właśnie przez niego tak jest, że Sehun rani Luhana. Swoją drogą Sehun faktycznie zachowuje się jak ostatni dupek, traktując tak swojego przyjaciela, który chce dla niego jak najlepiej. Aż sama byłam smutna i cierpiałam razem z Lulu. Ale jeżeli mówisz, że to zachowanie Sehuna jest zamierzone i ma jakiś swój cel, to jestem spokojna, bo być może będzie lepiej. Przynajmniej za to trzymam mocno kciuki :3
    Ogólnie rozdział jest świetny, może nie bardzo długi, ale treściwy i ciekawy, a to jest zdecydowanie najważniejsze. Liczy się przecież jakość, a nie długość ;3
    Weny kochana! I z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział <333333

    OdpowiedzUsuń
  3. siema siema siema - jak mówiłam, że będę, to oto jestem!

    Rozdział jest świetny, ale czytaj dalej ten komentarz, bo mam również kilka słów krytyki! ;3
    Oczywiście przyjmuj ją z przymrużeniem oka, bo nikt nie jest idealny, a przede wszystkim nie wszystko musi się wszystkim podobać. A już szczególnie tak wybrednej osobie jak mnie xde.

    Jak już mówiłam - fabuła jest świetnym pomysłem i to będę ci powtarzała do końca opowiadania, bo to urzekło mnie od razu.
    BOSKIE *.*

    Problem polega na tym, że nie sądziłam, że tan rozdział będzie napisany tak ciężkim językiem!
    Musiałam się przedzierać między myślami Sehuna jak jakiś ruski, zepsuty czołg. Jakoś w połowie tekstu, gdy zaczynają się myśli Sehuna o "jego miejscu w zespole" odpłynęłam. Nie mogłam przebrnąć przez tę część.

    Postawiłaś sobie wysoko poprzeczkę, wprowadzając tak charakterystyczną postać jak Sehun, bo nadałaś mu ciężki charakter. Jednak nie możesz zupełnie wtapiać się w jego myśli, bo ja jako czytelnik zupełnie gubię się w treści i muszę się mocno skupić, by zrozumieć czy dobrze przyswajam sobie jego tok myślenia.
    No kochanie. Dajesz, dajesz. Musisz przeskoczyć tę poprzeczkę, którą sobie sama podniosłaś! WIERZĘ W CIEBIE.

    To ciekawe, że tak bardzo współgrasz myślowo ze swoim bohaterem. Może choć trochę macie podobne charaktery? Tego nie wiem. Nie wiem jak przyjmiesz moją krytykę, którą oczywiście mówię, byś tylko była coraz lepsza.

    Bardzo bym chciała, byś ty również weszła na mojego bloga (tego właśnie zaczynam) i powiedziała co ci się podoba, a co nie.

    Żeby nie było, że jestem okrutną zołzą to przypomnę ci, że ubóstwiam pomysł i z niecierpliwością czekam na kolejną część. *.*

    Dobra, bo się rozpisałam...

    Pozdrawiam, JULIETTE

    PS.: Nie bądź gorsza, i też mi nawrzucaj xD : http://save-me-cause-im-yours-forever.blogspot.com/
    PS2.: PRZEZ CB ZAKOCHAŁAM SIĘ W SEHUNIE (>*-*)>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGOOOO!
      A wiesz, że ja mam jutro urodziny? xde
      To się spotkałyśmy... hahaha (>O.O)> <(O.O<)

      Usuń
  4. Dobra, jestem! Trochę z opóźnieniem, ale to u mnie norma, chociaż czytałam go stosunkowo niedawno... W każdym razie do sedna.
    Smutno mi, że Sehun to taki skirwiel. =.= Że nie dopuszcza do siebie Luhana z powodu swoich pieprzonych homofobicznych zapędów, które pewnie mają swoje źródła w jego własnej homo seksualności, której się zapewne wstydzi i nie przyznaje. Ale to pewnie później.
    W każdym razie strasznie żal mi Luhana. Stara się nawiązać z nim kontakt, nawet prawie płacze, a ten traktuje go jak nic niewartego śmiecia. Na jego miejscu już dawno dałabym sobie spokój z Oh'em i kopnęła go w dupę =.= Z takimi nie ma się co użerać, tylko zdrowie się traci, ot co.
    Dobra, udało Ci się. Znielubiłam Sehuna, chociaż w sumie to nie było zbyt trudne. Myślę, że to tylko powierzchowne uczucie, niedługo mi przejdzie i już wszystko będzie w porządku, chociaż nerwy mnie zżerają na myśl, co zrobisz w kolejnym rozdziale.
    Lubię charakter Chanyeola. Tak lekki jak w każdym opowiadaniu, ale go lubię. Jest prostoduszny i bezpośredni, podoba mi się :3.
    No, nie będę się bardziej rozpisywała, bo i tak pewnie pieprzę bez sensu, ale czekam na kolejny part.
    I hwaiting, Mana <3
    Kei.
    [myextensivemind]

    I w ogóle znalazłam ostatnio takiego bloga, bardzo mi się spodobał, z pairingiem BaekYeoll i stwierdziłam, że w sumie nie promowałam nigdy innych, ale ten strasznie wpadł mi do głowy i nie chce wyjść o.o Rozdziały są krótkie, ale napisane w dobrym stylu i myślę, że warto przeczytać. W każdym razie zapraszam i aż sama się sobie dziwię, że robię coś takiego... o.o
    [do-you-remember-the-times]

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem czy widziałaś, ale na szablonownicy pojawił się szablon dla ciebie :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham właśnie takiego Sehuna. Gra takiego niedostępnego i bezuczuciowego, a jednak w środku toczy wojnę ze swoimi uczuciami. Naprawdę uwielbiam takie postacie, a jeszcze taki główny bohater to mistrzostwo świata. Pokochałam to opowiadanie dzięki temu i narracja pierwszoosobowa moja ukochana ♥ Pozwala idealnie wczuć się w sytuację. Czasem naprawdę czuję się jakbym to ja miała napuchnięte oko i nawet ogarniam się po chwili, że przecież nic z nim nie jest xd
    Po za tym bardzo się cieszę, że Hunnie ma oprócz Luhana jeszcze Xiumina i Chanyeola, bo inaczej to już pogrążył by się w smutku i rozpaczy.
    I mój kochany Kai? Jak on mógł tak na Sehuna nawrzeszczeć, już ja sobie z nim porozmawiam w domu... xd
    Po mimo tego, że kocham Sehuna takiego niedostępnego to jak on tak mógł potraktować Luhana?! Moje serce rozpadło się wtedy na miliony kawaleczków i nie pozbiera się dopóki oni się nie pogodzą albo Sehun się nie wróci i go nie przeprosi ;(
    Mam nadzieję, że w następnych rozdziałach będzie miedzy nimi lepiej, bo głęboko wierzę w to, że Sehun taki jest dlatego, że nie może pogodzić się z faktem, że Lulu jest z Kaiem, bo podświadomie go kocha! Tak! Przynajmniej mam nadzieję, że tak jest.
    I dziękuję ci bardzo, ze takie miłe komentarze u mnie na blogu ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejkuuuu >_<
    Co z tego, że ta wredność Sehunniego ma swój cel??? JAK ON LULU DO CHOLERY POTRAKTOWAŁ, CO??? Uch, ale mam na niego focha z przytupem, że ojeju!!!
    A'propos... Urocza cenzurka =^.^= Chociaż ja osobiście uważam, że jej brak jest mniej uciążliwy (wiadomo, przeklinanie jest złe, i jeśli Ty czujesz się z tym źle to cenzura jest jak najbardziej na miejscu ^^) Ale opowiadanie tak wciąga, że ASDFGHJKL.
    Czy ja się kiedyś nauczę normalnie wypowiadać...? =___=
    No i oczekuję tutaj jakiegoś zwrotu akcji (na pewno będzie, no bo niby jak może nie być xD) dlatego chwytam za następny rozdział i już czytam =^.^=

    OdpowiedzUsuń
  8. No kurcze, tutaj też muszę skomentować. Sehona ty wredoto nie mająca uczuć! XD Ale w sumie taki zimny Sehun bardzo mi się podoba (lol, nie wiem czemu). I jeszcze Kai, no też uważam jak Chanyeol, że ten chciał zgwałcić Sehuna, bardzo ładnie by to wyglądało. *q* (o nie, moje zboczone ja zaczyna się aktywować. XD) A jeśli chodzi o tę cenzurę to nie musisz się hamować i pisać tych gwiazdek, i tak wiemy co tam pisze. XD Możesz napisać na początku rozdziału, że przekleństwa i wszystko jest ok. To taka mała, malutka uwaga ode mnie. XD Nie wiem czy ktoś ci o tym pisał, jeśli tak to przepraszam, że się powtarzam. XD No i zapomniałam powiedzieć, że szablon jest pienkny. ;____;

    OdpowiedzUsuń
  9. Jezzuuu. Już dawno temu czytałam pierwszy rozdział na twoim blogu, ale dawno mnie tu nie było i musiałam na niego zerknąć jeszcze raz.
    Przypomniałam sobie, dlaczego wtedy pomyślałam: "To może być niezłe opowiadania - pasowałoby je śledzić na bieżąco". Chodziło mi wtedy o to, jak wykreowałaś postacie.
    Oni nie są wszyscy idealni i nieskazitelni. Sehun ma swoje wady. Już w pierwszym rozdziale było je wyraźnie widać. Tak samo, jak Kai, czy Luhan (co jest dziwne, bo zazwyczaj we wszystkich opowiadaniach jest niewinnym aniołkiem itd.)
    Kocham opowiadania, które się czymś wyróżniają i chociaż szczerze przyznam, że bardziej lubię fabułę kryminalną, czy bardziej mroczną, to taką fabułę też chętnie przeczytam. Może dlatego, że (jak już mówiłam) zapowiada się trójkąt miłosny i dlatego, że EXO jeszcze nie są sławnym zespołem, ale zwykłą "kapelą z piwnicy" a lubię historie o tym, jak zespół dopiero zaczyna wspinać się na szczyt.
    Muszę przyznać, że masz fajny styl pisania. W sumie ostatnio mam tylko trzy ulubione blogi z opowiadaniami, które śledzę na bieżąco i chyba chciałabym, żeby twój do nich dołączył. Dobra - nie będę się rozpisywać w końcu czekają mnie jeszcze jakieś 3 rozdziały u ciebie.
    :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Moja teoria- Sehun nieświadomie kocha sie w Lulu i jest zazdrosny. Dlatego mu odbija! Pewnie Ameryki nie odkryłam :-) Kai za to faktycznie jest denerwujacy i jakoś średnio pasuje do Luhana. Robi sie coraz ciekawiej.

    OdpowiedzUsuń
  11. Czy Sehun kocha Luhana? Bo to tak wygląda.

    OdpowiedzUsuń