Cześć Wszystkim, jestem Mana. Chciałabym zaprosić Was do przeczytania pierwszego rozdziału mojego opowiadania. Jest to mój pierwszy fanfick, ale mam nadzieję, że chociaż kilku osobom się on spodoba. Występują tu postaci związane z koreańskim zespołem EXO. Postaram się dodawać nowe posty w miarę regularnie, jednak nie wiem, kiedy akurat nawiedzi mnie przypływ weny. ^^
W takim razie zostaje mi tylko życzyć Wam miłej lektury!
Nienawidzę patrzeć komukolwiek w oczy. Po prostu nienawidzę.
-
Sehun, do cholery, nie odwracaj wzroku! Jak mam zauważyć, czy coś tam masz,
skoro na mnie nie patrzysz?
Siłą
woli zmusiłem się, aby spojrzeć chociaż na nos siedzącego przede mną Luhana. To
i tak było już dla mnie za wiele. Odkąd pamiętam, nigdy nie patrzyłem mojemu
rozmówcy prosto w oczy. Nawet na sekundę tego nie robiłem. Zawsze odwracałem
wzrok, albo wbijałem go w podłogę. Nie pomogły żadne upomnienia, pouczenia,
wyzwiska. Nie umiałem się przemóc. Często powtarzano mi, że takie uciekanie
wzrokiem świadczy o ignorowaniu swojego rozmówcy i nie sprawia zbyt dobrego
wrażenia. Rozmówca może uważać, że go
nie słucham, tylko zajmuję się swoimi myślami.
Próbowałem
to już zmienić, naprawdę. Ćwiczyłem przed lustrem. Czytałem poradniki. Byłem
męczony przez mamę. Co z tego, skoro nadal nie potrafiłem spojrzeć w oczy
komukolwiek? W końcu nawet to znienawidziłem. Może teraz dałbym radę, ale nie
chciałem. Jakoś spoglądanie w oczy Luhana nie sprawia mi przyjemności.
-
Sehuun! -krzyknął chłopak - Jak mam
sprawdzić, co ci wpadło do tego oka, skoro ciągle odwracasz wzrok? - spytał i
spojrzał na mnie. Zobaczyłem to kątem oka, bo oczywiście nie patrzyłem na
niego. Tym razem spoglądałem w
stronę fascynującego żyrandolu na
suficie.
- To
jest już wkurzające wiesz? - powiedział Luhan, po czym złapał mnie za brodę i
zmusił, aby moja twarz znalazła się naprzeciwko jego.
- No
spójrz na mnie - poprosił i uśmiechnął się. - Tylko na chwilę, sprawdzę, co to
jest.
-
Nie prosiłem cię o to - odparłem.
-
Może i nie, ale wnerwia mnie, kiedy siedzisz obok mnie i mrugasz tymi powiekami
sto razy na sekundę - odpowiedział, mocniej ściskając moją brodę. Przekląłem go
w duchu. Zorientował się, że chciałem się wyślizgnąć. Znosiłem jego dotyk w
lekkim napięciu. Nie lubię, kiedy ktoś mnie dotyka. Szczególnie jeśli chodzi o
moich przyjaciół.
-
Błagam no! - zawołał chłopak, a ja miałem ochotę się zaśmiać. Nigdy nie
spodziewałbym się, że Luhan będzie prosił mnie o spojrzenie mu w oczy.
Westchnąłem
cicho. To coś, co znajdowało się w moim lewym oku coraz bardziej dawało mi się
we znaki. Zacząłem mrugać jeszcze szybciej, jednak czułem, że zaraz się
rozpłaczę. Nie dlatego, że jestem małym dzieckiem, którego oczko boli, ale dlatego,
że piekło bardziej z każdą chwilą.
-
Sehunnie! - ryknął Luhan tak głośno, że aż podskoczyłem na krześle. - Popatrz
na mnie, bo za chwilę ja nie będę mógł patrzeć na ciebie! Wiesz, jakie masz
czerwone oko? I coraz bardziej łzawi. A chyba nie chcesz, żeby ktoś za chwilę
tu wszedł i pomyślał sobie, że twardy i niezwyciężony Oh Sehun płacze, co?
Nie
patrzyłem na Luhana ale wiedziałem, że w tym momencie na jego twarzy rozkwitł
szyderczy uśmiech. Miał świadomość, że trafił w mój czuły punkt. Nienawidzę łez.
Płacz jest dla mnie oznaką słabości, pokazaniem, że jest się beznadziejnym, bo
nie można poradzić sobie z problemem. Ze wszystkim można sobie poradzić. Płacz
w niczym nie pomaga, jedyne co robi, to pogrąża jeszcze bardziej i czyni z
człowieka kompletnego tchórza i cieniasa.
Zamknąłem
oczy, czując pod lewą powieką jeszcze większy ból. Zastanawiałem się, czy
zerwać na chwilę z moją zasadą i
spojrzeć w oczy Luhana, czy jednak przy niej pozostać, zrobić z siebie płaczka
i męczyć się z jakimś paprochem w oku. Prędzej czy później pewnie i tak sam by
wypadł, ale wcześniej usłyszałbym prawdopodobnie mnóstwo kpin.
-
Zmuszasz mnie do podjęcia brutalniejszych kroków, Sehun - wycedził chłopak, po czym poczułem, jak
jego palce wędrują do moich oczu i
próbują je otworzyć.
-
Dobra, już dobra! - krzyknąłem, automatycznie odsuwając się od czerwonowłosego.
Czegoś takiego to się nie spodziewałem.
- To
w końcu otworzysz te gały czy nie? - spytał. Był już nieźle wkurzony. Do końca
nie rozumiałem, o co mu chodziło. Przecież jeśli już to ja będę się męczył, nie
on, więc nie wiem, dlaczego mu tak zależało. Może byliśmy przyjaciółmi, ale
jakoś nigdy nie zauważyłem u niego oznak takiej troski. To dlatego, że..
- No
dawaj Sehun - ponaglił mnie, na co zrezygnowany ponownie przed nim usiadłem i z
oporem spojrzałem mu w oczy. Zadowolony nachylił się jeszcze bardziej nade mną,
a mnie korciło, aby jak najszybciej się odsunąć. Jednak nie mogłem.
Wpatrywałem
się w jego ciemne oczy, skupione i poruszające się szybko to w prawo to w lewo.
Próbowałem dojrzeć coś jeszcze, coś, co sprawiało, że tak wiele osób zachwycało
się oczami Luhana, ale nie widziałem nic więcej oprócz czarnych tęczówek i
powiększonych źrenic. Moja obawa zniknęła tak szybko jak się pojawiła.
Właściwie to nie rozumiem, czego się bałem. Że jak spojrzę w oczy Luhana, to w
nich utonę? Zatracę się tak, że trudno mi będzie się oderwać? Zahipnotyzują
mnie w takim stopniu, że nie będę mógł spać po nocach, myśląc tylko o tym,
jakie są one nieziemsko cudowne? Ha ha.
-
Już wiem - Luhan odezwał się po chwili i uśmiechnął się triumfalnie. - Rzęsa ci
wpadła do oka - oznajmił, po czym wstał, pogrzebał chwilę w szufladzie i wrócił
z chusteczką. - Zaraz ci ją wyciągnę, ale po pierwsze: nie możesz się ruszać,
po drugie: nie wolno ci mrugać, po trzecie: masz przez cały czas patrzeć do
góry, a po czwarte: najlepiej nie oddychaj - skończył wyliczanie i ponownie
nachylił się w moją stronę. Czułem się dosyć niekomfortowo z nachylającym się
nade mną Luhanem i zapewne za chwilę grzebiącym w moim oku w poszukiwaniu
upartej rzęsy, która sprawiła mi tyle kłopotów, ale uznałem, że tym razem nie
będę robił problemów. Chciałem, aby to, co teraz się dzieje jak najszybciej się
skończyło, dlatego usadowiłem się wygodnie, odetchnąłem głęboko i ku zaleceniom
chłopaka spojrzałem do góry. Jeden plus - przynajmniej nie musiałem patrzeć mu
w oczy.
Luhan
przybliżył się do mnie i jedną dłonią złapał mnie za podbródek, natomiast
drugą, w której trzymał chusteczkę, powoli przytknął do mojego oka. Gdy
poczułem, jak materiał dotyka twardówki, miałem ochotę zamrugać, ale... nie
wyszłoby mi to na dobre. Dlatego mężnie znosiłem próby wyciągnięcia rzęsy przez
Luhana. Miałem wrażenie, jakbym brał udział w jakichś zawodach z wykorzystaniem
siły woli.
-
Czekaj Hunnie, jeszcze chwileczkę... - wyszeptał Luhan. Tym razem mogłem puścić
mimo uszu to, jak mnie nazwał. Ogólnie nie lubiłem tego przezwiska i zazwyczaj
robiłem cholernie wielki problem, gdy ktoś tak do mnie powiedział.
-
Już... jeszcze tylko... MAM! - krzyknął i cofnął się, wywijając w górze
chusteczką. Oczy piekły mnie niemiłosiernie i jedyne, na co miałem ochotę to je
sobie wydłubać. Zacząłem trzeć je knykciami, ale nic to nie pomagało, wręcz
przeciwnie - sprawiało jeszcze więcej bólu. Poczułem na policzkach łzy.
Świetnie, teraz jeszcze zaczynam płakać. Jakbym nie miał już za dużo na głowie.
-
Hunnie, głupku! Nie rób tak, bo będziesz się męczył bardziej - powiedział
Luhan. Nadal z zamkniętymi oczami usłyszałem jak podchodzi do mnie i znów siada
naprzeciwko mnie, po czym jego ręce wędrują do moich nadgarstków i delikatnie
ściągają je na dół. Gdy moje oczy były już odsłonięte, chłopak przyłożył
chustkę do moich policzków wycierając
łzy. Odgarnął mi z czoła mokre, spocone włosy, uśmiechnął się lekko i
przybliżył jeszcze bardziej. Jego twarz znalazła się kilka centymetrów od
mojej. Czułem się jak małe dziecko, które zrobiło sobie krzywdę i teraz
potrzebuje opieki. Przez przypadek dotknąłem ręki Luhana, przez co moje ciało
przeszedł dreszcz. Czerwonowłosy tylko uśmiechnął się szerzej, a jego usta
znajdowały się coraz bliżej i bliżej...
Odskoczyłem
od niego jak oparzony, wpadając na ścianę, po czym poczułem w okolicach krzyża
przeszywający ból. Zgiąłem się w pół, a gdy Luhan podszedł do mnie, aby pomóc
mi się ruszyć, odepchnąłem go z całej siły. Spojrzał na mnie zatroskany, na
jego twarzy nie było ani śladu gniewu.
- Co
tu się dzieje? Co znowu rozwaliliście? - od strony drzwi usłyszałem głos, po
czym do pokoju wszedł Kai z rozczochranymi, brązowymi włosami i w obcisłych
spodniach. Jego klatka piersiowa była odsłonięta, co sprawiło, że od razu
odwróciłem wzrok.
-
Nic nie rozwaliliśmy, po prostu Sehun się przewrócił - odpowiedział Luhan.
Podszedł do Kaia, na co ten wyszczerzył zęby w promiennym uśmiechu i dyskretnie
splótł palce swojej prawej ręki z palcami lewej ręki Luhana. Powiedzmy, że
dyskretnie. Jeśli myślał, że tego nie zauważę, to grubo się mylił. Odwróciłem
się z obrzydzeniem w drugą stronę.
- A
ty co taki rozebrany, hm? - zapytał czerwonowłosy i zaśmiał się.
- Chciałem
trochę pocieszyć oczy dziewczyn ładnym widokiem - odparł brunet, na co obaj
roześmiali się, a mnie udało się tylko przybrać na twarz jeszcze większy
grymas. Moje plecy nadal bolały, nie wspominając o oczach, które łzawiły z
każdą chwilą bardziej i bardziej, i zapewne były coraz czerwieńsze.
Nie
miałem tu już nic do roboty. Skoro Kai zaszczycił nas swoją obecnością, Luhan
na pewno zwróci całą swoją uwagę na niego, a mnie obaj będą mieć w dużym
poważaniu. Widząc, jak uśmiechają się do siebie znacząco, zabrałem z fotela
plecak i ruszyłem w stronę drzwi.
-
Ej, Sehun, a ty gdzie się wybierasz? - spytał Kai, chwytając mnie za
podkoszulek. Wyrwałem się najszybciej jak tylko mogłem. - Przecież mieliśmy
robić próbę - dodał i spojrzał na mnie wyczekująco.
-
Sorki, ale dzisiaj chyba nie jestem w nastroju - odpowiedziałem i spróbowałem
się uśmiechnąć, ale chyba nie do końca mi wyszło, bo chłopak zrobił bardzo
sceptyczną minę.
-
Dajmy mu spokój Kai - Luhan pospieszył mi z pomocą. - Nie czuje się najlepiej,
więc możemy sobie dzisiaj odpuścić - powiedział, uśmiechnął się do mnie ciepło
i kiwnął głową w stronę drzwi. Wymamrotałem cicho „dzięki” i wyszedłem z
pomieszczenia. Na korytarzu zatrzymałem się jeszcze, aby sprawdzić czy wszystko
zabrałem i gdy miałem kierować sie do wyjścia z budynku, usłyszałem
przytłumiony głos Kaia.
- A
jemu co się stało? Pobiliście się czy co? Wyglądał strasznie...
-
Nie - odpowiedział Luhan. - Po prostu nie ma dziś dobrego dnia i tyle.
-
Serio? - spytał z powątpiewaniem brunet. - Sprawiał wrażenie trochę bardziej
przybitego i wykończonego, niż jakby miał zły dzień.
-
Oj, Kai, ale męczysz.
- A
co Luhannie, nie chcesz mi czegoś powiedzieć, tak?
-
Nie mam przed tobą tajemnic, wiesz przecież.
-
Nigdy nic nie wiadomo.
-
Nie ufasz mi? - głos Luhana stał się pełen żalu i smutku.
-
Nie, że ci nie ufam tylko…
- No
to co mam zrobić, żebyś mi uwierzył? Znowu mam krzyknąć z okna „kocham Kim
Jongina, najlepszego tancerza w Seulu”?
- W
sumie by mi to nie przeszkadzało - odparł Kai. Nie zdążyłem usłyszeć odpowiedzi
drugiego, bo, ignorując ból w dolnym odcinku pleców, wybiegłem na zewnątrz
najszybciej jak tylko pozwalał mi obolały kręgosłup. Ostatnią rzeczą, jaka
chciałem w tym momencie znosić, był krzyk Luhana, wyznającego Kaiowi miłość.
Ruszyłem
szybko do domu, marząc tylko o tym, aby zaszyć się w pokoju, założyć na uszy
słuchawki i odciąć się od tego nienormalnego i przytłaczającego świata. Na
ulicy krzątało się mnóstwo ludzi, co niezbyt mi pasowało, skoro Kai stwierdził,
że wyglądam okropnie. Nie, żebym przejmował się tym, co Jongin o mnie myśli,
ale moja rodzina była dosyć znana w okolicy i jeśli zauważyłaby mnie jakaś
gadatliwa, stara plotkara, od razu by było, że syn Oh' ów rozwala się po całym
mieście i bije z kim popadnie. Nie miałem ochoty na kolejne upomnienia i
wyrzuty mamy. I tak wśród większości osób należących do „elity” byłem brany za
„niewychowanego gówniarza z niemoralnym wyglądem i zniszczonym charakterem”.
Prawdę powiedziawszy - nie miałem pojęcia, dlaczego. Ogólnie byłem dosyć
kulturalny, w szkole radziłem sobie całkiem nieźle, a to, że miałem kolorowe
włosy i dość często ostatnimi czasy sprzeczałem się z moimi przyjaciółmi, nie
oznaczało, że jestem niewiadomo jakim bandytą.
Przyzwyczaiłem
się już, że ludzie, z którymi spotyka się mój tata, mają spaczony pogląd na
świat i nie potrafią odbierać go inaczej, niż im wpajano podczas ich
rozpieszczonego dzieciństwa.
Na
moje szczęście w domu nikogo nie było, więc mogłem w spokoju doprowadzić się do
porządku i udawać, że nic się nie stało. Gdy wszedłem do łazienki, pierwszą
rzeczą jaką zrobiłem było spojrzenie w lusterko. Jak zazwyczaj nie zgadzam się
z Kaiem i neguję każdą jego wypowiedź, tym razem musiałem przyznać mu rację -
wyglądałem strasznie. Moje zwykle ułożone włosy odstawały na wszystkie strony,
ubranie było pomięte, a lewe oko było tak zaczerwienione, że odruchowo
odwróciłem wzrok. Świetnie. Mój ciężko wykreowany wizerunek zostanie teraz
brutalnie zniszczony przez jedną głupią rzęsę. Mogę się założyć, że co najmniej
za jakiś tydzień mi to zejdzie, a w tym czasie będę zmuszony nosić okulary. I
znowu będzie: „Znowu ten Oh Sehun się z kimś pobił. Pewnie nosi okulary, żeby
zakryć podbite oko”. Już oczyma wyobraźni widziałem te sztywno ubrane, stare
panny, wchodzące do mojego domu w szpilkach i nadające na mnie do mojej mamy.
Na szczęście jeśli chodzi o te sprawy moja mama trzymała pewien dystans -
gadaninę tych kobiet wpuszczała jednym uchem, a wypuszczała drugim. Pewnie,
niektóre rzeczy przeze mnie wyprawiane jej przeszkadzały, ale ogólnie była
dosyć wyrozumiała. I na pewno nie wierzyła w to, co gadają „przyjaciółeczki”
taty. Ona ufała tylko sobie. I czasami mnie, ale nie zawsze. Na to jednak już
sobie sam zapracowałem.
Doprowadziwszy
się do jako takiego porządku, ruszyłem do pokoju i włączyłem laptopa. Moim
zamiarem było obejrzenie zaległych odcinków Naruto i zapomnienie o sytuacji,
która dzisiaj miała miejsce. Jednakże nie było mi to dane, bo moja komórka
zaczęła dzwonić, a na wyświetlaczy pojawiło się imię, które kiedyś jeszcze
wywoływało u mnie jako taką radość, ale ostatnio wzbudzało same negatywne
emocje.
-
Słucham?
-
Sehun, żyjesz? - głos Luhana przepełniony był obawą. - Od kilkunastu minut próbuję się do ciebie
dodzwonić.
-
Serio? Przepraszam, byłem w łazience - odparłem, zastanawiając się, jak to
możliwe, że nie słyszałem, kiedy dzwonił.
-
Nic się nie dzieje. Jak się czujesz? - zapytał. Jego ton momentalnie zmienił
się na pełen troski.
-
Pomijając to, że plecy cholernie mnie bolą, a oko nadaje się tylko i wyłącznie
do wydłubania, to całkiem w porządku - odpowiedziałem.
- To
dobrze. Słuchaj, Sehun, co do tego dzisiaj to chciałem ci powiedzieć, że.. -
zaczął.
-
Ej, Luhan, co mówiłeś? Chyba coś przerywa, nie słyszę cię wyraźnie, oddzwonię
później, okej? - rozłączyłem się i
westchnąwszy, rzuciłem telefon na łóżko. Tak naprawdę słyszałem go bardzo
dobrze, moi rodzice postarali się, aby w naszym domu zawsze był znakomity
zasięg, ale nie chciałem rozmawiać z Luhanem. A już na pewno nie o tym, o czym
zaczął mówić.
Od
jakiegoś czasu intensywnie, i jak na razie skutecznie, unikam rozmów
dotyczących związku Luhana i Kaia. Robię to dokładnie odtąd, kiedy miesiąc temu
obwieścili mi i kilku pozostałym przyjaciołom, że są razem. Nie mogłem tego
zaakceptować. Nigdy nie byłem tolerancyjny, nie próbowałem tego zmienić, bo nie
miałem styczności z taką sytuacją. Inni
od razu to przyjęli. Co więcej - i było to dla mnie kompletnie niezrozumiałe -
nawet im gratulowali i życzyli szczęścia. Ja zdobyłem się jedynie na nikły
uśmiech. Wiem, że do tej pory Luhan ma mi to za złe. Z całej naszej szóstki to
z nim zawsze najlepiej się dogadywałem, jemu powierzałem wszystko - znaliśmy
się w końcu od dziecka. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi i codziennie modliłem
się, aby to się nie skończyło. Moje modlitwy poszły jednak na marne, bo odkąd
Luhan jest z Kaiem, nie dogadujemy się już tak dobrze. Lulu próbuje naprawić
nasze stosunki, ale bezskutecznie. Wiem, że to moja wina. I czasami czuję nawet
wyrzuty sumienia, niekiedy brakuje mi rozmów z nim, jakichś przyjacielskich
wypadów, kiedy mogliśmy robić, co tylko chcemy. Jestem jednak zbyt dumny, żeby
pomóc Luhanowi w jego staraniach. Nie mogę dopuścić do siebie tego, że mój
najlepszy przyjaciel, którego kocham jak brata i z którym przeżyłem praktycznie
jedną czwartą swojego życia, ma chłopaka. CHŁOPAKA. A on sam jest facetem.
Zawsze
gardziłem gejami i nadal będę to robił. Nawet jeśli sprawiam tym ból mojemu
najbliższemu przyjacielowi. Nie umiem sie zmienić. Nie chcę się zmieniać.
Luhan
wie, że jestem przeciwny jego związkowi z Kaiem. Znaczy, właściwie nie obchodzi
mnie, co on robi ze swoim życiem i z kim chodzi do łóżka, więc bez różnicy czy
zwiąże się z Kaiem czy z kimś innym, po prostu wzbudza to we mnie tylko i
wyłącznie obrzydzenie. I nieważne jakbym się starał, swojego nastawienia nie
zmienię. Luhan i tak już nie będzie dla mnie
taki sam.
Nienawidzę
z nim przebywać. Jak samego Luhana czy Kaia (chociaż bardziej Luhana) jeszcze
ścierpię, to gdy są we dwoje - za cholerę. Nie dość, że zajmują się sobą
nawzajem, to mnie mają w dupie. A potem mają pretensje, dlaczego nie
powiedziałem im, że tak dużo czasu minęło, a przecież mieliśmy robić próbę.
Lulu jeszcze czasami przy mnie hamuje się z obnoszeniem się ze swoimi
uczuciami, ale ostatnio zdarza się to coraz rzadziej. Pewnie, miłość,
sratatata, gdy jest się przy ukochanej osobie to trudno się powstrzymać, lalala
i ja to rozumiem. Po prostu nie lubię tego i tyle. Jeśli są jeszcze z nami
pozostali, to jest nawet okej, przynajmniej mam z kim gadać. Ale widok
obściskujących się Kaia i Luhana
przyprawia mnie o odruch wymiotny.
Może
i jestem rozpieszczonym gówniarzem, ale nie toleruję tego. I tyle.
Jakby
tego było mało, stałem się paranoikiem. I boję się, że w końcu sam stanę się
taki
-
Sehun, wróciłam! - zza drzwi usłyszałem głos mamy. - Jak tam próba? - spytała,
wetknąwszy głowę do mojego pokoju. Szybko odwróciłem się w przeciwną stronę,
aby nie zauważyła mojego czerwonego oka.
-
Nijak. Właściwie nawet się nie odbyła - odparłem, wzruszając ramionami.
- A
to czemu? Przecież zazwyczaj ciężko pracowaliście i do domu przychodziłeś
zadowolony - powiedziała i usiadła obok mnie. Pewnie, mamo, zazwyczaj tak było.
Ale to „zazwyczaj” miało miejsce, zanim Luhan i Kai zostali parą.
-
Jakoś dzisiaj nie mieliśmy nastroju. Zły dzień, wiesz... - odpowiedziałem,
wbijając wzrok w podłogę.
-
Wszyscy? Aż nie chce mi się wierzyć.
-
Czasami tak jest, mamo. A zresztą i tak na razie nie zapowiada się żaden
publiczny występ, więc możemy sobie odpuścić próby - wymamrotałem.
-
Oj, dobrze już dobrze - westchnęła mama i wstała. - Zostawiam cię w spokoju.
Zaraz zrobię kolację, więc cię zawołam - dodała z uśmiechem, po czym wyszła z
pokoju. Mama nie wiedziała o związku Kaia i Luhana. Gdyby wiedziała, mój zawsze
zły humor byłby w pewnym sensie usprawiedliwiony. Jedyne, co zauważyła to to,
że Luhan już do mnie nie przychodzi i niezmiernie ją to dziwiło. Przecież tak
się lubiliśmy. Przecież byliśmy w takich dobrych kontaktach. Co się stało, że
to się tak urwało? A to się stało, że Luhan okazał się gejem i znalazł sobie
chłopaka w kolesiu, którego z całej naszej szóstki lubiłem najmniej. I tak,
powiedział mi o tym jakieś kilka tygodni później, podobno spotykali się jako
para już wcześniej. Lulu bardzo dobrze wiedział o mojej niechęci wobec osób o
odmiennej orientacji. I myślał, że skoro zatai przede mną tak ważny fakt jakim
jest jego homoseksualizm i ujawni mi go później, to nie będę się bardzo
złościł. Kurde, złościłbym się i tak.
A
zresztą mam to gdzieś. Luhan do szczęścia nie jest mi potrzebny. Niech się
zajmuje Kaiem. Sorry, na świecie nie istnieje tylko on. Mam innych przyjaciół.
Z pedałami nie będę się trzymał.
Założyłem słuchawki na uszy. W końcu Naruto na mnie
czeka.
(cr: AIOLOS_SH)
Nie znam akurat tego boy's bandu ale op swietne <3 ~ pisz dalej <3
OdpowiedzUsuńJejku, dziękuję <3
OdpowiedzUsuńNie dziekuj <3 to szczerosc. Uwielbiam takie slodko-gorzkie opowiadanka <3
UsuńWidzę, że udzielanie się na szablonownicy, przynosi mi same pozytywy, bo przez tę właśnie szablonarnie mogę znaleźć bardzo fajne blogi z opowiadaniami, twój jest przykładem. Naprawdę cieszę się, że na niego trafiłam, bo zapowiada się obiecująco.
OdpowiedzUsuńJak na twój pierwszy fanfick, rozdział pierwszy wyszedł ci niesamowicie dobrze, właściwie ten tekst jest lepszy od dużej ilości innych, które napisały osoby, mające po tysiąc blogów z opowiadaniami. Piszesz naprawdę dobrze, co samo w sobie zachęca, do zagłębienia się w historii, którą dla nas szykujesz. Fajnie też, że wybrałaś narrację pierwszoosobową - ją najbardziej lubię, jakoś mogę się bardziej wczuć. A twój styl pisania, właśnie do niej pasuje, tak mi się wydaje ^^
Naprawdę jestem ciekawa fabuły, bo właściwie po jednym rozdziale nie można tego stwierdzić. Ale podoba mi się, jak na razie. Sehun homofob, mający przyjaciół gejów, yay ** Jest ciekawie, ale więcej powiedzieć nie mogę. Poczekam, aż akcja się rozkręci. :3
Dodałam twojego bloga do Polecanych na Shi-No-Hitomi.blogspot.com, bo moim zdaniem naprawdę na to zasługuje. Świetny początek i trzymaj tak dalej! Weny ♥
Jeejku - jaki Sehun jest na NIE!
OdpowiedzUsuńhahaha tak szczerze, to pierwsze co przyszło mi na myśl, gdy zaczęłam czytać pierwszą scene to to:
-Oj! Sehun... coś ci wpadło do oka?
-Tak! TY LUHAN!
Młahahahah - ale rozumiem, że to pojawi się trochę później. Noo jakoś dotrwam. Kocham fabuły z trójkątami miłosnymi, a u ciebie właśnie taka się zapowiada. Połączyłaś ładne paringi - KaiLu i HunHan - moje dwa ulubione (trzecim jest Taoris)
A! I jeszcze jedno. Dziękuje za zainteresowanie moim blogiem - ostatnio mało kto mnie odwiedza, więc byłam zachwycona, że zostawiłaś po sobie jakis ślad. Dodaje cię do obserwowanych I CHĘTNIE ZAJRZĘ ;D
WENY xD
Cześć, zjawiam się tu, bo wkleiłaś link do komentarza na moim blogu. I powiem Ci, że teraz to ja nie mam słów. Naprawdę, nie wiem co mam tu napisać. Nie wiem, jak taka dobra autorka jak Ty, mogła wyrazić się tak dobrze o moim SeKai'u. Kurczę, przecieram oczy i ciągle nie wierzę! To cholerny zaszczyt. Cieszę się, że "przypadkiem" trafiłaś do mnie. Mam nadzieję, że tam pozostaniesz tak, jak ja już tutaj z Tobą. <3
OdpowiedzUsuńCo do treści. Sehun nietolerujący gejów? Niedobrze, niedobrze. Może on po prostu tego nie toleruje, bo jednym z nich jest Luhan? Jego przyjaciel od zawsze znajduje sobie chłopaka, więc biedny jest.. zazdrosny! A bynajmniej ja tak tutaj rozumuję, pewnie źle, więc nie zwracaj uwagi ^^'
Powiem szczerze, że nie widzę paringu LuKai.. naprawdę, nie.. Ale ścierpię, bo styl pisania masz boski, a i fabuła zaciekawa.
Sehun homofob, a znajdzie swoją drugą połówkę w chłopaku? Ciekawe, ciekawe. Z racji tego, iż napisałaś mi, że twój ulubiony paring to HunHan, a w opisie ogólnym na temat tego opowiadania jest "LuKai (na razie)", śmiem twierdzić, że węszę w powietrzu HunHan'a. Ale to pewnie tylko moje schizy. :D
Dziękuję Ci jeszcze raz za wejście na mojego bloga, a na komentarz odpisałam oczywiście :)
Lecę do drugiego rozdziału,
H.~
Ohohohoho... !
OdpowiedzUsuńŚwietna fabuła. Na tym blogu będzie się jeszcze działo!
Ja to czuję w kościach.
Podoba mi się, że jest to coś innego niż zwykle. Tak bardzo zawsze przeżywam narrację pierwszoosobową *.*. Może dlatego również często piszę w ten sposób?
Nie przeczytałam jeszcze drugiego rozdziału, który na pewno pozwoli nam wszystkim rozpoznać relacje między resztą zespołu. Dobre jest to, że przecież nie wszystko musi być takie bajkowe i usłane różami - bo tak przecież nigdy nie jest. T^T
Podoba mi się bardzo. Od razu dodaję cię do ulubionych *.*
POZDRAWIAM, Juliette.
PS.: Nie lubię spamu, ale może zechciałabyś zobaczyć moje prace? Zapraszam :http://save-me-cause-im-yours-forever.blogspot.com/
Och moich trzech ulubieńców w Twoim opowiadaniu ♥ Bardzo się cieszę, że trafiłam na tego bloga. pierwszy rozdział jest napisany naprawdę obiecująco i czuję, że kolejne też takie są. Pokochałam to opowiadanie już w pierwszym rozdziale. Zaraz zabieram się za kolejne dwa, bo widzę, że są. Jestem pełna podziwu i umieram z ciekawości co będzie dalej ;)
OdpowiedzUsuńASDFGHJKL <33
OdpowiedzUsuńLuKai *^*
Ja nie wiem co się ze mną dzieję... Zupełnie nie mam pojęcia...
Ale wiem na pewno, że mam wkurwa na Sehuna xD I jeśli zaraz sobie nie poprzeglądam zdjęć z jakimiś jego derpami albo gwiyomi to chyba przestanę go lubić xD
Piszesz tak świetnie, że daję się ponieść emocjom. SEHUN DO CHOLERY JASNEJ DEBILU ASDFGHJKL.
Wybacz, że nie umiem zostawić jakiegoś normalnego komentarza T^T
Biorę się za kolejne rozdziały~
No witam, witam, ja również tutaj zawitałam. :> Przede wszystkim dziękuję za miły komentarz u mnie na blogu i dodanie go u siebie w Polecanych blogach, no aż mnie skręciło z radości! Ale do rzeczy. Ogólnie opowiadanie zapowiada się całkiem ciekawie, bo Sehona nie lubi gejuchów, ohohohoh. XD Pierwszy raz się z czymś takim spotkałam, szczerze mówiąc. Kurcze jeszcze opisujesz z jego perspektywy. *q* Taki niedziecinny i jeszcze niedostępny, bo nie lubi się patrzyć w oczy. XD Luhan i Kai? Dzieciaczek i mężczyzna? Okokokok, już lubię tą parę. XD Przepraszam, ale zawsze jak coś czytam, to zaczynam od bohaterów. Sehona nie umie sobie wyjąć rzęsy z oka, widać jaki męski. XD Luhan, mogłeś mu to oko wydłubać, jak tak bardzo chciał, miałam okazję ci nawet łyżkę podać. XDD I potem to jego gardzenie gejami, Sehona nie ładnie tak. XD Zaraz lecę do kolejnych rozdziałów oraz dodaję się do obserwatorów oraz dodaję twój blog u mnie do zakładki oczywiście! : >
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za taki komentarz, ledwo da się coś z niego odczytać. XD
OMG, LuKai *o* Szkoda, że Sehun cały taki na "nie", haha XD Ogólnie ff bardzo mi się podoba, lecę czytać kolejne rozdziały ! *_*
OdpowiedzUsuńDopiero zaczęłam czytac, ale muszę przyznac, że świetnie sie zapowiada. Lubie, gdy relacje miedzy ludzkie nie są do konca jasne. Wydaje mi sie, ze Luhan czuje cos do Sehuna, ale nie ma odwagi sie do tego przyznac :-) Znalazlam małą niescislosc logiczna, otóż raz wspominasz w tekscie ze mama robi mu awantury, jak tylko doniesie na niego jakaś plotkara, a zaraz potem informujesz, ze jego rodzicielka zupelnie nie prejmuje sie tym, co mowia o jej synu inni. To nie trzyma sie kupy. Ale tak poza tym, tosuper rozdzial :)
OdpowiedzUsuńWow ... Po prostu.... wow ^^
OdpowiedzUsuńZapowiada się świetnie! Twój sposób pisania, Sehun homofob, Luhan i Kai i po prostu wszystko... Genialny początek, od razu biorę się za czytanie reszty! :D
OdpowiedzUsuń